Nareszcie nadszedł czas na następny rozdział!!! Wcześniej tylko jednorazówki i jednorazówki... i nic więcej xD Zanim jednak przejdziemy do rozdziału chce ogłosić pewną nowinę... przez jakby taki podobny scenariusz do wywiadu xD
Dz: witam witam to znowu ja!!! Mamy już królową i króla tego bloga czy tam filmiku!!! Jestem tak dumna z nich że aż... no popłacze sie xD Bez konkurencyjnie! Co mnie najbardziej dziwi, królową zostaje Pati!!!!
Pati: Woooohooo! Dostane coś?
Dz: kopa w dupę :P
Pati:... Vai chcesz być królową?! xD
Dz: Żartowałam xD Królem zostały dwie osoby... Logan i James!!!
P/J/L: Że jak?!
Dz: a teraz możecie sie pocałować ^^
V/S/C: NIE!!!!
Vai:...znaczy... róbcie co chcecie, ja mam chłopaka :D
Dz: gratuluje wam ^^ Prawie Carlos by was przegonił ale... cienki jest xD
Carlos: zobaczymy jak będziesz coś chciała -.-
Pati: iiiii jestem królową *O*
James: a ja jak zawsze król ^^ A to mój głupszy brat Logan...
Logan: wmawiaj sobie :P
Dz: mamy jeszcze pytanie do Jamsa i Carlosa zadanie przez "Nicole rusher"... Czemu jesteście tacy napaleni?
James: moja wina że mam taką seksowną dziewczynę?!
Carlos: ja chociaż sprawdziłem w praktyce ^^
James: też tak chce... no one nas prowokują! Napalają nas a później są złe!
Carlos: nie wiadomo co zrobić bo jest krzyk!
P/S: ehem... na nich!!!! (zaczynają ich gonić)
Dz: mam nadzieje ze jakoś ci to wytłumaczyli xD Kendall zostaw już tą ścianę...
Kendall: (wali w ścianę z głowy) to ty mi daj jakąś normalną dziewczynę!!!
Dz:... jeszcze nie xDDD No toooo...
Vai: STOP!!!! Noah odpisz wreszcie na tego sms!!!!
Logan: NIE!!!... znaczy... szkoda kasy?
Dz: zapraszam na rozdział bo coś czuje że mam migrenę...
I tak to bywa z nimi xD Jeśli nie pamiętacie co było w poprzednim rozdziale to wchodźcie na rozdział 36 i zobaczcie końcówkę! Dzięki za miłe komentarze i zapraszam!:
Głupia Pani… głupia lekcja… głupie wszystko… powoli szłam do gabinetu. Po drodze weszłam do sklepiku.
- Dobry – uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu.
- W czasie lekcji? – spojrzała na mnie Pani sprzedawczyni.
- W drodze do dyrektora… po proszę 2 puszki Pepsi i 2 Marsy… no i lizaki kwaśne… najlepiej 5! – zaśmiałam się.
- Wpisać do rachunku? – zapytała podając produkty.
- A niech Pani wpisze… nie mam kasy przy sobie dzisiaj. Biedaaa! – spakowałam wszystko do plecaka - dowiedzenia – radosna wyszłam z sklepiku i szłam dalej w stronę dyrektora. Weszłam do gabinetu uśmiechnięta i usiadłam na fotelu patrząc na dyrektora kiwając głową i ciesząc się jak głupia.
- Kogo tu przywiało… Witam Patrycja – powiedział dyrektor spoglądając na mnie.
- Co ja mówiła… nie Patrycja! Mr. Marek dzisiaj nie w sosie? – zaśmiałam się.
- W sosie… co się stało ze przyszłaś? – zapytał.
- J. Niemiecki i spóźnienie się… wie pan jak to jest! Jestem pokrzywdzona umysłowo więc mam prawo się spóźniać – mruknęłam.
- Kto powiedział ze pokrzywdzona umysłowo? – zaśmiał się.
- Policja, psycholog i ludzie w szpitalu! Debile uwięzili mnie w jakimś pokoju z gąbki… Mam myśli samobójcze xd ciekawe gdzie xd – rozłożyłam się wygodnie na fotelu.
- Jestem dość zajęty – jękną patrząc na papiery.
- Nie będę przeszkadzać… posiedzę i poczekam na następną lekcje, no jak mnie na nią wpuszczą. Nie chce iść na świetlice, ale mogę Panu pomóc ^^ - powiedziałam uradowana.
