Strony

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Fairy Tail - 70.000 wejść!

Witam moi kochani! Jak już większość zauważyła na blogu jest już 70tyś wejść! Jestem okropnie dumna z tego wyniku, jestem ogromnie dumna z was i mam nadzieje że dojdziemy do 100tyś wejść! To będzie moim marzeniem!
Dnia 23 listopada nadeszła ta okrągła liczba... przez ten czas nic nie dodałam, niektórzy myśleli że zrezygnowałam, że mam lekcje. Taaaaa... zaniedbałam bloga po całości, ciężko mi teraz wrócić do pisania, wszystko przez to że zainteresowałam się inną rzeczą... właśnie o tym jest dzisiejsza jednorazówka!
Chyba nie ma sensu dużej gadać, jeśli spodoba wam się ta tematyka, te postacie itd... to piszcie w komentarzach to mogę napisać więcej czegoś takiego!
Ps. jeśli chodzi o postacie... przyjrzyjcie się jak oni mają na imię, wy doskonale znacie te osoby ponieważ są u mnie w opowiadaniach. Te osoby mają taką samą pierwszą literkę imienia jak postacie w tej jednorazówce:
np. Loke - Logan
Oczywiście są chyba 3 wyjątki w tym, ale można się domyślić o kogo chodzi... + to anime. Więc miłego czytania i zostawiajcie komentarze! Zobaczymy czy komuś uda się zgadnąć wszystkie postacie! (te pierwsze co się pojawiają to osoby z moich rozdziałów)


W równoległym świecie istnieje kraina magów. Kraje mają Gildie które je reprezentują, są to tak zwane domy dla osób władających magią. Spędzają tam całe dnie, wykonują zadania za które zwykli śmiertelnicy im płacą. Magowie są po to aby pomagać, jednak istnieje również zakazana magia lub legendarna. Osoby posługujące się tymi zdolnościami chcą zawładnąć światem, aby tego uniknąć została stworzona Rada składająca się z 10 Świętych Mistrzów. Mimo że magowie mają pomagać często dochodzi do awantury kto jest lepszy.
Gildia Fairy Tail znana jest z siły, lojalności, współpracy, oraz niszczenia wszystkiego co jest na drodze. Jest to najbardziej znana grupa na całym świecie. Wiele razy Rada miała się ich pozbyć z powodu szkód które robią za każdym razem wykonując zadania, w ostateczności uchodzi im to na sucho. Tak oto nowe pokolenie zaczyna następną niesamowitą przygodę.
~*~
Zwyczajny dzień w Gildi, każdy się nudzi, inni szukają zadań na ścianie ogłoszeń, jedni piją. Każdy kto przychodzi do nich musi się liczyć z tym że są tam sami wariaci.
- Dajcie to piwo! Usycham! – krzyknęła jedna z dziewczyn do kelnerki.
- Już idę – powiedziała kelnerka podbiegając do niej z następnym kuflem piwa. Niespodziewanie drzwi do pomieszczenia się otworzyły, wtedy przez nie weszła dziewczyna z długimi ciemnymi włosami związanymi w kucyk oraz białymi końcówkami. Rozejrzała się niewinnie napotykając wzrok każdej osoby.
- Szukam smoczego zabójcy! – krzyknęła na cały głos rozglądając się dookoła. Magia smoczego zabójcy jest to legendarna oraz uważana przez niektórych za zapomnianą. Polega na tych samych umiejętnościach które mają smoki, mówią że te osoby zostały wychowane przez te istoty. Magia dzieli się na różne żywioły, zależy wszystko od rodzaju smoka.
- Cześć jestem Aria – podbiegła do niej słodka, 18 –letnia dziewczyna z różowymi, długimi włosami. Jest to córka Mistrza Nastu Dragneel – legendarnego smoczego zabójcy, oraz Lucy Heartifillia – również byłej członkini tej Gildi, była ona Magiem Gwiezdnych Duchów. Dzięki kluczom mogła wezwać ducha który ją bronił, Gwiezdne Duchy to zazwyczaj znaki zodiaku. Sama Aria Dragneel została obdarowana magią ognistego smoczego zabójcy. W dzieciństwie również była uczona przez ognistego smoka, przez co jest równie jednym z najpotężniejszych magów na świecie.
- Ja Riri Dreyar – podała jej rękę również 18 –letnia dziewczyna. Riri jest magiem błyskawic, jest w stanie panować nad piorunami.
- Coś się stało że mnie szukasz? – założyła rękę na rękę Aria.
- Słyszałam o twoim ojcu, zawsze marzyłam aby dołączyć tutaj… ponoć masz bardzo dobre relacje z mistrzem – błagalnie spojrzała na nią – może byłaby szansa…
- Zawsze możesz się do nas przyłączyć! Czuj się jak w rodzinie – przytuliła ją różowa – oprowadzę cię po całym budynku i przedstawię wszystkim! Nawet jeśli jest z 100 osób, mamy całe życie na to! – objęła ją dziewczyna.
- Jesteś jak twój tata – szepnęła przerażona Riri.
