piątek, 21 grudnia 2012

Koniec Świata

Najlepszego z okazji końca świata ludzie!!! Własnie dzisiaj jest 21.12.2012! Mój ulubiony dzień w roku... nie no żartuje xD Napisałam jednorazówkę specjalnie na tą okazje... Kocham to ze to wymyśliłam xD Nie wiem czemu... może dlatego ze mi sie nudzi xD Nie wiem jak wy ale u mnie jest śliczny dzień... byłam u lekarza... mam zapalenie płuc, a śpiewam jakby mi coś było xD Gdzieś 80 km od mojego domu jest miejscowość "Koniec Świata" i tam jest impreza... miałam jechać ale nie pojadę xd Siostra pojedzie xD Dobra koniec o mnie... miłego czytanka!
- Nadal twierdzisz że to było kłamstwo?! - krzyknął przestraszony James kiedy trzęsienie ziemi wywołało ogromną dziurę przed nami. 
- Myślałam że to nie prawda! - spojrzałam w dół dziury gdzie była lawa. Usłyszeliśmy krzyki, płacze, walące sie budynki i asteroidy. To wszystko zdążyło się jednego dnia. 
- Pati uważaj! - krzyknęli wszyscy kiedy na mnie zaczął spadać budynek. Abyście zrozumieli o co chodzi cofnijmy się do rana tego samego dnia... do dnia czarnego słońca czyli 21 grudnia 2012 roku. Czemu czarnego słońca? Dowiecie się już niedługo... 
Dzień zaczął sie niesamowicie dobrze. Słońce świeciło i było całkiem ciepło jak na koniec grudnia w Los Angeles. Była już godz. 8:40 kiedy zeszłam do kuchni. 
- Najlepszego z okazji końca świata - krzyknęłam na całą kuchnię - miło było was poznać - zaśmiałam sie i usiadłam przy stole. 
- Nie mów że ty też wierzysz w koniec świata... - jęknęła Sylwia. 
- No coś ty xd W to wierzą idioci xD Kto ci uwierzy w jakiś kalendarz majów - przewróciłam oczami. 
- Oni - powiedział Logan wykazując na Jamsa i Vai którzy siedzieli zdenerwowani. 
- Dzisiaj wszyscy zginiemy! - krzyknął James wystraszony. 
- Ja nie chce!!! Jak umrę to... nie będę mogła jeść kurczaków! Ani szejków!... nawet jeszcze sie z chłopakiem nie przespałam - jęknęła Vai tuląc sie do poduszki. 
- Jest piękny i słoneczny dzień! Zamiast myśleć o tym głupim końcu świata to zajmijmy sie prezentami! Już niedługo święta - powiedziała Sylwia i trzepnęła Vai poduszką w głowę. Po chwili zeszedł do kuchni Kendall. 
- Mam nadzieje ze ty nie masz paranoi z końcem świata - jęknął Logan. 
- To jakaś bzdura - zaśmiał sie Kendall i usiadł koło mnie. 
- Wooohooo końca świata nie będzie a wy jesteście głupi! - wskazałam na nich i wybuchłam śmiechem. 
- Zobaczymy jeszcze... - dodał James rozglądając sie. 
- Mam coś dla was! - usłyszeliśmy głos Carlosa który wleciał do kuchni jak poparzony w jakimś hełmie z foli i wszystkim po kolei założył je na głowę - to dla was aby jakiś meteor w was nie uderzył... i jeszcze to! - dał jakieś zabawkowe pistolety - na wypadek ataku zombie - powiedział i podszedł do mnie mocno tuląc - kochanie zawsze cię kochałem i będę kochać - szepną. 
- Wiesz że ci odwala? - zabrałam za ten hełm z foli i go wyrzuciłam - nie ma końca świata!
- Jest! - krzyknął zakładając rękę na rękę. 
- No właśnie ze nie ma... - dodała Sylwia. 
- Carlos ma racje! - kiwnęli głową James i Vai i go przytulili - ma świetne pomysły na obronę ^^ 
- Chyba przed głupotą... ups już za późno - jękną Logan załamany nimi. 
- Na dworze jest piękna pogoda! - pokazał na okno Kendall. 
- Zawsze może być koniec świata - powiedział Carlos. 
- Mój własny chłopak wygaduje takie głupoty... zabijcie mnie - zaśmiałam się. 
- To nie głupoty! Tylko prawda! - warknął. 
- Jasne jasne... jakoś nie widzę aby coś sie działo.
- Zobaczymy jak meteor cie zgniecie.
- OOooo to chcesz aby mnie zabiło coś co nadejdzie za milion lat! 
- Może wtedy byś zrozumiała ze to prawda!
- Jesteś głupi! 
