Siemkaa :D tu znowu Sylwietta :D ostatni raz, mooże ostatni ^^ ale to zależy od was ;D aa więc kolejny rzdz z serii "zobaczmy w ile Pat może wykitować" rozpoczyna się! :D szczerze jej współczuje jej xd ja już bym dawno przegrała xd aaa więc zapraszam!! ;D
- Vai przesadziłaś… padło ci na głowę już dawno! – uderzyła
mnie kilka razy w głowę Sylwia.
- Skoro robiła takie rzeczy jak była młodsza to teraz też sobie da radę! – rozstawiła ręce.
- To jest biały dom! Najbardziej strzeżone miejsce w Ameryce! Prezydent tam mieszka! – do krzyczenia na mnie dołączył Kendall.
- Nie puszcze ją na takie zadanie… - pokiwał głową Carlos.
- Jeśli się boi… nie zmuszam jej – powiedziałam obojętnie.
- Zrobię to… nic trudnego – wzruszyła ramionami Pati – tylko nie lubię za bardzo mleka
- Tym się będziesz teraz martwić? – spytał zdziwiony James.
- Kochanie to szaleństwo, wymyśl coś innego – szepną do mnie Logan z błagalnym głosem.
- Wiem co robie kochanie – poklepałam go po policzku i cmoknęłam w usta – to jutro lecimy do Waszyngtonu! – podniosłam ręce do góry.
- Jebnij się w pusty łeb – przewróciła oczami Sylwia i poszła do góry.
- Jakaś nadopiekuńcza się robi – dodała Jenny.
- Mogę iść spać? Jestem zmęczona od krzyków, trzęsienia się i płaczu – jęknęła Pati ziewając – do tego ta ręka mnie nawala
- Pamiętaj że jutro rano wyjazd – powiedział Logan.
- Czyli gdzieś o 14:00! – kiwnęłam głową z założonymi rękami. Wszyscy trochę zmieszani i zdziwieni uciekli do góry spać. Może i to zadanie jest trochę powalone ale wykonalne! Jestem ciekawa po prostu jak daleko posunie się Pati aby wygrać zakład… jeśli się uda będzie fajny materiał na youtube. To ze Sylwia się wkurza to najmniejszy problem, lubię ją denerwować.
- Nad czym tak myślisz? – spytał Logan stojąc w drzwiach mojego pokoju.
- Szukam biletów do Waszyngtonu – uśmiechnęłam się do niego grzebiąc w laptopie.
- Mamy już zarezerwowane… Vai naprawdę nie przesadzasz? – usiadł koło mnie patrząc głęboko w oczy.
- To nie ja wysłałam ją do pomieszczenia pełnego pająków! Jeden ją ugryzł – przewróciłam oczami – sam robisz głupoty ale masz jakieś ale do mnie!
- Nie zaczynaj się kłócić… dobrze wiesz że jak się nie uda może siedzieć w więżeniu?! Nie pomyślałaś o tym ze wysyłasz przyjaciółkę na niebezpieczeństwo? – rozstawił ręce.
- W porównaniu do ciebie myślę – powiedziałam przez zęby.
- Właśnie widzę – szepną wkurzony.
- Jak masz zamiar tak gadać to wyjdź z pokoju, daj mi spać – wskazała na drzwi. Logan już nic nie powiedział tylko wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Wkurzona zasłoniłam usta poduszką i zaczęłam krzyczeć! Jak on może mi mówić ze źle robię! Niech lepiej patrzy na siebie…
- Skoro robiła takie rzeczy jak była młodsza to teraz też sobie da radę! – rozstawiła ręce.
- To jest biały dom! Najbardziej strzeżone miejsce w Ameryce! Prezydent tam mieszka! – do krzyczenia na mnie dołączył Kendall.
- Nie puszcze ją na takie zadanie… - pokiwał głową Carlos.
- Jeśli się boi… nie zmuszam jej – powiedziałam obojętnie.
- Zrobię to… nic trudnego – wzruszyła ramionami Pati – tylko nie lubię za bardzo mleka
- Tym się będziesz teraz martwić? – spytał zdziwiony James.
- Kochanie to szaleństwo, wymyśl coś innego – szepną do mnie Logan z błagalnym głosem.