- Ale cycki mam po mamie – puściła jej oczko Aria i zaczęła oprowadzać po budynku – więc to głownie pomieszczenie to taka jadalnia, wykorzystujemy to miejsce do picia
- Dajcie następne piwo! – krzyknęła znowu brunetka leżąca na stole.
- To jest Sherry Alberona, jest Magiem Gwiezdnych Duchów. Jakbyś widziała Gwiezdnego lwa to byś umarła! Słodki – pisnęła Aria bujając się na boki – nasz pijak oraz córka znanej Cany… która również cały czas piła
- Słyszałam o niej! Jest świetna! – Riri zaczęła machać brunetce.
- Co ty powiedziałeś?! – nagle nad głowami dziewczyn przeleciał miecz. Przerażona Riri odwróciła się widząc pewne kłócące się rodzeństwo.
- Oni tak zawsze, jest to Wendy i Kamiiru Scarlet, dzieci Erzy – wyjaśniła jej Aria.
- Tej Erzy?! – dziewczyna myślała ze się przesłyszała. Erza jest Świętym Mistrzem, byłym najlepszym wojownikiem z tej Gildi. Wendy jest ciemnowłosą 20-latką która jak jej matka jest rycerzem. Włada mieczami, umie przeobrażać zbroje oraz ma charakter przywódcy i każdy jej się boi. Natomiast Kamiiru to czerwono włosy również 20-latek. Jak jego siostra jest rycerzem, na szczęście ma naturę zabawnej i uśmiechniętej osoby. Rodzeństwo bardzo często się kłóci i rozwala całe pomieszczenie przez walki.
- Nie boje się ciebie! – Kamiiru wyczarował miecz i ustawił się w pozycji bojowej w stronę swojej siostry.
- Pożałujesz tego! – Wendy zmieniła zbroje, wyczarowała miecz i wtedy zaczęła się walka.
- Moje piwo! – krzyknęła Sherry kiedy rodzeństwo przewróciło stół do góry nogami.
- Chodźmy może dalej, zanim znowu ktoś zostanie poturbowany – Aria chwyciła szybko za rękę Riri prowadząc ją dalej – tamten z niebieskimi włosami to Loke Lockser, mega tajemniczy, mega śliczny oraz jest magiem wody i jest przeklęty… nie wkurzaj go bo zamienia się w demona – uśmiechnęła się szeroko.
- Nieźle – kiwnęła głową Riri – pewnie jest silny
- Pokonałam go w każdej walce – machnęła ręką różowa.
- Jet zakładaj ubrania! – Karen zaczęła bić blondyna po głowie książką. Karen McGarden to zielonowłosa 18-letnia dziewczyna. Jest magiem roślin oraz ma zdolności Rękopisu po swojej matce Levy McGarden. Rękopis pomaga jej na rozszyfrowanie różnych starożytnych pism oraz zaklęć. Jest dziewczyną nie tak bardzo inteligentną co jej mama. Natomiast Jet Dreyar to blondyn, mag światła który niekontrolowanie co chwilę ściąga bluzkę, tak samo jak jego kuzyn. Jet jest okropnym lalusiem, oraz kocha podrywać dziewczyny.
- Nigdy! – zaczął wymachiwać bluzką – podziwiajcie moje boskie ciało!
- Ogarnij się wreszcie – Karen goniła go po całym pomieszczeniu.
- Kuzyn ratuj! – blondyn schował się za pewnym chłopakiem. Charle Fullbuster jest kuzynem Jeta oraz jednym z najlepszych magów w grupie. Panuje on nad lodem, jest w stanie zamrozić wszystko.
- Ty też bez ubrań!? Jesteście zboczeni! – Karen zatrzymała się przed Charlym.
- Co?! – krzykną Charle patrząc w dół – czemu zawsze mi się to przytrafia…
- On spodni nie ma – Riri wskazała na chłopaka z śmiechem.
- Tak, tak… chodźmy już, błagam – Aria pociągnęła dziewczynę za rękę uciekając jak najszybciej. Jedyne co zostało to zaprowadzić dziewczynę do mistrza Fairy Tail. Jest to Mirajane Strauss, przepiękna dziewczyna która była wnuczką starego mistrza. Jest przemiłą osobą, aż trudno uwierzyć że kiedyś była zła.
- Miruś dawno cie nie widziałam! – krzyknęła Aria wchodząc do gabinetu – to jest Riri, chce dołączyć do nas
- Dzień Dobry – pomachała jej niewinnie dziewczyna.
- Jest jakaś szczególna magia którą władasz? – zapytała mistrzyni.
- Jestem Magiem Błyskawic – uśmiechnęła się szeroko Riri.
- Z przyjemnością przyjmiemy cię do Fairy Tail – Mira zabrała pieczątkę z ich logo i oznaczyła dziewczynę na ramieniu – teraz jesteś w naszej rodzinie
- Nie wierze! To było moje marzenie! – zaczęła skakać jak opętana.
- Ale i tak mnie nie pokonasz – wystawiła jej język Aria. W tej samej chwili jeden z mieczy Wendy przebił się do drzwi gabinetu.
