niedziela, 29 września 2013

Część 89

Jutro poniedziałek! Aż chce mi się iść do szkoły x3 Może dlatego że dzień chłopaka... a ja nie muszę wydawać kasy bo jestem singielką! :D Ahhh ta energia mnie rozwala :D
Zbliża się koniec września, spojrzałam tak na statystyki... szok xd Podzielę się z nimi jak będzie notka na 60tyś! Zobaczcie jak mało brakuje! :D Na pewno notka zostanie dodana w październiku... ale jak ja was kocham <3333
Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na ten wielce radosny rozdział! :D



Ostatnie dni są najgorszymi dniami w domu. Nie ma w ogóle życia, wszyscy są przybici, jakbyśmy dostali jakieś depresji. Miną tydzień od urodzin Carlosa, nadal nie wiemy co się stało tego dnia i chyba nigdy się nie dowiemy. Od tamtego czasu Pati nie odezwała się do nas słowem, nie chce nawet na nas patrzeć… chodzi tylko z słuchawkami po domu, płacze po kontach i jest jak bez ducha.
- James żyjesz? – Sylwia pomachała mi dłonią przed twarzą.
- Zamyśliłem się – oderwałem wzrok od talerza – nie jestem w stanie jeść
- Wykończy mnie to wszystko… Jak nadal będziemy tak się zachowywać to będzie mi potrzebny psycholog – założyła rękę na rękę – zrób coś z tym
- To wszystko przez Pati! – rozstawiłem ręce. Powiedziałem to w nieodpowiednim momencie ponieważ przez drzwi weszła brunetka, zmierzyła mnie wzrokiem i trzasnęła drzwiami.
- Pogadasz z nami Pati? – spytała z nadzieją Sylwia. Nie dostała żadnej odpowiedzi tylko krzywe spojrzenie. Dziewczyna wyszła smutna z kuchni i usłyszeliśmy tłukące się szkło.
- Powaliło cie?! – usłyszeliśmy krzyk Vai. Szybko pobiegliśmy na korytarz gdzie zobaczyliśmy rozbite lustro i zakrwawioną pięść brunetki.
- Pati wszystko ok? – pobiegła do niej Sylwia i próbowała delikatnie wyciągnąć kawałki szkła które utknęły jej w ręce. Pati mocno się do niej przytuliła i zaczęła płakać.
- Wiecie co… chyba przyda nam się lekarz – powiedział Logan próbując nie nadepnąć na szkło.
- Co ty nie powiesz? – przewróciłem oczami i zacząłem sprzątać. Jeśli szybko czegoś nie zrobimy dojdzie do jakieś próby samobójczej…
*Z punktu widzenia Vai*
Kazaliśmy usiąść Pati na kanapie, wezwaliśmy jedyną osobę która jest w stanie do niej przemówić i czekaliśmy na jakieś zbawienie.
- Co się stało? Gustavo mnie jeszcze zabije – wbiegł do salonu Carlos razem z Kendallem – Pati co się stało?! – widząc bladą dziewczynę, podbiegł do niej i mocno przytulił. Dziewczyna cały czas patrzała w jedno miejsce i śpiewała cicho piosenki Kamila Bednarka – Cisza. Kiedy tak słuchaliśmy jej miałam wrażenie ze zaraz się popłaczę… no Jenny mnie wyprzedziła.
- Rozwaliła dłonią lustro – szepną James – pogadaj z nią, mamy wrażenie że chce się zabić
- To jego sugestie – Logan wskazał na Jamsa.
- O czym wy mówicie? Że ona? – Kendall z wrażenia musiał usiąść.
- Przecież nie papież… skupcie się – pstryknęłam palcami – dojdźmy do niej i bez skojarzeń
- Pati odezwij się do nas… powiedz co się stało? – przytulił mocniej dziewczynę do siebie.
- Robie za każdym razem błędy których nie można wybaczyć, a jednak wszyscy mi próbują wybaczać… nie czuje że to wszystko jest jak kiedyś, ludzie patrzą inaczej, myślę że kiedyś wszystko dobrze będzie. Nie chce stracić mojego życia lecz chyba za późno… Zrobiłam jeden błąd, później następny i następny, teraz wiem że nie wygram, moja siła się skończyła – szepnęła wycierają łzy. Nie mam pojęcia o czym ona mów, brzmi to tak jakby zrobiła coś złego.
- Nie wiemy o czym mówisz – dodała Sylwia siadając koło niej.
- Te narkotyki zjadły mnie od środka, do tego ten alkohol zniszczył całą mnie… przez to mogę stracić to co kocham – przełknęła głośno ślinę i zaczęła bawić się palcami od rąk.
- Pati… mówiłaś że już nie będziesz! Nie mów że znowu brałaś! – krzykną Carlos wstając. Trochę się wkurzył.
- Niech ktoś zapisze to co mówiła, dobre na piosenkę by było – machnęłam ręką patrząc na złe miny reszty – no co?
- Siedź cicho Vai – przymrużył oczy James.
- Nic nie brałam! Ty nawet nie wiesz co może się stać przez to! – warknęła również wstając.
