Nie wiem czemu jak pisałam to zrozumiałam dziewictwo xD Dobra koniec tematu... jest jednorazówka xD
Nie mam kiedy ostatnio pisać, do tego mam pod ostatnim postem strasznie mało komentarzy :/ Przez to brak weny i jakichkolwiek chęci, zwłaszcza ze powinnam sie wziąć w garść bo za kilka dni jadę do Włoch i znowu mnie nie będzie.
Jednorazówka na odpierdol! Wiec się nie śmiać że będzie nudna... bo jakoś tak bez życia.. hymmm muszę się poprawić.
Zapraszam do czytania! :D
Nie mam kiedy ostatnio pisać, do tego mam pod ostatnim postem strasznie mało komentarzy :/ Przez to brak weny i jakichkolwiek chęci, zwłaszcza ze powinnam sie wziąć w garść bo za kilka dni jadę do Włoch i znowu mnie nie będzie.
Jednorazówka na odpierdol! Wiec się nie śmiać że będzie nudna... bo jakoś tak bez życia.. hymmm muszę się poprawić.
Zapraszam do czytania! :D
W najmniej niespodziewanym momencie można stracić wszystko…
jednak wraca to tak nagle, nie zauważamy tego. Historia dwójki ludzi która w
pewnej części straciła sens, urwała się.
- Carlos daj ten album na chwilę! – krzyknął brunet sięgając po przedmiot. W Los Angeles mieszka pewien zespół „Big Time Rush” składający się z czterech chłopaków. Są mili, sympatyczni i każdy z nich dostał niespodziewanie szansę… no cóż, aby taka szansa zaistniała musieli coś stracić.
- Po co wam to? – spytał Carlos przewracając oczami.
- Chcemy zobaczyć małego pana Pene – zaśmiał się Logan i chwycił za album. Oglądali zdjęcia kiedy doszli do dzieciństwa… do najpiękniejszego momentu jego życia.
- Kto to? – zapytał Kendall wskazując na brunetkę, trochę pulchną stojącą z nim na zdjęciu.
- To Pati… moja przyjaciółka z dzieciństwa – uśmiechną się promiennie.
- Masz z nią kontakt? – dodał po chwili James.
- Niestety nie… - spuścił głowę smutny Latynos.
- W ogóle co się stało? – zapytał blondyn patrząc na niego.
- Wszystko zaczęło się 12 lat temu…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Carlos daj ten album na chwilę! – krzyknął brunet sięgając po przedmiot. W Los Angeles mieszka pewien zespół „Big Time Rush” składający się z czterech chłopaków. Są mili, sympatyczni i każdy z nich dostał niespodziewanie szansę… no cóż, aby taka szansa zaistniała musieli coś stracić.
- Po co wam to? – spytał Carlos przewracając oczami.
- Chcemy zobaczyć małego pana Pene – zaśmiał się Logan i chwycił za album. Oglądali zdjęcia kiedy doszli do dzieciństwa… do najpiękniejszego momentu jego życia.
- Kto to? – zapytał Kendall wskazując na brunetkę, trochę pulchną stojącą z nim na zdjęciu.
- To Pati… moja przyjaciółka z dzieciństwa – uśmiechną się promiennie.
- Masz z nią kontakt? – dodał po chwili James.
- Niestety nie… - spuścił głowę smutny Latynos.
- W ogóle co się stało? – zapytał blondyn patrząc na niego.
- Wszystko zaczęło się 12 lat temu…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Z punktu widzenia Pati*
Leciałam samolotem do Columbi… nie byłam szczęśliwa z tego
powodu ponieważ nie chciałam się przeprowadzać. Ciężko odnaleźć się takiej
9-latce jak ja. Kiedy wylądowaliśmy, mama zabrała moje bagaże i spakowała do
samochodu. Znowu czekają mnie przykre momenty takie jak obgadywanie mnie za to
że jestem gruba. Niestety nie umiem przestać jeść, jestem taka jaka jestem…
nikt po prostu mnie nie lubi, nie mam przyjaciół. Pojechaliśmy z mamą pod mały
domek w centrum małego miasteczka, było tutaj pięknie i nie spodziewałam się
takiego miejsca. Kiedy tylko wyszłam z samochodu oberwałam z piłki w głowę i
upadłam, już pierwszego dnia musiało mi się coś stać.
- Kochanie nic ci nie jest? – usłyszałam moją mamę która pomogła mi wstać.
- Głowa… mnie boli – szepnęłam powstrzymując łzy. Przetarłam oczy i ujrzałam przed sobą jakiegoś chłopaka który zmartwiony przyglądał mi się. Latynos o ciemnych włosach i oczach, ciągle uśmiechnięty i radosny.
- Nie chciałem ci nic zrobić, bardzo przepraszam – odezwał się do mnie podając rękę – zgoda?
- Teraz mnie głowa boli! – warknęłam zakładając rękę na rękę. Widziałam jego kolegów którzy przyglądali się mi, szeptali coś do siebie z śmiechem. Momentalnie zrobiło mi się przykro… chciałam uciec jak najdalej i zacząć płakać.
- Jestem Carlos – podał mi rękę uśmiechnięty Latynos – a ty?
- Pati – podałam mu również rękę wycierają łzy – chcesz się zadawać z takim grubasem jak ja?
- Nie liczy się wygląd – szturchną mnie w ramię – sąsiadko – wystawił mi język, zabrał piłkę i uciekł do przyjaciół. Na twarzy pojawił mi się uśmiech, od razu dzięki niemu poczułam się lepiej… wychodzi na to że będę koło niego mieszkać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłam już rozpakowana, cały pokój miałam kolorowy tak samo jak w Polsce. Urodziłam się tam oraz zostawiliśmy tam tatusia który już jest z aniołkami i mnie pilnuje. Musimy sobie z mamą radzić bez niego… dajemy sobie radę. Wyjrzałam przez swoje okno i zobaczyłam sąsiedni dom. Moje okno znajdowało się naprzeciwko czyjegoś pokoju. Usiadłam na parapecie i chwilę się przyglądałam rzeczą jakie tam były… różne figurki, plakaty, zabawki. Na łóżku siedziała jakaś postać… był to ten Latynos którego spotkałam. Kiedy tylko mnie zobaczył zerwał się z łóżka, otworzył okno i zaczął machać abym i ja otworzyła.
- Cześć Pati! – uśmiechną się szeroko opierają łokcie o parapet.
- Nie wiedziałam że tu mieszkasz – zrobiłam niewinną minę i leciutko się zaśmiałam.
- Mama mi mówiła że będziemy mieć nowych sąsiadów! Chcesz przyjść do mnie się pobawić? – zapytał zadowolony.
- Na pewno tego chcesz? – podniosłam zdziwiona brew.
- Błagam Pati! Będziemy przyjaciółmi! – klasną w ręce szczęśliwy – pobaw się ze mną!
- Już biegnę! – wystawiłam mu język, zamknęłam okno i wybiegłam z pokoju. Ucieszył mnie niesamowicie fakt że ktoś w ogóle chciał się ze mną zaprzyjaźnić… coś czuje że spodoba mi się tu.
- Kochanie nic ci nie jest? – usłyszałam moją mamę która pomogła mi wstać.
