*Z punktu widzenia
Vai*
Nawet nie zauważyłam, kiedy wszyscy zaczęli
gratulować Jamsowi i Sylwii, kiedy był pierwszy taniec a goście mieli łzy w
oczach. Wszystko tak szybko minęło, że już siedzieliśmy przy stole i piliśmy
alkohol. Oczywiście ta pora oznacza, że będę mieć swoje 5 minut na tej
imprezie. Będzie się działo, Sylwia tego nigdy nie zapomni. Poszłam na scenę, pożyczyłam
mikrofon i wróciłam na swoje miejsce obok siostry.
- Jak się bawicie ludzie?! – krzyknęłam do mikrofonu, gdy usłyszałam wiwaty – te krzyki! Wy też nie wierzycie że Sylwia wreszcie znalazła chłopaka? Ja mam nadal wrażenie że to jakiś sen, obudzę się i zobaczę moją siostrę załamaną, że jeszcze nie ma chłopaka i jest taka samotna – zaśmiałam się – te wspomnienia są piękne. Jeśli chodzi o wspomnienia, mam pewnie pokaz slajdów z życia naszej ukochanej dwójki – spojrzałam w stronę rodziców – mamo, tato… radzę wam się przygotować na szok, jak zobaczycie co wasza córka wyprawiała – znowu śmiech – no to jedziemy! – zabrałam pilot i włączyłam slajdy, które wyświetlały się na ścianie.
- Vai zabije cię! – Sylwia próbowała zabrać mi pilot, ale jej się nie udało.
- Tutaj jest malutka Sylwia, która jak zawsze krzyczała na cały głos i śliniła się – usłyszałam na Sali śmiech – ale to nie wszystko! Tutaj jest z kotem, i następnym kotem, i następnym – przełączyłam chyba z 10 zdjęć, gdzie Sylwia miała na rękach kota – siostra już wiedziała, ze będzie starą panną – znowu przełączyłam zdjęcie – tutaj Sylwia w wieku 5 lat, pomalowała się kosmetykami mamy, założyła szpilki, stanik na głowie i udawała księżniczkę, płaska była, więc gdzieś stanik musiała mieć – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Fajnie tak wygląda – zaśmiała się Jenny.
- Może i fajnie, jednak później – znowu przełączyłam – całowała każdą ścianę, przez co jak widzicie było pełno szminki w domu, a potem – znowu przełączyłam – pomalowała kota farbą, na zielono – i znowu śmiech na Sali.
- Byłam mała, to nie śmieszne – Sylwia założyła rękę na rękę wkurzona, widzą ze nawet James się śmieje.
- Pan młody nie był lepszy, mój szwagier… jak to pięknie brzmi, również nie był takim grzecznym dzieckiem. Na początek, kiedy był mały to nie miał włosów! – pokazałam następne zdjęcie – to nie przeróbka, potem w wieku 6 lat, zgolił sobie brwi, mówiąc że one są niepotrzebne.
- James kosmita – szturchną go Kendall.
- To jeszcze nie wszystko, nasz mały grzywacz, uznawał zasadę, że jeśli umyje włosy w płynie do naczyń, albo do prania, to włosy będą piękne, silne i urosną szybciej! – powiedziałam radośnie.
- Najwyraźniej zadziałało – powiedział dumnie James.
- Od razu ci mózg wyprało – dodał rozbawiony Logan.
- Myślicie że ta para, od samego początku miała piękne jak z bajki… to nie prawda! Początek był jak w każdym programie telewizyjnym o związkach… czyli zaczęło się zdradą. Cwana Sylwia odbiła chłopaka swojej przyjaciółce, przez co James prawie został zabity. Ale dzięki temu, narodziły się nowe związki. Ta dwójka miała wzloty i upadki, jednak każdy ich dzień wyglądał tak – przełączyłam slajd – tutaj widzimy jak kochasie poprawiają włosy, a tutaj jak się całują. Teraz najciekawsze! Tak było cały czas! Jak się nie całowali, to poprawiali włosy… i codziennie to samo – klepnęłam siostrę w ramie – dla odmiany chodzili do łóżka – na Sali znowu wszyscy zaczęli się śmiać.