- Siedź spokojnie i nie wariuj… nawet jeśli to u ciebie nie możliwe – zaczął coś pisać.
- To jest ten mikrofon do wzywania uczniów?! – spojrzałam na mikrofon który był na biurku – kupił go pan? Boskooo! Wypróbuje ^^ - chwyciłam za niego.
- Stój! – krzykną dyrektor.
- Witam uczniów tego dziwnego gimnazjum! Do gabinetu proszona Liliana Kubiak… powtarzam Liliana Kubiak… no homar tez może przyjść – odstawiłam mikrofon.
- Za jakie grzechy? – załamał się Pan Marek.
- Też Pana lubię ^^ a w 4 raźniej! Nie chciałam tu sama siedzieć… - zaśmiała się. Po kilku minutach weszły dziewczyny.
- Wzywał nas Pan? – weszły powoli do gabinetu.
- Jakie wystraszone xd Siadać na fotelach i nie gadać – powiedziałam.
- Pati? Jeszcze w gabinecie? – zapytała Lilka.
- Wole tu siedzieć, a sama nie chciałam… Mr. Marek załatwia jakieś rzeczy wiec mamy być cicho – spojrzałam na dziewczyny.
- Spoko – usiadły na fotelach. Na końcu cała nasza 4 zaczęła grac w karty… Niestety dzwonek musiał wszystko zepsuć jak zawsze! Chociaż kocham dzwonki za ich dzwonienie w odpowiednich chwilach ^^ np. wtedy kiedy jestem przy tablicy. Następna lekcja to była Matematyka… No chyba kogoś boli abym siedziała na matematyce! Przeważnie na lekcjach panuje chaos! I to nie żarty… nasza klasa jest nieposkromiona na tej lekcji. Na szczęście ja z Lilką siedzimy w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Leżałam na książce słuchając o trójkątach. Nie mam pojęcia czemu skojarzyło mi się to z czymś innym niż kilka ścian xd Po chwili dostałam sms od Vai z jakimś obrazkiem. Ciekawa spojrzałam na niego i jakby ten bobas w pieluszce z strzałami wbił mi w serce kilka swoich strzał. Była fota Carlosa ale to już taka słodka, taka… no wiecie jaka! Momentalnie prawie bym zleciała z krzesełka i upuściłam komórkę.
- Kuźwa – zaczęłam ją podnosić gdy zauważyłam nogi nauczycielki – witam panią – spojrzałam na nią.
- Co się z tobą dzieje? – zapytała.
- System mi padł… mózg rozjebany! Po prostu HOT! – oparłam się łokciem o ławie i zaczęłam marzyć.
- Zakochana xd – zaśmiała się Karolina.
- Ciekawe w kim… - przewróciła oczami Lilka.
- Pewnie we mnie – zaczął Łukasz – wszystkie niewiasty na mnie lecą – poruszał brwiami.
- W tobie nawet małpa by się nie zakochała! Własny sąsiad takie rzeczy wygaduje już.. Boże czy ty to widzisz?! – rozłożyłam ręce.
- No to zapraszam do tablicy – powiedziała Pani podając mi kartkę z zadaniem. Przełknęłam ślinę i podeszłam radosna do tablicy. Spojrzałam na kartkę z taką dziwną miną. To jest matma czy jakiś kod szatana? Uśmiechnięta narysowałam na tablicy wielkie serce i przytuliłam sie do niego.
- I jak ci idzie? -zapytała nauczycielka patrząc na tablice - co to ma być?!
- Dowód mojej wielkiej miłości... ja tak bardzo go kocham... - szepnęłam zjarana. Tak mi latały motyle w brzuchu że masakra!
- Usiądź się Patrycja i nie gadaj więcej - wykazała na ławkę a ja radosna usiadłam się. Takiego zacieszu to nigdy jeszcze nie miałam. Jednak wszystko kiedyś sie kończy... następna jest Muzykaa!
- To może dzisiaj zaśpiewa... ooo Patrycja chodź - powiedziała ta pusta baba w czasie lekcji.
- Ja nie śpiewam proszę Pani! - podniosłam rękę.
- To na ocenę .. nic nie zaśpiewałaś od początku roku! Jeśli nie przyjdziesz to wpisze ci zagrożenie - powiedziała nauczycielka a mnie aż zmroziło.
- Wstydzę sie nooo! - wstałam gwałtownie - nie umiem śpiewać i koniec kropka!
- Chodź chodź Patrycja...