- No ciekawe co… może ci zdrada nie wyjdzie! Znowu z Zaynem się zadajesz! Jakie to piękne – złożył ręce.
- Próbujesz mi wmówić ze cię zdradzam?! Powaliło cię?! – tupnęła nogą zdenerwowana dziewczyna.
- A ma ktoś popcorn? – pisnęłam przyglądając się sytuacji.
- Trzymaj – rzuciła mi pudełko Jenny z jedzeniem.
- Tutaj są takie rzeczy a wy jecie? – pokręcił głową Logan.
- Dajcie trochę – wcisną się pomiędzy nas Kendall i zaczął wyjadać popcorn.
- To ciekawe dlaczego tak się zachowujesz przez te ostatnie dni?! Przyznaj się ze mnie zdradzasz, że mnie nie kochasz i nie chcesz! – rozstawił ręce Carlos.
- Idioto ja jestem w ciąży! – krzyknęła Pati, dostaliśmy takiego paraliżu że zaczął mi sam popcorn wypadać z buzi. Carlos stał nieruchomo, nie wiedział co powiedzieć i chyba zaczął się krztusić śliną!
- Miałam racje! – klasnęłam kilka razy w ręce i zaczęłam skakać na sofie.
- W cią-ciąży? – Latynos próbował cokolwiek powiedzieć jednak przychodziło to mu z trudnością. Wyglądało jakby miał zemdleć!
- Możesz mi nawrzucać… wiem ze jestem nieodpowiedzialna, głupia, że nie chcesz tego… ja się bardziej boje od ciebie! Boje się że wcześniej mogłam zabić to dziecko! – zaczęły jej spływać znowu łzy po policzku.
- Spokojnie kochanie… - Carlos delikatnie się uspokoił – połóż się na kanapie, odpocznij i pogadamy o wszystkim później – podszedł do niej i zaprowadził na kanapę – cieszę się z tego wszystkiego i będziemy świetnymi rodzicami – cmokną ją w usta i przykrył kocem. Dziewczyna bardzo szybko zasnęła a my nadal nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
- Ty ją słyszałeś? Ona jest w ciąży! Będziesz tatą! – krzyknęła Jenny potrząsając Carlosem.
- Będziemy ciociami – przytuliła się do mnie Sylwia i zaczęła skakać.
- Lepiej późno niż wcale – poklepał go po plecach James – Carlos jesteś tam?
- Poczekajcie chwilę – uśmiechną się szeroko i wybiegł na taras, zamkną drzwi i popatrzał w niebo.
- Musi się odprężyć – wytłumaczył nam Logan.
- Zostanę tatą!!! – usłyszeliśmy krzyki z tarasu – będę mieć dziecko! Zostanę ojcem! Słyszysz to Boże?! Będę mieć z nią dziecko! Dziękuje! Kocham cię! – zaczął tak skakać aż zleciał z tarasu i spadł na ziemię – kocham cię świecie!!!
- Na mózg mu padło – szepną Kendall przyglądając się tej sytuacji jak reszta.
- To było epickie! Chce to nagrać! – wybuchłam śmiechem i oparłam się o zwijającego się z śmiechu Jamsa.
- To słodkie ze się tak cieszy – uśmiechnęła się szeroko Jenny.
- Już jestem… musiałem się przewietrzyć – pojawił się w domu z powrotem Carlos – jak mój aniołek słodko śpi
- Było słychać aż tutaj jak oddychałeś – Kendall strzepał mu ziemię z głowy.
- Ta podnieta że będziesz tatą! – klasnęłam w ręce z śmiechem.
- Co? – popatrzał na mnie Latynos wycierając łzy.
- Stary ty płaczesz? – James zaskoczony spojrzał na niego.
- No bo ona jest w ciąży… i będziemy mieć dziecko – pisnął już nie wiedząc co ze sobą zrobić. Dziewczyny zaczęły się rozklejać nad tym widokiem a chłopacy dosłownie nie wiedzieli co powiedzieć.
- Nie boisz się że przez to co mówiła Pati, o tym alkoholu i kiedyś że brała narkotyki to będą jakieś problemy? – spytała Jenny trochę się uspokajając.
- Tak jak na twoich urodzin… Ona piła przecież na twoich urodzinach! Boże ona mogła porobić! A jak poroniła?! – krzyknęła przerażona Sylwia.
- Dowiemy się wszystkiego jak się obudzi… ona musi odpoczywać i ja dopilnuje aby było wszystko ok! Będę najlepszym tatą świata! – podniósł rękę do góry Carlos.
- Teraz ja wam będę zazdrościć – Sylwia zaczęła kiwać się na boki – mieć dzidziusia
- Też chcesz? – poruszał brwiami James.
- Tobie lepiej dziecka nie dawać – wzruszyłam ramionami. Tak właśnie dowiedzieliśmy się całej prawdy o piciu w czasie imprezy, o tej wodzie cytrynowej zamiast wódki, jeszcze o tym że jest w 2 miesiącu ciąży i obliczyliśmy ze prawdopodobnie musiała zajść w czasie pobytu na Jamajce. Ciekawostką jest to że mają iść do lekarza… ale chyba jedna osoba nie będzie chciała tego zrobić.