- Znowu się kłócą?! Dostanę z nimi na głowę – krzyknęła Mirajane – Wendy! Kamiiru! – otworzyła drzwi, zabrała miecz i zaczęła iść w ich stronę.
- Witam w naszej zwariowanej rodzinie – podała jej rękę Aria – jeśli chcesz to chętnie cię przyjmiemy do mojej drużyny
- Naprawdę? – dziewczynie aż zabłysnęły oczy.
- To tylko najlepsza drużyna w całym Fairy Tail – machnęła ręką różowa – jest w niej Wendy, Charle, Jet, Kamiiru i ja – wskazała na siebie – nawet jeśli nie jestem w grupie S to i tak jestem najlepsza! Sama bym pokonała wszystkich, mam to po tacie – uśmiechnęła się. Do grupy S należą najlepsze osoby z całej Gildi. Musza się one wykazać siłą, inteligencją i powinny być doświadczone. Takie osoby mogą wykonywać misje o wiele trudniejsze oraz droższe, mają również własne pomieszczenie do którego nikt nie ma wstępu. Do grupy S należą Wendy, Kamiiru, Loke i kilku innych.
~*~
Dziewczyny udały się z powrotem do Sali głównej aby Aria mogła oprowadzić Riri po całej Gildi. Mimo tego że znają się pierwszy dzień, bardzo się polubiły. W połowie drogi Riri zatrzymała się przy wielkiej ścianie ogłoszeń.
- Musiałabym zarobić na mieszkanie… - zastanowiła się dziewczyna.
- Możesz mieszkać w żeńskim akademiku Fairy Tail, wszystkie dziewczyny tam mieszkają. Miesięcznie płaci się 40tyś kryształów – wyjaśniła jej Aria.
- Całkiem tanio, ale najpierw muszę zarobić – zacisnęła pięści – od czego by tu zacząć…
- Wybierz misje, i pójdziemy razem! Nie chce żadnej nagrody, cała powędruje do ciebie – przytuliła ją różowa.
- Jesteś świetna! A co z resztą drużyny… na pewno mnie chcecie? – Riri zaczęła bawić się palcami od dłoni.
- Pokochają cię! – Aria chwyciła ją za rękę i zaprowadziła do stolika gdzie siedziała Wendy, Kamiiru i Jet – ludzie to jest Riri, jest tutaj nowa i będzie z nami w drużynie
- Od kiedy ty nami rządzisz? – nagle za dziewczynami pojawił się Charle.
- Jakiś cud, nasz zboczeniec ma ubrania – założyła rękę na rękę Aria – zamknij się Charle, ty nie masz nic do gadania
- Odezwała się różowo-włosa idiotka – wystawił jej język. Nie minęła chwila a zaczęli ze sobą walczyć używając magii.
- Aż się napaliłam – zarzuciła grzywą – nawet powiedzenie mojego taty brzmi zboczono z moich ust – poprzez magie jej dłonie okryły się ogniem – chodź tu zboczeńcu
- Nie żyjesz za to! – ustawił się w odpowiedniej pozycji – magia tworzenia! – poprzez ręce wyczarował strzały oraz miecze z lodu i zaczął walczyć z dziewczyną.
- Są niesamowici – zaśmiała się Riri przyglądając się walce.
- Ich nie da się uspokoić, zawsze będą walczyć – dodała Wendy – miło cię poznać, cieszymy się ze dołączyłaś do naszej rodziny oraz drużyny – dziewczyny podały sobie ręce.
- To będzie niesamowite przeżycie dla ciebie – objął ją Jet uśmiechając się uwodzicielsko.
- Jet ogarnij się, Sherry zaraz cię zabije wzrokiem – uderzyła go w głowę Wendy.
- Racja! – Jet szybko się od niej odsuną.
- O co w tym chodzi? – spytała Riri wyczuwając dziwne napięcie pomiędzy tą parką.
- Sherry oraz Jet są ku sobie… ponoć w czasie jednej misji coś zaiskrzyło. Abyśmy nic nie zauważyli to Jet nadal udaje takiego podrywacza – wyjaśnił jej to Kamiiru.
- Loke pomóż, proszę! – koło niebieskowłosego zjawiła się Aria.
- Jestem magiem wody, raczej ci nie pomogę młoda – poklepał ją po głowie.
- Chciałam świeczki – dziewczyna zjadła ogień z świec, cała okryła się nim i znowu zaatakowała Charlego.
- Czym ona jest że je ogień?! To nienormalne! – krzyknęła Riri z przerażeniem.
- Taka magia smoczych zabójców, skoro Aria jest ognistym zabójcą ma płuca jak smok, może połykać ogień oraz wszystko co z nim związane co daje jej niesamowitą siłę! – Kamiiru zaczął pokazywać rysunki na tablicy i tłumaczyć wszystko ubrany jak profesor.
- Skąd zabrała się ta tablica?! – Riri znowu krzyknęła widząc co dzieje się w gildi.