- Głowa… mnie boli – szepnęłam powstrzymując łzy. Przetarłam oczy i ujrzałam przed sobą jakiegoś chłopaka który zmartwiony przyglądał mi się. Latynos o ciemnych włosach i oczach, ciągle uśmiechnięty i radosny.
- Nie chciałem ci nic zrobić, bardzo przepraszam – odezwał się do mnie podając rękę – zgoda?
- Teraz mnie głowa boli! – warknęłam zakładając rękę na rękę. Widziałam jego kolegów którzy przyglądali się mi, szeptali coś do siebie z śmiechem. Momentalnie zrobiło mi się przykro… chciałam uciec jak najdalej i zacząć płakać.
- Jestem Carlos – podał mi rękę uśmiechnięty Latynos – a ty?
- Pati – podałam mu również rękę wycierają łzy – chcesz się zadawać z takim grubasem jak ja?
- Nie liczy się wygląd – szturchną mnie w ramię – sąsiadko – wystawił mi język, zabrał piłkę i uciekł do przyjaciół. Na twarzy pojawił mi się uśmiech, od razu dzięki niemu poczułam się lepiej… wychodzi na to że będę koło niego mieszkać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłam już rozpakowana, cały pokój miałam kolorowy tak samo jak w Polsce. Urodziłam się tam oraz zostawiliśmy tam tatusia który już jest z aniołkami i mnie pilnuje. Musimy sobie z mamą radzić bez niego… dajemy sobie radę. Wyjrzałam przez swoje okno i zobaczyłam sąsiedni dom. Moje okno znajdowało się naprzeciwko czyjegoś pokoju. Usiadłam na parapecie i chwilę się przyglądałam rzeczą jakie tam były… różne figurki, plakaty, zabawki. Na łóżku siedziała jakaś postać… był to ten Latynos którego spotkałam. Kiedy tylko mnie zobaczył zerwał się z łóżka, otworzył okno i zaczął machać abym i ja otworzyła.
- Cześć Pati! – uśmiechną się szeroko opierają łokcie o parapet.
- Nie wiedziałam że tu mieszkasz – zrobiłam niewinną minę i leciutko się zaśmiałam.
- Mama mi mówiła że będziemy mieć nowych sąsiadów! Chcesz przyjść do mnie się pobawić? – zapytał zadowolony.
- Na pewno tego chcesz? – podniosłam zdziwiona brew.
- Błagam Pati! Będziemy przyjaciółmi! – klasną w ręce szczęśliwy – pobaw się ze mną!
- Już biegnę! – wystawiłam mu język, zamknęłam okno i wybiegłam z pokoju. Ucieszył mnie niesamowicie fakt że ktoś w ogóle chciał się ze mną zaprzyjaźnić… coś czuje że spodoba mi się tu.
*Z punktu widzenia Carlosa*
Od ponad pół roku mamy nowych sąsiadów, okropnie się cieszę
bo teraz Pati jest moją najlepszą przyjaciółką. Jest ode mnie o 2 lata młodsza
ale mi to nie przeszkadza. Chodzimy do tej samej szkoły, każdą sekundę spędzamy
razem, nocujemy u siebie… Bronie ją również przed osobami które jej dokuczają.
Nie obchodzi mnie jak wygląda a jaki ma charakter, jest w końcu moją najlepszą
przyjaciółką.
- Mam coś dla ciebie – podałem jej babeczkę w czasie przerwy – w stołówce się nie zorientują
- Jesteś najlepszy! – przytuliła mnie mocno – co dzisiaj będziemy robić?
- Moja mama kazała się spytać czy nie chcesz przyjść na ognisko do nas – uśmiechnąłem się szeroko.
- Mam u ciebie nocować czy mnie wygonisz jak ostatnio? – zapytała z śmiechem.
- Nie chciałaś mu oddać Freda – fochnełem się na chwilę.
- Jutro masz 12-ste urodziny a śpisz z misiem – wystawiła mi język.
- Pamiętaj ze obiecałaś nikomu o tym nie mówić… nasz sekret – podałem jej rękę.
- Na mnie możesz liczyć – podaliśmy sobie ręce i wykonaliśmy nasze specjalne przywitanie. Już jutro mam urodziny przez co mama chce zrobić przyjęcie. Nie mogę się doczekać prezentów, balonów, tortu i zabaw! Będzie niesamowicie!
Po lekcjach poszliśmy z Pati do jej domu aby jak codziennie spędzić jakoś czas. Dla nas jeden dzień to trochę za mało… tęskniłbym jakby musiała wyjechać chociaż na weekend. Zabraliśmy szklanki z sokiem i uciekliśmy do jej pokoju.
- Wymyśliłam dla ciebie idealny prezent – uśmiechnęła się szeroko brunetka.
- Powiedz co to! – zerwałem się z łóżka.
- Poczekaj do jutra – założyła rękę na rękę i kiwnęła głowa.
- Proszę, proszę, proszę! – złożyłem ręce i zrobiłem minę smutnego pieska – bądź przyjaciółką
- Nie wydusisz ze mnie tego – wystawiła mi język – poczekaj Carlos
- Bo ukradnę ci Panią Misiową – uśmiechnąłem się cwano.
- Nie dotykaj mojego misia! – zabrała poduszkę i uderzyła mnie z niej. Tak właśnie zaczęliśmy walkę na poduszki w której jak zawsze coś musiało ulec zniszczeniu… bez tego nie ma zabawy. Niestety musiałem iść do domu co zrobiłem to niechętnie, wolałbym spędzić ten czas z Pati…
- Mam coś dla ciebie – podałem jej babeczkę w czasie przerwy – w stołówce się nie zorientują
- Jesteś najlepszy! – przytuliła mnie mocno – co dzisiaj będziemy robić?
- Moja mama kazała się spytać czy nie chcesz przyjść na ognisko do nas – uśmiechnąłem się szeroko.
- Mam u ciebie nocować czy mnie wygonisz jak ostatnio? – zapytała z śmiechem.
- Nie chciałaś mu oddać Freda – fochnełem się na chwilę.
- Jutro masz 12-ste urodziny a śpisz z misiem – wystawiła mi język.
- Pamiętaj ze obiecałaś nikomu o tym nie mówić… nasz sekret – podałem jej rękę.
- Na mnie możesz liczyć – podaliśmy sobie ręce i wykonaliśmy nasze specjalne przywitanie. Już jutro mam urodziny przez co mama chce zrobić przyjęcie. Nie mogę się doczekać prezentów, balonów, tortu i zabaw! Będzie niesamowicie!
Po lekcjach poszliśmy z Pati do jej domu aby jak codziennie spędzić jakoś czas. Dla nas jeden dzień to trochę za mało… tęskniłbym jakby musiała wyjechać chociaż na weekend. Zabraliśmy szklanki z sokiem i uciekliśmy do jej pokoju.
- Wymyśliłam dla ciebie idealny prezent – uśmiechnęła się szeroko brunetka.
- Powiedz co to! – zerwałem się z łóżka.
- Poczekaj do jutra – założyła rękę na rękę i kiwnęła głowa.
- Proszę, proszę, proszę! – złożyłem ręce i zrobiłem minę smutnego pieska – bądź przyjaciółką
- Nie wydusisz ze mnie tego – wystawiła mi język – poczekaj Carlos
- Bo ukradnę ci Panią Misiową – uśmiechnąłem się cwano.