- Wiem co robie kochanie – poklepałam go po policzku i cmoknęłam w usta – to jutro lecimy do Waszyngtonu! – podniosłam ręce do góry.
- Jebnij się w pusty łeb – przewróciła oczami Sylwia i poszła do góry.
- Jakaś nadopiekuńcza się robi – dodała Jenny.
- Mogę iść spać? Jestem zmęczona od krzyków, trzęsienia się i płaczu – jęknęła Pati ziewając – do tego ta ręka mnie nawala
- Pamiętaj że jutro rano wyjazd – powiedział Logan.
- Czyli gdzieś o 14:00! – kiwnęłam głową z założonymi rękami. Wszyscy trochę zmieszani i zdziwieni uciekli do góry spać. Może i to zadanie jest trochę powalone ale wykonalne! Jestem ciekawa po prostu jak daleko posunie się Pati aby wygrać zakład… jeśli się uda będzie fajny materiał na youtube. To ze Sylwia się wkurza to najmniejszy problem, lubię ją denerwować.
- Nad czym tak myślisz? – spytał Logan stojąc w drzwiach mojego pokoju.
- Szukam biletów do Waszyngtonu – uśmiechnęłam się do niego grzebiąc w laptopie.
- Mamy już zarezerwowane… Vai naprawdę nie przesadzasz? – usiadł koło mnie patrząc głęboko w oczy.
- To nie ja wysłałam ją do pomieszczenia pełnego pająków! Jeden ją ugryzł – przewróciłam oczami – sam robisz głupoty ale masz jakieś ale do mnie!
- Nie zaczynaj się kłócić… dobrze wiesz że jak się nie uda może siedzieć w więżeniu?! Nie pomyślałaś o tym ze wysyłasz przyjaciółkę na niebezpieczeństwo? – rozstawił ręce.
- W porównaniu do ciebie myślę – powiedziałam przez zęby.
- Właśnie widzę – szepną wkurzony.
- Jak masz zamiar tak gadać to wyjdź z pokoju, daj mi spać – wskazała na drzwi. Logan już nic nie powiedział tylko wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Wkurzona zasłoniłam usta poduszką i zaczęłam krzyczeć! Jak on może mi mówić ze źle robię! Niech lepiej patrzy na siebie…
*Z punktu widzenia Pati*
Byliśmy już w Waszyngtonie… było już mi obojętnie jakie
to będą zadania, ważne abym już to skończyła… idę w dobrym kierunku. Jest też
to fajny pretekst aby zwiedzić to miasto, jeszcze nigdy w nim nie byłam ale już
mi się podoba. Zatrzymaliśmy się w jakimś hotelu blisko białego domu. Jestem
okropnie zdenerwowana, nie pamiętam już niczego z takich rzeczy… jak zrobię
jakiś głupi błąd mogę mieć niezłą karę.
- Jedyne co możesz dostać to plan budynku… - niebieska dała mi mapę – nie będziemy mieć żadnej łączności z tobą ani nic
- Skąd masz mapę? – spytał James patrząc na nas podejrzanie.
- Na allegro kupiłam – uśmiechnęła się szeroko Vai – bierz kamerkę i pij!
- Nie lubię mleka… nie chce – jęknęłam smutna.
- Pomyśl że to pomidory lub Carlos – powiedział Kendall wskazując na Latynosa.
- On jest jedyny i nie powtarzalny – zabrałam mapę i włożyłam ją do kieszeni – będę tęsknić kochanie – cmoknęłam Carlosa w usta i zaczęłam kierować się do wyjścia.
- Z nami się nie pożegnasz? – spytała zaskoczona Jenny.
