Jak zapewnię wiecie jutro jadę na kolonie. Przez moją nieobecność będą dodane z 2 rozdziały + specjalna notka na rocznice bloga! Szkoda że spędzę ją na koloni... ale i tak będzie fajnie! :D
Jeśli będzie 50 tyś też pojawi sie jednorazówka... wiec zobaczy się xD Chwilowo kontrole nad blogiem przejmuje Sylwia xD Do niej jakieś ale xD
Widziałam wczoraj ostatni odc BTR... masakra! Przy piosence "We are" ryczałam xD Ogólnie ona jest taka smutna i ryczę na niej... ale tam to dowaliło xD
Gooorąco mi >.< Jutro ma być u nas 37C! a jedziemy autobusem! Jak zginę lub się spale zapraszam na pogrzeb!
To zapraszam na następny rozdział :*
Jeśli będzie 50 tyś też pojawi sie jednorazówka... wiec zobaczy się xD Chwilowo kontrole nad blogiem przejmuje Sylwia xD Do niej jakieś ale xD
Widziałam wczoraj ostatni odc BTR... masakra! Przy piosence "We are" ryczałam xD Ogólnie ona jest taka smutna i ryczę na niej... ale tam to dowaliło xD
Gooorąco mi >.< Jutro ma być u nas 37C! a jedziemy autobusem! Jak zginę lub się spale zapraszam na pogrzeb!
To zapraszam na następny rozdział :*
Z strachem próbowałam się uwolnić, jednak to nic nie dało.
Postać odwróciła mnie przodem do siebie, wtedy ujrzałam jakiegoś mężczyznę w
starych poszarpanych ubraniach.
- Dziecko czego tu szukasz? – zapytał zachrypniętym głosem.
- Założyłam się i musiałam przyjść po jakąś rzecz z tego domu… a Pan? Co… co tu pan robi? – próbowałam cokolwiek powiedzieć ale byłam tak wystraszona że przychodziło mi to z trudnością.
- Mieszkam tutaj – uśmiechną się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam kilka materacy, różne ubrania i wiele innych przedmiotów.
- Nie wiedziałam, przepraszam że tutaj przyszłam – zmieszana zaczęłam przepraszać mężczyznę. Rozumiem czemu może tu mieszkać, możliwe że jest bezdomnym i próbuje znaleźć jakieś miejsce aby się ochronić przed trudnymi warunkami jakie są w Włoszech.
- Nic się nie stało, ale uciekaj już – pognał mnie mężczyzna.
- Już, już – włożyłam do torby śrubokręt – dowidzenia i jeszcze raz przepraszam! – z uśmiechem pokierowałam się na schody a na samym końcu do wyjścia gdzie zobaczyłam spanikowanych przyjaciół. Na mój widok rzucili mi się na szyje i nie chcieli puścić.
- Pati ty żyjesz! – krzyknęła Sylwia szczęśliwa.
- Tylko poszłam do starego domu – wzruszyłam ramionami. W środku byłam taka wystraszona jak nigdy.
- To pokaż co przyniosłaś – uśmiechną się cwano Kendall.
- Proszę – wyciągnęłam z torby śrubokręt i pokazałam im zdjęcia – dałam sobie radę
- Wystraszyliśmy się kiedy straciliśmy z tobą łączność – kiwnęła głową Vai.
- Ale nic ci nie jest i to jest najważniejsze – dodała Jenny.
- Czyli możemy wracać do domu tak? – spytał James zwracając się do Logana.
- Tak – potwierdził i uciekliśmy do samochodu. Po Loganie żadnego trudnego wyzwania się nie spodziewam… mam nadzieje że nie będzie trudne.
- Dziecko czego tu szukasz? – zapytał zachrypniętym głosem.
- Założyłam się i musiałam przyjść po jakąś rzecz z tego domu… a Pan? Co… co tu pan robi? – próbowałam cokolwiek powiedzieć ale byłam tak wystraszona że przychodziło mi to z trudnością.
- Mieszkam tutaj – uśmiechną się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam kilka materacy, różne ubrania i wiele innych przedmiotów.