- Pati!!! Czy to tak trudno zapamiętać czy się nauczyć?! Mówcie do mnie Pati bo Patrycja za oficjalnie brzmi!!! - podeszłam do tablicy i napisałam wielkimi literami moje imię - P-A-T-I ! - krzyknęłam na cały głos zdenerwowana.
- Niech ci będzie – przewróciła oczami.
- Patrycja Majewska proszona do gabinetu dyrektora – usłyszałam głos w głośniku.
- Ktoś się za mną chyba stęsknił… - przewróciłam oczami i chwyciłam za plecaki po czym wyszłam w klasy. Niestety gabinet był blisko tej klasy więc szybko dotarłam do dyrektora.
- Usiądź – powiedział Pan Marek.
- O co chodzi? Już 2 raz u Pana jestem tego samego dnia… - usiadłam.
- Chodziło o ten hałas na lekcji… - spojrzał na mnie.
- No bo ile razy można tłumaczyć… to za oficjalnie brzmi! Nie jestem prezydentem czy coś takiego – rozłożyłam ręce.
- Niestety muszę pogadać z twoimi rodzicami o twoim zachowaniu… ostatnio bardzo dziwnie się zachowujesz – podał mi kartkę z wezwaniem.
- Pan chyba żartuje. Raz już byli tutaj i zabiją mnie jak znowu będą musieli słuchać kazania na mój temat… nie dość że nauczycielki już mają mnie dosyć to jeszcze Pan strzela focha i chce gadać z moimi rodzicami – jęknęłam.
- Mają się wstawić jutro po lekcjach… a teraz uciekaj bo spóźnisz się jeszcze na autobus – zaczął mnie poganiać.
- Już idę – wstałam – do jutra – wyszłam z gabinetu i zaskoczona kierowałam się w stronę przystanku… Wyglądałam trochę jakbym zobaczyła ducha albo jak zombi.
- Wszystko ok? – spojrzały na mnie dziewczyny gdy czekałyśmy na autobus.
- Robię nalot na szkole z Suzi… dostałam wezwanie! Znowuuu – jęknęłam załamana.
- Uuuuu masz przechlapane, rodzice cie zabija! – powiedziała Karolina.
- Nawet mi nie mów… Już nie żyje – oparłam się o Lilkę.
- Nie jestem podpórką – wkurzona zrobiła krok do przodu a ja się wywaliłam.
- Dzięki! – położyłam się na podłodze i tak leżałam. Po chwili usłyszałam trąbienie a ja tylko podniosłam głowę.
- Rozjechać cię?! – krzykną pan Robert wyglądając przez szybę.
- A niech pan mnie przejdzie… będzie o jednego wariata mniej – machnęłam ręką i znowu się położyłam.
- Nie załamuj mnie – Lilka chwyciła mnie za rękę i razem z Karoliną przeniosły mnie na chodniki.
- To teraz wstawaj i wsiadamy do autobusu – kopnęła mnie Karolina w brzuch.
- Gdzie z tymi nogami?! W ciąży jestem xd – zaśmiałam się i wstałam, poprawiłam bluzkę, pożegnałam się z Lilką i wsiadłyśmy do autobusu. Jak zwykle w autobusie nie dało się nudzić. Wariujemy jakbyśmy coś brali xd Nadal załamana wysiadłam z autobusu i zaczęłam iść w stronę domu.
- Dyrektor po co cię wzywał? – zapytał Łukasz doganiając mnie.
- Czytaj i się śmiej ze mnie – jebłam mu kartką w twarz a on tylko ją zabrał i zaczął czytać.
- Następne wezwanie? Jest źle… - jękną Łukasz.
- A nawet bardzo! Zabiją mnie, powieszą, rozetną na kawałki i dadzą psu do zjedzenia! – uderzyłam się ręką kilka razy w czoło.
- Nie przeżywaj tak… zrób minę pieska, słodkie oczka i już nie będą głupio gadać na ten temat – uśmiechną się.
- Serio tak myślisz? – spojrzałam na niego.
- Tyle razy chodzili na mnie wkurzeni moi rodzice i za każdym razem to działa – zaśmiał się.
- Chciałabym widzieć jak robisz minę szczeniaczka – pokapałam go po ramieniu – ja sobie dam radę!
- Chciałbyś – powiedział i popchną mnie w bok, jednak zostałam obdarzona tym ze jestem niezdarna i potknęłam się o kamień, po czym z górki przeturlałam się prosto do stawu – debilu zabije cie! – wynurzyłam się i zaczęłam krzyczeć.