- Co ja ci takiego zrobiłam? – spytała załamana Sylwia.
- To taki prezent ode mnie – uśmiechnęłam się – pewnego dnia, na rejsie statkiem, James tak był pijany, że postanowił się oświadczyn naszej Sylwii. Pomimo wielkiej dawki alkoholu, wymyślił romantyczny nastrój, aby narzeczona mu się oddała… i znowu do łóżka. Biedni chłopacy nie mieli później gdzie spać… to było takie straszne – poprawiłam włosy.
- Nie byłem pijany! – oburzył się James.
- Pomimo ich niekończącej się miłości, działy się inne rzeczy w domu… dokładnie to imprezy! Tutaj krótki pokaz wszystkich zdjęć Sylwii i Jamsa, którzy byli kompletnie pijani – przełączyłam kilka zdjęć. Widząc roześmianych ludzi, oraz załamaną parę młodą, aż lepiej mi się na sercu robiło. Jednak nie mogłam tak cały czas ich upokarzać, nie zniszczę im wesela. Kiwnęłam głową do Logana, który od razu wstał, zgasił światła i zrobił łagodną atmosferę.
- Pomimo ich wybryków, cały czas pokazywali nam jak bardzo można kochać drugą osobę, oraz każdy zasługuje na miłość. Są wzorową parą, która się rozumie, kocha i szanuje… teraz będą wzorowym małżeństwem i wierze, że będą ze sobą do końca życia, a nawet dłużej. Życzę wam dużo szczęścia, i to nie tylko ja, ale i każda osoba która z nami mieszka. Powiem to tylko raz… jestem z was dumna i kocham was – wszyscy zaczęli klaskać, nawet niektóre osoby się wzruszyły.
- Violette! – Sylwia i James uwiesili mi się na szyi i zaczęli dusić. Czerwona się rozryczała jak dziecko, znowu debil zepsuł dobie makijaż.
- Teraz ja coś dodam razem z Jenny – Pati zabrała ode mnie mikrofon – jako osoba, która przyznaje się że uciekłam od was, nawet nie kiwnęłam palcem w przygotowania, cieszę się że mogę tutaj być. Nie żałuje tego, co się stało w przeszłości, liczy się teraźniejszość i przyszłość – podała mikrofon blondynce.
- Nie jestem z wami długo, nawet nie do końca rozumiem co się działo przez ten czas kiedy mnie nie było, ale zdążyłam was pokochać… i liczę na dzieci! Dużo, dużo dzieci! – zaśmiała się.
- Właśnie – Pati na chwile jeszcze ukradła mikrofon – jako osoba która lubi upić ludzi, kieliszki w dłoń, butelki obok siebie i zaraz złożymy kilka toastów za które wypijemy! Tym razem muszę zadowolić się zwyczajną wodą, nie chce aby dziecko potem było pijane – chwyciła kieliszek z wodą – toast za to, aby Sylwia wytrzymała z głupotą Jamsa, a James z charakterem Sylwii… nie chce za tydzień rozwodu – zaśmiała się – zdrowie! – wszyscy przechylili kieliszki i wypili wódę do dna. Mikrofon powędrował do Jenny, która siedziała obok.
- Życzę wam, aby zwykły lakier do włosów, nie wywołał III wojny światowej w naszym domu – i znowu wszyscy piją. Mam nadzieje że jak tyle wypijemy pod rząd, to nie skończy nam się wódka. Następna byłam ja, nie jestem pewna co wymyślić, ale coś spróbuje.
- Jeśli któryś z was zdradzi, to go zamorduje… dlatego życzę wam, abyście nie mieli takich głupich pomysłów, jak na was przystało. Zdrowie! – wypiłam następny kieliszek, przez co czułam że długo nie pociągnę dzisiaj. Potem był Logan, który albo mi się zdawało, albo już był pijany.
- Dużo, dużo, dużo seksu, abyście wreszcie się ogarnęli, przeprowadzili się i nie krzyczeli tak głośno w łóżku. Wiemy już Sylwia że lubisz na ostro – myślałam ze z śmiechu zaraz umrę. Jednak był pijany! Teraz to wstyd jego na ślub zapraszać.