środa, 25 września 2013

Część 88

Witam, witam, wiiiitam ^^ Jak pewnie zauważycie już jestem po chorobie ponieważ zwlekał mi ten rozdział, skończyła mi się wena i wyszedł mi mega nudny. Tylko w czasie choroby umiem być śmieszna! D:
Oczywiście ciężko pisać mając TYYYLE zaległości, do tego miałam dzisiaj kocenie... NIGDY W ŻYCIU!
W sobotę pojadę do Wrocławia z Lili i Karoliną x3 Więc szykuje się na weekend życia! :D Jedzie ktoś jeszcze? xD
Pozdrawiam i zapraszam na następny rozdział :* 



*Z punktu widzenia Jamsa*
Obudziłem się z okropnym bólem głowy w swoim łóżku. Jeszcze nigdy nie czułem aż takiego kaca. Rozejrzałem się po pokoju i ujrzałem Sylwię koło siebie… znowu byliśmy nadzy. Dlaczego każda impreza kończy się tak samo? Nie miałem siły by wstać, ale w końcu musimy dzisiaj jechać do studia. Po 10 min postanowiłem się ogarnąć, zdążyłem zauważyć że jest 15:00 i zeszedłem na dół gdzie zobaczyłem posprzątany dom.
- Mówię wam że spili się do nieprzytomności – usłyszałem głos Pati z kuchni. Nie zwracając na nic uwagi wszedłem do środka gdzie zobaczyłem brunetkę… oraz 1D.
- Mamy gości? – chwyciłem się za głowę i od razu pobiegłem po wodę i tabletki przeciwbólowe.
- Wy żyjecie! Na szczęście… - odezwał się Harry z ulgą.
- Chcieliśmy iść was budzić – dodał rozbawiony Niall.
- Przesadzacie – machnąłem ręką pijąc wodę.
- Upiliście się do nieprzytomności… chcesz kamerkę? – spytała Pati podając urządzenie.
- Pamiętam wszystko z wczoraj – przewróciłem oczami sięgając komórkę – to nie Kendalla?
- Nie odzyska jej już – kiwną głową Louis.
- Może jednak wszystkiego nie… - zacząłem kiedy zauważyłem u Pati ogromnego siniaka na policzku – boksowałaś się z kimś?
- Kara za upicie chłopaka… i pomoc aby się nie zabił – zaśmiała się brunetka – sporo siły ma – kiwnęła głową – a twoja laska nieźle całuje
- Całowałeś się z Sylwią?! – oczy wyszły mi z orbit. Wychodzi na to że była to najlepsza impreza w naszym wykonaniu… a ja nic nie pamiętam.
- Dobra Pati spadamy na próbę, dzięki za przenocowanie – Harry wstał z krzesła.
- Nie ma sprawy – machnęła ręką z uśmiechem.
- Trzymaj się – Zayn mocno ją przytulił i cała ekipa wyszła z naszego domu. Nawet nie wiedziałem że byli na tej imprezie!
- Kac męczy? – spytała Pati przyglądając mi się – idź obudź resztę ja zrobię wam coś na kaca
- Dzięki – uśmiechnąłem się leciutko i pobiegłem najpierw obudzić Sylwię. Wiem doskonale jak działa na nią alkohol więc nie miałem serca jej budzić.
- Kochanie… Sylwuś wstawaj – leciutko zacząłem ją szturchać.
- Co… gdzie jestem? – otworzyła jedno oko – nie chce mi się…
- Zejdź na dół i wypij herbatę… dobrze ci zrobi – cmoknąłem ją w policzek i wyszedłem z pokoju – Logan! Vai! Wstawać! – walnąłem kilka razy w ich drzwi i skierowałem się prosto do Kendalla i Jenny. Zapukałem kilka razy i wszedłem do środka gdzie zauważyłem już szykującą się parę.
- Wyglądasz okropnie James – jęknęła Jenny na mój widok.
- Nawzajem – wystawiłem jej język – spotkanie w kuchni… i Kendall wiem gdzie twoja komórka – uśmiechnąłem się szeroko i szybko zamknąłem drzwi. Usłyszałem tylko „Gdzie ona jest?!” i zacząłem się śmiać. Został nas solenizant… ciekawe jak on się trzyma. Już bez pukania otworzyłem drzwi i poczułem zapach wódki… mamy mistrza w piciu! Latynos wyglądał trochę jakby nie żył… chyba boje się co wczoraj się działo.
- Carlos pobudka – usiadłem na łóżku i zacząłem go budzić.
- Nareszcie moje urodziny! – podniósł się szczęśliwy – cześć
- Co? – pokiwałem głową niezrozumiale – wczoraj była twoja urodzinowa impreza…
- Była?... serio? – zdziwiony spojrzał na mnie – nic nie pamiętam…
- Nie jesteś jedyny – poklepałem go po plecach – ale widzę że kaca znosisz dobrze więc schodź na dół gdzie jest reszta – kiwnąłem głową i sam wróciłem do kuchni gdzie czekało na mnie kilka osób i herbata.