- Nie wiem w ogóle jak możesz w to nie wierzyć! Jest tyle faktów... 
- Największy fakt to ze jesteś stuknięty  Jesteś królem wariatów i nie mam dzisiaj pomysłów na przezwiska... 
- Rób co chcesz ale jeśli coś zacznie sie dziać to nie przychodź z płaczem!
- A żebyś wiedział ze nie przyjdę... już wole iść dać sobie rękę obciąć! Lub włosy! 
- Pfff 
- Pffff i tobie - przewróciłam oczami i wyszłam z kuchni. No ja go kiedyś zabije... aby w takie głupoty wierzyć! To jest... CHORE!!! 
*Z punktu widzenia Vai* 
Byliśmy światkami małej kłótni jak ja to mówię .. "naszych słodziaków" xd Carlos ma racje! Koniec świata będzie a te mendy nie chcą pomocy!
- Zamiast sie kłócić to powinniście się zainteresować świętami - skomentowała to Sylwia. 
- Po co myśleć skoro będzie i tak koniec świata? - zapytał James a Sylwia warknęła już zmęczona tym. 
- Pierwszy raz sie z nimi zgadzam - przytaknęłam z uśmiechem. 
- Jeśli chcecie wierzyć to róbcie co chcecie... - jęknął Logan i włączył telewizje. 
- Z ostatniej chwili! W Europie panuje chaos! Trzęsienia ziemi, wybuchy nieaktywnych wulkanów!!! To oznacza że koniec świata jest prawdziwy!!! - powiedział zdenerwowany gościu w TV a Logan szybko wyłączył telewizor. 
- Mówiliśmy prawdę! - krzyknęliśmy w trójkę - chwila... to będzie koniec świata?! 
- Dobra... teraz sie zaczynam bać... - szepnęła Sylwia i wtuliła sie w Jamesa. 
- Skoro jest w Europie... to niedługo u nas - dodał Kendall wystraszony jak my wszyscy. A jednak to prawda że dzisiaj jest koniec świata! Usłyszeliśmy płacz i krzyk Pati. Nie wiedzieliśmy o co chodzi i szybko pobiegliśmy do jej pokoju. Leżała na łóżku i płakała jak najgłośniej mogła... szczerze to jeszcze nigdy nie widziałam takiej furi xD
- Pati... przepraszam jeśli chodzi o tą kłótnie - szepnął Carlos i podszedł do niej. 
- Nie chodzi o kłótnie! Moi rodzice nie żyją!!! - krzyknęła i wtuliła sie w niego. Wszyscy spojrzeliśmy na nią i po chwili na siebie. Jak to nie żyją?... przecież to niemożliwe. 
- Skąd to wiesz? - zapytała Sylwia. 
- Sprawdzałam w internecie i było że spadają meteoryty... były zdjęcia .. jedno mojego domu... którego już nie ma... napisali że nikt nie przeżył - szepnęła wycierając łzy - do tego... nikt nie odbiera... nie mam już rodziców... ani siostry... - dodała nie powstrzymując sie od łez. 
- Pati tak strasznie ci współczujemy - powiedział James i ją przytulił. Po chwili również Kendall, Logan, Sylwia i ja. Zrobiliśmy mega grupowego misiaczka ^^ 
- Pamiętaj że jesteśmy z tobą - zaśmiałam sie i mocniej przytuliłam. 
- I pamiętaj że masz tutaj rodzinę - dodała Sylwia. 
- Dzięki - uśmiechnęła się - ale mnie dusicieeee... 
- Sorkiii - powiedzieliśmy niewinnie i szybko sie od niej oderwaliśmy. 
- Teraz trzeba coś wymyślić... Jakoś przeczekać to - powiedział Kendall po chwili. 
- Tylko jak... - mruknął Logan kiedy usłyszeliśmy hałas i jakby trzęsienie ziemi. Wszystko zaczęło się trząść i szybko sie do siebie przytuliliśmy. Za oknem było słychać krzyki i samochody. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam coś niesamowicie strasznego... po środku ulicy ciągła się ogromna dziura! Samochody wpadały do niej a na samym dole płynęła lawa... wystraszona cofnęłam się kilka kroków do tyłu i przytuliłam sie do siostry. 
- Matko... - zasłoniła usta Sylwia. 
-... trzeba się stąd wynieść - powiedział Carlos pewny siebie. 
- Ale gdzie? - zapytał James, Logan i Kendall. 
- Tam gdzie na pewno będzie schron... dokładnie do białego domu - wstał i chwycił Pati za rękę - będę cie chronić - pocałował ją i zaciągnął nas do samochodu. 