- Nie wiedziałam, przepraszam że tutaj przyszłam – zmieszana zaczęłam przepraszać mężczyznę. Rozumiem czemu może tu mieszkać, możliwe że jest bezdomnym i próbuje znaleźć jakieś miejsce aby się ochronić przed trudnymi warunkami jakie są w Włoszech.
- Nic się nie stało, ale uciekaj już – pognał mnie mężczyzna.
- Już, już – włożyłam do torby śrubokręt – dowidzenia i jeszcze raz przepraszam! – z uśmiechem pokierowałam się na schody a na samym końcu do wyjścia gdzie zobaczyłam spanikowanych przyjaciół. Na mój widok rzucili mi się na szyje i nie chcieli puścić.
- Pati ty żyjesz! – krzyknęła Sylwia szczęśliwa.
- Tylko poszłam do starego domu – wzruszyłam ramionami. W środku byłam taka wystraszona jak nigdy.
- To pokaż co przyniosłaś – uśmiechną się cwano Kendall.
- Proszę – wyciągnęłam z torby śrubokręt i pokazałam im zdjęcia – dałam sobie radę
- Wystraszyliśmy się kiedy straciliśmy z tobą łączność – kiwnęła głową Vai.
- Ale nic ci nie jest i to jest najważniejsze – dodała Jenny.
- Czyli możemy wracać do domu tak? – spytał James zwracając się do Logana.
- Tak – potwierdził i uciekliśmy do samochodu. Po Loganie żadnego trudnego wyzwania się nie spodziewam… mam nadzieje że nie będzie trudne.
*Z punktu widzenia Kendalla*
Nareszcie w domu! Nawet nie wyobrażacie sobie jaka
męcząca może być taka wycieczka do Europy. Mamy czas wolny i można powoli się
zastanawiać nad urodzinami Carlosa które będą już niedługo. Zostały tylko 3
zadania, chociaż coś czuje ze po wyzwaniu które wymyśliła Vai to Pati wymięknie.
Miałem ogromną nadzieje że po tym horrorze nie wejdzie do piwnicy… chociaż ja
byłbym w stanie też wejść.
- Nudzi mi się – z zamyślenia wyrwała mnie Vai, która rozkładała się na kanapie – Loguś co robimy?
- Nie wiem czy wszystko jest załatwione… - zastanowił się Logan – najwyżej coś się stanie
- Dzięki? – Pati podniosła zdziwiona brew – wszyscy są ostatnio przeciwko mnie
- Wcale że nie – Carlos cmokną ją w policzek.
- Nikt mnie nie lubi i wszyscy są wredni – zrobiła smutną minkę.
- Po prostu chcemy wygrać – rozstawiła ręce Vai – gdzie Państwo Maslow?
- Chyba poszli spać – powiedziałem ziewając.
- Chciałbyś aby spali – z góry przyszła do nas Jenny zasłaniając uszy – fajnie by było jakby spali
- Co za ludzie, gwałt 24/7 – przewróciła oczami niebieska z śmiechem.
- 24/seven uuuuuuu – zanuciliśmy z chłopakami. Nie ma to jak pośpiewać sobie nasze piosenki, a co najlepsze dziewczyny są Rusherkami, mimo że znają nasze piosenki, możemy z nimi śpiewać oraz wiedzą o każdej ważnej dla nas akcji.
- Wszystko załatwione – krzykną Logan patrząc w komórkę – możemy iść na moje zadanie!
- Jestem nieustraszona, nie mam już sił żeby się bać, wspinać, robić jakieś salta czy coś… wiec nawet jeśli będziesz bardzo chciał nie mam ochoty aby się poddać i tak zostanie – wskazała na niego brunetka.
- Chyba w tym przypadku mało masz do gadania – pokręcił głową Logan.
- Toooo idziemy! Chce się pośmiać! – podniosła do góry rękę Vai. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jesteśmy w zoo… jestem ciekawy co można wymyślić w tym miejscu. Ogólnie zostawiliśmy Jamsa i Sylwie którzy… nie chcieli kończyć „spania”. Weszliśmy do Terrarium gdzie były węże, żółwie oraz różne tropikalne zwierzęta.
- Jakie słodkie węże – pisnęła Pati patrząc do każdego pomieszczenia.
- Tak, tak, słodkie – przytuliła się do mnie Jenny wystraszona.