- Paaa małpy – pomachałam im i wyszłam z pomieszczenia. Nie mam żadnej strategii, nie wiem co, jak i gdzie… ale wiem że dam sobie rade i tego będę się trzymać. Znalazłam się przed białym domem, zobaczyłam już ochroniarzy i kamery. Było po północy wiec mogli już sobie darować. Cicho udało mi się przedostać przed budynek unikając kamer. Wzięłam głęboki wdech, rozejrzałam się dookoła… jednak mam dzisiaj szczęście, otwarte okno! Wspięłam cię jakoś po rynnie dostając się do środka! Byłam po prawej części budynku… kuchnia jest na dole po lewej stronie. Próbując nikogo nie obudzić, uważając na kamery i strażników próbowałam iść przed siebie. Trochę straszne chodzenie po takim wielkim budynku i to w nocy. Dużo nie brakowało a po drodze przewróciłabym kilka wazonów, po co im tyle tego?! Po długiej drodze byłam już w kuchni… z 3 razy większa od naszej kuchni… całkiem, całkiem ładna. Cicho przedostałam się do ogromnej lodówki i otworzyłam ją. Miałam już krzyczeć przez to światło które mnie oślepiło ale w ostatniej sekundzie się powstrzymałam. Wzrokiem zaczęłam szukać mleka w kartonie które szybko znalazłam! Nie chciałam tego robić a jednak… zabrałam karton, otworzyłam go i zaczęłam pić. Mam jakieś obrzydzenie do mleka przez dzieciństwo…
- Mamy cię! – usłyszałam za sobą głosy jakiś mężczyzn. Odwróciłam się tak nadal trzymając i pijąc mleko – ręce do góry! – rozkazali celując we mnie. Podniosłam ręce do góry co sprawiło ze mleko spadło na ziemię rozlewając się wszędzie.
- Macie drugi karton? Nie nagrałam tego – zrobiłam niewinną minę.
- Co tutaj robisz? – zobaczyłam wtedy Baracka Obame! Co się dziwisz kobieto… jesteś przecież w białym domu.
- Przepraszam o królu złoty – ukłoniłam mu się – panie prezydencie…
- Znam cię, jesteś Pati tak? Mieszkasz z chłopakami z BTR – wskazał na mnie uśmiechnięty, pokiwałam tylko głową na „tak” – strasznie ich lubię, są świetni a moje córki ich kochają
- Pewnie ucieszyliby się – uśmiechnęłam się promiennie – mogą we mnie już nie celować?
- Opuście broń – rozkazał im prezydent na co ochroniarze wykonali rozkaz – co tutaj robisz o tej godzinie?
- Założyłam się z przyjaciółmi że wykonam ich wyzwania. Jak mi się uda to będą mi służyć przez tydzień a jak oni wygrają to ja im… i moja przyjaciółka Violette kazał mi włamać się tutaj, wypić mleko z katona i nagrać się. Nie chciałam nic zniszczyć, ten wazon sam spadł – złożyłam ręce z błagalną miną.
- Dobrze rozumiem, nie zrobiłaś tego celowo i nie chciałaś okraść domu – uspokoił mnie mężczyzna.
- Odkupie to mleko… słowo Pati – położyłam rękę na klatce piersiowej i kiwnęłam głowa.
- Dasz mi na chwilę swoją kamerkę? – spytał wskazując na urządzenie które miałam w ręce.
- Oczywiście – podałam mu kamerkę z uśmiechem – po co Panu?
- Witam zespół BTR tutaj Barack Obama, prezydent Stanów Zjednoczonych – powiedział do kamerki – spotkałem waszą przyjaciółkę która podkrada mi mleko – najechał na mnie kamerą i niewinnie pomachałam – na zdrowie Pati! – wtedy ochroniarze dali mi następny karton mleka. Pewnie otworzyłam je i zaczęłam pić.
- Nadal nie lubię mleka – skrzywiłam się i odstawiłam karton – dziękuje za uwagę!
- I życzymy miłego dnia! – dodał prezydent, wyłączył kamerkę i oddał mi ją.
- Nie wiem jak Panu dziękować… mam następne zadanie wykonane. Zostało jeszcze jedno i wygram – kiwnęłam głowa.
- Ściągnij swoich przyjaciół do mnie na koncert, to wystarczy – zaśmiał się.
- Z przyjemnością – dodałam rozbawiona. Pożegnałam się z nim, jeszcze z 200 razy przeprosiłam za całą tą sytuacje i wyszłam z białego domu jakby nigdy nic. Już myślałam że będzie po mnie a jednak… prezydent jest dobrym i wyrozumiałym człowiekiem. Kiedy tylko wróciłam do hotelu miałam nadzieje że wszyscy śpią… niestety rzucili się na mnie wypytując czy coś się stało.