- Co tutaj się dzieje?! Salamandrze… - w pomieszczeniu pojawił się Ivan Redfox. Aria również jak jej tata jest nazywana „Salamander”. Oznacza to że jest ona w połowie smokiem.
Ta osoba to Ivan, jest Magiem Żelaznego Zabójcy Smoków, pochłania metal, umie przeobrazić swoje ciało. Mimo strasznego wyglądu jest czasami miły, oraz kocha śpiewać blusa.
- Czarna Stal – szepnęła Aria podnosząc się z ziemi zaciskając zęby. „Czarna Stal” jest to przezwisko Ivana. Poprzez lekkomyślność, dziewczyna mimo młodego wieku wpada w kłopoty, nie umie dogadać się z członkami Fairy Tail oraz prowokuje do walki. Jest zbyt pewna siebie i uważa się za najlepszą.
- Jak wy się zachowujecie przy nowym członku gildi! Spokój albo ja się wami zajmę – wkurzona Wendy wstała – zbroja niebiańskiego koła – dziewczyna przemieniła swój codzienny strój na straszliwą zbroje, w tym samym czasie skierowała wszystkie ostrza na nich.
- Już jest zgoda! – Aria i Charle przytulili się do siebie.
- Założyłbyś koszulkę – przewróciła oczami różowa.
- Tak mi wygodniej – wystawił jej język. Chwile popatrzeli na siebie i z krzykiem uciekli, na policzkach każdego z nich można było zauważyć rumieńce.
- Ta dwójka cały czas się kłóci, ale w rzeczywistości coś ich ciągnie do siebie – Karen uderzyła leciutko Riri z łokcia – miło cię poznać
- Ciebie również – Riri uśmiechnęła się leciutko – właściwie dlaczego tak się kłócą?
- Każdy z nich ma zasadę aby być najlepszym, skoro również to ogień i lód… nic dziwnego że mają złe relacje ze sobą – westchnęła głośno Wendy.
- Chyba wiem jaką misje zabiorę jako pierwszą! – Riri podbiegła do tablicy, zerwała jedno ogłoszenie, dostała zezwolenie od mistrza i pobiegła do akademika.
Żeński Akademik Fairy Tail znajduje się niedaleko gildi, założona ona została ponieważ większość z członków nie ma rodziny, więc nie mają gdzie mieszkać.
- Nareszcie cisza i spokój, ci ludzie są jacyś dziwni – Riri otworzyła drzwi do pokoju i zastała… Arie?
- Cześć partnerko! – pomachała jej różowa – czekałam na ciebie!
- Co robisz w moim pokoju!? Wynoś się zboczeńcu! – krzyknęła przestraszona Riri.
- Spokojnie ja to nie Charle, chciałam się spytać czy wybrałaś zadanie… - założyła rękę na rękę.
- Aye! – podleciał do nich niebieski kot który miał skrzydła.
- Widzę latającego kota… - Riri zaskoczona usiadła na fotelu i zaczęła się wachlować - przez was mam halucynacje...
- Happy nie jest wymysłem, jest moim przyjacielem. Został on wykluty z jajka…
- Jajka? – spytała sarkastycznie Riri podnosząc brew do góry.
- Kiedy to mój tata go znalazł, myślał że to smok…
- Smok?
- Wtedy przyjaźnił się z Lissaną, która umarła ale żyje… bo poszła do innego wymiaru
- Innego wymiaru?
- Gdzie zamieniła się z swoją kopią!
- Kopią?
- No i wykluł się Happy, który jest latającym kotem mojego taty… oraz moim najlepszym przyjacielem!
- Wcale to nie było dziwne… - pokręciła głową Riri – zaraz głowa mi odleci
- To jest ta dziewczyna? Cześć jestem Happy, i nie martw się… tata Arii wchodził czasami do mieszkania jej mamy kiedy ona była naga… ja też tam byłem – uśmiechną się szeroko.
- Widzę że to rodzinne – zaśmiała się dziewczyna – czyli Natsu i Lucy… nawet moi rodzice mi o nich opowiadali, pozazdrościć
- Ty nawet nie chcesz wiedzieć jakie mi historie Happy z nimi naopowiadał, tata był niewyżyty a mama cały czas używała seksapilu którego nie miała! – chwyciła się za głowę przerażona Aria.
- Aye, sir – krzykną kot.
- To jakiś jego znak rozpoznawczy? – wskazała na Happiego, Riri.
- Pokaż mi lepiej jakie zadanie będzie do wykonania – Aria zabrała kartkę od dziewczyny – ochrona jakiegoś skarbu? Banalne, mogę zrobić z zamkniętymi oczami!
- Aye, bo to Aria! – Happy podniósł kciuk do góry.
- Jesteście siebie warci – uderzyła się w czoło Riri.
~*~
Następnego dnia Riri, Aria i Happy udali się na stracie kolejową gdzie mieli się udać do miasta gdzie przez ten dzień mają strzec skarbu. Dziewczyny zaczęły się wygłupiać, śmiać i cieszyć się z wszystkiego.
- O której wyruszamy? Ile można czekać? – spytał Charle czekając na dziewczyny z Jetem, Sherry i Kamiiru.