*Z punktu widzenia Sylwii*
Weszliśmy do samochodu który prowadził Carlos i ruszyliśmy. Ulice puste, pozostawiane samochody, wszędzie dym. Można było zauważyć jak budynki się rozwalają. To najgorszy widok jaki widziałam w życiu! Przytuliłam sie do Jamsa który pocałował mnie lekko w głowę. Tak bardzo się bałam że nie przeżyjemy... zaczynałam w to wątpić. 
- A jeśli nam sie nie uda... to z 3 godz. drogi! - powiedziała po chwili Vai. 
- Musimy myśleć pozytywnie... - odpowiedział Kendall. 
- Tu nie ma nic pozytywnego!!! Pewnie już nikt z naszych przyjaciół, rodziny nie żyje - krzyknęła Vai. 
- Violette uspokój sie... i nie mów za dużo - powiedział Carlos widząc że Pati znowu zaczyna płakać. 
- Przepraszam - szepnęła tuląc sie do Logana. 
- Nic sie nie stało... spokojnie - Henderson przytulił ją mocniej. 
- A ty dlaczego sie nie odzywasz? - zapytałam Jamsa który ciągle głaskał mnie po głowie. 
- Myślę nad tym wszystkim... - szepnął i pocałował mnie delikatnie. 
- Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam sie. 
- Teraz żałujeee że nie poszłam do spowiedzi tydzień temu! - jęknęła Vai. Spojrzałam przez okno i byliśmy na moście. Po chwili usłyszeliśmy trzask a samochód sie zatrzymał. 
- Co sie stało? - zapytała Pati. 
- Nie możemy przejechać bo wszędzie są zostawione samochody... - cofnął kawałek Carlos. 
- To ja wyjdę i przepakuje jakoś kilka z tych samochodów - powiedziałam i wyszłam. 
- Pomogę jej - dodał James i szybko wybiegł za mną. 
*Z punktu widzenia Jamsa* 
Wyszedłem za Sylwią i szybko sie rozejrzałem. Nikogo nie było... pustki... 
- Ty spróbuj prze parkować ten a ja zabiorę sie za tamten - wskazała na jakiś zielony samochód i szybko do niego pobiegła. Wszedłem do środka, udało mi sie jakoś odpalić i zaparkowałem tak aby jakoś samochód mógł przejechać. 
- Skończone! - wyszedłem z samochodu i zauważyłem ze Sylwia jeszcze próbuje odpalić u siebie. Poczułem że ziemia znowu zaczyna się trząść. Sylwia szybko wybiegła z samochodu i właśnie miała biec do nas kiedy kawałek mostu się oderwał. Dziewczyna trzymała się ledwo mostu zwisając nad wodą. 
- Sylwia!!!! - krzyknąłem biegnąć do niej jednak było już za późno... ona spadła prosto na statek który przebił masztem jej brzuch. Na ten widok miałem ochotę sam skoczyć aby z nią być. Łzy same zaczęły mi lecieć.
- Dlaczego ją zabrałeś?! Mogłeś mnie!!!! - krzyknąłem padając na kolana i waląc pięściami w asfalt. 
- James wracaj bo zaraz most sie rozwali! - zatrąbił Carlos. Nie zwracałem na niego uwagi. 
- Chce zginać i być z nią! - warknąłem wycierając łzy. Logan wyszedł z samochodu i zaciągnął mnie do środka. Jakoś udało nam się odjechać zanim rozpadł się most. Nie mogłem uwierzyć w co sie właśnie stało... przytuliła sie do mnie Vai która zaczęła płakać jak opętana, też zaczepem płakać.
- Poświeciła sie aby nas ratować... - szepnął Logan. 
- Musimy sie jakoś uspokoić - dodał Kendall. Z naszej szóstki najbardziej spokojny był Carlos. Próbował nas uspokoić, dojechać jakoś do białego domu i uważał na spadające budynki. Próbowałem sie uspokoić jednak nie mogłem... straciłem moją miłość... dziewczynę z którą chciałem zostać na zawsze... nigdy o niej nie zapomnę. 
Jechaliśmy jakieś 20 min bez żadnych problemów. Wjechaliśmy do jakiegoś miasta które było opuszczone jak każde inne. 
- Uważajcie!!! - krzyknął Carlos i wtedy spadł na nas kawałek ściany. Udało nam sie wyjść jakoś jednak nie mogliśmy już podróżować samochodem. 
- No pięknie! - warknąłem zły patrząc na samochód. 
- Ał... krew mi leci z ręki - szepnęła Vai chwytając sie za rękę  Po tym każdy z nas wyglądał na ledwo żywego. Rany, siniaki, poszarpane ciuchy.
- Zostało nam jeszcze z 30 km. Trzeba znaleźć samochód i jakoś spróbować sie wyrwać - powiedział Logan. 