- Nie złapali cię?! Pokaż filmik! – pisnęła Vai próbując zabrać ode mnie kamerkę.
- Vai wiesz ze nie żyjesz za to wyzwanie? – przymrużyłam oczy.
- Tak szybko udało ci się skończyć? – spytał zdziwiony Kendall.
- Ma się sposoby – wzruszyłam ramionami.
- Cicho zaczyna się! – krzyknęła Vai wpatrując się w urządzenie. Jednak kiedy wszyscy zobaczyli mojego „gościa specjalnego” to zaniemówili. Dosłownie w ogóle się nie ruszali.
- Zadanie było okropne, nie znoszę mleka – znowu się skrzywiłam i zabrałam kamerkę – dobranoc kochani… - pomachałam im z śmiechem i poszłam do pokoju gdzie miałam spać zostawiając wszystkich bezruchu. Uwielbiam zaskakiwać ludzi, jestem tylko ciekawa kiedy uda im się otrząsnąć.
- Jedyne co możesz dostać to plan budynku… - niebieska dała mi mapę – nie będziemy mieć żadnej łączności z tobą ani nic
- Skąd masz mapę? – spytał James patrząc na nas podejrzanie.
- Na allegro kupiłam – uśmiechnęła się szeroko Vai – bierz kamerkę i pij!
- Nie lubię mleka… nie chce – jęknęłam smutna.
- Pomyśl że to pomidory lub Carlos – powiedział Kendall wskazując na Latynosa.
- On jest jedyny i nie powtarzalny – zabrałam mapę i włożyłam ją do kieszeni – będę tęsknić kochanie – cmoknęłam Carlosa w usta i zaczęłam kierować się do wyjścia.
- Z nami się nie pożegnasz? – spytała zaskoczona Jenny.
- Paaa małpy – pomachałam im i wyszłam z pomieszczenia. Nie mam żadnej strategii, nie wiem co, jak i gdzie… ale wiem że dam sobie rade i tego będę się trzymać. Znalazłam się przed białym domem, zobaczyłam już ochroniarzy i kamery. Było po północy wiec mogli już sobie darować. Cicho udało mi się przedostać przed budynek unikając kamer. Wzięłam głęboki wdech, rozejrzałam się dookoła… jednak mam dzisiaj szczęście, otwarte okno! Wspięłam cię jakoś po rynnie dostając się do środka! Byłam po prawej części budynku… kuchnia jest na dole po lewej stronie. Próbując nikogo nie obudzić, uważając na kamery i strażników próbowałam iść przed siebie. Trochę straszne chodzenie po takim wielkim budynku i to w nocy. Dużo nie brakowało a po drodze przewróciłabym kilka wazonów, po co im tyle tego?! Po długiej drodze byłam już w kuchni… z 3 razy większa od naszej kuchni… całkiem, całkiem ładna. Cicho przedostałam się do ogromnej lodówki i otworzyłam ją. Miałam już krzyczeć przez to światło które mnie oślepiło ale w ostatniej sekundzie się powstrzymałam. Wzrokiem zaczęłam szukać mleka w kartonie które szybko znalazłam! Nie chciałam tego robić a jednak… zabrałam karton, otworzyłam go i zaczęłam pić. Mam jakieś obrzydzenie do mleka przez dzieciństwo…
- Mamy cię! – usłyszałam za sobą głosy jakiś mężczyzn. Odwróciłam się tak nadal trzymając i pijąc mleko – ręce do góry! – rozkazali celując we mnie. Podniosłam ręce do góry co sprawiło ze mleko spadło na ziemię rozlewając się wszędzie.
- Macie drugi karton? Nie nagrałam tego – zrobiłam niewinną minę.
- Co tutaj robisz? – zobaczyłam wtedy Baracka Obame! Co się dziwisz kobieto… jesteś przecież w białym domu.
- Przepraszam o królu złoty – ukłoniłam mu się – panie prezydencie…
- Znam cię, jesteś Pati tak? Mieszkasz z chłopakami z BTR – wskazał na mnie uśmiechnięty, pokiwałam tylko głową na „tak” – strasznie ich lubię, są świetni a moje córki ich kochają
- Pewnie ucieszyliby się – uśmiechnęłam się promiennie – mogą we mnie już nie celować?
