piątek, 31 sierpnia 2012

Część 9


Zauważyłam że jest już 2.000 wejść ^^ strasznie sie ciesze i dziękuje że wchodzicie na tego bloga :* Ta część jest dłuższaaaa ponieważ w następnej części będzie pewien ważny moment xd Życie miłego czytania i mam nadzieje że sie nie zanudzicie... xd


Z punktu widzenia Pati:
Otworzyłam oczy, zasnęłam u Jamsa w pokoju. Leżałam koło niego na łóżku. Wstałam i spojrzałam na zegarek.
- Dopiero 10:30 – ziewnęłam – 10:30 !!!!! Spóźnię się na zwiedzanie !!! – krzyknęłam i szybko wybiegłam z pokoju budząc przy tym Jamsa. Chłopacy patrzeli na mnie jak biegałam z pokoju do pokoju i na szybko się szykowałam.
- I z czego tak się cieszycie ? – zapytałam nagle się zatrzymując.
- Słyszeliśmy że spałaś w pokoju Jamsa ^^ - powiedział Kendall podnosząc brwi.
- Ciiiii !!!! – zasłoniłam mu usta – nie wspominajcie o tym i dajcie mi się ubrać – krzyknęłam i szybko pobiegłam do pokoju. Po 15 min byłam już gotowa, tylko jeszcze pójść do parku na zbiórkę. Wszyscy mieli się spotkać tam o 11:00 wiec powinnam zdążyć. Pożegnałam się z chłopakami i pobiegłam do parku gdzie już stała reszta.
- Spóźniłam się ? – szepnęłam do Lilki.
- Przyszłaś w ostatniej chwili – powiedziała witając mnie.
- Na szczęście… Mówili gdzie idziemy ? – zapytałam kiedy powoli całą grupą gdzieś szliśmy.
- Do jakiegoś zamku… - odpowiedziała.
- Mam nadzieje ze to długo nie potrwa… Strasznie spać mi się chce !!! – jęknęłam.
- To co ty robiłaś w nocy ? – zapytała podejrzliwie.
- Zasnąć nie mogłam – zaśmiałam się.
- Za dużo emocji ^^ - spojrzała na mnie podnosząc brwi.
- Nie ! – krzyknęłam oburzona.
- Dobra, dobra… - zaśmiała się cicho.
Jakiś kawałek drogi później staliśmy przy dużym, trochę strasznym zamku. Lubię zwiedzać ale tak szczerze to była jedna z nudniejszych wycieczek… W zamkach uwielbiam te straszne legendy ! A tu ich nie było… Stałam opierając się o ścianę i udając że słucham przewodnika… Poczułam ze powieki mi się same zamykają.
- Pssss… - usłyszałam głos dochodzący z krzaka który stał trochę dalej. Szybko się przebudziłam.
- Kto mówi ? – spojrzałam na krzaczek który się rusza.
- Gadający krzak ! – usłyszałam śmiech.
- James wychodź – powiedziałam.
- A ty co tak sama stoisz ? – zapytał się.
- A ty co tak mnie śledzisz ? Przecież nie stoję sama – rozglądam się – fuck zgubiłam grupę – tupnęłam nogą.
- Szczerze mówiąc to ona stoi tam – wskazał kilka metrów dalej.
- Dzięki… Nie chce mi się tam wracać. Nie wyspałam się ! – krzyknęłam.
- Moja wina ? – zaśmiał się.
- Tak ! Mogłeś mnie obudzić a nie spałam w twoim pokoju – powiedziałam trochę głośniej.
- Też się nie wyspałem… - ziewną i zaczął się śmiać.
- I teraz pewnie obwiniasz mnie za to – wystawiłam mu język.
- Nie – uśmiechną się do mnie. Zauważyłam w oddali że Lilka idzie w naszą stronę wiec James szybko schował się w krzaki aby go nie zauważyła. Znowu oparłam się o mur udając że przysypiam.
- Śpisz Pati? – zapytała machając mi ręką przed oczami.
- Nie… Po prostu musiałam sobie coś przemyśleć – uśmiechnęłam się.
- Chodzi o chłopaka ^^ - zaśmiała się a ja zrobiłam się lekko czerwona.
- Nieeee… Niby o jakiego chłopaka by mi chodziło… - przewróciłam oczami z sztucznym uśmiechem.
- Lepiej wracajmy do grupy – spojrzała na mnie dziwnie i wróciłyśmy do grupy. Zdążyłam pomachać Jamsowi zanim zniknęłam.
Nastała noc i miałam świętą nadzieje ze wreszcie sobie pośpię ale wychodzi na to że w tym domu to niemożliwe -.- W środku nocy poczułam czyjeś ręce na moim ciele i ktoś powoli zaczął mnie szturchać abym się obudziła.
- Pati śpisz ? – szepną do mnie Carlos.
- Teraz nie. Czego chcesz ? – powiedziałam podnosząc głowę.
- Chcesz iść do kuchni na tosty ? – spytał się.
- Carlos… jest 02:00 w nocy a ty mnie budzisz bo chcesz tosty ?! – krzyknęłam.