- Nie dotykaj mojego misia! – zabrała poduszkę i uderzyła mnie z niej. Tak właśnie zaczęliśmy walkę na poduszki w której jak zawsze coś musiało ulec zniszczeniu… bez tego nie ma zabawy. Niestety musiałem iść do domu co zrobiłem to niechętnie, wolałbym spędzić ten czas z Pati…
*Z punktu widzenia Pati*
Siedziałam szczęśliwa na ławce i czekałam na Carlosa. Była
impreza urodzinowa, jego mama ciągle biegała z aparatem i robiła zdjęcia…
jednak nigdzie nie widziałam mojego przyjaciela. Ominęłam gości i pobiegłam do
góry gdzie w jego pokoju znalazłam załamanego chłopaka. Szybko usiadłam obok
niego i przytuliłam mocno.
- Co się stało? – zapytałam próbując go pocieszyć.
- Podsłuchałem wczoraj rozmowę rodziców… mam za kilka dni wyprowadzić się do Los Angeles – kiedy tylko to powiedział zbladłam.
- Nie mogą tego zrobić! Jesteś moim przyjacielem! – w moich oczach pojawiły się łzy.
- Pati chce tutaj zostać… - przytulił mnie mocno – zrób coś
- Damy jakoś radę, zobaczysz – dodałam próbując go nadal uspokoić. Nie chciałam aby odjeżdżał jednak musiał być jakiś powód. Siłą i szantażem zaciągnęłam go na przyjęcie urodzinowe gdzie wszyscy na niego czekali. Miałam zamiar zaśpiewać dla niego piosenkę którą sama napisałam! Wyrażam tam moje wszystkie emocje… nie chce aby był tylko moim przyjacielem, podoba mi się od samego początku. Teraz jest idealna okazja aby mu to powiedzieć. Kiedy tylko wszyscy dali mu prezenty i złożyli życzenia, stanęłam na samym środku rozglądając się nerwowo.
- Carlos chce ci dać mój prezent! Zaśpiewam coś dla ciebie – uśmiechnęłam się szeroko i puściłam muzykę z płyty. Piosenka nosiła tytuł „Jesteś moim skarbem”.
- Co się stało? – zapytałam próbując go pocieszyć.
- Podsłuchałem wczoraj rozmowę rodziców… mam za kilka dni wyprowadzić się do Los Angeles – kiedy tylko to powiedział zbladłam.
- Nie mogą tego zrobić! Jesteś moim przyjacielem! – w moich oczach pojawiły się łzy.
- Pati chce tutaj zostać… - przytulił mnie mocno – zrób coś
- Damy jakoś radę, zobaczysz – dodałam próbując go nadal uspokoić. Nie chciałam aby odjeżdżał jednak musiał być jakiś powód. Siłą i szantażem zaciągnęłam go na przyjęcie urodzinowe gdzie wszyscy na niego czekali. Miałam zamiar zaśpiewać dla niego piosenkę którą sama napisałam! Wyrażam tam moje wszystkie emocje… nie chce aby był tylko moim przyjacielem, podoba mi się od samego początku. Teraz jest idealna okazja aby mu to powiedzieć. Kiedy tylko wszyscy dali mu prezenty i złożyli życzenia, stanęłam na samym środku rozglądając się nerwowo.
- Carlos chce ci dać mój prezent! Zaśpiewam coś dla ciebie – uśmiechnęłam się szeroko i puściłam muzykę z płyty. Piosenka nosiła tytuł „Jesteś moim skarbem”.
1. Kocham cię tak,
trochę bardzo, z całej siły,
Jak skarb. Szalenie kocham trochę cię,
Ale ty to wiesz. Najdroższy ty,
Świecisz jak promyk słońca mi.
I może w głębie siebie gdzieś ty mnie kochasz też.
No i już popatrz tu, na ręce byś wziąć mnie mógł.
Szeptem do mnie mów, no weź się nie wstydź.
Nie mogę w nocy spać, o tobie myślę cały czas.
Uwierz mi kiedy mówię, że któregoś dnia ze mną Ożenisz się.
Ty jesteś moim skarbem, wiesz?
Tak bardzo, bardzo kocham cię.
Ty jesteś moim skarbem, więc
Tak bardzo kocham cię.
2. Każdego dnia czekam na jakiś twój znak.
Koleżanki wciąż szepczą "ach jaki uroczy on".
Wyciąłeś mi serce na drzewie chyba ty,
Może od ciebie są też, kwiatki w mym tornistrze dziś
No już powiedz to, co jest między tobą i mną,
Nie wstydź się, odważny bądź
Mój książę z bajki.
Szaleje za tobą wręcz, na zawsze kocham cię
Uwierz mi kiedy mówię, ze któregoś dnia ze mną Ożenisz się.
Ty jesteś moim skarbem, wiesz?
Tak bardzo, bardzo kocham cię.
Ty jesteś moim skarbem, więc
Tak bardzo kocham cię.
Widzicie go, oo to idzie on, mój ukochany.
Na przerwach trzyma moją dłoń.
Na piórniku wziął i napisał moje imię sam.
To jest mój skarb i kocham go tak i tak.
Gdy pobierzemy się będziemy mnóstwo, mnóstwo
Dzieci mieć!
Jak skarb. Szalenie kocham trochę cię,
Ale ty to wiesz. Najdroższy ty,
Świecisz jak promyk słońca mi.
I może w głębie siebie gdzieś ty mnie kochasz też.
No i już popatrz tu, na ręce byś wziąć mnie mógł.
Szeptem do mnie mów, no weź się nie wstydź.
Nie mogę w nocy spać, o tobie myślę cały czas.
Uwierz mi kiedy mówię, że któregoś dnia ze mną Ożenisz się.
Ty jesteś moim skarbem, wiesz?
Tak bardzo, bardzo kocham cię.
Ty jesteś moim skarbem, więc
Tak bardzo kocham cię.
2. Każdego dnia czekam na jakiś twój znak.
Koleżanki wciąż szepczą "ach jaki uroczy on".
Wyciąłeś mi serce na drzewie chyba ty,
Może od ciebie są też, kwiatki w mym tornistrze dziś
No już powiedz to, co jest między tobą i mną,
Nie wstydź się, odważny bądź
Mój książę z bajki.
Szaleje za tobą wręcz, na zawsze kocham cię
Uwierz mi kiedy mówię, ze któregoś dnia ze mną Ożenisz się.
Ty jesteś moim skarbem, wiesz?
Tak bardzo, bardzo kocham cię.
Ty jesteś moim skarbem, więc
Tak bardzo kocham cię.
Widzicie go, oo to idzie on, mój ukochany.
Na przerwach trzyma moją dłoń.
Na piórniku wziął i napisał moje imię sam.
To jest mój skarb i kocham go tak i tak.
Gdy pobierzemy się będziemy mnóstwo, mnóstwo
Dzieci mieć!
Kiedy tylko skończyłam śpiewać usłyszałam śmiech wszystkich
jego kolegów i koleżanek. Dorośli mnie nagrywali również z śmiechem.
- Grubasek się zakochał – usłyszałam głos jakieś dziewczyny. Niespodziewanie rozległy się słowa „zakochana para”… wtedy zrozumiałam jaki błąd zrobiłam. Nie dość że z siebie zrobiłam pośmiewisko to jeszcze z mojego przyjaciela. Zaczęli się śmiać że takie osoby jak mnie nikt nie kocha, wyzywali od najgorszych. Rozpłakałam się i uciekłam do swojego domu, schowałam głową w poduszkę i rozryczałam się. Chciałam jak najszybciej wyjechać stąd!