- Gorzej jak nie zdążymy - dodała Pati rozglądając sie. 
- Poszukam jakiegoś samochodu... - jęknął Kendall kierując sie na ulicę, jednak pech chciał inaczej. Jakiś samochód nagle pojawił sie za zakrętu i uderzył w blondyna! To było straszne!!! Już druga osoba nie żyje... 
- Matko... - szepnęły dziewczyny widząc całą akcje i szybko przytuliły sie do siebie płacząc. Wokół Kendalla pojawiła sie wielka plama krwi... nie oddychał... umarł. 
*Z punktu widzenia Carlosa* 
Idziemy już 3 km na pieszo. Straciliśmy już Kendalla i Sylwie... na niebie widać pełno meteorytów które spadają na ziemie, czasem czuć trzęsienia ziemi i trzeba uważać na dziury z lawą. Trzymałem Pati za rękę i szliśmy na przodzie. Za nami James, Vai i Logan którzy byli bez ducha. 
- Następne miasto - pokazała Vai na miasto w oddali. 
- Może tam będzie samochód! - krzyknął Logan. 
- Mam nadzieje... najpierw trzeba wejść do jakiegoś sklepu po picie - jęknąłem zmęczony, widząc że Pati ciężko oddycha. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło. Nie pozwolę aby coś jej się stało... wole sam zginąć! Kiedy dotarliśmy do miasta szybko weszliśmy do pobliskiego marketu i chwyciliśmy za napoje i jedzenie. 
- A pójdziemy do KFC po kurczaki? - pisnęła Vai pchając już 10 batona do kieszeni. 
- Nie mamy na to czasu! - krzyknął James. 
- Ale KFC jest naprzeciwkoooo! Proszeee nooo! - tupnęła nogą i zaczęła skakać. 
- Chłopacy zbieście ją bo nie da nam żyć - zaśmiała się Pati. 
- Dobra Vai chodź do KFC - powiedzieli James i Logan. Razem z Violette wyszli z sklepu a ja zostałem z Pati.
- Teraz tylko znaleźć samochód i przejechać te kilka kilometrów - uśmiechnęła się Pati siadając na podłodze. 
- Uda nam sie... jestem tego pewny - dodałem i usiadłem koło niej. 
- Jak to możliwe że jesteś aż taki pewny siebie? - zapytała patrząc na mnie. 
- Bo wieże że nam się uda - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie. 
- Lepiej wychodźmy już zanim coś się stanie... mam złe przeczucia - szepnęła brunetka wstając  po chwili ja też wstałem i wyszliśmy z sklepu kiedy znowu ziemia zaczęła sie trząść! Ila razy można?! 
- Pati, Carlos wracajcie! - krzyknął Logan machając do nas. Stali na przeciwko nas przy KFC. Trzęsienia ziemi były coraz mocniejsze kiedy na środku ulicy zaczęła tworzyć się wielka dziura. 
- Nie przejdziemy! - krzyknęła przerażona Pati. 
- Skacz! - powiedziałem i podbiegłem do krawędzi dziury. 
- Spróbuje - szepnęła i przeskoczyła. Na szczęście dziura nie była aż tak duża aby ona dała radę przeskoczyć. Zostałem ja... oddaliłem się kilka kroków do tyłu i pobiegłem próbując przeskoczyć. Chwyciłem sie asfaltu i wisiałem nad lawą. Było za daleko aby udało mi sie przeskoczyć... Przez lawę i gorąco zaczęły mi sie ślizgać ręce. 
- Carlos!!! - krzyknęła Pati kiedy właśnie zacząłem spadać jednak w ostatniej chwili chwyciła moją rękę. Wszyscy podbiegli do niej trzymając ją aby nie spadła i próbowali mnie wciągnąć na górę. 
- Trzymajcie sie tam! - powiedział James. Zauważyłem że pod ciężarem ich zaczął pękać asfalt. Jeśli nie odejdą to wpadniemy wszyscy razem do lawy. 
- Pati puść mnie - jęknąłem patrząc na nią. 
- Nie puszcze cie przecież!!! - krzyknęła jak najmocniej trzymając moją rękę. 
- Jeśli nie puścisz to wszyscy zginiemy! - powiedziałem a dziewczynie zaczęły płynąć łzy. 
- Ja nie mogę... za bardzo cie kocham - szepnęła. 
- Posłuchaj, obiecałem ze zrobię wszystko aby nic ci sie nie stało... proszę puść moją rękę. 
- Bez ciebie nie chce iść... 
- Wiem że jesteś dzielna i dasz radę. Kocham cię - uśmiechnąłem sie i puściłem jej rękę. 