- Chce ktoś obejrzeć filmik? – spytała po raz kolejny Pati wpatrując się w nas.
- Co ty masz z nagrywaniem wszystkich imprez? – kiwnęła głową Jenny pijąc herbatę.
- Abym miała się z czego pośmiać – uśmiechnęła się szeroko bawiąc się komórką – twoja mama cię pozdrawia Kendall, mówiła abyś tyle nie pił
- Co?! – blondyn zerwał się z krzesła – dzwoniłem do mamy?!
- Dlaczego moja bielizna jest w salonie… - do kuchni weszła wkurzona Vai z Loganem – kto mnie gwałcił?
- Sama się rozebrałaś – wzruszyła ramionami Pati.
- Cześć wam – zaraz po Państwu Henderson w kuchni pojawił się Carlos – co tam u… - jego wzrok zatrzymał się przy Pati – co się stało?! Kto ci to zrobił?! Zabije tą osobę… podaj adres! – warkną wkurzony oglądając twarz dziewczyny.
- Spójrz w lustro – wybuchła śmiechem – nic mi nie jest
- Ja ci to zrobiłem? – myślałem że zaraz zemdleje z wrażenia – ja… ja… że ja?
- Byłeś spity, to moja wina bo doprowadziłam cię do tego stanu, wkurzony byłeś a jeszcze cię rozbierałam – cmoknęła go w policzek – przepraszam
- Nic się nie stało? – Carlos najwyraźniej nie ogarnął o co chodzi. Ogólnie cały dzień spędziliśmy na oglądaniu tego filmiku z imprezy… Nie wierze że byliśmy w stanie coś takiego zrobić! Byliśmy aż tak pijani? Chyba pierwszy raz w życiu.
- Może tak coś wypijemy na kaca? Pati chcesz? – spytał Kendall zwracając się do brunetki.
- Nie dzięki, wole nie pić – wyrwał ją z zamyślenia.
- Boisz się? – zażartowała Vai szturchając ją w ramie.
- Może po prostu nie chce! Dajcie mi spokój! – warknęła wkurzona jedząc składkę owocową.
- Na pewno wszystko ok? – Sylwia usiadła koło dziewczyny i zobaczyła jak pojedyncze krople łez wpadają do naczynia – Pati?
- To przeze mnie? – przytulił ją mocno Carlos – nie chciałem cię uderzyć
- Nie chodzi o to… zostawcie mnie – odsunęła się od reszty, wyszła z kuchni, usiadła na schodach i wybuchła płaczem. Widocznie coś jeszcze się wydarzyło na imprezy o czym nie chce nam powiedzieć.
- Wie ktoś o co chodzi? – spytała Jenny na co wszyscy pokiwali głową na „nie” – nie możemy chyba tak tego zostawić
- Co proponujesz? – powiedział Logan zakładając rękę na rękę.
- Dowiedzieć co się wydarzyło na imprezie – kiwnęła głową zadowolona.
- Może mnie zdradza… dlatego się tak dziwnie zachowuje? – Carlos zdenerwowany spojrzał w stronę drzwi.
- Przesadziłeś – przewróciła oczami Sylwia – ona nawet z nikim nie piszę! Zobacz! – rzuciła mu jej komórkę.
- Od Marka… „spotkajmy się jutro o 14:00” – przeczytał głośno Latynos. Wszyscy byli zaskoczeni tym sms… może dlatego kłamała z tym wyjściem i ostatnio tak dziwnie się zachowuje.
- Zostawmy ją… mamy ważniejsze sprawy niż przesłuchiwanie Pati – kiwnęła głową Vai.
- Trzeba pomyśleć nad ślubem kochanie – wtuliła się we mnie Sylwia.
- Kiedy tylko zechcesz kochanie może być ślub – cmoknąłem ją w policzek.
- Przestań – zasłoniła się zawstydzona włosami – cała czerwona będę
- Już jesteś – wskazała na nią rozbawiona Jenny.
- Chyba będę musiał z nią zerwać – szepną po chwili Carlos wyglądając przez drzwi.
- Co ty wygadujesz? – spytał Kendall podnosząc brew.
- Nie układa nam się ostatnio… do tego ten cały chłopak – zamknął drzwi załamany – muszę wiedzieć o co chodzi
- Nie myśl tyle człowieku! – popukała go po głowie Vai – mózg ci się przegrzeje!
- Odwala ci – dodał Kendall – jak możesz tak myśleć?
- Zły bo go laska upiła – wybuchłem śmiechem – nie gniewaj się Carlos – zrobiłem minkę smutnego pieska.
- Co dziwne że ją alkohol tak nie chwycił skoro ma okres – zastanowiła się chwilę Sylwia.
- Dziwne że pływała w basenie skoro nie może – dodała Jenny.
- To jest trochę za bardzo skomplikowane… - powiedział Logan – idziemy do niej wszystkiego się dowiedzieć!
- Powaliło was? – warknęła Vai zatrzymując ich – dajcie jej czas – złożyła ręce. Nie wydaje mi się że ten problem jest mały… chodzi o coś poważniejszego.