- Tak – uśmiechnę się.
- Ja idę spać… Od 2 dni właściwie nie mogłam się wyspać! Jestem tak zmęczona że nawet kawa mnie nie jest w stanie rozbudzić – położyłam się na poduszce.
- A może James ^^ - szepną śmiejąc się.
- Idiota – rzuciłam w niego poduszką. Wtedy Carols wstał i wyszedł.
- Ej Carlos ! Jednak mam ochotę na te tosty !!! – cicho krzyknęłam i poszłam za nim do kuchni.
- Dobra… To gdzie tu jest tostownica – rozglądam się. - Jest tam na górze – wskazał na najwyższą półkę. - Tylko jak ją sięgnąć ? – spojrzałam na niego.
- Mam pomysł – uśmiechną się i próbował wspiąć się po szafkach.
- Uważaj bo… - wtedy Carlos spadł – bo spadniesz – dokończyłam.
- Ałłłłł… - podniósł się.
- Ja mam lepszy pomysł – zabrałam krzesło na które weszłam i zabrałam tostownice.
- Ja chce tost z serem !!! – podszedł do lodówki i wyciągną ser.
- To 2 z serem – uśmiechnęłam się.
W tym momencie do kuchni wskoczyli Logan, Kendall i James z kijami bejsbolowymi i uderzyli Carlosa w głowę a on upadł.
- Co wam odbija ? – spojrzałam na nich.
- Słyszeliśmy hałasy i myśleliśmy że to włamywacze – powiedział Kendall.
- A wy co tu robicie ? – spytał się Logan.
- Tosty ^^ - zaśmiałam się.
- O 02:00 w nocy ?! – krzyknęli.
- Carlos mnie obudził i zapytał się czy nie chce Tosta – chwyciłam za talerz.
- Może zabierzemy Carlosa do łóżka ? – spojrzeli się na niego.
- Dobra – zabrali go za ręce i zaczęli ciągnąć.
- Czekajcie ! – pobiegłam do kuchni i zabrałam talerz z tostami – szkoda żeby się zmarnowały – dodałam a reszta wybuchła śmiechem.
- Tosty ważniejsze od przyjaciół – spoważniał Logan.
- Tak – wystawiłam język i poszliśmy schodami na górę, weszłam do mojego pokoju zajadając się tostami i później zasnęłam.
Po południu mieliśmy dzień wolny wiec postanowiłam spędzić go chodzeniem po sklepach z Lilką ale najpierw…
- To na „start” zaczynamy się kręcić – powiedziałam stojąc z Carlosem na środku pokoju. Reszta leżała na łóżku opierając się o ścianę i przyglądała się całemu zdarzeniu.
- Dobra – powiedział zakładając swój kask.
- Gotowy ? 3…2…1… start !!! – krzyknęłam i oboje zaczęliśmy się kręcić jak najszybciej. Po chwili zrobiło mi się słabo i wpadłam na łóżko prosto na nogi chłopaków, a Carlos nadal się kręcił.
- Aż mi się słabo zrobiło – spojrzałam na Carlosa któremu zakręciło się w głowie i uderzył w szafę.
- Nie za wygodnie ci ? – spytała reszta patrząc na mnie.
- Nie… Jest całkiem fajnie – uśmiechnąłem się i zamknęłam oczy, a oni zepchnęli mnie z łóżka po czym spadłam na podłogę.
- Teraz lepiej – zaśmiał się Kendall.
- No ej… - oparłam się głową o łóżko i zaczęłam się śmiać.
- Słyszycie to ? – zapytał Logan i wszyscy momentalnie się uciszyliśmy. Z mojego pokoju było słychać jak ktoś dzwoni na skype. Zerwałam się z podłogi i pobiegłam do pokoju, a za mną Kendall, Logan, James i ledwo idący Carlos. Usiadłam się na krzesełku przed komputerem i zobaczyłam kto do mnie dzwoni. Była to Violette.
- Schowajcie się i nie odzywajcie !!! – powiedziałam stanowczo.
- Usiądziemy się koło ciebie tak żeby nas nie było widać w kamerce – usiadł się James a za nim reszta. Poprawiłam włosy i odebrałam włączając kamerkę.
- Cześć – pomachałam jej.
- Co tak długo ? Zaczekałam się na ciebie… - jęknęła uśmiechając się.
- Nie marudź… Zobacz co dla ciebie mam – pokazałam jej płytę z autografami po czym prawie zemdlała.
- Jak udało ci się to zdobyć !!! Przecież wiesz że uwielbiam BTR !!! – krzyknęła podskakując na krześle.
- Ma się swoje sposoby ^^ - wystawiłam jej język.
- I jak ci się żyje na wymianie ? – zapytała nagle.
- Całkiem fajnie. Chciałabym ci przedstawić mojego kolegę co u niego jestem ale wyszedł – powiedziałam.
- Szkoda… - zaczęła i spojrzała na jeden z plakatów – Mój James jak słodko się na mnie patrzy – uśmiechnęła się a na twarzy Jamsa pojawił się uśmiech.
- Nie ma to jak gadanie do plakatu – przekręciłam oczami.