- Pati jesteś tu? – ktoś otworzył drzwi, był to na pewno Carlos – nie płacz
- Zostaw mnie samą! – warknęłam i znowu zaczęłam płakać – nikt mnie lubi
- Ja cię lubię – usiadł koło mnie – najlepsza piosenka jaką słyszałem
- Zrobiłam z siebie idiotkę – dodałam załamana – wszyscy się śmiali że fałszuje
- Nie przejmuj się innymi – machną ręką i mnie przytulił.
- Kto będzie mnie bronić jak odjedziesz… - spojrzałam w podłogę smutna.
- Wiem że dasz sobie radę, w końcu jesteś moją przyjaciółką na zawsze – posłał mi szeroki uśmiech który odwzajemniłam. Nie wiem co uważa o tej piosence… pewnie nigdy się nie dowiem.
- Grubasek się zakochał – usłyszałam głos jakieś dziewczyny. Niespodziewanie rozległy się słowa „zakochana para”… wtedy zrozumiałam jaki błąd zrobiłam. Nie dość że z siebie zrobiłam pośmiewisko to jeszcze z mojego przyjaciela. Zaczęli się śmiać że takie osoby jak mnie nikt nie kocha, wyzywali od najgorszych. Rozpłakałam się i uciekłam do swojego domu, schowałam głową w poduszkę i rozryczałam się. Chciałam jak najszybciej wyjechać stąd!
- Pati jesteś tu? – ktoś otworzył drzwi, był to na pewno Carlos – nie płacz
- Zostaw mnie samą! – warknęłam i znowu zaczęłam płakać – nikt mnie lubi
- Ja cię lubię – usiadł koło mnie – najlepsza piosenka jaką słyszałem
- Zrobiłam z siebie idiotkę – dodałam załamana – wszyscy się śmiali że fałszuje
- Nie przejmuj się innymi – machną ręką i mnie przytulił.
- Kto będzie mnie bronić jak odjedziesz… - spojrzałam w podłogę smutna.
- Wiem że dasz sobie radę, w końcu jesteś moją przyjaciółką na zawsze – posłał mi szeroki uśmiech który odwzajemniłam. Nie wiem co uważa o tej piosence… pewnie nigdy się nie dowiem.
*Z punktu widzenia Carlosa*
*12 lat później*
- Następnego dnia wyjechałem i już nigdy się nie spotkaliśmy, kiedy wróciłem w odwiedziny do rodzinnego domu okazało się że Pati już dawno się przeprowadziła… Nie wiem gdzie jest ani nic – opowiedziałem chłopakom historie z dzieciństwa.
- Napisała ci piosenkę? – zapytał zaciekawiony Kendall.
- Teraz żałuje że sam nie powiedziałem co do niej czułem… i może nadal czuje – wzruszyłem ramionami kładąc album na półkę – czas na imprezę!
- Zawsze i wszędzie! – krzyknęli razem i wyprowadzili mnie siłą. Wiem o tym że tego nigdy nie odmówią, ale trzeba jakoś uczcić wydanie nowego albumu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wracaliśmy całkowicie pijani do domu, śpiewaliśmy, śmialiśmy się. Nigdy tak bardzo się nie upiłem jak dzisiaj, no był tego powód. James w pewnym momencie popchną mnie na bok i wleciałem na pewną dziewczynę.
- Nie chciałem cię wywalić – ledwo przestając się kołysać podałem jej rękę i pomogłem wstać. Była to prześliczna brunetka o długich kręconych włosach, piwnych oczach i niesamowitej figurze… po prostu ideał dziewczyny. Czułem jakbym znał ją całe życie.
- Nic się nie stało – podniosła z ziemi kartki – na następny raz tyle nie pij – pomachała mi i uciekła dalej. Wpatrywałem się w nią jak zahipnotyzowany.
- Patrzcie komórkę zostawiła! – oparł się o mnie Logan wskazują na przedmiot.
- Czekaj – podniosłem komórkę wywalając przez przypadek Logana.
- Sprawdź czy nie ma jakiś nagich zdjęć! – krzykną James podbiegając ledwo do mnie.
- Zboczeniec z ciebie – przewróciłem oczami i schowałem komórkę do kieszeni. Wróciliśmy ledwo do domu, padłem na łóżko i wyciągnąłem telefon tajemniczej dziewczyny. Próbowałem poszukać jakichkolwiek danych aby oddać jej komórkę. Z ciekawości jednak weszłam w zdjęcia… zobaczyłem tam fotkę z moich 12 urodzin… była tam Pati i ja.
- To nie możliwe – pokręciłem głową zaskoczony i nadal przeszukiwałem zdjęcia, było ich pełno! Moje i Pati jak byliśmy mali… oraz piosenka którą napisała. Aby mieć 100% pewność zadzwoniłem do pierwszej lepszej osoby z którą się kontaktowała.
- Cześć Pati, coś się stało? – spytała pewna dziewczyna. Kiedy tylko usłyszałem to imię komórka wypadła mi z ręki… znalazłem moją Pati po 12 latach.
- Następnego dnia wyjechałem i już nigdy się nie spotkaliśmy, kiedy wróciłem w odwiedziny do rodzinnego domu okazało się że Pati już dawno się przeprowadziła… Nie wiem gdzie jest ani nic – opowiedziałem chłopakom historie z dzieciństwa.
- Napisała ci piosenkę? – zapytał zaciekawiony Kendall.
- Teraz żałuje że sam nie powiedziałem co do niej czułem… i może nadal czuje – wzruszyłem ramionami kładąc album na półkę – czas na imprezę!
- Zawsze i wszędzie! – krzyknęli razem i wyprowadzili mnie siłą. Wiem o tym że tego nigdy nie odmówią, ale trzeba jakoś uczcić wydanie nowego albumu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wracaliśmy całkowicie pijani do domu, śpiewaliśmy, śmialiśmy się. Nigdy tak bardzo się nie upiłem jak dzisiaj, no był tego powód. James w pewnym momencie popchną mnie na bok i wleciałem na pewną dziewczynę.
- Nie chciałem cię wywalić – ledwo przestając się kołysać podałem jej rękę i pomogłem wstać. Była to prześliczna brunetka o długich kręconych włosach, piwnych oczach i niesamowitej figurze… po prostu ideał dziewczyny. Czułem jakbym znał ją całe życie.
- Nic się nie stało – podniosła z ziemi kartki – na następny raz tyle nie pij – pomachała mi i uciekła dalej. Wpatrywałem się w nią jak zahipnotyzowany.
- Patrzcie komórkę zostawiła! – oparł się o mnie Logan wskazują na przedmiot.
- Czekaj – podniosłem komórkę wywalając przez przypadek Logana.
- Sprawdź czy nie ma jakiś nagich zdjęć! – krzykną James podbiegając ledwo do mnie.
- Zboczeniec z ciebie – przewróciłem oczami i schowałem komórkę do kieszeni. Wróciliśmy ledwo do domu, padłem na łóżko i wyciągnąłem telefon tajemniczej dziewczyny. Próbowałem poszukać jakichkolwiek danych aby oddać jej komórkę. Z ciekawości jednak weszłam w zdjęcia… zobaczyłem tam fotkę z moich 12 urodzin… była tam Pati i ja.