sobota, 21 września 2013

Część 87

Siema ludzie! Wracam znowu z rozdziałem... wole pisać chwilowo rozdziały bo są krótkie a chce się skupić na małej niespodziance na 60tyś. Tak pisze już tą niespodziankę na wszelki wypadek... ahhh taka już jestem.
Jedzie ktoś jutro na Bednary? Jeśli nie wiecie co to za impreza... akurat ja co roku tam jeżdżę ponieważ moi rodzice mają zawód związany z tym wszystkim i to ich interesuje. Więc jak ktoś jedzie to dajcie znać xD Może się spotkamy :D
Chciałabym złożyć Sylwii już dzisiaj życzenia urodzinowe! Ma dopiero jutro ale zrobię to i dzisiaj... Wszystkiego najlepszego z okazji 18-stych urodzin! Mam nadzieje że nie będziesz za dużo pić i zdasz na prawko! Jak kiedyś przyjedziesz to kupisz mi piwo :P Dużo szczęścia, wszystkiego czego tylko sobie zapragniesz, najbardziej niesamowitych przyjaciół na świecie i dobrej zabawy z nimi! Przepraszam ze nie mogę być na twojej 18-stce dzisiaj ale kiedyś cię odwiedzę :D No i żeby twoja impreza była taka jak w tym rozdziale! Może bez wymiotowania... ale żeby było epicko ;D
Teraz zapraszam na imprezowy rozdział! :D