*Z punktu widzenia Logana* 
- Nie!!!! - krzyknęła Pati patrząc w dół dziury. Szybko odsunęliśmy się i ten kawałek asfaltu na którym staliśmy spadł prosto w dół. 
- To chyba jakieś żarty! Już następna osoba! - krzyknęła Vai która zajadała sie kurczakami. 
- Chodź Pati... idziemy dalej - szepnął James chwytając ją i prowadząc przed siebie. 
- Zrobię to dla niego - przełknęła ślinę i poszliśmy dalej. Zostały tylko cztery osoby... czuje się jakbyśmy byli jedyni tutaj. 
- Jeśli przeżyjemy to wybudujemy się w Włoszech - uśmiechnęła się Vai. 
- Odpada... one już nie istnieją... ponoć je zalała woda - powiedziałem. 
- To może do Francji? - zapytała patrząc na nas. 
- Nie lepiej do Wielkiej Brytanii? - powiedziała po chwili Pati. 
- Tam gdzie są te pedały z 1D?! Nigdyyy! - wykrzywiła sie i trochę przyśpieszyła.
-... oni chyba już nie żyją - szepnął James. 
- Racja... - zastanowiła sie niebiesko-włosa. 
- Tylko że Wielką Brytanie też zalała woda! - rozstawiłem ręce. 
- To wrócimy się do Los Angeles i będzie spokój - uśmiechnęła sie Vai. Nagle zrobiło sie tak tajemniczo ciemno. Spojrzeliśmy w niebo i zauważyliśmy wielką plamę na niebie... tak gdzie było słońce została czarna plama. 
- Słońce zgasło? - zapytała Vai patrząc na zjawisko. 
- To niemożliwe... - spełznąłem zdenerwowany. 
- Mówili że kiedyś wygaśnie... to dzień czarnego słońca - powiedziała Pati i wszyscy zdziwieni spojrzeli na nią. 
- Za dużo tego wszystkiego! Zaczynam wątpić że w ogóle uda nam sie dotrzeć! - krzyknął James. 
- Posłuchajcie mnie! Damy radę... Będziemy walczyć za moją siostrę, Carlosa i Kendalla! - Vai stanęła przed nami - musimy wierzyć że nam sie uda!!! - podniosła rękę do góry i w tym samym momencie uderzyła w nią ogromny meteoryt! Z krzykiem cofnęliśmy sie. 
- To już przesada!!!! - krzyknąłem załamany waląc w meteoryt.
- Logan spokojnie... - Pati położyła rękę na moim ramieniu. Próbowałem sie uspokoić jednak nie umiałem... lubiłem Vai... ale tak bardziej niż inne dziewczyny. Jednak ona była z Noah i nie miałem takiej odwagi jej tego powiedzieć. 
- Zostaliśmy w trojkę - rozejrzał sie James. 
- Widać już w oddali Waszyngton! - Pati wskazała na miasto w oddali. Wziąłem głęboki wdech i poszliśmy prosto w kierunku miasta. 
*Z punktu widzenia Pati* 
Udało nam sie!!! Widzimy już biały dom i wokół niego pełno ludzi którzy widocznie również będą się tam chować... Za chwile zamykają drzwi. 
- Przeżyjemy! - krzyknęłam uradowana widząc dom. 
- Chociaż my... damy sobie radę - James objął mnie i Logana. 
- Myślałem że się nie uda... - szepnął Logan. I znowu trzęsienie ziemi... ile razy można?! Zaczęłam biec do białego domu ile sił w nogach. Byłam już przed drzwiami i widziałam prezydenta oraz strażników. 
- Szybko! Zaraz będzie tutaj rzeka lawy! Zatopi to wszystko gorącą lawą! - krzyknął strażnik. Obróciłam sie i zobaczyłam że jestem tu sama... gdzie James i Logan?! Zauważyłam ich w oddali. Leżeli i nie mogli wstać... prawdopodobnie sie wywrócili. 
- Trzeba ich zabrać! - wykazałam na chłopaków. 
- Nie ma czasu! Zaraz lawa tu będzie - powiedział strażnik i chwycił mnie za rękę. Szybko się odsunęłam. 
- Jak wszyscy to wszyscy - szepnęłam i poczułam jakby coś próbowało mnie powstrzymać od tego... a może ktoś? 
- Nie ryzykuj bo zginiesz! - usłyszałam prezydenta którego już prowadzili do środka. Zacisnęłam mocno pieści, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. 
- Przepraszam Carlos... ale widocznie muszę złamać tą obietnice... - zaczęłam biec w stronę chłopaków unikając samochodów, dziur itd... Stanęłam przy chłopakach i mocno przytuliłam. 
- Co tu robisz? - zapytał James patrząc na mnie. 