- To nie możliwe – pokręciłem głową zaskoczony i nadal przeszukiwałem zdjęcia, było ich pełno! Moje i Pati jak byliśmy mali… oraz piosenka którą napisała. Aby mieć 100% pewność zadzwoniłem do pierwszej lepszej osoby z którą się kontaktowała.
- Cześć Pati, coś się stało? – spytała pewna dziewczyna. Kiedy tylko usłyszałem to imię komórka wypadła mi z ręki… znalazłem moją Pati po 12 latach.
*Z punktu widzenia Pati*
Od ponad godziny szukam mojej komórki i nie mogę jej
znaleźć… nie mówicie że ją zgubiłam bo oszaleje. Nie dość że jestem wykończona
po wykładach to telefon zgubiłam. Po raz kolejny zadzwoniłam na mój numer ale
nie nikt nie odbierał… mam nadzieje że ktoś już go nie ukradł. Usiadłam
załamana na łóżku i czekałam na jakikolwiek sygnał… nagle usłyszałam dzwonek
telefonu domowego. Szybko się podniosłam i odebrałam.
- Gadaj gdzie moja komórka! – warknęłam do słuchawki.
- Spokojnie mam ją… Oddam ci ją – powiedział jakiś mężczyzna w słuchawce.
- Dobrze że ją znalazłeś… kiedy mogę ją odebrać? – odetchnęłam z ulgą.
- Może jutro spotkamy się w tym samym miejscu gdzie na mnie wpadłaś dzisiaj? – zaśmiał się. Trochę nie ogarnęłam o co chodzi aż w końcu sobie przypomniałam… wiem kto ją ma!
- Tylko niczego tam nie szukaj – powiedziałam stanowczo – jutro o 14:00?
- Idealnie pasuje, dobranoc Pati – dodał nadal rozbawiony.
- Mówiłam abyś niczego tam nie szukał… i nie pij tyle – przewróciłam oczami i się rozłączyłam. Jego głos wydawał mi się tak cholernie znajomy… nie wiem gdzie ale już go słyszałam. Zabrałam Freda, któremu zmieniłam imię na Carlos i położyłam się w łóżku… dostałam tego misia kiedy mój przyjaciel wyjechał. Moja miłość z dzieciństwa której już nigdy nie spotkam… i o której nie mogę zapomnieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czekałam na moją komórkę już z 10 min. Obiecał że ją przyniesie a teraz się spóźnia… jak ja tego nie lubię. Kręciłam się w kółko rozglądając się co dookoła mnie się dzieje, oczywiście jak zawsze pełno ludzi… w końcu Los Angeles.
- Pati tak? – popukał mnie ktoś po ramieniu, szybko się odwróciłam i zobaczyłam tego chłopaka. Teraz dało się go lepiej zauważyć bo nie było ciemno.
- Masz moją komórkę tak? – zapytałam kiedy wręczył mi moją własność – dziękuje
- To ja na ciebie wpadłem – uśmiechną się promiennie. Cały czas wydawał się być okropnie nerwowy… przez uśmiech zaczynam myśleć że go znam i to zbyt dobrze.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? – spytałam przyglądając mu się.
- Jestem Carlos, miło mi – podał mi rękę Latynos. Dopiero wtedy coś we mnie strzeliło… to był Carlos! Nogi zaczęły mi się uginać, gdybym nie oparła się o ścianę to bym zemdlała.
- Nie wierze że to ty… Nic się nie zmieniłeś! – rzuciłam mu się na szyje i mocno przytuliłam.
- Ty aż za bardzo – szepną mi do ucha – prawie cie nie poznałem
- Wzięłam się za siebie, chociaż są efekty – wyszczerzyłam się – co się działo przez te 10…
- 12 lat – poprawił mnie chłopak – wyjechaliśmy do LA abym zaczął karierę… teraz jestem piosenkarzem i aktorem, śpiewam w zespole Big Time Rush. Kiedy przyjechałem do Columbii to już ciebie nie było… dlaczego? – spytał zaciekawiony. Postanowiliśmy zrobić spacer w parku i porozmawiać.
- Po twoim wyjeździe siedziałam jeszcze w Columbii 2 lata, potem przeniosłam się do dziadków do Polski i tam w liceum zaczęłam się tak nadmiernie odchudzać. Dosłownie nic nie jadłam… ale później stwierdziłam ze nie ma to sensu, zaczęłam ćwiczyć tak że jestem chuda. Jakieś 2 miesiące temu przeprowadziłam się tutaj na studia prawnicze – opowiedziałam mu wszystko zgodnie z prawdą – niesamowite że przez przypadek się spotkaliśmy
- Widocznie tam musiało być – wzruszył ramionami.
- Cieszę się jak głupia! Po czym poznałeś ze to ja? – zdziwiona popatrzałam na niego.
- W komórce miałaś zdjęcia z urodzin… i była ta piosenka – zaczął kiedy jakaś blondynka szybko do nas podbiegła i wtuliła się w Latynosa.
- Tutaj jesteś skarbie, szukałam cie od godziny! – powiedziała odrywając się od niego – a to kto? – wskazała na mnie – chyba mnie nie zdradzasz – założyła zła rękę na rękę.
- Coś ty Cindy, to jest Pati, moja przyjaciółka z dzieciństwa – powiedział spokojnie chłopak wskazują na mnie – Pati to jest Cindy, moja narzeczona – przedstawił mi blondynkę o długich prostych włosach i niebieskich oczach… wyglądała sztucznie, jednak kiedy powiedział że to jego narzeczona świat zawalił mi się pod nogami.
- Życzę wam szczęścia – uśmiechnęłam się sztucznie – kiedy planujecie ślub?
- Za 3 dni – wyszczerzyła się blondynka tuląc mocniej Latynosa. Był to cios prosto w serce… jak to mówią pierwsza miłość jest najsilniejsza.
- Chociaż ty Carlos znalazłeś szczęście, ja muszę uciekać – trochę smutna odwróciłam się do nich tyłem zanim bym się rozpłakała.
- Zapraszam cię Pati na nasz ślub jak oczywiście będziesz mieć czas! – krzykną Carlos. Jeszcze bardziej trafił mnie w serce. Podniosłam kciuk do góry i uciekłam wycierając łzy… miałam nadzieje że już o nim zapomnę a pewnego dnia powrócił, stare uczucie wróciło jeszcze mocniej… jednak on już znalazł tą jedyną. Idąc tak przez miasto napotkałam trójkę chłopaków… kiedy tylko mnie zobaczyli to podbiegli do mnie szczęśliwi.
- Jesteś Pati? – zapytał zielonooki blondyn.
- Coś się stało? – trochę przerażona odpowiedziałam.
- Carlos nam odpowiadał o tobie. Jesteśmy jego przyjaciółmi z zespołu… Potrzebujemy twojej pomocy… - zaczął jakiś szatyn – jestem Logan, ten blondyn to Kendall a z grzywką James
- W czym ja mam wam pomóc? – założyłam rękę na rękę.
- Musisz go namówić aby nie było ślubu – powiedzieli równo.