- Co tu wam życzyć – zastanowił się Kendall – dzieci! Macie mieć dużo dzieci, ale żeby nie były takie jak wy… inaczej mają przechlapane w życiu. Zdrowie! – przestałam teraz liczyć kieliszki. Mi i Jenny musi teraz Pati nalewać, ponieważ nie mogę do niego trafić.
- Nie sądziłem że tak szybko weźmiecie ślub, chociaż wszyscy mówią że będzie niedługo rozwód –zaczął Carlos.
- Szybciej tato! Chcemy wpić! – krzyknęłam do Carlosa.
- Życzę wam, abyście się nigdy nie kłócili, oraz jak najdłużej żyli. Zdrowie! – z łatwością wchodziły mi następne kieliszki. Po Carlosie, byli jeszcze rodzice, najbliższa rodzina i przyjaciele. Doszło do tego, że na samym początku wesela wszyscy się spili… prawie wszyscy.
- Widzę że jesteś z siebie zadowolona… wszyscy pijani, a ty nas upiłaś, niewdzięcznico – próbowałam wskazać na Pati która cały czas piła wtedy wodę.
- To nie moja wina że woda nie może upić, to wasza wina – zaśmiała się – lubię jak jesteście pijani, to słodkie – wyszczerzyła się.
- Tak tęskniłam za tobą! – uwiesiła jej się na szyi Jenny – gdzie byłaś?! Co robiłaś?! Jak mogłaś nas zastawić!
- Pati jak wy wyrosłaś! Tak szybko rośniesz! – z drugiej strony pojawił się Kendall i też dusił Pati. Oni się idealni dobrali…
- Też tęskniłam, ale dusicie mnie! – próbowała się uwolnić. Pomogłam jej, przeganiając ich na parkiet gdzie wszyscy tańczyli. Sama zostałam zaproszona do tańca przez jakiegoś chłopaka, kiedy tylko zobaczyłam jak Pati i Carlos gdzieś wychodzą.
- Wszystko dobrze Sylwia? – usłyszałam głos Jamsa. Odwróciłam się i zobaczyłam jak moja siostra leży na parkiecie. Piękny widok!
- Żyje, żyje! Jest dobrze! – udało jej się wstać – co się śmiejesz Vai?
- Pijak – wystawiłam jej język.
- Sama jesteś pijakiem! – przytuliła się do mnie, przez co razem wylądowaliśmy na podłodze. Takiego wesela jeszcze świat nie widział!
- Jak się bawicie ludzie?! – krzyknęłam do mikrofonu, gdy usłyszałam wiwaty – te krzyki! Wy też nie wierzycie że Sylwia wreszcie znalazła chłopaka? Ja mam nadal wrażenie że to jakiś sen, obudzę się i zobaczę moją siostrę załamaną, że jeszcze nie ma chłopaka i jest taka samotna – zaśmiałam się – te wspomnienia są piękne. Jeśli chodzi o wspomnienia, mam pewnie pokaz slajdów z życia naszej ukochanej dwójki – spojrzałam w stronę rodziców – mamo, tato… radzę wam się przygotować na szok, jak zobaczycie co wasza córka wyprawiała – znowu śmiech – no to jedziemy! – zabrałam pilot i włączyłam slajdy, które wyświetlały się na ścianie.
- Vai zabije cię! – Sylwia próbowała zabrać mi pilot, ale jej się nie udało.
- Tutaj jest malutka Sylwia, która jak zawsze krzyczała na cały głos i śliniła się – usłyszałam na Sali śmiech – ale to nie wszystko! Tutaj jest z kotem, i następnym kotem, i następnym – przełączyłam chyba z 10 zdjęć, gdzie Sylwia miała na rękach kota – siostra już wiedziała, ze będzie starą panną – znowu przełączyłam zdjęcie – tutaj Sylwia w wieku 5 lat, pomalowała się kosmetykami mamy, założyła szpilki, stanik na głowie i udawała księżniczkę, płaska była, więc gdzieś stanik musiała mieć – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Fajnie tak wygląda – zaśmiała się Jenny.
- Może i fajnie, jednak później – znowu przełączyłam – całowała każdą ścianę, przez co jak widzicie było pełno szminki w domu, a potem – znowu przełączyłam – pomalowała kota farbą, na zielono – i znowu śmiech na Sali.