- On jest mój ! Nie obrażaj go… - warknęła.
- Dobrze, dobrze… - spojrzałam na nią a reszta cicho zachichotała.
- Co to było ? – spytała a reszta zasłoniła sobie usta.
- To była szafka… tak szafka! Uderzyłam nogą o nią – powiedziałam zakłopotana.
- Ja idę się myć. Mam nadzieje że w wannie nie będzie na mnie czekać Carlos – zaśmiałyśmy się.
- Życzę powodzenia xDDD To papapa :D – pomachałam jej i rozłączyłam się.
- Ładna jest ^^ - powiedzieli równo wstając z podłogi.
- Mieliście siedzieć cicho ! – spojrzałam na nich z złością.
- Ale dlaczego bym miał siedzieć w wannie ? – zapytał zdziwiony Carlos.
- Długa historia – zaśmiałam się. Widziałam na ich minach niezrozumienie co mnie jeszcze bardziej roześmiało. Przyszykowałam się na wyjście z Lilką po mieście. Trochę muszę odpocząć od chłopaków… Potrzebuje damskiego towarzystwa !!!
Wyszłam z domu i spotkałam się z blondynką przed ratuszem. Miałyśmy dużo czasu wiec spokojnie wybrałyśmy się na małe zakupy ^^
- Jaka śliczna ta bluzka !!! – mruknęła Lilka patrząc na śliczną czarną bluzkę z misiem.
- To kup ją – uśmiechnęłam się do niej przeglądając ciuchy.
- Raczej nie… Jest za 50$ a nie mogę za dużo wydać (-.-) – powiedziała smutna.
- Idź ja przymierz… Zaraz zobaczymy co da się zrobić – mrugnęłam do niej z szatańskim uśmiechem. Lekko wystraszona weszła do przebieralni.
- Dzień Dobry. Chciałabym zapłacić za tą czarna bluzkę z misiem – podeszłam do kasy.
- Witam. Należy się 50$ - podałam jej kartę.
- Dziękuje. Do widzenia – odeszłam od kasy z uśmiechem. Akurat Lilka wyszła z szatni.
- I jak? Pasuje ? – zapytałam smutnej dziewczyny.
- Tak. Jest świetna ale nie kupie jej – spuściła głowę a ja zabrałam bluzkę i pobiegłam do kasy. Kasjerka szybkim ruchem zapakowała mi bluzkę a ja ciągnąc za rękę Lilkę wyszłyśmy z sklepu.
- Prezent ode mnie – uśmiechnęłam się szeroko wręczając jej torbę.
- Dzięki – lekko się uśmiechnęła biorąc torbę. Idą wzdłuż ulicy zauważyłam bardzo znajome postacie. Tak do była Magda i Kamila kierujące się w naszym kierunku z głupimi uśmieszkami. Miałam straszną ochotę przywalić im w łeb ale na szczęście Lilka mnie uspokoiła.
- Oooo widzę że jesteście na zakupach – podeszła do nas Kamila.
- A nie można ? – zrobiłam złowroga minę.
- Jakie tandetne ciuchy kupiłyście sobie ? – zapytała druga wiedźma czyli Magda.
- Nic co by to was interesowało – mruknęła Lilka i przeszłyśmy koło nich. Nie zauważyłam jednak że Kamila podstawiła mi nogę i wpadłam w kałużę błota.
- Hahahaha uważaj kaleko – zaśmiały się idiotycznie i poszły.
- Pati nic ci nie jest ? – zapytała się Lilka pomagając mi wstać.
- Nie… Możemy już wracać do domu ? – spojrzałam na nią mając łzy w oczach. Odprowadziła mnie do domu, pożegnałyśmy się i weszłam do środka. Zauważyłam chłopaków w kuchni, pili gorącą czekoladę i rozmawiali. Stanęłam w drzwiach a reszta spojrzała na mnie.
- Nic ci się nie stało ? – zapytał troskliwie Logan podbiegając do mnie.
- Raczej nie… Jedynie strasznie boli mnie kolano ale jest ok – spojrzałam na nich a łza popłynęła mi po policzku.
- Idź lepiej umyć się i zmienić ubrania – powiedział Carlos.
- Jasne – kiwnęłam głową i zrobiłam jeden krok po czym upadłam na ziemię. Wszyscy do mnie podeszli wystraszeni co mi się stało.
- Moja noga… Nie mogę chodzić – jęknęłam z bólem a łzy leciały strumieniami po policzkach.
- Pomogę ci – powiedział James i zabrał mnie na ręce. Powoli szedł po schodach i postawił przed łazienką.
- Dzięki. Trochę cie pobrudziłam – powiedziałam rumieniąc się ale tego nie zauważył przez błoto.
- Nic się nie stało… Zmienię koszulkę i już będzie po sprawie – uśmiechną się i poszedł do pokoju się przebrać. Umyłam się oraz przebrałam. Zauważyłam ze mam zdarte mocno kolano.
- To boli !!!! – krzyknęłam kiedy Kendall obmywał mi ranę wodą utlenioną.
- To będzie trochę boleć… - polał jeszcze trochę a ja pisnęłam z bólu.