- Chciałabym takiego – przyjrzała się jednemu Vai który nagle uderzył w szybę. Niebieska odskoczyła z krzykiem.
- Nie lubi cię – zaśmiał się Carlos oglądając zwierzęta.
- Moje zadanie Pati polega na tym abyś siedziała 2 godziny w tym pomieszczeniu – Logan wskazał na ogromną wystawę za szybą. Były tam sztuczne drzewka, skały… tylko nie widzieliśmy co tam się znajduje.
- Mogę siedzieć z wieżami, oczywiście – uśmiechnęła się brunetka, weszła pewnie na wystawę, usiadła na kamieniu machając do nas. Trochę zdziwieniu usiedliśmy na krzesłach które były przyniesione, musieliśmy patrzeć na jej męczarnie.
- Pati – popukał kilka razy w szybę Logan – tu nie ma węży
- To niby co? – spytała kiedy właśnie po jej ręce chodził ogromny pająk! – Logan… nie mów że… proszę – zaczęła się cała trząść próbując zrzucić pająka.
- To wystawa z pająkami… jest ich kilka set, i to różnych gatunków – usiadł koło nas. Byłem w szoku… umarłbym z strachu gdybym tam siedział! Chyba najgorsze wyzwanie jakie może być na świecie!
- Logan nie przesadzasz? Ona tam zawału dostanie – odezwał się Carlos – wiesz ze panicznie boi się pająków
- Nie są jadowite, nic jej się nie stanie – wzruszył ramionami.
- Kim ty się stałeś przez Vai? – spojrzałem na niego zdziwiony.
- To nie moja wina! – fochneła się niebieska jedząc chipsy – będzie komedia – poruszała brwiami przyglądając się akcji. Czekają nas 2 długie godziny oglądania pająków… prędzej ja tutaj zemdleje z strachu.
- Nudzi mi się – z zamyślenia wyrwała mnie Vai, która rozkładała się na kanapie – Loguś co robimy?
- Nie wiem czy wszystko jest załatwione… - zastanowił się Logan – najwyżej coś się stanie
- Dzięki? – Pati podniosła zdziwiona brew – wszyscy są ostatnio przeciwko mnie
- Wcale że nie – Carlos cmokną ją w policzek.
- Nikt mnie nie lubi i wszyscy są wredni – zrobiła smutną minkę.
- Po prostu chcemy wygrać – rozstawiła ręce Vai – gdzie Państwo Maslow?
- Chyba poszli spać – powiedziałem ziewając.
- Chciałbyś aby spali – z góry przyszła do nas Jenny zasłaniając uszy – fajnie by było jakby spali
- Co za ludzie, gwałt 24/7 – przewróciła oczami niebieska z śmiechem.
- 24/seven uuuuuuu – zanuciliśmy z chłopakami. Nie ma to jak pośpiewać sobie nasze piosenki, a co najlepsze dziewczyny są Rusherkami, mimo że znają nasze piosenki, możemy z nimi śpiewać oraz wiedzą o każdej ważnej dla nas akcji.
- Wszystko załatwione – krzykną Logan patrząc w komórkę – możemy iść na moje zadanie!
- Jestem nieustraszona, nie mam już sił żeby się bać, wspinać, robić jakieś salta czy coś… wiec nawet jeśli będziesz bardzo chciał nie mam ochoty aby się poddać i tak zostanie – wskazała na niego brunetka.
- Chyba w tym przypadku mało masz do gadania – pokręcił głową Logan.
- Toooo idziemy! Chce się pośmiać! – podniosła do góry rękę Vai. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jesteśmy w zoo… jestem ciekawy co można wymyślić w tym miejscu. Ogólnie zostawiliśmy Jamsa i Sylwie którzy… nie chcieli kończyć „spania”. Weszliśmy do Terrarium gdzie były węże, żółwie oraz różne tropikalne zwierzęta.
- Jakie słodkie węże – pisnęła Pati patrząc do każdego pomieszczenia.
- Tak, tak, słodkie – przytuliła się do mnie Jenny wystraszona.
- Chciałabym takiego – przyjrzała się jednemu Vai który nagle uderzył w szybę. Niebieska odskoczyła z krzykiem.
- Nie lubi cię – zaśmiał się Carlos oglądając zwierzęta.