- Byłam mała, to nie śmieszne – Sylwia założyła rękę na rękę wkurzona, widzą ze nawet James się śmieje.
- Pan młody nie był lepszy, mój szwagier… jak to pięknie brzmi, również nie był takim grzecznym dzieckiem. Na początek, kiedy był mały to nie miał włosów! – pokazałam następne zdjęcie – to nie przeróbka, potem w wieku 6 lat, zgolił sobie brwi, mówiąc że one są niepotrzebne.
- James kosmita – szturchną go Kendall.
- To jeszcze nie wszystko, nasz mały grzywacz, uznawał zasadę, że jeśli umyje włosy w płynie do naczyń, albo do prania, to włosy będą piękne, silne i urosną szybciej! – powiedziałam radośnie.
- Najwyraźniej zadziałało – powiedział dumnie James.
- Od razu ci mózg wyprało – dodał rozbawiony Logan.
- Myślicie że ta para, od samego początku miała piękne jak z bajki… to nie prawda! Początek był jak w każdym programie telewizyjnym o związkach… czyli zaczęło się zdradą. Cwana Sylwia odbiła chłopaka swojej przyjaciółce, przez co James prawie został zabity. Ale dzięki temu, narodziły się nowe związki. Ta dwójka miała wzloty i upadki, jednak każdy ich dzień wyglądał tak – przełączyłam slajd – tutaj widzimy jak kochasie poprawiają włosy, a tutaj jak się całują. Teraz najciekawsze! Tak było cały czas! Jak się nie całowali, to poprawiali włosy… i codziennie to samo – klepnęłam siostrę w ramie – dla odmiany chodzili do łóżka – na Sali znowu wszyscy zaczęli się śmiać.
- Co ja ci takiego zrobiłam? – spytała załamana Sylwia.
- To taki prezent ode mnie – uśmiechnęłam się – pewnego dnia, na rejsie statkiem, James tak był pijany, że postanowił się oświadczyn naszej Sylwii. Pomimo wielkiej dawki alkoholu, wymyślił romantyczny nastrój, aby narzeczona mu się oddała… i znowu do łóżka. Biedni chłopacy nie mieli później gdzie spać… to było takie straszne – poprawiłam włosy.
- Nie byłem pijany! – oburzył się James.
- Pomimo ich niekończącej się miłości, działy się inne rzeczy w domu… dokładnie to imprezy! Tutaj krótki pokaz wszystkich zdjęć Sylwii i Jamsa, którzy byli kompletnie pijani – przełączyłam kilka zdjęć. Widząc roześmianych ludzi, oraz załamaną parę młodą, aż lepiej mi się na sercu robiło. Jednak nie mogłam tak cały czas ich upokarzać, nie zniszczę im wesela. Kiwnęłam głową do Logana, który od razu wstał, zgasił światła i zrobił łagodną atmosferę.
- Pomimo ich wybryków, cały czas pokazywali nam jak bardzo można kochać drugą osobę, oraz każdy zasługuje na miłość. Są wzorową parą, która się rozumie, kocha i szanuje… teraz będą wzorowym małżeństwem i wierze, że będą ze sobą do końca życia, a nawet dłużej. Życzę wam dużo szczęścia, i to nie tylko ja, ale i każda osoba która z nami mieszka. Powiem to tylko raz… jestem z was dumna i kocham was – wszyscy zaczęli klaskać, nawet niektóre osoby się wzruszyły.
- Violette! – Sylwia i James uwiesili mi się na szyi i zaczęli dusić. Czerwona się rozryczała jak dziecko, znowu debil zepsuł dobie makijaż.
- Teraz ja coś dodam razem z Jenny – Pati zabrała ode mnie mikrofon – jako osoba, która przyznaje się że uciekłam od was, nawet nie kiwnęłam palcem w przygotowania, cieszę się że mogę tutaj być. Nie żałuje tego, co się stało w przeszłości, liczy się teraźniejszość i przyszłość – podała mikrofon blondynce.
- Nie jestem z wami długo, nawet nie do końca rozumiem co się działo przez ten czas kiedy mnie nie było, ale zdążyłam was pokochać… i liczę na dzieci! Dużo, dużo dzieci! – zaśmiała się.