- Sorki, sorki, sorki! – podbieg do mnie.
- To twoje sorki to możesz sobie w dupę wsadzić! – warknęłam i chwyciłam go za rękę.
- Chcesz iść ze mną do łóżka? ^^ - poruszał brwiami a ja zaskoczona puściłam jego rękę i znowu wleciałam do stawu – żyjesz?!
- Zaraz ty nie będziesz żyć! Bez łózka mi tu człowieku! – wyszłam z stawu – przez ciebie jestem cała mokra.
- Wrócisz do domu i się przebierzesz – zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne… ha ha ha… zaraz dostane przepukliny z śmiech – zaczęłam iść w stronę domu.
- Przepraszam no… nie wiedziałem że wpadniesz do stawu – dogonił mnie Łukasz.
- Nic się nie stało. Mogło być gorzej – szliśmy już koło mojego domu gdy przez otwarte okno usłyszałam znajomy głos.
- Wyładowaliście już w łóżku? – usłyszałam mojego tatę a mi serce stanęło.
- Boże nie nie nie! Łukasz jebnij mnie i powiedz ze to nie prawda!
- Spoko – uderzył mnie w plecy – to nie prawda!
- Ale nie dosłownie człowieku… muszę ratować sytuacje – otworzyłam drzwi do domu i wbiegłam do środka – co tu się wyprawia do jasnej cholery?! – stanęłam w drzwiach i widziałam mojego tatę i moją mamę siedzących z Jamsem i Carlosem.
- Tylko rozmawiamy z nimi – uśmiechną się tata. Widziałam miny chłopaków… biedacy.
- Słyszałam jak się pytałeś czy z nim spałam! Nie pytajcie się o takie rzeczy!!! Won mi stad – wskazałam na drzwi.
- Spokojnie córciu – powiedziała mama.
- Jak mam być spokojna? Nawet po mnie do szpitala nie przyszliście! – rozłożyłam ręce.
- Myślałam że przyda ci się pobyt w psychiatryku, a po drugie byliśmy u twojej siostry – powiedziała mama.
- Szykujcie się na to że wasza córka jednak zostanie mordercą – warknęłam wściekła jak jeszcze nigdy.
- Dlaczego jesteś cała mokra? – zapytał Carlos.
- Łukasz mnie do stawu wepchną – przewróciłam oczami.
- Zabije go… - wkurzony Carlos szybko wstał i zaczął iść w kierunku drzwi.
- Nigdzie nie pójdziesz – wskoczyłam mu na plecy alby się zatrzymał – zero zazdrości! No i właśnie… mamo, tatoo… macie wezwanie do dyrektora
- Znowu?! – załamali się rodzice.
- Eeee… - zeskoczyłam z Carlosa i podałam im kartkę – to Nara! – zasalutowałam i pobiegłam do góry. Zamknęłam się w łazience i nie chciałam za nic z niej wyjść.
- Otwieraj te drzwi! – krzykną mój tata dobijając się do mnie.
- Już po mnie, już po mnie, już po mnie… - skuliłam się w wannie i zaczęłam się modlić o przeżycie.
- Co się z tobą dzieje dziecko!? – zapytała mama stoją koło taty.
- Posłuchaj mnie matko… w pewnym etapie życia przychodzi czas na to aby wariować jak po narkotykach! Dajcie mi spokój! – rzuciłam w stronę drzwi mydłem.
- Bierzesz narkotyki ?! – zapytali chórem.
- Zawsze usłyszycie nie to co trzeba… nie biorę! – załamałam się.
- Otwórz z własnej woli albo rozwalimy te drzwi – warkną tata.
- Już się boje… uuuu – zaśmiałam się i po chwili usłyszałam huk a drzwi spadły. Wystraszona spojrzałam na mojego tatę który powoli podchodził do mnie.
- Idziesz z nami – powiedział stanowczo.
- Odejdź szatanie! – zrobiłam znak krzyża i próbowałam uciec ale mi się to nie udało. Zostałam zmuszona do rozmowy z nimi -.-‘
- Co się z tobą dzieje… zachowujesz się strasznie w szkole, pyskujesz, opuszczasz się w nauce – powiedziała mama.
- Zdaje ci się, zawsze taka byłam. Po prostu jestem myślami gdzieś indziej… - uśmiechnęłam się szeroko.
- W łóżku? – zaśmiał się James.
- Bardzo śmieszne… idziecie do dyrektora, pogadajcie sobie i będzie spoko – machnęłam ręką.