- Albo wszyscy albo nikt... wole z wami zginąć - uśmiechnęłam sie mocno. I właśnie tak to sie zaczęło. Jak mówiłam na początku spojrzałam na budynek który strasznie szybko zaczął na mnie spadać. Zamknęłam oczy jednak Logan pociągnął mnie za rękę i w ostatniej chwili uratował. 
- Matko... dzięki  - przytuliłam go mocno i spojrzałam przed siebie... była to lawa... płynęła do nas... to koniec. 
- Myślałem że inaczej zginę - uśmiechnął sie James siedząc na ziemi jak my wszyscy. 
- Nie wyobrażam sobie lepszego życia niż z wami... kocham was jak braci moi debile - przytuliłam ich - to zaszczyt z wami sie spalić 
- To może zanim zginiemy powiemy co nam leży na sercu... jakaś tajemnica? - popatrzał na nas Logan a my przytaknęliśmy. 
- Zacznę - wzięłam głęboki wdech - jak byłam z tobą jeszcze James to zawsze brałam twój lakier a tobie zostawiałam tam perfumy - uśmiechnęłam sie niewinnie. 
- Nic dziwnego że włosy nie chciały mi sie układać i pachniałem jak laska - zaśmiał sie. 
- To ja kocham Vai... i to bardzo mocno... ale jakoś nie miałem odwagi tego powiedzieć - szepnął Logan. 
- No wow xD - zaśmiałam sie z Jamsem - każdy to wie xd
- Jak wszyscy coś mówimy to teraz ja... spałem z Sylwią - dodał James. Chwila co?! 
- Że jak?! - krzyknęłam z Loganem. Takiego szoku to dawno nie doznałam xd
- Żart - zaśmiał sie James a my go trzepnęliśmy w głowę z śmiechem.
- Szczerze to te nasze tajemnice są nudne... na następny raz jak będziemy mieli zginąć to opowiadamy żarty - wystawiłam im język. 
- Jezuuu... jak myślę o tym jakie będą kolejki do nieba to mam ochotę rzucić sie z skały - powiedział Logan. 
- A do piekła? Nie wyobrażasz sobie ile ludzi nie poszło do spowiedzi... - dodał James. 
- Ta lawa mogła by sie pośpieszyć... tyłek mnie boli - zaśmiałam sie i nagle pojawiła sie fala lawy - Dobraaa teraz żałuje że to powiedziałam - jęknęłam przerażona. 
- No to do zobaczenia w niebie - przytulił mnie James. Po chwili również Logan i zamknęłam oczy krzycząc jak opętana. I co sie stało? Lawa w nas uderzyła i sie spaliliśmy... Otworzyłam oczy i z krzykiem zaczęłam rozglądać się po pokoju, spadłam z łóżka i rzuciłam poduszkami w ścianę. 
- Ja żyje?!... ale... jak? - zaczęłam sie macać po ciele i zabrałam komórkę. Był 21 grudzień... czyży przyśnił mi sie koniec świata? Nie tylko ja krzyczałam... usłyszałam krzyki wszystkich... Wybiegłam na korytarz i rozejrzałam sie uradowana. Po chwili wszyscy wyszli z pokoi przestraszeni. 
- Nie mam dziury w brzuchu - uśmiechnęła sie Sylwia i zaczęła macać sie po brzuchu. 
- Meteoryt mnie nie rozwalił! - klasnęła w ręce szczęśliwa Vai. 
- Nie spaliła mnie lawa... - jęknął Carlos przecierając oczy. Nagle pisnęłam na cały głos. Jak ja sie ciesze ze to był sen! 
- Carlos żyjesz!!!! - krzyknęłam i mocno sie w niego wtuliłam. Właściwie to przytuliłam wszystkich po kolei. 
- Dzięki że z nami zostałaś! - przytulili mnie Logan i James. 
- Prawie jak gra... w którą prawie wygrałam ale sie wróciłam po resztę - uśmiechnęłam się. 
- Jak to możliwe że mieliśmy ten sam sen... tak realistyczny? - zapytał Kendall. To naprawdę jest dziwne... Cały dzień przeszedł spokojnie, nic sie nie wydarzyło, wszyscy dobrze sie bawili. Mam nadzieje że koniec świata nie będzie tak wyglądać .. mogła w nas walnąć chociaż góra lodowa albo zatopić ale nie wulkany! Boże jeśli słyszysz to na koniec świata daj deszcz kurczaków z KFC i szejków! Vai na pewno będzie szczęśliwa! 

10 komentarzy:

  1. O boże ! Jakie to było smutne.. i.. wesołe jednocześnie.. Cieszę się że był to tylko sen ! Boże.. ryczę jak głupia.. Kocham was strasznie i to dlatego.. Nie chcę was stracić..