- Właśnie – Pati na chwile jeszcze ukradła mikrofon – jako osoba która lubi upić ludzi, kieliszki w dłoń, butelki obok siebie i zaraz złożymy kilka toastów za które wypijemy! Tym razem muszę zadowolić się zwyczajną wodą, nie chce aby dziecko potem było pijane – chwyciła kieliszek z wodą – toast za to, aby Sylwia wytrzymała z głupotą Jamsa, a James z charakterem Sylwii… nie chce za tydzień rozwodu – zaśmiała się – zdrowie! – wszyscy przechylili kieliszki i wypili wódę do dna. Mikrofon powędrował do Jenny, która siedziała obok.
- Życzę wam, aby zwykły lakier do włosów, nie wywołał III wojny światowej w naszym domu – i znowu wszyscy piją. Mam nadzieje że jak tyle wypijemy pod rząd, to nie skończy nam się wódka. Następna byłam ja, nie jestem pewna co wymyślić, ale coś spróbuje.
- Jeśli któryś z was zdradzi, to go zamorduje… dlatego życzę wam, abyście nie mieli takich głupich pomysłów, jak na was przystało. Zdrowie! – wypiłam następny kieliszek, przez co czułam że długo nie pociągnę dzisiaj. Potem był Logan, który albo mi się zdawało, albo już był pijany.
- Dużo, dużo, dużo seksu, abyście wreszcie się ogarnęli, przeprowadzili się i nie krzyczeli tak głośno w łóżku. Wiemy już Sylwia że lubisz na ostro – myślałam ze z śmiechu zaraz umrę. Jednak był pijany! Teraz to wstyd jego na ślub zapraszać.
- Co tu wam życzyć – zastanowił się Kendall – dzieci! Macie mieć dużo dzieci, ale żeby nie były takie jak wy… inaczej mają przechlapane w życiu. Zdrowie! – przestałam teraz liczyć kieliszki. Mi i Jenny musi teraz Pati nalewać, ponieważ nie mogę do niego trafić.
- Nie sądziłem że tak szybko weźmiecie ślub, chociaż wszyscy mówią że będzie niedługo rozwód –zaczął Carlos.
- Szybciej tato! Chcemy wpić! – krzyknęłam do Carlosa.
- Życzę wam, abyście się nigdy nie kłócili, oraz jak najdłużej żyli. Zdrowie! – z łatwością wchodziły mi następne kieliszki. Po Carlosie, byli jeszcze rodzice, najbliższa rodzina i przyjaciele. Doszło do tego, że na samym początku wesela wszyscy się spili… prawie wszyscy.
- Widzę że jesteś z siebie zadowolona… wszyscy pijani, a ty nas upiłaś, niewdzięcznico – próbowałam wskazać na Pati która cały czas piła wtedy wodę.
- To nie moja wina że woda nie może upić, to wasza wina – zaśmiała się – lubię jak jesteście pijani, to słodkie – wyszczerzyła się.
- Tak tęskniłam za tobą! – uwiesiła jej się na szyi Jenny – gdzie byłaś?! Co robiłaś?! Jak mogłaś nas zastawić!
- Pati jak wy wyrosłaś! Tak szybko rośniesz! – z drugiej strony pojawił się Kendall i też dusił Pati. Oni się idealni dobrali…
- Też tęskniłam, ale dusicie mnie! – próbowała się uwolnić. Pomogłam jej, przeganiając ich na parkiet gdzie wszyscy tańczyli. Sama zostałam zaproszona do tańca przez jakiegoś chłopaka, kiedy tylko zobaczyłam jak Pati i Carlos gdzieś wychodzą.
- Wszystko dobrze Sylwia? – usłyszałam głos Jamsa. Odwróciłam się i zobaczyłam jak moja siostra leży na parkiecie. Piękny widok!
- Żyje, żyje! Jest dobrze! – udało jej się wstać – co się śmiejesz Vai?
- Pijak – wystawiłam jej język.
- Sama jesteś pijakiem! – przytuliła się do mnie, przez co razem wylądowaliśmy na podłodze. Takiego wesela jeszcze świat nie widział!