- Ale kara cie nie ominie… Młoda damo nagrabiłaś sobie – tata pokręcił głową.
Dz: witam witam to znowu ja!!! Mamy już królową i króla tego bloga czy tam filmiku!!! Jestem tak dumna z nich że aż... no popłacze sie xD Bez konkurencyjnie! Co mnie najbardziej dziwi, królową zostaje Pati!!!!
Pati: Woooohooo! Dostane coś?
Dz: kopa w dupę :P
Pati:... Vai chcesz być królową?! xD
Dz: Żartowałam xD Królem zostały dwie osoby... Logan i James!!!
P/J/L: Że jak?!
Dz: a teraz możecie sie pocałować ^^
V/S/C: NIE!!!!
Vai:...znaczy... róbcie co chcecie, ja mam chłopaka :D
Dz: gratuluje wam ^^ Prawie Carlos by was przegonił ale... cienki jest xD
Carlos: zobaczymy jak będziesz coś chciała -.-
Pati: iiiii jestem królową *O*
James: a ja jak zawsze król ^^ A to mój głupszy brat Logan...
Logan: wmawiaj sobie :P
Dz: mamy jeszcze pytanie do Jamsa i Carlosa zadanie przez "Nicole rusher"... Czemu jesteście tacy napaleni?
James: moja wina że mam taką seksowną dziewczynę?!
Carlos: ja chociaż sprawdziłem w praktyce ^^
James: też tak chce... no one nas prowokują! Napalają nas a później są złe!
Carlos: nie wiadomo co zrobić bo jest krzyk!
P/S: ehem... na nich!!!! (zaczynają ich gonić)
Dz: mam nadzieje ze jakoś ci to wytłumaczyli xD Kendall zostaw już tą ścianę...
Kendall: (wali w ścianę z głowy) to ty mi daj jakąś normalną dziewczynę!!!
Dz:... jeszcze nie xDDD No toooo...
Vai: STOP!!!! Noah odpisz wreszcie na tego sms!!!!
Logan: NIE!!!... znaczy... szkoda kasy?
Dz: zapraszam na rozdział bo coś czuje że mam migrenę...
I tak to bywa z nimi xD Jeśli nie pamiętacie co było w poprzednim rozdziale to wchodźcie na rozdział 36 i zobaczcie końcówkę! Dzięki za miłe komentarze i zapraszam!:
Głupia Pani… głupia lekcja… głupie wszystko… powoli szłam do gabinetu. Po drodze weszłam do sklepiku.
- Dobry – uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu.
- W czasie lekcji? – spojrzała na mnie Pani sprzedawczyni.
- W drodze do dyrektora… po proszę 2 puszki Pepsi i 2 Marsy… no i lizaki kwaśne… najlepiej 5! – zaśmiałam się.
- Wpisać do rachunku? – zapytała podając produkty.
- A niech Pani wpisze… nie mam kasy przy sobie dzisiaj. Biedaaa! – spakowałam wszystko do plecaka - dowiedzenia – radosna wyszłam z sklepiku i szłam dalej w stronę dyrektora. Weszłam do gabinetu uśmiechnięta i usiadłam na fotelu patrząc na dyrektora kiwając głową i ciesząc się jak głupia.
- Kogo tu przywiało… Witam Patrycja – powiedział dyrektor spoglądając na mnie.
- Co ja mówiła… nie Patrycja! Mr. Marek dzisiaj nie w sosie? – zaśmiałam się.
- W sosie… co się stało ze przyszłaś? – zapytał.
- J. Niemiecki i spóźnienie się… wie pan jak to jest! Jestem pokrzywdzona umysłowo więc mam prawo się spóźniać – mruknęłam.
- Kto powiedział ze pokrzywdzona umysłowo? – zaśmiał się.
- Policja, psycholog i ludzie w szpitalu! Debile uwięzili mnie w jakimś pokoju z gąbki… Mam myśli samobójcze xd ciekawe gdzie xd – rozłożyłam się wygodnie na fotelu.
- Jestem dość zajęty – jękną patrząc na papiery.
- Nie będę przeszkadzać… posiedzę i poczekam na następną lekcje, no jak mnie na nią wpuszczą. Nie chce iść na świetlice, ale mogę Panu pomóc ^^ - powiedziałam uradowana.
- Siedź spokojnie i nie wariuj… nawet jeśli to u ciebie nie możliwe – zaczął coś pisać.