*Z punktu widzenia Logana*
Zauważyłem jakieś zbiegowisko i krzyki. Wystraszony że już się biją na imprezie postanowiłem to sprawdzić. Zobaczyłem Pati i Carlosa siedzących przy stole z kieliszkami i butelkami wódki, każdy miał swoją i nalewał sobie.
- Nadal chcesz to ciągnąć? – pomrugała słodko brunetka nalewając następny kieliszek.
- Dajesz mała! – Carlos ledwo nalewał do kieliszka. Po jego minie można było się domyśleć że zaraz wykituje.
- Wygra Pati – koło mnie stanął Kendall opierając się ramieniem.
- Carlos też ma szanse! – złożyła ręce Jenny – dobrze się trzyma
- On zaraz zemdleje – wskazał na niego blondyn z śmiechem.
- Chwila bo nie rozumiem… oni chcą się upić na jego urodziny? – trochę nieogarnięty nie wiedziałem już o co chodzi.
- Carlos powiedział jej że za dużo wypiła więc postanowili zmierzyć się w piciu. Ciągną bez popity… - wytłumaczyła mi Jenny kiedy oni wypili następny kieliszek.
- Mierzysz się z Polką! Wiesz ze nie masz szans – wzruszyła ramionami Pati.
- To ty nie masz szans jak ja mam szanse bo nie masz szans dziewczyno – Carlos ledwo był w stanie wypowiedzieć jakiekolwiek słowo – bo to ja mam racje bo są naleśniki – zrobił dumną pozę i się wywalił – tylko nie globalne ocieplenie!
- Temu Panu chyba już dziękujemy – zaśmiała się Pati wskazując na niego – podniesie go ktoś?
- Sam lecę! – Latynos podniósł ręce do góry – gdzie moje okulary?
- Nie obrazi się jak to nagram? – Kendall chwycił za komórkę upamiętniając każdą scenę.
- Jednak Pati wygra, cofam to co mówiłam – zaczęła się bronić Jenny.
- Wiemy kto będzie głową tego związku – kiwnąłem głową nadal patrząc na nich. Tłumy obstawiały zakłady kto pierwszy odpadnie, fajny sposób na zarobienie kasy.
- Następna kolejka kochanie? – spytała Pati nalewając wódki do kieliszka.
- Kupisz mi kota? – Carlosowi ledwo udało się usiąść na krześle – i dawaj wódkę
- Jasne że ci kupię – kiwnęła głową Pati nalewając mu z jego butelki.
- Za naszych obywateli aby czuli się jak w domu – chłopak podniósł kieliszek, próbował wycelować w usta i wypił do dna jak dziewczyna.
- Jest ostro – za miną staną James – dajesz Pati! Wykończ go!
- Postaram się! – pokiwała nam dziewczyna – nagrywacie to? Dajesz zbliżenie na butelki!
- Więc to butelka Pati gdzie jest mniej niż połowa – Kendall nagrał jej butelkę – a to Carlosa gdzie jest ta połowa – nagrał jego butelkę – wygrywa Pati!
- Grozisz mi? – warkną Carlos zły.
- Coś ty, pij sobie – cofną się Kendall znowu pojawiając się koło nas – jaki agresywny
- A ty gdzie masz Sylwie? – zwróciłem się do Jamsa.
- Zamknąłem ją w pokoju – powiedział dumnie – nawet nie wiesz jaka ona szybka!
- Właśnie wiedzę – zaśmiała się Jenny pokazując jak czerwona dobiera się do wina. Zaskoczony James jak najszybciej pobiegł ją powstrzymać.
- Dobra… a Vai gdzie jest? – zmienił szybko temat Kendall.
- Pati ją upiła i nieprzytomna leży w pokoju – kiwnąłem głową nadal przyglądając się pojedynkowi.
- Zabierzcie tą czapkę z mojej głowy! – krzykną Carlos uderzając się co chwilę w głowę.
- Ty nie masz czapki – zaśmiała się Pati.
- Ja leże… i płynę – uśmiechną się szeroko i uderzył z głowy w stół. Takiego finału się nie spodziewałem…
- Pati wygrała! – krzykną Kendall i wszyscy zaczęli klaskać.
- Chce się ktoś zmierzyć? – zapytała zadowolona brunetka.
- Chyba nie – kiwnęła głową Jenny nadal klaszcząc.
- Carlos taka informacja dla ciebie – Pati wstała i zbliżyła się do kamery – nigdy mnie nie upijesz! Polaków się nie upija… - wskazała na kamerkę i zabrała się za podnoszenie jego – chodź solenizancie do pokoju
- Piękne urodziny – udawałem wzruszonego na ten widok – zobaczy to jutro to umrze z wstydu
- Raczej wy zobaczycie – powiedziała brunetka – patrz na to – leciutko popchnęła Jenny która upadła i nie wiedziała o co chodzi – wszyscy jesteście pijani
- Ja nie jestem – przewróciłem oczami z założonymi rękami.
- To ile widzisz palców? – wysunęła swoją dłoń przed moją twarz. Uważnie się przyglądałem ale za nie mogłem zobaczyć ile jest palców.
- Osiem – przyjrzałem się uważniej.
- Pokazałam jedną rękę… i dwa palce – poklepała mnie po policzku – Carlos idziemy – udało się jej go podnieść. Chłopak stracił równowagę i upadł na podłogę.
- Pomóc ci Pati? – zapytał Kendall nadal to wszystko kamerując.
- Przyda się – jęknęła i znowu próbowała podnieść Carlosa. Może i trochę jestem pijany… ale po to jest impreza aby się bawić!
*Z punktu widzenia Pati*
Poczekałam chwilę aż Kendall pomoże wstać Jenny i razem poszliśmy zaprowadzić naszego solenizanta do łóżka. To było okropnie wredne że go upiłam, ale nie chciałam aby dziecku coś się stało… a sam chciał mnie pokonać.
- Pati źle mi – szepną Latynos obijając się ze mną o ściany.
- Zaraz będziemy na miejscu – przyśpieszyłam trochę krok.
- Może lepiej zaprowadzić go do łazienki – zaproponował Kendall nadal wszystko nagrywając, akurat w tym samym czasie Carlos zwymiotował na moje buty – albo już nie trzeba
- Jest dobrze, jest świetnie – próbowałam nie zwracać na to uwagi i nadal go prowadziłam.
- Kochanie ale ty jesteś pijana… muszę cię prowadzić i tam, tam też… byłem tam a jestem tu – zaśmiał się Carlos.
- Nie jestem pijana, ty jesteś – przewróciłam oczami – nie gadaj głupot
- Ja wszystko widzę, ty mi nic nie udowodnisz – wskazał na mnie, albo próbował wskazać bo mu to nie wychodziło.
- Nie obwiniaj go Pati – zaśmiał się Kendall.
- Carlos… nie jestem pijana bo jestem w ciąży – szepnęłam do niego cicho tak bym nie było tego słychać na kamerze. W końcu mu to powiedziałam! Nawet jeśli nie będzie nic pamiętać…
- Widzę kosmitę na końcu tamtego tego – wskazał przed siebie na wazon – to jest moc
- Pati przyśpiesz – dodał Kendall pomagając mu prowadzić szybciej Carlosa. Pierwszy i chyba ostatni raz widziałam go aż tak pijanego. Kiedy tylko dotarliśmy do pokoju, położyłam go na łóżku, zaczęłam ściągać mu buty, spodnie i koszulkę za co zostałam kilka razy szarpnięta przez niego. Nie wiedziałam ze jest taki agresywny kiedy jest pijany.
- Uważaj bo cię pobije – dodał Kendall.
- Nic mi nie będzie, zajmowałam się kilka razy pijakami – uśmiechnęłam się szeroko próbując mu poprawić poduszkę za co dostałam niespodziewanie z liścia od niego – to było wredne!
- Mówiłem! – wskazał na mnie Kendall.
- Nic mi nie jest – zaczęłam się sama z siebie śmiać i chwyciłam się za policzek – chyba zasłużyłam
- Kara że go upiłaś – kiwną głową blondyn – chodź na koniec imprezy, chyba już zasnął
- Mam nadzieje – wyszliśmy z pokoju – ze mną też chcesz się napić?
- Dajesz – machną ręką Kendall. Pobiegłam znowu do łazienki zrobić ten sam numer i nawet nie zauważyłam kiedy Kendall ledwo trzymał się na nogach. Zabrałam jego kamerkę i zaczęłam kręcić ostatnie momenty imprezy.
- Najbardziej szalona impreza na jakiem byłam – kiwnęłam głową z śmiechem – chociaż w Polsce bawimy się trochę bardziej hardcorowo – wzruszyłam ramionami – wykończyłam kilka osób, James nadal próbuje złapać Sylwie – wskazałam na całującą się parkę – czyli James się upił i będą mieć ciężką noc… jak kto woli – zrobiłam niewinną minę – tak na podsumowanie, Logan na następny raz nie rozbieraj się na parkiecie, Sylwia nie całuj się ze mną, Carlos nie wymiotuj na moje buty i mnie nie policzkuj, Vai nie chodź po korytarzu na czworakach, James nie psikaj sobie lakierem w spodnie… Jenny nie wchodź do komina a ty Kendall, nigdy nie dzwoń do mamy po pijaku, ponieważ już chyba komórki ci nie oddam – wybuchłam śmiechem – spoko zostałam sama to idę bawić się do samego końca! Spróbuje upić 1D a wy leczcie kaca! – podniosłam rękę do góry szczęśliwa – kochanie szkoda ze nie wytrzymałeś do prezentu urodzinowego… może za rok się uda – wzruszyłam ramionami – najlepszego! – wysłałam całusa i wyłączyłam kamerkę. Komórkę schowałam w spodnie i zaczęłam się bawić z osobami które jeszcze trzymały się na nogach. To nie takie głupie zostać jako jedyną trzeźwą.

