Zaskoczeni? Bo ja bardzo! Dzień Dobry moi myli, co tam u was? Dodać post po roku, to jest dopiero dziwne uczucie, ale ważne że żyje! Dzień 19 grudnia, jako święto międzynarodowego zdziwienia, jak miło.
Szczerze, dostałam wczoraj takiej dziwnej weny. Nie umiem tego opisać, ale przeczytałam jakieś 20 rozdziałów do tyłu, by wiedzieć gdzie dojechałam z akcją i bum! jest rozdział :D
*Z punktu widzenia
Kendalla*
Nie do końca wiem co się dzieje. W pewnym momencie
wszyscy byli trzeźwi, teraz to wygląda jak impreza przewyższająca projekt X!
- Vai, zostaw tą kolumnę! To nie Logan! – usłyszałem głos mojej dziewczyny.
- Wygląda jak Logan, to nie Logan? Gdzie jest Logan! – niebieska zaczęła panicznie rozglądać się po Sali.
- Ja mam na imię Logan, zostanę twoją niewiastą, o piękna nieznajoma – ukłonił się przed nią Logan. Dziewczyna zignorowała go zupełnie, zostawiając samego przy kolumnie.
- Jak to możliwe że tak się spili? – z śmiechem objąłem moją blond piękność.
- Też się spiłeś, nie zapominaj o tym – dodała Jenny lekko dźgając go w bok. Pary młodej nie widziałem od kiedy Sylwia leżała na parkiecie. Nawet rodzice przesadzili z alkoholem, rozumiem że trzeba świętować ślub dzieci, ale są jakieś granice. Za kilka dni, wyjeżdżamy w trasę półroczną. Więc, dlaczego nie wyszaleć się zawczasu?
- Kto nie skacze ten za Tuskiem! – Violette krzyknęła do mikrofonu, w ten sposób cała sala zaczęła skakać. Niby polityk Polski, a wszyscy go znają!
- Widzieliście gdzieś moją żonę? Zgubiłem ją! – objął mnie grzywacz.
- Bez tych miłości, masz żonę, ja mam dziewczynę – zaśmiałem się patrząc na jego spity wzrok.
- Ja chciałem się tylko do ciebie potulić. Tęsknie za nią – wydawał się przybity. Postanowiliśmy jej poszukać, przecież nie mogła zniknąć na swoim weselu.
- Vai, zostaw tą kolumnę! To nie Logan! – usłyszałem głos mojej dziewczyny.
- Wygląda jak Logan, to nie Logan? Gdzie jest Logan! – niebieska zaczęła panicznie rozglądać się po Sali.
- Ja mam na imię Logan, zostanę twoją niewiastą, o piękna nieznajoma – ukłonił się przed nią Logan. Dziewczyna zignorowała go zupełnie, zostawiając samego przy kolumnie.
- Jak to możliwe że tak się spili? – z śmiechem objąłem moją blond piękność.
- Też się spiłeś, nie zapominaj o tym – dodała Jenny lekko dźgając go w bok. Pary młodej nie widziałem od kiedy Sylwia leżała na parkiecie. Nawet rodzice przesadzili z alkoholem, rozumiem że trzeba świętować ślub dzieci, ale są jakieś granice. Za kilka dni, wyjeżdżamy w trasę półroczną. Więc, dlaczego nie wyszaleć się zawczasu?
- Kto nie skacze ten za Tuskiem! – Violette krzyknęła do mikrofonu, w ten sposób cała sala zaczęła skakać. Niby polityk Polski, a wszyscy go znają!
- Widzieliście gdzieś moją żonę? Zgubiłem ją! – objął mnie grzywacz.
- Bez tych miłości, masz żonę, ja mam dziewczynę – zaśmiałem się patrząc na jego spity wzrok.
- Ja chciałem się tylko do ciebie potulić. Tęsknie za nią – wydawał się przybity. Postanowiliśmy jej poszukać, przecież nie mogła zniknąć na swoim weselu.
*Z punktu widzenia
Pati*
Nadszedł ten dzień… Obawiałam się go, ale wreszcie trzeba
podjąć jakąś decyzję. Nie jestem już dzieckiem, nie jestem już tą samą osobą co
kiedyś… dorosłam.
- Carlos, możemy porozmawiać? – szepnęłam do niego w trakcie zabawy. Zdziwił się, że jako pierwsza się do niego odezwałam. Wyszliśmy na zewnątrz, aby nikt nam nie mógł przeszkadzać.
- Gdzie ty byłaś przez cały ten czas!? Pati, martwiłem się o ciebie, proszę nie uciekaj mi już tak – chciał mnie przytulić. Odsunęłam się od niego, wyraźnie zbijając go z tropu.