- Cindy chce tylko jego kasy, podwalała się do nas również ale owinęła sobie wokół palca Carlosa… My wiemy że nie chce tego ślubu jednak coś go ciągnie. Nawet jej nie kocha, ona go też – wytłumaczył mi James.
- Ja nic do tego nie mam, spotkałam go przez przypadek… nie chce się mieszać w jego życie – powiedziałam obojętnie.
- Jesteście przyjaciółmi – zaczął Kendall jednak szybko mu przerwałam.
- Byliśmy przyjaciółmi, zrozumcie że nie mam zamiaru niszczyć mu życia… to jego decyzja. Chce aby był szczęśliwy – przewróciłam oczami.
- Zniszczysz mu życie pozwalając na ślub, on ciebie wysłucha… w końcu on cię kochał – dodał Logan. Z zdziwienia zaczęłam kaszleć i nie docierało do mnie co powiedzieli… on mnie kochał?
- Sami mu to wytłumaczcie… - szepnęłam nadal zaskoczona.
- Nie chce nas słuchać. Ona chce go wykorzystać, zabrać całą kasę… ma nawet innego na boku! – wzruszył ramionami Kendall – jak chcesz jego szczęścia to pomóż!
Przemyślałam to sobie wszystko i zgodziłam się na pomoc chłopakom… jeśli to wszystko jest prawdą to nie pozwolę aby jakaś blond wiedźma skrzywdziła mojego Carlosa. Będę o niego walczyć… chociaż może jednak chce tego ślubu. Sama nie wiem co o tym myśleć, pewnie jest to że nie oddam go bez walki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(jeśli chcecie to ten fragment jest wzorowany na piosence "Taylor Swift - Spak Now" polecam!)
Przez ten cały czas aż do ślubu „pomagałam” im w przygotowaniach. Jednak za każdym razem kiedy próbowałam coś zniszczyć jakimś sposobem jeszcze bardziej im pomogłam. Zbliżyłam się jeszcze bardziej do Carlosa z czego ślub sprawiał mi jeszcze więcej bólu. Przestaje już wierzyć że ślubu nie będzie.
Za kilka godzin rozpocznie się ceremonia w kościele, nie miałam zamiaru na nią iść. Popłakałabym się widząc kiedy składają przysięgę… Będzie mieć ślub z niewłaściwą dziewczyną, ja powinnam nią być zamiast Cindy. Co chwilę przyjaciele Carlosa do mnie dzwonili… pewnie chcieli abym coś zrobiła, już nie ma szans abym powstrzymała ślub. Postanowiłam się przejść w stronę kościoła i zobaczyć jak tłumy ludzi próbują dobić się do kościoła… paparazzi, dziennikarze, fani. Idąc tak widziałam limuzynę gdzie w środku siedziała Panna młoda, na mój widok zatrzymała się, otworzyła okno… na jej twarzy był cwany uśmiech.
- Nie udało ci się, on jest mój, tak samo jak jego cała forsa – wybuchła śmiechem.
- Zdzira z ciebie – przymrużyłam oczy zła.
- Nauczyłam się od ciebie – puściła mi oczko i odjechała dalej. Byłam już pewna że nie mogę dopuścić do ślubu. Ceremonia zacznie się za jakieś 5 min… nie mogę się spóźnić. Jak najszybciej zaczęłam biec w stronę kościoła, nie wiedziałam co mam zrobić jak tam wejdę ale coś wymyślę. Nie pozwolę aby Carlos został zraniony przez taką idiotkę. Kiedy dotarłam tylko na miejsce zobaczyłam tłumy ludzi siedzących przed kościołem i głos księdza… już się zaczął ślub!
- Panienka gdzie chce wejść? – zatrzymał mnie ochroniarz stojący przed dziwami.
- Muszę tam wejść! – powiedziałam wkurzona.
- Trwa ślub, fanek nie wypuszczamy – założył rękę na rękę stanowczo.
- Nie jestem fanką – przymrużyłam oczy – popatrz tam! Ktoś się włamuje! – wskazałam na bok. Ochroniarz się odwrócił i wtedy zwinnie go ominęłam i wbiegłam do kościoła. Kiedy zobaczył że udało mi się przedostać zaczął mnie gonić!
- Czy ty, Carlos Pena… bierzesz sobie tą oto dziewczynę za żonę, i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską? Oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci – usłyszałam głos księdza.
- Przerwać ślub! – wbiegłam do środka pomieszczenia przerywając przysięgę. Wszystkie oczy skierowały się na mnie… nikt nie wiedział o co chodzi.
- Zabierzcie ją! – rozkazała Cindy do ochroniarzy którzy pojawili się za mną.
- Carlos proszę nie rób tego! Wiem że nie chcesz ślubu!... Potrzebuje cię! – po policzku spłynęło mi kilka łez – nie zostawiaj mnie teraz…
- Niszczy nam ślub! Może ksiądz mówić dalej – uśmiechnęła się sztucznie Cindy patrząc co chwilę na mnie wkurzona.
- Carlos ja wiem że to nie ona powinna tam stać tylko ja! – nie wiem co mnie napadło aby to powiedzieć ale to zrobiłam… mina gości była bezcenna.
- Nie ośmieszaj się już – przewróciła oczami blondynka – kochanie powiedz „tak” i po sprawie
- Nie – powiedział Carlos, serce z szczęścia podeszło mi do gardła – Pati ma racje… nie chce z tobą ślubu
- Co ty opowiadasz Carlos? Przecież mnie kochasz – Cindy nie wiedziała co powiedzieć, była zaskoczona jak chyba każdy.
- Nie kocham cię, kocham Pati i zawsze kochałem – puścił jej dłoń i podszedł do mnie – ciebie chce jako żonę… w końcu jesteś moim skarbem
- Wcześniej się tego nie dało powiedzieć? – spytałam uwalniając się od ochroniarzy.
- Nie było okazji – wzruszył ramionami, chwycił dłońmi moją twarz i złożył na ustach namiętny pocałunek. Goście zaczęli bić brawa a wkurzona Cindy krzycząc na wszystkich uciekła z kościoła.
- Kocham Happy End’y – szepną James wycierając łzy chusteczką.
- Stary ty płaczesz? – zapytał zaskoczony Logan.
- To było piękne – dodał Kendall również wycierając łzy.
Historia skończyła się jak z bajki. Długo nie trwało aż czekałam na mój ślub… w końcu znam Carlosa całe życie i wiem że chce z nim spędzić je aż do samego końca.
- Gadaj gdzie moja komórka! – warknęłam do słuchawki.
- Spokojnie mam ją… Oddam ci ją – powiedział jakiś mężczyzna w słuchawce.
- Dobrze że ją znalazłeś… kiedy mogę ją odebrać? – odetchnęłam z ulgą.
- Może jutro spotkamy się w tym samym miejscu gdzie na mnie wpadłaś dzisiaj? – zaśmiał się. Trochę nie ogarnęłam o co chodzi aż w końcu sobie przypomniałam… wiem kto ją ma!
- Tylko niczego tam nie szukaj – powiedziałam stanowczo – jutro o 14:00?
- Idealnie pasuje, dobranoc Pati – dodał nadal rozbawiony.