- Ale ci krew leci z tej rany – spojrzał na moja nogę Carlos.
- To nie jest śmieszne !!! – pisnęłam nadal z bólu.
- Koniec – powiedział Kendall i obwiną mi nogę bandażem.
- Teraz żeby nie podrażnić kolana musisz chodzić tutaj w krótkich spodenkach lub w spódnice – uśmiechną się Logan chowając apteczkę.
- Nie lubię chodzić w spódniczkach… - spojrzałam na nich błagalnie, po czym westchnęłam i poszłam się znowu przebrać. Przez te głupie suki ledwo mogłam chodzić ale nie pokazywałam słabości przy innych. Odpoczywałam i po kilku dniach już było dobrze.


środa, 29 sierpnia 2012

Część 8

Już część 8 ^^ zanim zaczniecie czytać chciałabym zaprosić was na tego bloga *KLIK* Ja tam jestemmm ^^ i normalnie aż przeraża mnie co tam robię xd Mowie wam ze maga zabawny no i oczywiście są BTR! :D Bez nich nie ma zabawy xddd To teraz zapraszam na moją następną część ^^


Następnego dnia o 15:00 poszliśmy na basen razem z Kendallem. Blondyn postanowił popływać na dużym basenie a ja razem z Lilką poszłyśmy do trochę mniejszego basenu popływać.
- I jak ci się żyje ? – zapytała Lilka.
- Całkiem fajnie. Kendall jest strasznie miły – uśmiechnęłam się.
- Kendall to ten blondyn ? – pokazała właśnie na niego.
- Tak. Wczoraj spotkałam Kamile <bleeeeeeeeee> - zrobiłam krzywą minę.
- Hahahaha – zaśmiała się.
- No co ? Nie moja wina ze jej nie lubię – przekręciłam oczami.
- Nikt jej nie lubi – spojrzała rozbawiona.
- Ja idę na ten większy basen do Kendalla – powiedziałam i wyszłam.
Kierowałam się na duży basen gdzie był Kendall gdy nagle usłyszałam krzyk.
- Skok na bombę ! – krzykną Carlos biegnąc w moją stronę i razem wpadliśmy do wody.
- Carlos ! Głupi jesteś ?! – krzyknęłam.
- Hahahaha xD – wtedy on zanurkował i chwycił mnie za nogę.
- Carlos no zostaw ją ! Nie widzisz że się boi ? – dopłyną do nas Kendall.
- Ja się niczego nie boje ! – powiedziałam i plusnęłam wodą w niego.
- Ej… Carlos a ty nie miałeś być z Jamsem i Loganem ? – spojrzał na niego Kendall.
- Miałem ale wolałem iść na basen – zaśmiał się.
- I wolałeś żebym zawału dostała… - wyszłam z basenu z śmiechem i dobiegła do mnie Lilka.
- Co się stało ? – spytała się.
- A ten kretyn wepchną mnie do wody – odpowiedziałam.
- On ma na imię Carlos ? Bo słyszałam jak gadałaś do niego – powiedziała a ja się zatrzymałam.
- To kolega Kendalla. Poznaliśmy się jednego dnia – mówiłam i nagle widziałam że Carlos idzie do nas – idziemy na zjeżdżalnie ? – powiedziałam i zabrałam ją za rękę kierując się szybko na zjeżdżalnie.
Lilka jako pierwsza zjechała z bardzo drugiej zjeżdżalni i po chwili ja zaczęłam zjeżdżać. Wtedy nagle zauważyłam Carlosa który mnie przytulił od tyłu.
- Carlos nie tykaj mnie ! – powiedziałam.
- Ale ja się boje ! – szepną i mocniej się mnie chwycił.
- Trzeba było za nami nie iść i przecież masz kask – zabrałam mu kask i założyłam na głowę.
- Ej ! On jest mój - krzykną.
- Jadę pierwsza więc powinnam mieć kask – zaśmiałam się i wpadliśmy do wody.
Następnego dnia postanowiłam trochę popracować nad nową piosenką. Nie wiem dlaczego ale James postanowił zrobić dokładnie to samo… Usiadłam się przy stole i skupiona spojrzałam na kartkę.
- Przypłyń do mnie weno ! – powiedziałam do siebie.
- Tak szybko nie przypłynie – zaśmiał się Kendall.
- Może przypłynie – oderwałam się od kartki.
- Zrób tak jak James. Zamknij się w pokoju i próbuj pisać – dołączył do naszej rozmowy Logan, który akurat pił sok.
- Dobra, nie rozpraszajcie mnie. Przypłyń weno… - powiedziałam a Carlos przebiegł z wiaderkiem pełnej wody i wylał jej zawartość na mnie.
- Zwariowałeś ?! – wstałam z krzesełka jak poparzona.
- Chciałaś żeby wena do ciebie przypłynęła, więc jest ! – zaśmiał się.
- Wena a nie woda – przekręciłam oczami i pobiegłam na górę żeby się przebrać. Za drzwi jednego z pokojów usłyszałam słodki głos Jamsa który próbował napisać piosenkę. Melodia była piękna tylko zostały słowa. Uśmiechając się poszłam do pokoju przebrać się. Później postanowiliśmy przejść się po mieście i coś zjeść.