- Posłuchaj, chce abyśmy zróbmy sobie przerwę, zgoda? – spojrzałam na niego przybita. Przez chwile Latynos nic nie powiedział, wpatrując się we mnie, jakbym żartowała.
- Przerwę? – powtórzył, upewniając się, czy tylko nie za dużo wypił.
- Nikt ci pewnie nie podał powodu czemu wyjechałam. Całowałeś się z Kingą. Pomimo tego bólu, wiedziałam że to nie twoja wina. Chce tylko powiedzieć, że ja muszę to przemyśleć. Ty jesteś doskonałym chłopakiem, nie zasługuje na kogoś takiego jak ty. Taka przerwa dobrze nam zrobi, przepraszam. To nie znaczy że chce z tobą zerwać, chociaż… zastanawiam się czy ten związek ma jakikolwiek sens Carlos – spojrzałam w dół. To była ostatnia rzecz jaką chciałam mówić, ale taka jest prawda, nie chce go oszukiwać.
- Pati, ty zwirowałaś do reszty?! Jak to mówisz że chcesz przerwy? Mamy dziecko, zrozum to że cię kocham, nie chce cię zostawiać! – podniósł głos.
- Nie zauważyłeś że to się psuje? Wybacz, ale to będzie dobre rozwiązanie – odpowiedziałam mu spokojnie.
- Chwila, chwila, chwila… co? – przy nas znikąd pojawiła się czerwona – jak odejść!? Pati masz raka?! – przytuliła się wystraszona.
- Nie mam raka, chce zrobić przerwę w związku – próbowałam się od niej uwolnić.
- Nie odchodź Pati… Kocham cię – teraz wtulił się we mnie Carlos, zaczynając płakać. Tylko tego brakowało, proszę niech on nie płacze!
- Dużo się zdarzyło, możecie uważać to za głupotę, ale potrzebuje tego – sama byłam bliska płaczu. Wiedziałam że to będzie trudne, nie wiedziałam że tak bardzo.
- Patuś, będę na ciebie czekać – słowa które najbardziej mnie zdziwiły, wypowiedziane przez mojego chłopaka – na was czekać – położył rękę na moim brzuchu – tylko, przed wyjazdem daj mi odpowiedź – na moich ustach złożył pocałunek.
- Nowa para młoda! Mamy zwycięzców! – Sylwia zaczęła rzucać ryżem, skąd ona miała ryż tutaj?!
- Tutaj jesteś kotek! – teraz pojawił się grzywacz, mocno łapiąc Sylwie – gdzie uciekasz? Chcesz mnie zostawić moja żonko?
- Nie musicie tego tak podkreślać – odezwałam się równo z Carlosem.
- Też chodźcie fochacze! Będą oczepiny, będzie się działo! – siłą James zaciągną nas do środka, gdzie nadal panował chaos.
- Zapraszam wszystkich panów na środek Sali! Oczywiście kawalerów! Pan młody będzie rzucać muszką! – organizator zabaw odezwał się w głośnikach. Wszyscy mężczyźni, chyba mogę ich tak nazwać, udali się na środek Sali.
- Carlos, możemy porozmawiać? – szepnęłam do niego w trakcie zabawy. Zdziwił się, że jako pierwsza się do niego odezwałam. Wyszliśmy na zewnątrz, aby nikt nam nie mógł przeszkadzać.
- Gdzie ty byłaś przez cały ten czas!? Pati, martwiłem się o ciebie, proszę nie uciekaj mi już tak – chciał mnie przytulić. Odsunęłam się od niego, wyraźnie zbijając go z tropu.
- Posłuchaj, chce abyśmy zróbmy sobie przerwę, zgoda? – spojrzałam na niego przybita. Przez chwile Latynos nic nie powiedział, wpatrując się we mnie, jakbym żartowała.
- Przerwę? – powtórzył, upewniając się, czy tylko nie za dużo wypił.
- Nikt ci pewnie nie podał powodu czemu wyjechałam. Całowałeś się z Kingą. Pomimo tego bólu, wiedziałam że to nie twoja wina. Chce tylko powiedzieć, że ja muszę to przemyśleć. Ty jesteś doskonałym chłopakiem, nie zasługuje na kogoś takiego jak ty. Taka przerwa dobrze nam zrobi, przepraszam. To nie znaczy że chce z tobą zerwać, chociaż… zastanawiam się czy ten związek ma jakikolwiek sens Carlos – spojrzałam w dół. To była ostatnia rzecz jaką chciałam mówić, ale taka jest prawda, nie chce go oszukiwać.