- Co wy tu robicie? – Riri do końca nie wiedziała co jest grane.
- Jesteśmy drużyną więc sobie pomagamy – uśmiechną się Jet.
- Ja po prostu nie miałam co robić – wzruszyła rękami Sherry.
- A Wendy? Gdzie ona jest? – dodała Aria zakładając rękę na rękę.
- Dostała misje od mistrza z Loke – odpowiedział Charle – boisz się że bez niej nie dasz rady
- Skoro jej nie ma nikt mnie nie powstrzyma aby z tobą walczyć! – różowa miała rzucić się na niego kiedy Riri ją zatrzymała.
- Dziękuje wam za pomoc, możemy ruszać razem! – zaśmiała się słodko Riri. Kiedy pociąg podjechał, wszyscy wsiedli do wyznaczonego wagonu ruszając prosto do miasta.
- Czyli mamy pilnować tylko skarbu? – podniósł brew Kamiiru.
- Wydawało mi się to łatwym zadaniem jak na pierwszy raz – odpowiedziała Riri – jej na pewno nic nie jest? – wskazała na ledwo żyjącą Arie.
- Ma chorobę lokomocyjną jak jej tata, to taki słaby punkt smoczych zabójców – zaśmiał się Happy.
- Żałosne… - skomentował to Charle uśmiechając się złowrogo.
- Zaraz… umrę – szepnęła dziewczyna zwijając się na siedzeniu.
- Tak w ogóle skąd znasz Fairy Tail? – zapytała Sherry.
- Więc wielokrotnie słyszałam tą nazwę od moich rodziców… ponoć mój tata był w tej gildzie, ale nie wiem czy to prawda – wyjaśniła im dziewczyna.
- Może ktoś go zna, powiedz jak ma na imię! – dodał Jet.
- Laxus Dreyar – powiedziała Riri. Wszyscy byli zaskoczeni tą odpowiedzią.
- Ten… Laxus? – Happy złapał za ramie dziewczynę – żartujesz?! Ten Laxus?!
- Ale o co chodzi? – zabrała rękę wystraszona.
- Laxus to jest wnuk byłego mistrza gildii, został uważany za najlepszego maga Fairy Tail w tamtym pokoleniu, nikt nie był w stanie go pokonać… mag błyskawic – wyjaśnił jej Kamiiru.
- Nie wiedziałam o tym, tata mi nigdy nic nie mówił – zdziwiła się Riri.
- Natsu wielokrotnie próbował go pokonać kiedy był młodszy, ale nigdy mu się nie udawało… dopiero wtedy jak całkowicie opanował swoją moc. Laxus miał być następnym mistrzem – dodał Happy.
- Jesteśmy już na miejscu, bieście różową i idziemy – kiedy pociąg się zatrzymał, Charle wstał i wyszedł z wagonu. Wszyscy znaleźli się w mieście Onibus, właśnie tam wojsko królewskie pilnuje bardzo ważnego skarbu. Tego dnia w czasie uroczystości cała straż jest proszona do zamku przez co nie ma kto pilnować skarbu.
- Nareszcie ląd – podniosła się z ziemi Aria – znam to miejsce… kiedyś tu byłam
- Zniszczyliśmy połowę miasta w czasie misji, już nie pamiętasz? – założył rękę na rękę Charle.
- Jakby to było jedyne miasto zniszczone przez walkę… - rozejrzała się dookoła – odbudowali je!
- Zgłośmy się do straży i zajmijmy miejsca – Sherry chwyciła Riri za rękę i zaczęła prowadzić w stronę centrum miasta.
- Pokręceni jesteście wszyscy – dodała dziewczyna – Kamiiru mnie cały czas pożera wzrokiem!
- Może mu się spodobałaś? – podniosła cwano brew Sherry – gdyby on mnie zauważał… - smutna spojrzała na Jeta który próbował rozdzielić Charlego od Arii.
- On też cię lubi, tak słyszałam – zaśmiała się dziewczyna – zagadaj, ja będę ich pilnować
- No dobrze, ale nie chcesz wiedzieć w co się pakujesz – Sherry zabrała Jeta na tyły a szczęśliwa Riri stanęła pomiędzy złą dwójką.
- Aria umieram z głodu… chodźmy coś zjeść – jękną Happy ledwo unosząc się w powietrzu.
- Też zgłodniałam – zastanowiła się chwile różowa – idźcie do skarbca! Z Happym dołączymy później! – krzyknęła do nich i odleciała unosząc się dzięki Kotowi.
- Na serio ona tyle je? – zaśmiała się Riri – tak w ogóle… czemu nie widziałam jeszcze mistrza Nastu i Lucy?
- To trochę długa historia… ale oni nie żyją – wzruszył ramionami Kamiiru.
- Więc dlaczego ona tutaj jest? Skąd zna tą magie? – założyła rękę na rękę idąc dalej.
- Wszystko zaczęło się 13 lat temu… mała Aria była wychowywana przez swoich rodziców w mieście gdzie znajduje się Gildia. Wszyscy sądzili że jak mama zostanie Magiem Gwiezdnych Duchów więc zostawiono jej klucze do bram. Pewnego dnia pojawiło się zło… - zaczął Charle.