- Może pójdziemy na kebaba ? – zaproponował Logan.
- Albo na pizze ! – dodał Kendall.
- Nie, nie, nie… Może lepiej do KFC – zaproponował Carlos.
- Tak ! – powiedzieliśmy razem i poszliśmy tam.
Oczywiście Carlos z Jamsem bawili się jedzeniem a ja zaczęłam rzucać w nich frytkami żeby przestali. Na końcu zjedli te frytki które w nich rzuciłam. Jakąś chwilę później wyszliśmy…
- A później jakaś dziewczyna was całuje… – powiedziałam z obrzydzeniem.
- A może chcesz całusa ? – spytali się równo Carlos i James.
- Bleeeee… Spadać ! – oddaliłam się od nich a oni zaczęli mnie gonić. Szybko skryłam się za Kendallem.
- Jak chcecie mnie pocałować najpierw musicie go pocałować – zaśmiałam się a Kendall spojrzał z przerażeniem. Wtedy Carlos i James spojrzeli na siebie z uśmiechem i pocałowali Kendalla w policzek xDDD I zaczęli mnie gonić znowu a Kendall próbował wytrzeć policzki… Nie ma to jak mieszkać z wariatami. Wróciliśmy do domu, wszyscy padli na kanapę i jęknęli.
- Jacy zmęczeni… - spojrzałam na nich rozbawiona.
- Żebyś wiedziała, nic mi się już nie chce – spojrzał Logan w moją stronę.
- Ej… A moglibyście podpisać mi płytę dla mojej przyjaciółki ? – zapytałam nagle.
- Jasne – odpowiedzieli chórem i podpisali płytę.
- Wielkie dzięki – mruknęłam szczęśliwa.
- Dla kogo ten autograf ? – spojrzał James odrywając się od pisania.
- Dla Violette – uśmiechnęłam się.
- Trzymaj – podali mi płytę na której były 4 autografy i życzenia od nich… Chwilka… te życzenia były po Polsku !!!
- Moment, skąd znacie Polski ? – zapytałam zamurowana.
- Nie mówiliśmy ci że trochę umiemy po Polsku – spojrzeli zaskoczeni na mnie.
- Nie – pokręciłam głową.
- To wszystko stało się przez Logana – zaczął James.
- Od razu wszystko przeze mnie – krzykną przerywając mu.
- Jak wcześniej mówiłem, to wszystko było przez Logana… (przenosimy się w czasie do tej sytuacji)
- Dlaczego musimy chodzić na zajęcia dodatkowe – jękną James.
- Nie przesadzaj. Może być fajnie – uśmiechną się Logan.
- Jasne… Może na gotowanie pójdziemy ! – krzykną nagle Carlos.
- Nieeee… - odpowiedziała reszta.
- A są dodatkowe zajęcia z hokeja ? – zapytał Kendall trochę fascynując.
- Nie ma – przeczytał z kartki Carlos.
- A może jakiegoś języka się nauczymy ? – zapytał Logan a wszyscy spojrzeli się na niego.
- Może być – odpowiedział Kendall i skierowali się na listę języków.
- A wiec jest Niemiecki, Francuski, Chiński, Włoski, Rosyjski i Polski – przeczytał Carlos.
- Może Francuski ? – zapytał James.
- Nieeee… Pójdziemy na jakiś łatwy. Moim zdaniem Polski będzie najłatwiejszy – powiedział Kendall.
- Serio tak myślisz ? – mówił Carlos.
- Tak – odpowiedział Kendall.
- To postanowione. Idziemy uczyć się Polskiego – krzyknęli i weszli do klasy. (koniec wspomnień z tamtego dnia…)

- I co było dalej ? – zapytałam bardzo zaciekawiona.
- Poszliśmy na naszą pierwszą lekcje, ale jak zobaczyliśmy ten język to od razu chcieliśmy się wypisać ! – zaczął Carlos.
- Ale nauczycielka powiedziała że jak się wypiszemy możemy nie przejść. Wiec zostaliśmy i się nauczyliśmy… - dokończył James.
- To z głupoty nauczyliście się Polskiego… Super ^^ - wyszczerzyłam się.
- Bardzo śmieszne – przekręcił oczami Kendall.
- To co jeszcze dzisiaj robimy ? – zapytał Carlos.
- Tylko nie bitwę na poduszki ! – wskazałam na niego.
- Ja już jestem zmęczony. Pójdę na górę i spróbuje dokończyć tą piosenkę – powiedział James ziewając.
- Dobra – odpowiedzieliśmy chórem.