- Moje zadanie Pati polega na tym abyś siedziała 2 godziny w tym pomieszczeniu – Logan wskazał na ogromną wystawę za szybą. Były tam sztuczne drzewka, skały… tylko nie widzieliśmy co tam się znajduje.
- Mogę siedzieć z wieżami, oczywiście – uśmiechnęła się brunetka, weszła pewnie na wystawę, usiadła na kamieniu machając do nas. Trochę zdziwieniu usiedliśmy na krzesłach które były przyniesione, musieliśmy patrzeć na jej męczarnie.
- Pati – popukał kilka razy w szybę Logan – tu nie ma węży
- To niby co? – spytała kiedy właśnie po jej ręce chodził ogromny pająk! – Logan… nie mów że… proszę – zaczęła się cała trząść próbując zrzucić pająka.
- To wystawa z pająkami… jest ich kilka set, i to różnych gatunków – usiadł koło nas. Byłem w szoku… umarłbym z strachu gdybym tam siedział! Chyba najgorsze wyzwanie jakie może być na świecie!
- Logan nie przesadzasz? Ona tam zawału dostanie – odezwał się Carlos – wiesz ze panicznie boi się pająków
- Nie są jadowite, nic jej się nie stanie – wzruszył ramionami.
- Kim ty się stałeś przez Vai? – spojrzałem na niego zdziwiony.
- To nie moja wina! – fochneła się niebieska jedząc chipsy – będzie komedia – poruszała brwiami przyglądając się akcji. Czekają nas 2 długie godziny oglądania pająków… prędzej ja tutaj zemdleje z strachu.
*Z punktu widzenia Pati*
Minęło kilka minut a już mam ochotę uciec. Co chwilę
chodzą po mnie jakieś gigantyczne pająki, boje się, zaraz zemdleje, mam wrażenie
że mnie zjedzą a reszta patrzy na to i się śmieje! To ani trochę nie jest
śmieszne!
- Ludzie ten pająk chyba mnie ugryzł! – krzyknęłam wskazując na jednego który siedział mi na ręce.
- One nie gryzą – powiedział spokojnie Logan.
- To co on niby robi! Ręka mnie zaczyna boleć – zepchnęłam go z piskiem i zaczęłam masować się po ręce.
- Może cie całuje – wzruszyła ramionami Vai.
- Nawet niech nie próbuje – warkną Carlos zakładając rękę na rękę.
- Tu jest okropnie… ja zemdleje i umrę – wstałam wystraszona, niestety głowa trafiła w ogromną pajęczynę – zbieście to! – próbowałam ją ściągnąć przez co znowu, trochę boleśnie usiadłam na kamieniu – chce wyjść!
- Poddajesz się? – spytał roześmiany Logan.
- Nigdy! Prędzej umrę! – założyłam rękę na rękę.
- To miłego pożarcia przez pająki – dodała Vai pijąc sobie cole.
- Vai to nie śmieszne! To są pająki! Zrozum ją! – odezwał się Kendall przestając się kryć za Jenny.
- To tylko pająki… one nie są straszne – mruknęła blondynka.
- Może wreszcie przestanie są bać pająków dzięki nam – Vai kiwnęła dumne głową.
- Wiecie ze was słyszę co nie? – zirytowana próbowałam zachować powagę, jednak mi to nie wychodziło! Pierwszy raz w życiu tak się bałam… ten straszny dom to było nic! To jest milion razy straszniejsze!
- Masz fajnego kumpla – niebieska wybuchła śmiechem. Nie wiedząc o co jej chodzi spojrzałam w górę… pająk wielkości mojej pięści siedział na mojej głowie!
- Zbieście… go… proszę – zaczęłam się trząść gorzej niż jakbym dostała padaczki.
- On ci nic nie robi – powiedziała Jenny.
- Żyje… i to najgorsze – zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Nie mogę zemdleć bo przegram… chyba będę musiała się poddać, ja już nie dam rady.
- Ludzie ten pająk chyba mnie ugryzł! – krzyknęłam wskazując na jednego który siedział mi na ręce.
- One nie gryzą – powiedział spokojnie Logan.
- To co on niby robi! Ręka mnie zaczyna boleć – zepchnęłam go z piskiem i zaczęłam masować się po ręce.