- Opuście broń – rozkazał im prezydent na co ochroniarze wykonali rozkaz – co tutaj robisz o tej godzinie?
- Założyłam się z przyjaciółmi że wykonam ich wyzwania. Jak mi się uda to będą mi służyć przez tydzień a jak oni wygrają to ja im… i moja przyjaciółka Violette kazał mi włamać się tutaj, wypić mleko z katona i nagrać się. Nie chciałam nic zniszczyć, ten wazon sam spadł – złożyłam ręce z błagalną miną.
- Dobrze rozumiem, nie zrobiłaś tego celowo i nie chciałaś okraść domu – uspokoił mnie mężczyzna.
- Odkupie to mleko… słowo Pati – położyłam rękę na klatce piersiowej i kiwnęłam głowa.
- Dasz mi na chwilę swoją kamerkę? – spytał wskazując na urządzenie które miałam w ręce.
- Oczywiście – podałam mu kamerkę z uśmiechem – po co Panu?
- Witam zespół BTR tutaj Barack Obama, prezydent Stanów Zjednoczonych – powiedział do kamerki – spotkałem waszą przyjaciółkę która podkrada mi mleko – najechał na mnie kamerą i niewinnie pomachałam – na zdrowie Pati! – wtedy ochroniarze dali mi następny karton mleka. Pewnie otworzyłam je i zaczęłam pić.
- Nadal nie lubię mleka – skrzywiłam się i odstawiłam karton – dziękuje za uwagę!
- I życzymy miłego dnia! – dodał prezydent, wyłączył kamerkę i oddał mi ją.
- Nie wiem jak Panu dziękować… mam następne zadanie wykonane. Zostało jeszcze jedno i wygram – kiwnęłam głowa.
- Ściągnij swoich przyjaciół do mnie na koncert, to wystarczy – zaśmiał się.
- Z przyjemnością – dodałam rozbawiona. Pożegnałam się z nim, jeszcze z 200 razy przeprosiłam za całą tą sytuacje i wyszłam z białego domu jakby nigdy nic. Już myślałam że będzie po mnie a jednak… prezydent jest dobrym i wyrozumiałym człowiekiem. Kiedy tylko wróciłam do hotelu miałam nadzieje że wszyscy śpią… niestety rzucili się na mnie wypytując czy coś się stało.
- Nie złapali cię?! Pokaż filmik! – pisnęła Vai próbując zabrać ode mnie kamerkę.
- Vai wiesz ze nie żyjesz za to wyzwanie? – przymrużyłam oczy.
- Tak szybko udało ci się skończyć? – spytał zdziwiony Kendall.
- Ma się sposoby – wzruszyłam ramionami.
- Cicho zaczyna się! – krzyknęła Vai wpatrując się w urządzenie. Jednak kiedy wszyscy zobaczyli mojego „gościa specjalnego” to zaniemówili. Dosłownie w ogóle się nie ruszali.
- Zadanie było okropne, nie znoszę mleka – znowu się skrzywiłam i zabrałam kamerkę – dobranoc kochani… - pomachałam im z śmiechem i poszłam do pokoju gdzie miałam spać zostawiając wszystkich bezruchu. Uwielbiam zaskakiwać ludzi, jestem tylko ciekawa kiedy uda im się otrząsnąć.
Ty, skąd znał ją Barack Obama? A z resztą? Nie to jest ważne. Nie ma to jak doping ochroniarzy. Ja też chce do białego domu. I to zdziwienie wszystkich! Super notka, czekam nn
OdpowiedzUsuńS- czika czika bum!
OdpowiedzUsuńV- husiaaa :D
S- witam cię w ten przepiękny gorrrrący dzień! Nadszedł czas …
V- tam tararamtamtamtaaaam!
S- komentowania! :D
V- zobaczymy xD
S- uda mi się! … musi! XD
V- aa więc zaczynamy od ostatniego rzdz :D
S- w którym tym złym jest Vai ;D
V- nowość xD
S- ta Vai przesadziłaś … no to skoro ty jesteś w mafii to chyba pestka jest wejśc do budynku mafijnego i wypić mleko z kartona, lub raczej proch z pistoletów xD no dawaj!