Z punktu widzenia Jamsa:
- Dobra – odpowiedzieli wszyscy chórem a ja wstałem z kanapy i schodami pomknąłem do góry. Usiadłem na łóżku, chwyciłem za gitarę i zeszyt i powoli zaczęłam grać. Piosenka miała się nazywać „Nothing Even Matters”. Pisałem ją z myślą o jednej osobie… Tak o niej to pisałem. Od tego zderzenia przed recepcją zakochałem się w niej od pierwszego spojrzenia. Niby to dziwne ale nigdy nic takiego nie czułem. Z innymi dziewczynami było tak że się umówiłem, pocałowałem, chodziłem może przez tydzień i zrywałem… Ale z nią mógłbym być przez całe życie. Chwilowo jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi ale mam nadzieje że uda mi się to zmienić. Chłopacy ciągle mi mówią ze ona też mnie kocha i mam wreszcie zacząć działać… Ale ja po prostu się boje. Spojrzałem znowu na słowa piosenki i powoli zacząłem grać oraz śpiewać tą piosenkę. Moim zdaniem była świetna ! Ale co na to chłopacy. Przebrałem się do spania i znowu usiadłem na łóżku. Nie miałem koszulki do spania ponieważ zawsze mi przeszkadza… Wiem dziwny jestem xD Słyszałem odgłosy rozmowy z dołu… Nie miałem ochoty z nimi siedzieć, nie wiem dlaczego… może przez nią. Usłyszałem że wchodzą po schodach, po chwili żegnali się i było słychać tylko trzask drzwi. Zapanowała cisza w całym domu… Minęło 15 min kiedy usłyszałem pukanie do moich drzwi, otworzyły się i ujrzałem Pati.
- Przepraszam… Nie wiedziałam że chcesz już iść spać – leciutko się zaczerwieniła widząc mnie bez koszuli i zaczęła zamykać drzwi.
- Nie przeszkadzasz mi. Wchodź – powiedziałem a dziewczyna weszła do pokoju.
- Myślałam że chcesz iść spać. Nie mogłam zasnąć wiec chciałam z kimś pogadać – usiadła na łóżku obok mnie.
- Też nie mogę zasnąć… Właściwie to która jest godzina ? – spojrzałem na zegarek.
- 1:00 w nocy… - zaśmiała się.
- Myślałem że wcześniej – również się zaśmiałem.
- Nadal piszesz tą piosenkę ? – zapytała i próbowała przeczytać słowa.
- Nie wolno! Usłyszysz dopiero jak ją zaśpiewamy – odłożyłem gitarę.
- A jaki tytuł ? – spojrzała na mnie. Czułem ze mogę na nią patrzeć bez końca.
- „Nothing Even Matters” – powiedziałem.
- Fajnie… Jestem ciekawa o kim ta piosenka – zaśmiała się cicho.
- O nikim. Tak po prostu napisałem – odpowiedziałem zakłopotany. Ta piosenka była o niej i tylko o niej. Nie mogłem tego jej powiedzieć, mam nadzieje ze sama się domyśli.
- Dobrze grasz na gitarze ? – zapytała nagle i wzięła gitarę.
- Całkiem dobrze – powiedziałem i usłyszałem jak dziewczyna zaczyna leciutko rękami dotykać strun. Usłyszałem znaną mi melodie jednej z jej piosenek. Grała przez dłuższy czas i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Część 7

Ta część wyszła całkiem długa... Jedna z części przy której miałam głupawkę jak to pisałam xd Szczerze to ja mam zawsze głupawkę! Ale od tej części nie jest już tak sztywno jak wcześniej ^^


Po długim namyśle postanowiłam jechać! Kilka dni wcześniej przed wyjazdem miałam prawdziwy koszmar w domu (-.-) Trzeba było kupić kilka rzeczy, spakować się, wymienić pieniądze na dolary itd… Wyjeżdżam na 2 tygodnie a mam tyle ciuchów jakbym na cały miesiąc wyjeżdżała xD Nie dziwie się bo moja mama zawsze powtarza „lepiej zabrać za dużo niż żeby czegoś zabrakło”. Nie ma to jak filozofia przed wyjazdem… Oczywiście dostałam już zlecenie od Nati, Vai, Kimi i Karoliny że mam im coś kupić. Wiem co kupie Vai ale reszcie ?! Dosłownie koszmar ! Stojąc na boisku szkolnym z walizkami czekałam na resztę osób i autobus. Widziałam na twarzach innych niesamowite zdenerwowanie i strach… Ja się akurat tym nie przejmowałam, a niby czym ? Zauważyłam niebieski samochód podjeżdżający pod szkołę, była to Lilka. Wysiadła szybko z samochodu i podeszła do mnie.
- Jak się trzymasz ? – spytała mnie witając.
- Jest 4:00 rano… Jestem zmęczona, wiec jak mam  się trzymać ?! – powiedziałam oburzona i zaspana.
- Ooooo przyjechała Magda i Kamila – spojrzałyśmy na dziewczyny z obrzydzeniem.
- Nawet mnie nie wkurzaj. Musiały zapisać się na tą wymianę? – jęknęłam błagalnym głosem.
- Nie przeżywaj. Jakoś damy sobie radę – po tych słowach zauważyłyśmy autobus. Lubiłam jeździć autobusami bo zawsze było ciekawie ^^ Pamiętam jak kiedyś śpiewaliśmy w autobusie piosenkę „Plastikowa Biedronka” xDDD Usiadłyśmy się gdzieś na środku autobusu, chciałam siedzieć przy oknie ponieważ uwielbiam oglądać widoki jak gdzieś jadę.