- Pati, ty zwirowałaś do reszty?! Jak to mówisz że chcesz przerwy? Mamy dziecko, zrozum to że cię kocham, nie chce cię zostawiać! – podniósł głos.
- Nie zauważyłeś że to się psuje? Wybacz, ale to będzie dobre rozwiązanie – odpowiedziałam mu spokojnie.
- Chwila, chwila, chwila… co? – przy nas znikąd pojawiła się czerwona – jak odejść!? Pati masz raka?! – przytuliła się wystraszona.
- Nie mam raka, chce zrobić przerwę w związku – próbowałam się od niej uwolnić.
- Nie odchodź Pati… Kocham cię – teraz wtulił się we mnie Carlos, zaczynając płakać. Tylko tego brakowało, proszę niech on nie płacze!
- Dużo się zdarzyło, możecie uważać to za głupotę, ale potrzebuje tego – sama byłam bliska płaczu. Wiedziałam że to będzie trudne, nie wiedziałam że tak bardzo.
- Patuś, będę na ciebie czekać – słowa które najbardziej mnie zdziwiły, wypowiedziane przez mojego chłopaka – na was czekać – położył rękę na moim brzuchu – tylko, przed wyjazdem daj mi odpowiedź – na moich ustach złożył pocałunek.
- Nowa para młoda! Mamy zwycięzców! – Sylwia zaczęła rzucać ryżem, skąd ona miała ryż tutaj?!
- Tutaj jesteś kotek! – teraz pojawił się grzywacz, mocno łapiąc Sylwie – gdzie uciekasz? Chcesz mnie zostawić moja żonko?
- Nie musicie tego tak podkreślać – odezwałam się równo z Carlosem.
- Też chodźcie fochacze! Będą oczepiny, będzie się działo! – siłą James zaciągną nas do środka, gdzie nadal panował chaos.
- Zapraszam wszystkich panów na środek Sali! Oczywiście kawalerów! Pan młody będzie rzucać muszką! – organizator zabaw odezwał się w głośnikach. Wszyscy mężczyźni, chyba mogę ich tak nazwać, udali się na środek Sali.
*Z punktu widzenia Logana*
- Do mnie rzuć, będę
panem młodym! – usłyszałem podnietę Kanedalla, który stał obok mnie.
- Ja będę z Vai, bo Vai mnie kocha, a ona kocha mnie – z uśmiechem i zwycięską miną, spojrzałem na niego.
- Musze udowodnić Pati że ją kocham! – Latynos z łzami w oczach, gotowy do walki, nawet do zabicia, czekał aż grzywacz żuci muszkę.
- Zaczynam Się ich bać – odezwała się Jenny oglądając ich.
- Trójka zdesperowanych kolesi, próbuje zdobyć muszkę, aby zostać panem młodym… Piękny widok – zaśmiała się brunetka, oglądając ich. Nastała cisza. Z głośników wydobyła się radosna muzyka, a my zaczęliśmy kręcić się w kółku, gdzie stał James. Adrenalina podskoczyła do góry, atmosfera na Sali była napięta, wszyscy chcieli wygrać! Gdy tylko muzyka ucichła, James wyrzucił muszkę za siebie. To był ten czas, ta chwila! Wszyscy rzucili się na ową muszkę. Nie odbyło się bez ofiar, które upadły na ziemię, sam dostałem z łokcia w brzuch, wszyscy zaczęli się szarpać i bić!
- Mam ją! – Kendall z zakrwawionym nosem, trzymał ją w rękach, radośnie machając – widzisz Jenny? Jestem zajebisty!
- Ty krwawisz idioto! – powiedziała wystraszona.
- Przepraszam Pati, chciałem wygrać dla nas, byłbym najlepszym mężem na świecie, przepraszam, przepraszam – gdy tylko się odwróciłem, Carlos klękał przed brunetką i płakał załamany.
- Tak, tak, spróbuj złapać welon za chwile – Pati poklepała go po głowie delikatnie z uśmiechem.
- Logan ty cioto, co to miało być! – teraz krzyk mojej dziewczyny. Wiem że ją zawiodłem, przykro mi.
- Ale żyje chociaż! – pokiwałem jej z uśmiechem – moja ty seksowna bestio
- Mój tygrysek – zaśmiała się zawstydzona i schowała się za Jenny, która na siłę próbowała wepchnąć Kendallowi chusteczki do nosa.
- Zapraszam teraz wszystkie wolne dziewczyny, oraz pannę młodą na środek! – znów odezwał się organizator.
- Ja jestem szybka! – pokiwała mu Vai z śmiechem.