V- … no co ty proch?! D: bleee?
S- następna która marudzi nie o tym że będzie musiała tam wejść …
V- ulalalaaa a ja tam wejdee :D
S- … tylko o to co będzie musiała wypić xD
V- proch ? Serio? Ble? Fuj?
S- ohohoh mała kłotnia z Loganem?
V- my się nie kłócimy … my polemizujemy …
S- mhm …
V- dobra on zaczął -.-
S- okeey xd dawaj Pat! Wszyscy ci kibicują!! :D
V- heh wiesz że po tym będzie twoje wyzwanie? XD
S- taa? … a jakie ja wymyśliłam wyzwanie? …
V- jak ty tego nie pamiętasz xD
S- zapomniałam noo xD
V- albo biały dom ma do dupy kamery albo Pat jest mistrzynią w skradaniu xD
S- ja zawsze mówiłam że jestem dobra ale w ostatnich latach stwierdzam że nie xD
V- ty się o wszystko potykasz xD w nocy nawet cicho wyżerać żelków nie umiesz xD
S- pff … :P właśnie po co tam tyle wazonów?
V- dla ozdoby xD
S- to widze xd jest kuchnia woohoo :D
V- jest lodówkaa :D woohooo!!
S- jest mleko! Woohooo!!
V- jest Obama!! wooo … a nie woohoo D:
S- czarny mudzyn D:
V- boże … tak pić spokojnie mleko a tu nagle murzyn ci stoi za plecami xD zawał xD
S- ależ to prezydent :D który kocha BTR :D widziłam na zdj!
V- i teraz też się przyznaje że ich lubi xD
S- ok Pat zrobiłąś nas w balona xD
V-i to takiego wielkiego xD
S- strlololololwała nas xD
V- buuu … to Sylwia mam nadzieje że jakiś hardcore wymyśliłaś!
S- .. .pamietam coo!! :D ohohohoh to je trudne wyzwanie ^^ ale coś czuje że może dać rade …
V- naucz się wymyślać :P
S- naucz się nie gubić mózgu :P
V- -.-'' tooo czekamy albo na 50. tyś albo na kolejny rzdz :D
S- a raczej czekamy na twój powrót! :D
S-V- całusyyyyy :D :*
Łooo hoo hooo.... Barack Obama welcam to wariatkowo! Pati jest super ninja i wykona każde zadanie ^^ oby nic nie było tą ręką :/ super rozdział i z niecierpliwością czekam nn ;**
OdpowiedzUsuńno to pięknie pan Obama ich załatwił xD tak to bd mega krótkie bo sama się zszokowałam xd możliwe,że zadanie Sylwii nie bd takie pogięte jak Vai xD oj Patuś tęsknimy :c ale wracasz za nie długo :D a później znowu papa :c no me gusta :'c
OdpowiedzUsuńTom: Zażalenia na fb xD
Julia: Okej xD
no to ja może skomentuje resztę,ale gorąco xD czekam nn :*
Hahhaa Obama najlepszy xd Weź mnie kiedyś tam.. do Białego Domu *OOO* UuUuUuuuU ^^ Bedzie fajnie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
http://www.adussangelika.blogspot.com/2013/08/rozdzia-lxiii.html zapraszam <3
UsuńJa też chcę poznać prezydenta! Dlaczego mnie tam nie zabrałaś?! How could you Jejms, How could you?!
UsuńRozdział jest świetny, jak każdy inny. A tak btw.
Zapraszam do siebie, na nowego bloga, bo tamten poszedł się walić...
http://mlodosc-nie-zawsze-oznacza-glupote.blogspot.com/
Licze na komentarz ^^
Również obserwuję :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ciekawego bloga :)
http://wszystkozafreeee.blogspot.com/
super rozdział :D to jest zabawne ;) czekam
OdpowiedzUsuńwow no tego się nie spodziewałam :) kocham ;**
OdpowiedzUsuńkto by się spodziewał,że Pati im taki numer wywinie XD czekam :*
OdpowiedzUsuńhhahaah XD uśmiałem się :D teraz kolejne zadanie proszę daj :D
OdpowiedzUsuń