- Mówiłam abyś niczego tam nie szukał… i nie pij tyle – przewróciłam oczami i się rozłączyłam. Jego głos wydawał mi się tak cholernie znajomy… nie wiem gdzie ale już go słyszałam. Zabrałam Freda, któremu zmieniłam imię na Carlos i położyłam się w łóżku… dostałam tego misia kiedy mój przyjaciel wyjechał. Moja miłość z dzieciństwa której już nigdy nie spotkam… i o której nie mogę zapomnieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czekałam na moją komórkę już z 10 min. Obiecał że ją przyniesie a teraz się spóźnia… jak ja tego nie lubię. Kręciłam się w kółko rozglądając się co dookoła mnie się dzieje, oczywiście jak zawsze pełno ludzi… w końcu Los Angeles.
- Pati tak? – popukał mnie ktoś po ramieniu, szybko się odwróciłam i zobaczyłam tego chłopaka. Teraz dało się go lepiej zauważyć bo nie było ciemno.
- Masz moją komórkę tak? – zapytałam kiedy wręczył mi moją własność – dziękuje
- To ja na ciebie wpadłem – uśmiechną się promiennie. Cały czas wydawał się być okropnie nerwowy… przez uśmiech zaczynam myśleć że go znam i to zbyt dobrze.
- Nie spotkaliśmy się już kiedyś? – spytałam przyglądając mu się.
- Jestem Carlos, miło mi – podał mi rękę Latynos. Dopiero wtedy coś we mnie strzeliło… to był Carlos! Nogi zaczęły mi się uginać, gdybym nie oparła się o ścianę to bym zemdlała.
- Nie wierze że to ty… Nic się nie zmieniłeś! – rzuciłam mu się na szyje i mocno przytuliłam.
- Ty aż za bardzo – szepną mi do ucha – prawie cie nie poznałem
- Wzięłam się za siebie, chociaż są efekty – wyszczerzyłam się – co się działo przez te 10…
- 12 lat – poprawił mnie chłopak – wyjechaliśmy do LA abym zaczął karierę… teraz jestem piosenkarzem i aktorem, śpiewam w zespole Big Time Rush. Kiedy przyjechałem do Columbii to już ciebie nie było… dlaczego? – spytał zaciekawiony. Postanowiliśmy zrobić spacer w parku i porozmawiać.
- Po twoim wyjeździe siedziałam jeszcze w Columbii 2 lata, potem przeniosłam się do dziadków do Polski i tam w liceum zaczęłam się tak nadmiernie odchudzać. Dosłownie nic nie jadłam… ale później stwierdziłam ze nie ma to sensu, zaczęłam ćwiczyć tak że jestem chuda. Jakieś 2 miesiące temu przeprowadziłam się tutaj na studia prawnicze – opowiedziałam mu wszystko zgodnie z prawdą – niesamowite że przez przypadek się spotkaliśmy
- Widocznie tam musiało być – wzruszył ramionami.
- Cieszę się jak głupia! Po czym poznałeś ze to ja? – zdziwiona popatrzałam na niego.
- W komórce miałaś zdjęcia z urodzin… i była ta piosenka – zaczął kiedy jakaś blondynka szybko do nas podbiegła i wtuliła się w Latynosa.
- Tutaj jesteś skarbie, szukałam cie od godziny! – powiedziała odrywając się od niego – a to kto? – wskazała na mnie – chyba mnie nie zdradzasz – założyła zła rękę na rękę.
- Coś ty Cindy, to jest Pati, moja przyjaciółka z dzieciństwa – powiedział spokojnie chłopak wskazują na mnie – Pati to jest Cindy, moja narzeczona – przedstawił mi blondynkę o długich prostych włosach i niebieskich oczach… wyglądała sztucznie, jednak kiedy powiedział że to jego narzeczona świat zawalił mi się pod nogami.
- Życzę wam szczęścia – uśmiechnęłam się sztucznie – kiedy planujecie ślub?
- Za 3 dni – wyszczerzyła się blondynka tuląc mocniej Latynosa. Był to cios prosto w serce… jak to mówią pierwsza miłość jest najsilniejsza.
- Chociaż ty Carlos znalazłeś szczęście, ja muszę uciekać – trochę smutna odwróciłam się do nich tyłem zanim bym się rozpłakała.
- Zapraszam cię Pati na nasz ślub jak oczywiście będziesz mieć czas! – krzykną Carlos. Jeszcze bardziej trafił mnie w serce. Podniosłam kciuk do góry i uciekłam wycierając łzy… miałam nadzieje że już o nim zapomnę a pewnego dnia powrócił, stare uczucie wróciło jeszcze mocniej… jednak on już znalazł tą jedyną. Idąc tak przez miasto napotkałam trójkę chłopaków… kiedy tylko mnie zobaczyli to podbiegli do mnie szczęśliwi.
- Jesteś Pati? – zapytał zielonooki blondyn.
- Coś się stało? – trochę przerażona odpowiedziałam.
- Carlos nam odpowiadał o tobie. Jesteśmy jego przyjaciółmi z zespołu… Potrzebujemy twojej pomocy… - zaczął jakiś szatyn – jestem Logan, ten blondyn to Kendall a z grzywką James
- W czym ja mam wam pomóc? – założyłam rękę na rękę.
- Musisz go namówić aby nie było ślubu – powiedzieli równo.
- Cindy chce tylko jego kasy, podwalała się do nas również ale owinęła sobie wokół palca Carlosa… My wiemy że nie chce tego ślubu jednak coś go ciągnie. Nawet jej nie kocha, ona go też – wytłumaczył mi James.
- Ja nic do tego nie mam, spotkałam go przez przypadek… nie chce się mieszać w jego życie – powiedziałam obojętnie.
- Jesteście przyjaciółmi – zaczął Kendall jednak szybko mu przerwałam.
- Byliśmy przyjaciółmi, zrozumcie że nie mam zamiaru niszczyć mu życia… to jego decyzja. Chce aby był szczęśliwy – przewróciłam oczami.
- Zniszczysz mu życie pozwalając na ślub, on ciebie wysłucha… w końcu on cię kochał – dodał Logan. Z zdziwienia zaczęłam kaszleć i nie docierało do mnie co powiedzieli… on mnie kochał?
- Sami mu to wytłumaczcie… - szepnęłam nadal zaskoczona.
- Nie chce nas słuchać. Ona chce go wykorzystać, zabrać całą kasę… ma nawet innego na boku! – wzruszył ramionami Kendall – jak chcesz jego szczęścia to pomóż!
Przemyślałam to sobie wszystko i zgodziłam się na pomoc chłopakom… jeśli to wszystko jest prawdą to nie pozwolę aby jakaś blond wiedźma skrzywdziła mojego Carlosa. Będę o niego walczyć… chociaż może jednak chce tego ślubu. Sama nie wiem co o tym myśleć, pewnie jest to że nie oddam go bez walki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(jeśli chcecie to ten fragment jest wzorowany na piosence "Taylor Swift - Spak Now" polecam!)
Przez ten cały czas aż do ślubu „pomagałam” im w przygotowaniach. Jednak za każdym razem kiedy próbowałam coś zniszczyć jakimś sposobem jeszcze bardziej im pomogłam. Zbliżyłam się jeszcze bardziej do Carlosa z czego ślub sprawiał mi jeszcze więcej bólu. Przestaje już wierzyć że ślubu nie będzie.