- To jest ten mikrofon do wzywania uczniów?! – spojrzałam na mikrofon który był na biurku – kupił go pan? Boskooo! Wypróbuje ^^ - chwyciłam za niego.
- Stój! – krzykną dyrektor.
- Witam uczniów tego dziwnego gimnazjum! Do gabinetu proszona Liliana Kubiak… powtarzam Liliana Kubiak… no homar tez może przyjść – odstawiłam mikrofon.
- Za jakie grzechy? – załamał się Pan Marek.
- Też Pana lubię ^^ a w 4 raźniej! Nie chciałam tu sama siedzieć… - zaśmiała się. Po kilku minutach weszły dziewczyny.
- Wzywał nas Pan? – weszły powoli do gabinetu.
- Jakie wystraszone xd Siadać na fotelach i nie gadać – powiedziałam.
- Pati? Jeszcze w gabinecie? – zapytała Lilka.
- Wole tu siedzieć, a sama nie chciałam… Mr. Marek załatwia jakieś rzeczy wiec mamy być cicho – spojrzałam na dziewczyny.
- Spoko – usiadły na fotelach. Na końcu cała nasza 4 zaczęła grac w karty… Niestety dzwonek musiał wszystko zepsuć jak zawsze! Chociaż kocham dzwonki za ich dzwonienie w odpowiednich chwilach ^^ np. wtedy kiedy jestem przy tablicy. Następna lekcja to była Matematyka… No chyba kogoś boli abym siedziała na matematyce! Przeważnie na lekcjach panuje chaos! I to nie żarty… nasza klasa jest nieposkromiona na tej lekcji. Na szczęście ja z Lilką siedzimy w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Leżałam na książce słuchając o trójkątach. Nie mam pojęcia czemu skojarzyło mi się to z czymś innym niż kilka ścian xd Po chwili dostałam sms od Vai z jakimś obrazkiem. Ciekawa spojrzałam na niego i jakby ten bobas w pieluszce z strzałami wbił mi w serce kilka swoich strzał. Była fota Carlosa ale to już taka słodka, taka… no wiecie jaka! Momentalnie prawie bym zleciała z krzesełka i upuściłam komórkę.
- Kuźwa – zaczęłam ją podnosić gdy zauważyłam nogi nauczycielki – witam panią – spojrzałam na nią.
- Co się z tobą dzieje? – zapytała.
- System mi padł… mózg rozjebany! Po prostu HOT! – oparłam się łokciem o ławie i zaczęłam marzyć.
- Zakochana xd – zaśmiała się Karolina.
- Ciekawe w kim… - przewróciła oczami Lilka.
- Pewnie we mnie – zaczął Łukasz – wszystkie niewiasty na mnie lecą – poruszał brwiami.
- W tobie nawet małpa by się nie zakochała! Własny sąsiad takie rzeczy wygaduje już.. Boże czy ty to widzisz?! – rozłożyłam ręce.
- No to zapraszam do tablicy – powiedziała Pani podając mi kartkę z zadaniem. Przełknęłam ślinę i podeszłam radosna do tablicy. Spojrzałam na kartkę z taką dziwną miną. To jest matma czy jakiś kod szatana? Uśmiechnięta narysowałam na tablicy wielkie serce i przytuliłam sie do niego.
- I jak ci idzie? -zapytała nauczycielka patrząc na tablice - co to ma być?!
- Dowód mojej wielkiej miłości... ja tak bardzo go kocham... - szepnęłam zjarana. Tak mi latały motyle w brzuchu że masakra!
- Usiądź się Patrycja i nie gadaj więcej - wykazała na ławkę a ja radosna usiadłam się. Takiego zacieszu to nigdy jeszcze nie miałam. Jednak wszystko kiedyś sie kończy... następna jest Muzykaa!
- To może dzisiaj zaśpiewa... ooo Patrycja chodź - powiedziała ta pusta baba w czasie lekcji.
- Ja nie śpiewam proszę Pani! - podniosłam rękę.
- To na ocenę .. nic nie zaśpiewałaś od początku roku! Jeśli nie przyjdziesz to wpisze ci zagrożenie - powiedziała nauczycielka a mnie aż zmroziło.
- Wstydzę sie nooo! - wstałam gwałtownie - nie umiem śpiewać i koniec kropka!
- Chodź chodź Patrycja...
- Pati!!! Czy to tak trudno zapamiętać czy się nauczyć?! Mówcie do mnie Pati bo Patrycja za oficjalnie brzmi!!! - podeszłam do tablicy i napisałam wielkimi literami moje imię - P-A-T-I ! - krzyknęłam na cały głos zdenerwowana.