- Matko jak się denerwuje – mruknęła Lilka i zauważyłam jak cała drży.
- Nie ma się czym stresować – uśmiechnęłam się lekko.
- Jak ty możesz być taka spokojna ? Mieszkać u obcych ludzi, prawie się z nimi nie dogadywać – zaczęła mówić.
- Pomyśl inaczej, będziesz przez 2 tygodnie w Ameryce ! Taka szansa nie trafia się wszystkim – uśmiechnęłam się i zabrałam gumę owocową.
- Ooooo guma ! – powiedziała radośnie a ja podałam jej paczkę.
- Zawsze po gumie jestem trochę spokojniejsza – szepnęłam.
- A jednak jesteś zdenerwowana… - uśmiechnęła się cwano.
- Trochę – jęknęłam.
- Ja jeszcze trochę denerwuje się lataniem w samolocie – zabrała do ręki komórkę – Karolina napisała ze będzie tęsknić – zaczęła odpisywać jej.
- Pozdrów ją – powiedziałam i też chciałam zobaczyć czy ktoś do mnie nie pisał. Był jeden sms od Kendalla. Trochę zaskoczona odczytałam go „Słyszałam ze jedziesz do Ameryki. Miłego lotu i tylko żebyś za mocno się nie przeleciała”, przez ostatnie słowo momentalnie zaśmiałam się na cały autobus.
- O co chodzi ? – zapytała rozbawiona Lilka przeze mnie.
- Dostałam ciekawego sms od kolegi – uśmiechnęłam się tajemniczo…
Z jakieś 10h później po bardzo, bardzo męczącym locie, autobusem dojechaliśmy do małego miasteczka gdzie panował już śnieg. Było trochę chłodno ale nie przeszkadzało mi to… Większość rodzin już czekała ale nigdzie nie było widać moich.
- Patrycja – usłyszałam głos opiekuna wycieczki.
- Słucham? – podeszłam do niego.
- Twoja rodzina nie mogła przyjechać wiec podali nam adres żebyś mogła pójść tam – podał małą żółtą karteczkę z adresem.
- Oczywiście – uśmiechnęłam się niechętnie.
- Hahahaha, pewnie są tacy biedni że nawet nie mogli po nią przyjechać – szepnęła Kamila do Magdy.
- Zamknij się – powiedziałam i podeszłam do ulicy – taxi !!! – krzyknęłam machając ręką i wtedy podjechał samochód a ja wsiadłam podając karteczkę.
(Ps. zdania po ang będą podkreślone)
- Panienka pierwszy raz w Ameryce – zapytał mężczyzna.
- Nie… Już kiedyś byłam. Ale akurat nie byłam w tym mieście. Jest bardzo ładne – uśmiechnęłam się lekko.
- Ma pani wielkie szczęście mając takich przyjaciół – powiedział tajemniczo a po mnie przeszedł dreszcz.
- Słucham ? – zapytałam zdenerwowana.
- Ma pani pewnie wspaniałych przyjaciół – dodał.
- Tak… mam. Może pan się tu zatrzymać. Dalej pójdę na pieszo – wysiadłam z taksówki. Powoli idąc z nieprzyjemnymi myślami zauważyłam sklep muzyczny. Szybko przypomniało mi się że chce kupić Vai płytę BTR. Weszłam do sklepu gdzie wszyscy skierowali wzrok na mnie. Niepewnie przechodząc wśród półek zauważyłam swoją płytę. Zachichotałam pod nosem i podeszłam do kasy razem z tą płyta.
- Dzień Dobry – powiedziałam.
- Witam. W czymś pomóc ? – zapytał się sprzedawca.
- Chciałabym kupić tą płytę – pokazałam moja płytę.
- Co za idiota zapomniał ją schować ?! – krzykną i zasłonił usta.
- Haaaa ! mam cie. O co tu chodzi ? – szepnęłam.
- Zobaczysz później – uśmiechną się.
- Dobra… Mam jeszcze jedno pytanie. Czyli wszyscy mnie tu znają ? – zapytałam się.
- Oczywiście że tak ! – krzykną.
- Dobra… To chciałabym kupić płytę „Big Time Rush – Elevate” – powiedziałam a kasjer zapakował i podał mi płytę.
- Dowidzenia – szepnęłam wychodząc z sklepu. Trochę dziwna sytuacja. Wszyscy ukrywają fakt że jestem sławna. Ale dlaczego? Wzięłam głęboki wdech i szukałam domku nr 23a.
- 23a… 23a… tu jest 23a ! – mówiłam do siebie.
Znowu kilka głębokich wdechów i zapukałam do drzwi bardzo zdenerwowana.
Po króciutkiej chwili otworzyły się drzwi. W nich stało 4 chłopaków uśmiechając się szeroko i machając…
- Dobra chyba mam zwidy bo widzę Jamsa, Kendalla, Logana i Carlosa – spojrzałam na nich przecierając oczy.
- To my ! – zaśmiali się.
- Aaaaaaa !!! – krzyknęłam i przytuliłam się - Chwilka… - odkleiłam się szybko – co wy tu do jasnej cholery robicie ?! – krzyknęłam.