- Może cie całuje – wzruszyła ramionami Vai.
- Nawet niech nie próbuje – warkną Carlos zakładając rękę na rękę.
- Tu jest okropnie… ja zemdleje i umrę – wstałam wystraszona, niestety głowa trafiła w ogromną pajęczynę – zbieście to! – próbowałam ją ściągnąć przez co znowu, trochę boleśnie usiadłam na kamieniu – chce wyjść!
- Poddajesz się? – spytał roześmiany Logan.
- Nigdy! Prędzej umrę! – założyłam rękę na rękę.
- To miłego pożarcia przez pająki – dodała Vai pijąc sobie cole.
- Vai to nie śmieszne! To są pająki! Zrozum ją! – odezwał się Kendall przestając się kryć za Jenny.
- To tylko pająki… one nie są straszne – mruknęła blondynka.
- Może wreszcie przestanie są bać pająków dzięki nam – Vai kiwnęła dumne głową.
- Wiecie ze was słyszę co nie? – zirytowana próbowałam zachować powagę, jednak mi to nie wychodziło! Pierwszy raz w życiu tak się bałam… ten straszny dom to było nic! To jest milion razy straszniejsze!
- Masz fajnego kumpla – niebieska wybuchła śmiechem. Nie wiedząc o co jej chodzi spojrzałam w górę… pająk wielkości mojej pięści siedział na mojej głowie!
- Zbieście… go… proszę – zaczęłam się trząść gorzej niż jakbym dostała padaczki.
- On ci nic nie robi – powiedziała Jenny.
- Żyje… i to najgorsze – zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Nie mogę zemdleć bo przegram… chyba będę musiała się poddać, ja już nie dam rady.
Wróciłam i teraz biore sie za nadrabianie zaległości na blogach ;d
OdpowiedzUsuńUuuu... pająki? Serio? Logan ty debilu jeden! Pati sie na was zemści xd Świetny rozdział i czekam nn ;**
Nie poddawaj się Pati !! Taki pająk ci nic nie zrobi xd on się bardziej od cb boi :P
OdpowiedzUsuńłohohoh xd nie chciałabym być Loganem w tej chwili xd zemsta będzie słodka jak to zawsze wszyscy powiadają xd troloo xd
czekam nn ! :*
Patii nie poddawaj sie , wygrasz . A jak dorwie Logna to nie chce być w jego skórze :ppp czekam na nn
OdpowiedzUsuńO boziuu. Boję się węży tak samo jak pająków, więc na pewno nie wykonałabym takiego zadania. 2 godziny? No bez jaj. Przecież to wieczność! Jezusiu, jak sobie wyobrażę, że tak pająk po mnie łazi
OdpowiedzUsuńŁeee... aż mnie ciarki przechodzą ;/
No weeeeź. Teraz mnie wszystko swędzi! Nie usnę w nocy ;/
Czekam nn ;*
pająki?! really?! Logan Ty potworze!! O.O To jest zbrodnia i nic więcej!! Biedna Pati.!! Ale trzymaj się tam!! Niech Cię trzyma myśl o zemście :D
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam na nn ;*** :DD
Logan, zabić! Pająki, nawet zniosę, ale nie 2 h -.- Pati, wierzę w cb! Czekam :*
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAA!!!!!!!! Musiałam siedzieć z pająkami!!! Nie wierzę w siebie!!Rozumiesz!! Umrę tam!! Logan ty potworze!!! Kiedyś obudzisz się oddychając przez Rurkę!!!
UsuńLogan zabić! Moja armia już do niego biegnie T.T
OdpowiedzUsuńHenderson, jesteś potworem! Rozumiesz?! Potworem! Ja zdychałam ze strachu przy tym rozdziale, a ty tak spokojnie na dupie siedzisz! T.T
czekam nn Sylwia xd
AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! Musiałam siedzieć z pająkami!!!!!!! Logan ty POTWORZE!!!! Kiedyś obudzisz oddychając przez rurkę!!!
OdpowiedzUsuńBoshe.. Nie pająki o.O NIENAWIDZE PAJĄKÓW !!!!! Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.. :( Logan dostanie w ryja -,- Zabije cię jak tylko cię dopadnę.. -,-
OdpowiedzUsuń