Za kilka godzin rozpocznie się ceremonia w kościele, nie miałam zamiaru na nią iść. Popłakałabym się widząc kiedy składają przysięgę… Będzie mieć ślub z niewłaściwą dziewczyną, ja powinnam nią być zamiast Cindy. Co chwilę przyjaciele Carlosa do mnie dzwonili… pewnie chcieli abym coś zrobiła, już nie ma szans abym powstrzymała ślub. Postanowiłam się przejść w stronę kościoła i zobaczyć jak tłumy ludzi próbują dobić się do kościoła… paparazzi, dziennikarze, fani. Idąc tak widziałam limuzynę gdzie w środku siedziała Panna młoda, na mój widok zatrzymała się, otworzyła okno… na jej twarzy był cwany uśmiech.
- Nie udało ci się, on jest mój, tak samo jak jego cała forsa – wybuchła śmiechem.
- Zdzira z ciebie – przymrużyłam oczy zła.
- Nauczyłam się od ciebie – puściła mi oczko i odjechała dalej. Byłam już pewna że nie mogę dopuścić do ślubu. Ceremonia zacznie się za jakieś 5 min… nie mogę się spóźnić. Jak najszybciej zaczęłam biec w stronę kościoła, nie wiedziałam co mam zrobić jak tam wejdę ale coś wymyślę. Nie pozwolę aby Carlos został zraniony przez taką idiotkę. Kiedy dotarłam tylko na miejsce zobaczyłam tłumy ludzi siedzących przed kościołem i głos księdza… już się zaczął ślub!
- Panienka gdzie chce wejść? – zatrzymał mnie ochroniarz stojący przed dziwami.
- Muszę tam wejść! – powiedziałam wkurzona.
- Trwa ślub, fanek nie wypuszczamy – założył rękę na rękę stanowczo.
- Nie jestem fanką – przymrużyłam oczy – popatrz tam! Ktoś się włamuje! – wskazałam na bok. Ochroniarz się odwrócił i wtedy zwinnie go ominęłam i wbiegłam do kościoła. Kiedy zobaczył że udało mi się przedostać zaczął mnie gonić!
- Czy ty, Carlos Pena… bierzesz sobie tą oto dziewczynę za żonę, i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską? Oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci – usłyszałam głos księdza.
- Przerwać ślub! – wbiegłam do środka pomieszczenia przerywając przysięgę. Wszystkie oczy skierowały się na mnie… nikt nie wiedział o co chodzi.
- Zabierzcie ją! – rozkazała Cindy do ochroniarzy którzy pojawili się za mną.
- Carlos proszę nie rób tego! Wiem że nie chcesz ślubu!... Potrzebuje cię! – po policzku spłynęło mi kilka łez – nie zostawiaj mnie teraz…
- Niszczy nam ślub! Może ksiądz mówić dalej – uśmiechnęła się sztucznie Cindy patrząc co chwilę na mnie wkurzona.
- Carlos ja wiem że to nie ona powinna tam stać tylko ja! – nie wiem co mnie napadło aby to powiedzieć ale to zrobiłam… mina gości była bezcenna.
- Nie ośmieszaj się już – przewróciła oczami blondynka – kochanie powiedz „tak” i po sprawie
- Nie – powiedział Carlos, serce z szczęścia podeszło mi do gardła – Pati ma racje… nie chce z tobą ślubu
- Co ty opowiadasz Carlos? Przecież mnie kochasz – Cindy nie wiedziała co powiedzieć, była zaskoczona jak chyba każdy.
- Nie kocham cię, kocham Pati i zawsze kochałem – puścił jej dłoń i podszedł do mnie – ciebie chce jako żonę… w końcu jesteś moim skarbem
- Wcześniej się tego nie dało powiedzieć? – spytałam uwalniając się od ochroniarzy.
- Nie było okazji – wzruszył ramionami, chwycił dłońmi moją twarz i złożył na ustach namiętny pocałunek. Goście zaczęli bić brawa a wkurzona Cindy krzycząc na wszystkich uciekła z kościoła.
- Kocham Happy End’y – szepną James wycierając łzy chusteczką.
- Stary ty płaczesz? – zapytał zaskoczony Logan.
- To było piękne – dodał Kendall również wycierając łzy.
Historia skończyła się jak z bajki. Długo nie trwało aż czekałam na mój ślub… w końcu znam Carlosa całe życie i wiem że chce z nim spędzić je aż do samego końca.
Awwwww ! <3 Ale sweet ;** Wawanakwa !!!! hehehe świetne :) czekam nn rozdział :D
OdpowiedzUsuńOoo... słodka ta jednorazówka <3 Phahahahahah xD James się popłakał xD i Kendall też xD phahahahahah xD ja też kocham happy end'y!!! Pati jak to jest jednorazówka na odpierdal i jest taka zajebista to ja chce więcej takich ^^ czekam nn ;**
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jest piękne :) Phahahh, muszę zadzwonić do kolegi z dzieciństwa, dobrze, że przypomniałaś xD
Czekam :* i zapraszam http://btr-opowiesc.blogspot.com/
'cause baby you're FIREEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEWOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOORKK :D ekhem xD hejoł xd No to powiem,że na wstępie się poryczałam bo kocham dziecięce zauroczenia :') przypomina mi moją historię :')
OdpowiedzUsuńTom: Ale to było 3 lata temu xD
Julia: Byłam wtedy mała :P
Tom: 1.57 cm to..mało xd
Julia: A teraz mam 1.71 cm :D
Tom: Dorosłaś xD
Mniejsza xd Carlos nawet jako dziecko był kochany *O* ja też bym się z Pati zaprzyjaźniła i bym nocowała z nią..Chociaż nie jestem Carlosem nie chciałaby mojego misia :C szkoda xD Wiesz..Ja bym się poryczała przy tej piosence..Wzruszyłabym się serio :') Ja jakby co to jestem strasznie podatna na ryczenie w tym tygodniu xD Więc ryczeć będę dużo xD No OKej kilka lat później telefony odpuścimy,plastikowe dziunie też,ślub *O* ale ja chcę Pati i Losa nie Cindy i Losa..TAK! PATI RÓB RABAN :DD jebnijmy ciumdzię w łeb botoxem! Może pęknie ^^ Chciałabym xD OOoo ^^ też ryczę z Jamesem i Kendallem xD Kochammm słodkie zakończenia <33 czekam na dalsze rozwoje twojej weny :*
Jeeejciuuu! :) Jaka słodziutka x333 Aż się popłakałam xD Hahaha :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne takie cudne jednorazówki, oraz bajeczne rozdziały ^^
Kocham <3
http://wholookslikeanangel.blogspot.com/2013/08/rozdzia-ii.html zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://adussangelika.blogspot.com/2013/08/rozdzia-lxv.html
OdpowiedzUsuńŚwietna jednorazówka! <3 kocham ją :D
OdpowiedzUsuńIdealne! Cudo normalnie nic dodać nic ująć :D czekam nn :*
OdpowiedzUsuńKocham cię dziewczyno! Jesteś idealną pisarką :D uwielbiam twojego bloga mimo,że jestem Directionerką :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [1]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [2]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [3]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [4]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [5]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [6]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [7]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [8]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [9]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [10]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [11]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [12]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [13]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [14]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [15]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [16]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [17]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [18]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [19]
OdpowiedzUsuńSpam za najlepsze dzieciństwo i zniszczenie ślubu !!! [20]
OdpowiedzUsuń