- Zobaczymy jak złapiesz welon – Sylwia bujała się na parkiecie, tańcząc solówkę z welonem. Chyba kiedyś widziałem coś podobnego.
- Dawaj siostro, złapie każdy welon – uśmiechnęła się cwano Vai.
- Słucham Violette? Welon będzie tylko mój – stanęła koło niej Jenny. Miała minę jakby chciała ją zabić. W końcu, walczą o jej chłopaka!
- Przegraj Vai! – zacząłem do niej krzyczeć. Nie dam jej wygrać ślubu z Kendallem! Nigdy w życiu. Z tego co widziałem, Pati nie brała udziału, gdyż Carlos jej tam nie puścił. Głupi, mogłem zrobić to samo. Welon poleciał do góry, a dziewczyny rzuciły się na siebie. Teraz już wiem jak to wyglądało w naszym wykonaniu.
- Jestem panną młodą! – właśnie wtedy niebieska trzymała welon w ręce.
- Mamy nową parę młodą! Gratulacje! – wszyscy zaczęli klaskać, a ja stałem bez ruchu razem z Jenny. Kendall z Violette?... To najbardziej nieprawdopodobna para tego wieczoru.
- Ja będę z Vai, bo Vai mnie kocha, a ona kocha mnie – z uśmiechem i zwycięską miną, spojrzałem na niego.
- Musze udowodnić Pati że ją kocham! – Latynos z łzami w oczach, gotowy do walki, nawet do zabicia, czekał aż grzywacz żuci muszkę.
- Zaczynam Się ich bać – odezwała się Jenny oglądając ich.
- Trójka zdesperowanych kolesi, próbuje zdobyć muszkę, aby zostać panem młodym… Piękny widok – zaśmiała się brunetka, oglądając ich. Nastała cisza. Z głośników wydobyła się radosna muzyka, a my zaczęliśmy kręcić się w kółku, gdzie stał James. Adrenalina podskoczyła do góry, atmosfera na Sali była napięta, wszyscy chcieli wygrać! Gdy tylko muzyka ucichła, James wyrzucił muszkę za siebie. To był ten czas, ta chwila! Wszyscy rzucili się na ową muszkę. Nie odbyło się bez ofiar, które upadły na ziemię, sam dostałem z łokcia w brzuch, wszyscy zaczęli się szarpać i bić!
- Mam ją! – Kendall z zakrwawionym nosem, trzymał ją w rękach, radośnie machając – widzisz Jenny? Jestem zajebisty!
- Ty krwawisz idioto! – powiedziała wystraszona.
- Przepraszam Pati, chciałem wygrać dla nas, byłbym najlepszym mężem na świecie, przepraszam, przepraszam – gdy tylko się odwróciłem, Carlos klękał przed brunetką i płakał załamany.
- Tak, tak, spróbuj złapać welon za chwile – Pati poklepała go po głowie delikatnie z uśmiechem.
- Logan ty cioto, co to miało być! – teraz krzyk mojej dziewczyny. Wiem że ją zawiodłem, przykro mi.
- Ale żyje chociaż! – pokiwałem jej z uśmiechem – moja ty seksowna bestio
- Mój tygrysek – zaśmiała się zawstydzona i schowała się za Jenny, która na siłę próbowała wepchnąć Kendallowi chusteczki do nosa.
- Zapraszam teraz wszystkie wolne dziewczyny, oraz pannę młodą na środek! – znów odezwał się organizator.
- Ja jestem szybka! – pokiwała mu Vai z śmiechem.
- Zobaczymy jak złapiesz welon – Sylwia bujała się na parkiecie, tańcząc solówkę z welonem. Chyba kiedyś widziałem coś podobnego.
- Dawaj siostro, złapie każdy welon – uśmiechnęła się cwano Vai.
- Słucham Violette? Welon będzie tylko mój – stanęła koło niej Jenny. Miała minę jakby chciała ją zabić. W końcu, walczą o jej chłopaka!
- Przegraj Vai! – zacząłem do niej krzyczeć. Nie dam jej wygrać ślubu z Kendallem! Nigdy w życiu. Z tego co widziałem, Pati nie brała udziału, gdyż Carlos jej tam nie puścił. Głupi, mogłem zrobić to samo. Welon poleciał do góry, a dziewczyny rzuciły się na siebie. Teraz już wiem jak to wyglądało w naszym wykonaniu.
- Jestem panną młodą! – właśnie wtedy niebieska trzymała welon w ręce.
- Mamy nową parę młodą! Gratulacje! – wszyscy zaczęli klaskać, a ja stałem bez ruchu razem z Jenny. Kendall z Violette?... To najbardziej nieprawdopodobna para tego wieczoru.