    Całuski Ang ;*
    Ps. To było cudowne, ale informuj na następny raz jak chcesz kogoś zabić xD Muszę się przygotować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :D Wspaniała jednorazówka ;) I to jeszcze jak wspaniale nawiązuje do ... Nw jak ubrać dobrze słowa, ale Ty wiesz o co mi chodzi, nie ? ;>
    Bardzo ciekawa, smutna, śmieszna, wesoła, cudowna ... mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, długoo ;D Ale tu też raczej wiesz o co mi chodzi, nie ? ;> A jeżeli nie to tu już poprawie dobrać odpowiednio słowa ;D
    Jednorazówka ta jest naprawdę genialna ;*
    Miałaś naprawdę dobry pomysł, aby nawiązywać do obecnego końca świata ;P
    Spodobało mi się :)
    Czekam na kolejną jednorazówkę ;D
    Ściskam, całuje i pozdrawiam ;*

    milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com <-- Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O KURWA! Tylko to jedno słowo przyszło mi na myśl po przeczytaniu tej jednorazówki...
    Jak Sylwia umarła to się poryczałam i już się zdązyłam ogarnąc a tu bum! i kolejny człowiek zmarł... jak Kendall został potrącony przez to auto rozryczałam się na nowo, a jak Carlos zginął i w Vai walnął meteoryt to normalnie tak ryczałam, że teraz prawie całe łóżko mam mokre...
    czytałam dalej... Pati się wróciła po chłopaków...Ooooo! to było naprawde odważne, bo wiekszośc ludzi pewnie by spieprzyła i zostawiła ich na pastwe losu :(
    czytałam dalej i już James, Logan i Pati mają zginąc...i Pati budzi sie z krzykiem! :) a ja... normalnie takiego zacieszu dostałam, jak przeczytałam, że oni wszyscy żyją xD jak dobrze, że to był tylko ich sen....
    ok, mam wiecej słów na określenie tej jednorazówki...
    Jest genialna, cudowna, fantastyczna i taka smutna, a jednocześnie radosna i wzruszająca (w końcu się poryczałam, a mnie zmusić do płaczu jest naprawde bardzo, bardzo, bardzo trudno)... NO I JEST ZAJEBISTA!
    czekam na kolejny przejaw twoich umiejętności pisarskich i oczywiście na kolejny rozdział :)
    zapraszam do siebie
    http://btr-is-my-life.blogspot.com
    ps. aha, i jeszcze jedno... zgadzam się z aduss_angeliką, następnym razem jak bedziesz planowała kogoś uśmiercić to informuj, bo muszę się na to przygotować psychicznie, żeby znowu nie mieć całego mokrego łóżka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! Kendalll nie umieraj!!!Carlos, Vai i Sylwia wy też!!! Poryczałam się płakałam zawsze ja ktoś umarł ok. 10 minut a nad Kendallem chyba z 20. Jejjj jakie to koszmarnie smutaśne ;(( Nastęnym razem zrób nagłówek 'UWAGA UWAGA TYLKO DLA LUDZI KTÓRZY DOBRZE ZNOSZĄ ŚMIERĆ' bo naprawdę... a miałam taki dobry humor, e tam zjem żelki i będzie oki :-)
    Jak się cieszyłalm że to był tylko sen
    Uffff ...
    Chcę ci polecić bloga moje koleżanki http://www.big-time-rush-oni-i-ja.blogspot.com/
    le wpadnij też na mój gabrielle-colins-i-btr.blogspot.com
    Czekam na następny rozdział
    Pozdro ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaa! To było genialne!!!!!! Podjarałaś mnie na maxa! I love this! Czekam na więcej takich jednorazówek;*

    OdpowiedzUsuń
  6. o.O Matko! Chcesz żebym zawału dostała?! Jak dobrze że to tylko sen... Czekam nn :)

    P.S ja mieszkam bliżej ,,Końca Świata" :P

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko!!! Ale się przestraszyłam że u nich to by było naprawdę O.O
    Świetny rozdział, tylko trochę drastyczne sceny "śmierci".
    Btw. wierzysz w koniec świata? Myślisz że się dziś tak stanie?
    Ja mam nadzieje że nie, dlatego pozdrawiam cię i do następnej notki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Łeeeee :'( jak możesz ?? Tak ryczę przez to jak Sylwia i maszt...brrr,Kendall i samochód ryczę gorzej i przestać nie mogę,scena jak Carlos wisi nad przepaścią i Pati próbująca go wciągnąć z innymi i na końcu Carlos puszcza jej ręke... Gorzej wyję bo przypomina mi się scena z Książę Persji Piaski Czasu (mam nadzieję,że widziałaś :P) jak nie to obejrzyj ;D. Kochana i ta sytuacjami Vai i meteorytem,No cholera zaczęłam się drzeć ! No ile można ?! Później James i Logan,którzy nie umieją chodzić i się wywalają ! Zabiłabym -.- Grrr ! I ja cię kręcę Kurcze blade ile tych trzęsień,kochana bałam się :( i dalej boję :( i UFf to tylko sen ! Jezu i to bardzo dobrze,że sen :D czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra GabaRushers użyła mojego słowa -.- ale powtórze.