środa, 18 września 2013

Część 86

Jestem mega szczęśliwa! Jest ze mną mój największy skarb x3 Kocham spędzać z nim czas! Jest po prostu NIESAMOWITY... taaaak chodzi o sałatkę pomidorową x3 Loffciam cię :*
Dzisiaj ostatni dzień choroby! :D Czuje się jakbym jadła sałatę, jestem szczęśliwa, dałam za dużo pieprzu... i tyle xD 



*Z punktu widzenia Sylwii*
- Impreza ludzie! – podniosłam kieliszek do góry stojąc na stole. Właśnie zaczęła się impreza urodzinowa naszego Latynosa! Po mimo małych trudności w ozdabianiu to z łatwością na czas udało nam się zorganizować imprezę. Jeszcze nigdy w tym domu nie było tyle ludzi… nawet jest 1D.
- Schodź z tego stołu idiotko – pociągnęła mnie za rękę Vai – początek imprezy a ty już pijesz
- Robię to z myślą o Carlosie – wystawiłam jej język – chciałabym znieść za niego toast! – znowu weszłam na stół trochę się kołysząc – proszę o ciszę!
- Tylko nie spadnij skarbie! – pomachał mi grzywacz podając kieliszek.
- Gdzie jest ten nasz stary Latynos… - zaczęłam rozglądać się po parkiecie – widzie cię Carlos! Chodź tu!
- Nie jestem stary – przeciskając się przez tłum dotarł do mnie i również staną na stole – słucham co masz mi do powiedzenia
- Jestem z ciebie dumna że wytrzymałeś w tym wariatkowie tak długo, zwłaszcza że jesteś najstarszy mamy wrażenie że jesteś naszym tatą… czuje się jak matka – udawałam że wycieram łzy na co usłyszałam śmiech publiczności – bądź facetem i tyle!
- Dzięki mamo – przytulił mnie Carlos – chciałbym podziękować mojej dziewczynie która gdzieś mi zniknęła… jak ktoś ją znajdzie to przyprowadźcie tutaj! – pomachał wszystkim i zszedł z stołu.
- To znowu czas na imprezę! Zdrowie Carlito! – przechyliłam kieliszek i wypiłam jego zawartość do dna. Co ja mam z tym alkoholem, znowu James nie będzie mógł mnie upilnować.
- Nie za dużo tej wódki czasami? – podniósł cwano brew Logan obserwując mnie.
- Ja chociaż umiem się bawić, nie jak ty – wskazałam na niego.
- Dlatego mówisz do ściany a nie do mnie? – pokręcił głową z śmiechem – przydałby ci się odwyk
- Idź do Vai, pewnie pijana w krzakach siedzi – wystawiłam mu język – może z Harrym…
- Racja! Jest tu Harry! – jak poparzony zaczął przebijać się przez tłum. Może i znowu trochę za dużo wypiłam… ale tylko trochę. Jeszcze mniej więcej rozróżniam kolory.
- Sylwia widziałaś gdzieś Kendalla? – spytała wystraszona Jenny, zjawiła się dosłownie znikąd przez co dostałabym zawał.
- Chyba pod stołem leży – zastanowiłam się chwilę – albo poszedł do łazienki
- On ma chyba problemy z pęcherzem – pokręciła głową Jenny – co chwile w łazience jest…
- Prostata! – potrząsnęłam ją za ramiona – leć do apteki kupić mu coś!
- Ale co?! – rozłożyła wystraszona ręce.
- Królika! – krzyknęłam do niej i uciekłam – inwazja królików ludzie! – ostatnie zdanie powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu. Nie wiem co mi odwala, ale najwidoczniej bardzo dawno nie spożywałam alkoholu.
- Teraz mi nie uciekniesz – chwycił mnie w pasie James przyciągając do siebie – za dużo wypiłaś
- Muszę jeszcze napić się z tobą, Kendallem, Loganem i Pati – zrobiłam smutną minkę – a jak to moja ostatnia impreza i już z wami nie wypije?
- Możemy napić się herbaty – cmokną mnie w usta.
- To z dwóch torebek – wskazałam na niego z śmiechem – aleeee mi świat wiruje
- Więcej wódki kochanie – wzruszył ramionami bujając mną leciutko.
- To chyba przez twoje ręce – przyssałam mu się do szyi – smakujesz jak mydło
- Jak to komplement to dziękuje – podniósł mnie do góry i przewiesił przez ramie – idziesz spać
- James nie ma tak! Ty idioto! – zaczęłam się szarpać i walić z pięści w jego plecy. Czasami nienawidzę że jest silniejszy ode mnie… i tak mu się nie uda zamknąć mnie w pokoju!
*Z punktu widzenia Pati*
Pierwszy raz w życiu widzę aż tak ostrą imprezę. Nie wiem czy zaczynają dodawać coś specjalnego do drinków czy to przez kończące się wakacje. Moim jedynym problemem jest dzisiaj że nie pije… jeśli ktoś to zobaczy to nie dadzą mi spokoju. Jest tylko jedno wyjście…
- Kendall! Stary daj tą butelkę – podeszłam do blondyna który właśnie rozstawiał nowy alkohol – bardzo łanie proszę – zrobiłam minę smutnego pieska.