- Mieszkamy… - spojrzeli się na mnie.
- Czy ja jestem w dobrym mieszkaniu ? – spojrzałam na kartkę – to jest 23a ? – spytałam się.
- Tak – powiedzieli.
- Ale wy mieszkacie w Palm Woods wiec… - zaczęłam mówić – chyba muszę odpocząć bo już nic nie rozumiem – dodałam.
Weszliśmy do środka a ja usiadłam się na sofie. Dostałam szklankę soku pomarańczowego.
- Teraz gadać o co tu chodzi – spojrzałam na nich błagając.
- Wiec tak… Dzwoniłaś do nas na skype że jedziesz na wymianę. Wiedzieliśmy że możesz mieć kłopoty jadąc tu więc dowiedzieliśmy się chodząc po szkołach gdzie jedziesz – zaczął James.
- Dowiedzieliśmy się że akurat jedziesz tam gdzie mieszkaliśmy zanim zostaliśmy sławni czyli do Minnesoty – powiedział Logan.
- Więc zrobiliśmy sobie takie mini wakacje i przyjechaliśmy tutaj. Przekonaliśmy mieszkańców że mają ukryć wszystkie płyty, plakaty itd… z tobą żeby nikt się nie połapał i że mają udawać że cb nie znają – dokończył Carlos.
- Załatwiliśmy też żebyś wylądowała w tym domu. To jest mój dom (uśmiech) mieszkałem tu zanim wyjechaliśmy robić karierę – skończył Kendall.
- Wszystko to pokręcone ale dzięki że to dla mnie zrobiliście – uśmiechnęłam się.
Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszyłam że tą wymianę mogłam spędzić z nimi. Nie przypuszczałam że mogą coś takiego dla mnie zrobić. Razem z Kendallem chodziłam na różne wycieczki po mieście, zawsze było ciekawie bo razem dostawaliśmy głupawki. Nie pokazywałam się na spotkaniach z całą 4 bo to by było za bardzo podejrzane, za to po mieście chodziliśmy razem.
- Ale tu ślizgo… aaaaa – prawie się wywaliłam ale Carlos mnie chwycił.
- Wiesz… Na taką pogodę nie powinnaś zakładać szpilek – powiedział Logan.
- No wiem (-.-). Za zimno jest by myśleć. A jeszcze trudniej myśleć jak Carlos co chwilę bił mnie poduszką ! – spojrzałam na niego.
- Chciałem bitwę na poduszki ! – krzykną.
- Mam lepszy pomysł – uśmiechnęłam się i wepchnęłam go w zaspę.
- Słodko… - zaśmialiśmy się wszyscy patrząc się na Carlosa. Po chwili spotkałam Kamilę i chłopaka u którego mieszkała…
- Logan, James schowajcie się ! – krzyknęłam do nich.
- Ale gdzie ? – rozglądają się.
- W zaspie ! – powiedziałam i wepchnęłam ich do zaspy.
- Aaaaaa… - piszczał Carlos.
- Uderzyłem go przez przypadek w to miejsce… - powiedział James.
- Uuuuuu… - powiedzieli z bólem chłopacy a ja się zaśmiałam.
- O cześć Pati – uśmiechnęła się.
- No cześć – zrobiłam grymas na twarzy. Kendall i ten chłopak zaczęli gadać bo znali się już z treningów.
- Jutro o 15:00 ponoć idziemy na basen – powiedziała Kamila.
- Oooo super ^^ - uśmiechnęłam się. Nagle usłyszeliśmy piszczenie Carlosa.
- Co to było ? – spojrzała się za mnie.
- Pewnie ptak xDDD – powiedziałam i razem z Kendallem się zaśmialiśmy.
- To na pewno nie był ptak – powiedziała i zaczęła iść w stronę zaspy.
Wtedy nie wiedziałam co zrobić i wepchnęłam Kendalla na tą zaspę.
- Dobra my może już pójdziemy… - powiedziała Kamila dziwnie się patrząc na Kendalla.
- To do jutra – pomachałam jej i odwróciłam się w stronę Kendalla.
- Jak ona mnie wkurza! Ble, jak jej nie lubię – marudziłam i pomagałam im wstać.
- Czyje się jakby coś mnie zgwałciło – zaczął masować się Carlos po ptaku xD
- Może przejdziemy się do psychologa ? On ci pomoże – powiedziałam.
- Już nigdy więcej nie wpychaj nas w zaspy ! – powiedziała reszta.
- Nie wiedziałam co zrobić ! No sorki… Kendall jutro na basen o 15:00 – uśmiechnęłam się.
- To dobrze się składa bo ja z Jamsem i Carlosem idziemy na spotkanie z naszymi rodzicami - powiedział Logan.
- Też chce na basen !!! – krzykną Carlos.
- Ty siedź cicho ! Przed chwilą cie ptak bolał – spojrzałam na niego i wszyscy wybuchli śmiechem. Wtedy oni wszyscy razem wrzucili mnie do tej zaspy.
- Ej ! To było chamskie ale zasłużyłam sobie – wstałam.