- Naszą gildę zaatakował jakiś potwór… w tej bitwie zginęło dużo osób, również mój tata. Natsu i Lucy aby ratować miasto stracili życie – dodał Kamiiru.
- Aria została sama, wtedy ponoć przybył Igneel, jest to ojciec Nastu który jest Ognistym Królem Smoków, właśnie on odkrył w niej Magie Smoczego Zabójcy, wychował ją, ale pewnego dnia znikł… - dopowiedział Charle.
- Przyszła do Fairy Tail, opowiedziała o wszystkim jeszcze byłemu mistrzowi gildii który rozpoznał w niej córkę Natsu. Przyjęliśmy ją do naszej rodziny i zaopiekowaliśmy – Kamiiru cicho się zaśmiał.
- Sam wtedy już byłem w gildii, zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi… ale z czasem kłócimy się cały czas przez nasze charaktery, ale nigdy nie będę nienawidzić tej dziewczyny, zawsze będziemy razem pracować, śmiać się, kłócić i rozmawiać jak to przyjaciele  – kiwną głową mag lodu.
- Kiedy tylko Aria dowiedziała się ze jestem Magiem Gwiezdnych duchów, podarowała mi 10 złotych kluczy które zostawiła jej matka. Był to najpiękniejszy prezent na świecie ponieważ na świecie jest tylko 12 zodiakalnych złotych kluczy – Sherry objęła nas od tyłu rękami.
- Przyjęliśmy ją jak siostrę, jest naszą przyjaciółką na zawsze. Nawet jeśli jest jaka jest, to jest pomocna i opiekuńcza, zawsze o nas walczy – Jet zrobił dokładnie to samo i zaczął się śmiać.
- Nawet nie wiedziałam o tym wszystkim – zastanowiła się Riri.
- Jesteśmy już na miejscu, czas na zadanie – Kamiiru spojrzał na ogromny skarbiec.
~*~
W tym samym czasie Aria i Happy błądzili po mieście w poszukiwaniu reszty drużyny. Oczywiście nie pomyśleli o tym że nie wiedzą jak dojść do skarbca.
- Aria co teraz robimy? – zapytał zmęczony Happy.
- Musimy zapytać kogoś o drogę… - dziewczyna zatrzymała się nagle – czujesz to? Ciemna magia…
- Gdzie?! – rozejrzał się przerażony Happy.
- Wyczuwam jakąś ciemną magię… ktoś tutaj jest – Aria zaczęła biec kierując się za zapachem – Loke…
- On jest z Wendy na misji – wzruszył ramionami kot.
- Są tutaj, razem z Karen i Ivanem – różowa odwróciła się widząc przyjaciół – co tutaj robicie?
- Mistrz kazał nam przyjść ponieważ dostaje jakieś listy od króla że coś złego się tutaj dzieje – wyjaśniła jej Karen.
- Również wyczuwam tą magie… - dodała Wendy.
- Mój nos się nigdy nie myli, to jest gdzieś blisko – Aria zaczęła wszystkich prowadzić w miejsce skąd było czuć czarną magie.
- W ogóle czego mamy szukać?! – krzykną Loke biegnąc z resztą.
- Jeszcze nie wiem, ale coś czuje że powiązane jest to wszystko z naszą misją o pilnowaniu skarbu – zatrzymała się na chwilę Aria.
- Przecież to miasto nie ma za dużo skarbu, lepiej już by było iść coś ukraść w stolicy – wyjaśniła im Wendy.
- Chyba że oni nie chcą pieniędzy… to miasto słynie z magicznej energii która daje moc wszystkim urządzeniom tutaj, dlatego to miasto technologii. Gdyby ktoś ukradł to źródło energii, miałby moc która może rozwalić większość kraju! – krzyknęła Karen – musimy iść do skarbca, natychmiast!
- Nawet nie wiem gdzie on jest – założyła rękę na rękę Aria z zniesmaczoną miną.
- Co robiłaś zamiast iść za resztą?! – przymrużył oczy Ivan.
- Poszłam jeść – wystawiła im język dziewczyna – ale nie poddam się, ponieważ jestem niepokonana!
- Chodźcie za mną! Wiem gdzie skarbiec! – Wendy w tym czasie dowiedziała się od mieszkańców gdzie jest miejsce którego poszukują i wszyscy pobiegli za nią zostawiając złą Arię.
- Happy podrzucisz? – spytała błagalnie.
- Aye, sir! – kot chwycił dziewczynę i razem wznieśli się w powietrze.
~*~
W skarbcu reszta drużyny pilnowała złota i aby nikt nie przedostał się do środka. Bardzo znudzeni, niektórzy nawet zasypiali, Jet z Charle grali w karty raz po raz się rozbierając a Sherry wpatrywała się w blondyna jak w obraz.
- Nie wiedziałam że misje są takie nudne – położyła się na podłodze Riri – pomocy…
- Jak mamy ci pomóc? – spytał Jet, wtedy Riri zauważyła że razem w Charlim nie mają żądnych ubrań na sobie.