- Niech ci będzie – przewróciła oczami.
- Patrycja Majewska proszona do gabinetu dyrektora – usłyszałam głos w głośniku.
- Ktoś się za mną chyba stęsknił… - przewróciłam oczami i chwyciłam za plecaki po czym wyszłam w klasy. Niestety gabinet był blisko tej klasy więc szybko dotarłam do dyrektora.
- Usiądź – powiedział Pan Marek.
- O co chodzi? Już 2 raz u Pana jestem tego samego dnia… - usiadłam.
- Chodziło o ten hałas na lekcji… - spojrzał na mnie.
- No bo ile razy można tłumaczyć… to za oficjalnie brzmi! Nie jestem prezydentem czy coś takiego – rozłożyłam ręce.
- Niestety muszę pogadać z twoimi rodzicami o twoim zachowaniu… ostatnio bardzo dziwnie się zachowujesz – podał mi kartkę z wezwaniem.
- Pan chyba żartuje. Raz już byli tutaj i zabiją mnie jak znowu będą musieli słuchać kazania na mój temat… nie dość że nauczycielki już mają mnie dosyć to jeszcze Pan strzela focha i chce gadać z moimi rodzicami – jęknęłam.
- Mają się wstawić jutro po lekcjach… a teraz uciekaj bo spóźnisz się jeszcze na autobus – zaczął mnie poganiać.
- Już idę – wstałam – do jutra – wyszłam z gabinetu i zaskoczona kierowałam się w stronę przystanku… Wyglądałam trochę jakbym zobaczyła ducha albo jak zombi.
- Wszystko ok? – spojrzały na mnie dziewczyny gdy czekałyśmy na autobus.
- Robię nalot na szkole z Suzi… dostałam wezwanie! Znowuuu – jęknęłam załamana.
- Uuuuu masz przechlapane, rodzice cie zabija! – powiedziała Karolina.
- Nawet mi nie mów… Już nie żyje – oparłam się o Lilkę.
- Nie jestem podpórką – wkurzona zrobiła krok do przodu a ja się wywaliłam.
- Dzięki! – położyłam się na podłodze i tak leżałam. Po chwili usłyszałam trąbienie a ja tylko podniosłam głowę.
- Rozjechać cię?! – krzykną pan Robert wyglądając przez szybę.
- A niech pan mnie przejdzie… będzie o jednego wariata mniej – machnęłam ręką i znowu się położyłam.
- Nie załamuj mnie – Lilka chwyciła mnie za rękę i razem z Karoliną przeniosły mnie na chodniki.
- To teraz wstawaj i wsiadamy do autobusu – kopnęła mnie Karolina w brzuch.
- Gdzie z tymi nogami?! W ciąży jestem xd – zaśmiałam się i wstałam, poprawiłam bluzkę, pożegnałam się z Lilką i wsiadłyśmy do autobusu. Jak zwykle w autobusie nie dało się nudzić. Wariujemy jakbyśmy coś brali xd Nadal załamana wysiadłam z autobusu i zaczęłam iść w stronę domu.
- Dyrektor po co cię wzywał? – zapytał Łukasz doganiając mnie.
- Czytaj i się śmiej ze mnie – jebłam mu kartką w twarz a on tylko ją zabrał i zaczął czytać.
- Następne wezwanie? Jest źle… - jękną Łukasz.
- A nawet bardzo! Zabiją mnie, powieszą, rozetną na kawałki i dadzą psu do zjedzenia! – uderzyłam się ręką kilka razy w czoło.
- Nie przeżywaj tak… zrób minę pieska, słodkie oczka i już nie będą głupio gadać na ten temat – uśmiechną się.
- Serio tak myślisz? – spojrzałam na niego.
- Tyle razy chodzili na mnie wkurzeni moi rodzice i za każdym razem to działa – zaśmiał się.
- Chciałabym widzieć jak robisz minę szczeniaczka – pokapałam go po ramieniu – ja sobie dam radę!
- Chciałbyś – powiedział i popchną mnie w bok, jednak zostałam obdarzona tym ze jestem niezdarna i potknęłam się o kamień, po czym z górki przeturlałam się prosto do stawu – debilu zabije cie! – wynurzyłam się i zaczęłam krzyczeć.
- Sorki, sorki, sorki! – podbieg do mnie.