- Po co ci tyle wódki? – podał mi butelkę z śmiechem.
- Na kieliszkach są zarazki i będę pić z butelki – wystawiłam język i uciekłam do kuchni. Pozbyłam się kilku osób, wyciągnęłam jakiegoś chłopaka z lodówki i wyciągnęłam wodę cytrynową. Z tym zestawem pobiegłam do łazienki gdzie szybko się zakluczyłam aby nikt mi nie przeszkadzał.
- Przepraszam cię wódko… to dla mojego dobra – otwarłam butelkę i zaczęłam wylewać ją całą do umywalki. Muszę przyznać że trochę łamało mi to serce. Jednak zanim to zrobiłam, zabrałam kilka kropel na palce i otarłam nimi twarz tak aby było czuć ode mnie wódkę. Później kilkanaście razy wypłukałam butelkę i nalałam do niej wodę cytrynową. Czas udawać pijaną co robiłam kilka razy kiedy nie chciałam pić lub nie mogłam.
- Zdrowie Pati! – puknęłam butelką w lustro i zabrałam łyk wody z butelki. Nie było czuć w ogóle wódki. Postarałam się aby moja psychika myślała że to alkohol i że na serio pije. Czas rozkręcić imprezę.
Wyszłam z łazienki trochę się kołysząc, rozejrzałam się dookoła i co chwilę popijałam tą „wódkę”. Nie miałam pojęcia gdzie jest reszta, jest niesamowicie dużo osób!
- Widziałaś gdzieś Kendalla? – podeszła do mnie Jenny – szukam go cały czas…
- Driny roznosi – pofajtałam brwiami i zaczęłam pić – fajna dupa z ciebie idź wyrywać
- Nie za dużo czasami wódki? – skrzyżowała ręce z śmiechem.
- Thank you very much kochanaaaa – chwyciłam za jej włosy, zrobiłam z nich falę i z śmiechem uciekłam. Kocham moją dziwną wyobraźnie za to że pozwala mi za udawanie upitej! Jeśli będę tyle pić tej wody to mi zabraknie za 30 min, ale czego się nie robi aby chronić ciąży.
- Zayn! – zauważyłam w tłumie cały zespół 1D. Zapomniałam zupełnie ze ich również zaprosili. Bez zastanowienia wskoczyłam mu na plecy.
- Co tam u was? – dodałam z uśmiechem.
- Jak lecisz na Zayna – zażartował Louis patrząc na nas.
- Patatajaj mój wierny koniku – pogłaskałam Zayna po włosach – tęskniłam za wami! Na serio!
- Pati co ty odwalasz? – rozstawiła ręce wkurzona Vai – zarazisz się – siłą ściągnęła mnie z Zayna i unikając jak najdalej Harrego zaprowadziła mnie daleko od nich.
- Napijemy się? – pomachałam butelką z uśmiechem – ale zabierz swój kieliszek bo mojej butelki ci nie oddam
- Tylko jednego – przewróciła oczami, zabrała swoją butelkę wódki i wypiłyśmy łyka. Niebieska na siłę próbowała mnie upić na co wyszło inaczej… Vai upiła się do nieprzytomności.
- Chciałam dobrze… - wzruszyłam ramionami i poszłam kilka kroków dalej – kurwa ruchome schody! – krzyknęłam na całe pomieszczenie patrząc na podłogę na których stałam. Osoby koło mnie płakały ze śmiechu, sama miałam ochotę tak zrobić. Na chwilę obecną impreza jest świetna a nikt nie ma podejrzeń że mogę być w ciąży! Właśnie o to mi chodziło i jestem z siebie dumna.
- Patuś – podbiegła do mnie Sylwia, uwiesiła na szyi i cmoknęła w usta – fajny tyłeczek – dała mi klapsa w tyłek i uciekła dalej z drinkiem.
- Sylwia wracaj! – krzykną za nią biegnący James. Sylwia mnie cmoknęła… teraz nie wiem czy to dobrze czy źle. Carlos chyba nie będzie zły że to ona mnie pocałowała. Skoro jestem „pijana” to czemu tego nie wykorzystać tak na całość. Podbiegłam do DJ, prosiłam go aby puścił na cały głos piosenkę „Party on my level”, sama zgasiłam światła i zostawiłam migające światełka. Kiedy tylko poczułam basy przy piosence miałam wrażenie że zaraz dom się rozwali. Jednak wybuch następny Projekt X!
- Co tu się stało?! – podszedł do mnie Carlos zasłaniając uszy – Pati to twoja sprawka?
- Chodź się zabawić! – chwyciłam go za ręce i zaprowadziłam na środek parkietu. Nie mam zamiaru przestać się bawić! Impreza jest super, Logan już zabrał nieprzytomną Vai, James ciągną po podłodze Sylwie która próbowała się wyrwać a Jenny szukała Kendalla którego co chwilę mijała przy barze… chciał robić gościom drinki to niech robi.
- Przyznaj się ile wypiłaś – krzykną Carlos próbując się ze mną dogadać przy głośniej muzyce.
- Chcesz się zmierzyć w piciu? Wyzywam cię – założyłam rękę na rękę.
- Kochanie wiesz że nie wygrasz… - pokręcił głową z uśmiechem.
- Zobaczymy – odgarnęłam włosy i poszłam ukraść drugą butelkę. Dla odmiany upije mojego chłopaka… to chyba nie będzie nic złego.