- Ubierzcie się! Widać wam ten tego! – zasłoniła oczy zawstydzona – jesteście okropni!
- Siema ludzie – do skarbca wbiegła Aria – wy znowu… gacie byście założyli – przewróciła oczami.
- Wam to nie przeszkadza? – Riri nie miała zamiaru otwierać oczu.
- Widząc ich prawie codziennie takich to się już przyzwyczailiśmy – machnęła ręką Sherry – traktujemy się jak rodzinę…
- Widok ich nago już też przestał działać – wskazał na dziewczyny Charle zakładając ubrania.
- Jesteście pokręceni! – jęknęła Riri odsłaniając oczy. Chwilę później zjawiła się Wendy, zaraz po niej Karen, Loke i Ivan.
- Co wy wszyscy tutaj robicie? – Kamiiru zaczął przecierać oczy budząc się z snu.
- Może coś złego się stać… musimy uważać – dodał Loke – prawdopodobnie ktoś chce wykraść magie która zasila miasto
- Niby kto by chciał to zrobić? – założył rękę na rękę Jet. W tym czasie nastąpił wybuch, w środku pojawiła się postać w kapturze. Było od niego czuć czarną magie… magie śmierci.
- Kim ty jesteś? – spytała wystraszona Karen chowając się za Ivanem.
- Nieważne kim jest, ale pokonamy tą osobę – Wendy razem z Kamiiru wyciągnęli miecze.
- Nas jest więcej! – Riri ustawiła się w pozycji bojowej – nie boimy się ciebie!
- Aria co jest? – Happy zauważył na twarzy różowej strach, zaczęła się cofać do tyłu.
- Dziewczyno to nie czas na żarty! Chodź tutaj! – krzyknął Ivan.
- Ona się boi?... przecież to nie Wendy – zastanowił się chwilę Charle. Ciało osoby w kapturze pochłoną mrok, wokół niego pojawiła się czarna mgła. Wszyscy obecni zaczęli się dusić i upadli na ziemie. Osoba zdjęła kaptur pokazując swoja twarz.
- Zeref… - szepnęła wystraszona Aria zasłaniając usta z strachu. Zeref jest najpotężniejszą osobą na świecie, ma przeszło 400lat, włada czarną magią i nikt nie jest w stanie go pokonać. Stworzył demony, klątwy i nieszczęścia które do tego czasu są na ziemi. Przez niego smoki wyginęły, zostało ich tylko kilka. Ukrywa się on w miejscach gdzie mroczne gildie go nie znajdą i nie wykorzystają do złych celów, wtedy wpada on w sen i budzi się kiedy na ziemi zaczyna pojawiać się gniew, kłótnie i chaos.
- Ty… - wskazał na Arie – Natus… - szepną zaciskając pięści – dlaczego mnie nie zabił?
- Co on mówi? Czego chcesz od niej?! – mgła leciutko opadła, drużyna resztkami sił była w stanie się podnieś.
- Natsu miał mnie zabić… sam zginą – odpowiedział Zeref.
- Ty go zabiłeś?! Zabiłeś mojego ojca! – krzyknęła dziewczyna rzucając się na niego. Jednym ruchem została odepchnięta i uderzyła w ścianę.
- Zostaw ją! – Charle również zaatakował, zaraz po nim Wendy, Kamiiru, Riri i reszta osób. Wszyscy podobnie jak różowa zostali odepchnięci.
- Miał wykąpać się w krwi… teraz świat zostanie opanowany przez mrok – po policzku Zerfa spłynęła łza. Nikt nie wiedział jak się zachować, każdy był zaskoczony tym.
- Zeref kiedyś prosił aby Natsu go zabił, ponieważ tylko on był w stanie go pokonać… aby uniknąć końca świata – wyjaśnił to Happy.
- Smoczy Zabójca kąpiąc się w krwi smoka sam się w niego zamienia… nie chciał być opętany przez złą magie jak twoja! – Aria podniosła się na równe nogi – on kochał tą gildie… to miasto… mamę… i mnie… dlatego nie chciał zamieniać się w bestie! – różowa znowu rzuciła się na niego, jednak Zeref znikł.
- Jak zawsze pojawia się i znika – Sherry i reszta podnieśli się.
- Ale o co tutaj chodzi?! Czemu on się pojawił! Co on chce od Arii! Zabije tego idiotę! – warknęła Riri.
- Spokojnie, zaraz rozwalisz budynek tymi piorunami – uspokoił ją Kamiiru – jego nie da się zabić
- Trzeba wrócić do gildii i zdać raport – Loke podszedł do Wendy, dotkną jej rany i próbował ją wyleczyć. Dzięki Magii Wody może uzdrawiać osoby ranne, potrzebuje tylko wody z której on jest zrobiony.
- Aria… - szepną Charle podchodząc do niej.
- Dajcie mi spokój – wytarła łzy i wybiegła z skarbca jak najszybciej.