    KURWA!!!!!!!!!!
    BOSKIEEEE!!!! <333
    nwm co wiecej powiedzieć bo jest zbyt BOSKIE!!!
    więc tylko.. czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jezuuuuuu!!! wszyscy ryczeli co nie?! a ja jebałam przy każdej śmierci xD to dlatego że z tb gadałam PAt xD hahahaha przy mnie to chyba najdłużej jebałam xD jeee przebił mi brzuch :D jeee xD
    hmmm jestem we wannie ... i nie nie siedze na koniu. jeszcze ... xDD musze szybko się wyzbierać bo o 22:40 są siostrzyczkii :D a więc ... łolelelele :D ja nie wiem jak ty się tak na kilometry z Ang rozpisujesz na moim blogu xDD podziwiam xDD
    a więc tak ... słuchajcie zacnego Jamesa i zacnej Vai!! koniec świata nadchodzi wooohoo!! a więc weżmy się pod ręke i przy cichej nocy zatańczcie can cana!!! tanieć psów!! oppa gangnam stylee ;D
    a widzisz widzisz!!! trza było się ich słuchać!! niee PAt twoi rodzice D: i siostra!! ta co ci zawsze drinki robiłą D: nieeeeeee D: a co z Łatkiem i Demi?!! łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!!
    wiaaac z domu do białego domu wiaaać!!!
    nooo chyba ee niee ... phahahaha jaką miałam super śmierć xD nabiłam się na statek xDDchwila ... co on tam robił?!?! i czemu ?James tak mało rozpacza? XDD tak jakby swój grzebień zgubił xD
    V- ale marudzisz xD
    S- ciii bo cb przytrzaśnie meteor i coś tam Logan się będzie rozklejał xD w połowie twojej przemowy cię trafi xD
    V- ... dzisiaj jest dzień orgazmuuu!! :D Loooogaan!!
    S- gisus xd i znowu mam netbooka na kolanach bo mnie plecy bolą xD i znowu jest zagrożenie mojego życia alee ... lubie takie coś na krawędzi xD
    V- życie debilu a nie takie coś xD
    S- phahahaha jak go wziąłod przodu xDD dobrze że nie od tylca bo to nie po bożemu xD
    V- zabijają KEndalla a ty się cieszysz xD boże chyba zostawiłąm bez opieki moją maryśke xD
    S- co twojego? xDD
    V- nieważne ... xDD spiepszajcie!! tam jest biały dom i czarny ludzik!!!
    S-V- Carlooos D:
    C- coo?!!
    S-V- żyjesz?!? :D
    C- nie to mój duch łąaaa!!!
    S-V- aaaaaaaaaaa D: (spiepszają)
    C- i chwała xD heeej kochaniee :* co tam u cb słoneczko? ^^
    V- won ten du!!! ( spycha go z krześła) aaah co tu dalejj ... aaaaaaa!! Logan mnie kocha!!! :D
    C- nie no co ty xd nie widać tego po nim xD
    V- awww on jest takii ... x33
    S- sio!! (zwala ją xD)
    V- eeej -.-
    S- a więęęc ... moja grzywka jest niezniszczalna!! trzyma mi od 7 rano!! woohoo :D kocham cię lakierze z taffa :D łihihihi xD
    V- jak masz gadac o lakierach to won xD
    S- siostrzyczkiii *O* hahaha xD dobra ... aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! to sen?!?!?! sen sen seen?!?!?!!? ja myślałąm że nas wyzabijasz a tu ... puff xD i dobrze xDD caall me naaaame !!! katharsiiis :D taa też nie wiem co to jest xD
    hahahaha wujo śmieje się z siostrzyczek xD zobaczymy co będzie jak wejdą zboczone sceny xDD
    jeeeeeeej pisz więcej takich jednorazówek ;D wysłodziły cię dziewczyny chyba tak że zamiast herbaty masz sam cukier w kubku XD ale powiem ci że jestes niesamowita ^^ mówili ci to? xD znaczy się wiem że sama mówisz że jesteś zajebista i ja to potwierdzam xD jestes zajebistaaa!!!! plebsiee :P muhahahaa xD
    PZDR ;*

    OdpowiedzUsuń

Everyday i'm Shufflin!!