- To twoje sorki to możesz sobie w dupę wsadzić! – warknęłam i chwyciłam go za rękę.
- Chcesz iść ze mną do łóżka? ^^ - poruszał brwiami a ja zaskoczona puściłam jego rękę i znowu wleciałam do stawu – żyjesz?!
- Zaraz ty nie będziesz żyć! Bez łózka mi tu człowieku! – wyszłam z stawu – przez ciebie jestem cała mokra.
- Wrócisz do domu i się przebierzesz – zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne… ha ha ha… zaraz dostane przepukliny z śmiech – zaczęłam iść w stronę domu.
- Przepraszam no… nie wiedziałem że wpadniesz do stawu – dogonił mnie Łukasz.
- Nic się nie stało. Mogło być gorzej – szliśmy już koło mojego domu gdy przez otwarte okno usłyszałam znajomy głos.
- Wyładowaliście już w łóżku? – usłyszałam mojego tatę a mi serce stanęło.
- Boże nie nie nie! Łukasz jebnij mnie i powiedz ze to nie prawda!
- Spoko – uderzył mnie w plecy – to nie prawda!
- Ale nie dosłownie człowieku… muszę ratować sytuacje – otworzyłam drzwi do domu i wbiegłam do środka – co tu się wyprawia do jasnej cholery?! – stanęłam w drzwiach i widziałam mojego tatę i moją mamę siedzących z Jamsem i Carlosem.
- Tylko rozmawiamy z nimi – uśmiechną się tata. Widziałam miny chłopaków… biedacy.
- Słyszałam jak się pytałeś czy z nim spałam! Nie pytajcie się o takie rzeczy!!! Won mi stad – wskazałam na drzwi.
- Spokojnie córciu – powiedziała mama.
- Jak mam być spokojna? Nawet po mnie do szpitala nie przyszliście! – rozłożyłam ręce.
- Myślałam że przyda ci się pobyt w psychiatryku, a po drugie byliśmy u twojej siostry – powiedziała mama.
- Szykujcie się na to że wasza córka jednak zostanie mordercą – warknęłam wściekła jak jeszcze nigdy.
- Dlaczego jesteś cała mokra? – zapytał Carlos.
- Łukasz mnie do stawu wepchną – przewróciłam oczami.
- Zabije go… - wkurzony Carlos szybko wstał i zaczął iść w kierunku drzwi.
- Nigdzie nie pójdziesz – wskoczyłam mu na plecy alby się zatrzymał – zero zazdrości! No i właśnie… mamo, tatoo… macie wezwanie do dyrektora
- Znowu?! – załamali się rodzice.
- Eeee… - zeskoczyłam z Carlosa i podałam im kartkę – to Nara! – zasalutowałam i pobiegłam do góry. Zamknęłam się w łazience i nie chciałam za nic z niej wyjść.
- Otwieraj te drzwi! – krzykną mój tata dobijając się do mnie.
- Już po mnie, już po mnie, już po mnie… - skuliłam się w wannie i zaczęłam się modlić o przeżycie.
- Co się z tobą dzieje dziecko!? – zapytała mama stoją koło taty.
- Posłuchaj mnie matko… w pewnym etapie życia przychodzi czas na to aby wariować jak po narkotykach! Dajcie mi spokój! – rzuciłam w stronę drzwi mydłem.
- Bierzesz narkotyki ?! – zapytali chórem.
- Zawsze usłyszycie nie to co trzeba… nie biorę! – załamałam się.
- Otwórz z własnej woli albo rozwalimy te drzwi – warkną tata.
- Już się boje… uuuu – zaśmiałam się i po chwili usłyszałam huk a drzwi spadły. Wystraszona spojrzałam na mojego tatę który powoli podchodził do mnie.
- Idziesz z nami – powiedział stanowczo.
- Odejdź szatanie! – zrobiłam znak krzyża i próbowałam uciec ale mi się to nie udało. Zostałam zmuszona do rozmowy z nimi -.-‘
- Co się z tobą dzieje… zachowujesz się strasznie w szkole, pyskujesz, opuszczasz się w nauce – powiedziała mama.
- Zdaje ci się, zawsze taka byłam. Po prostu jestem myślami gdzieś indziej… - uśmiechnęłam się szeroko.
- W łóżku? – zaśmiał się James.
- Bardzo śmieszne… idziecie do dyrektora, pogadajcie sobie i będzie spoko – machnęłam ręką.
- Ale kara cie nie ominie… Młoda damo nagrabiłaś sobie – tata pokręcił głową.