- Przejdzie jej, nie martw się – szepnęła do Riri, Karen – ma czasami chwile załamania
- Ale teraz nas najbardziej potrzebuje, nie można zostawiać przyjaciół w potrzebie – powiedziała Riri.
- Czasami to jedyne rozwiązanie – dodał Jet – wracajmy już – kiwną ręką do wyjścia. Loke zabrał ranną Wendy na ręce, Sherry pomagała kulejącemu Jetowi a reszta nie była w stanie rozmawiać.
~*~
Miną tydzień od akcji z Zerfem, wszyscy już zapomnieli o tym i dobrze się bawili… wszyscy z wyjątkiem pewnej zagubionej dziewczyny.
- Uśmiechnij się Aria, bo wezwę Leo… - zaśmiała się Sherry machając kluczem, dziewczyna nic nie odpowiedziała – dobra… Złota Bramo Gwiezdnych Duchów, Leo! – przy dziewczynie pojawił się jeden z jej gwiezdnych duchów. Lew jest jednym z ważniejszych znaków zodiakalnych.
- Nie mogę pozwolić aby córka Lucy była smutna… Aria – objął ją ramieniem Leo – uśmiechnij się dla mnie – poprawił uwodzicielsko okulary.
- Zjeżdżaj – popchnęła go tak że spadł z krzesła – nie mam ochoty na nic
- Wiem że jest ci trudno, ale musisz żyć dalej! – przytuliła ją Riri – tylko mnie nie spychaj!
- Tata nie pokonał Zerfa, to było jego przeznaczenie… dziadek próbował go pokonać, tata… musze go zabić oddając swoje życie. Zabije smoka i wykąpie się w jego krwi – zacisnęła pięści Aria.
- Nawet nie próbuj! Zamienisz się w ciemnego smoka! – krzyknęła Sherry.
- Aria, znam twoich rodziców od dawna, Natsu by nie chciał abyś zabiła smoka… to twoja rodzina – wyjaśnił jej Leo – na świecie musi być zło
- On zabił moich rodziców! Ja mu tego nigdy nie wybaczę! – po policzku spłynęła jej łza.
- Tak beze mnie będziesz z nim walczyć… - założył rękę na rękę Charle – wstydziłabyś się
- To nie dotyczy się ciebie, to moje przeznaczenie – szepnęła smutna.
- Jak on idzie to ja też! – wskazała na siebie Riri.
- Tak samo ja i Wendy! – dodał Kamiiru.
- Młoda na mnie zawsze możesz liczyć – Loke zaczął niszczyć jej fryzurę.
- No i oczywiście bez nas też się nie ruszycie – Jet wskazał na wszystkich z śmiechem obejmując Sherry.
- Nie będę was narażać – szepnęła różowa.
- Zeref znowu uciekł, możliwe że pojawi się za jakieś 10 lat jak ostatnio, nie ma sensu go szukać – zaśmiała się Karen – czyli co robimy…
- Impreza! – krzyknęli wszyscy szczęśliwi.
- Dawajcie piwo i możemy się bawić! – dodała Sherry biegnąc po beczkę z piwem.
- Co ja mam z tą dziewczyną… - pokręcił głową Jet.
- Riri chyba już wiesz o co chodzi w tej gildii – objął ją i Arie, Charle – możemy zawsze na siebie liczyć, nie ważne jaki jest problem, nie ważne że się kłócimy… zawsze będziemy razem i będziemy walczyć o dobro – dodał rozbawiony.
- Ale nikt by się nie obraził jakbyś założył bluzkę – jęknęła Riri.
- Teraz ma chociaż spodenki – podszedł do dziewczyn Kamiiru z kuflami – nasze zdrowie!
- Zdrowie Fairy Tail! – krzyknęła Riri pijąc piwo.
- Nie deptajcie mi po Leo! – zaczęła panikować Sherry prawie się przewracając.
- Tylko Wendy jakaś w nie sosie… - wskazała na smutną brunetkę, Karen.
- Zostawcie to Lokiemu – puściła jej oczko Aria widząc że niebiesko włosy zbliża się do niej od tyłu próbując przytulić. Wendy wyczuwając że ktoś idzie, szybko chwyciła za miecz prawie trafiając Lokiego. Przestraszona jego obecnością przewróciła się wpadając na niego i zaczęli się śmiać.
- Są słodcy – pisnęła Karen.
- Idioto zakładaj koszulkę zanim będziesz mnie tulić! Zboczeniec! – zaczęła się rzucać Riri.
- Przyzwyczaimy ją do tego – zaśmiał się Jet.
- Chodźmy lepiej pić i tańczyć! – Sherry chwyciła za rękę Jeta i próbowała upić. Właśnie tak magowie z Fairy Tail są rozpoznawani i uważani za najlepszych w kraju… pokazują oni jaka więź jest między przyjaciółmi, że nigdy nie powinniśmy ich tracić oraz zawsze powinni się wspierać. Ta Gildia dowodzi że zawsze można mieć u nich wsparcie, mimo kłótni, wojen i walk między sobą… czym byłaby przyjaźń bez sprzeczek? U niektórych może wyjść coś więcej niż tylko przyjaźń.

5 komentarzy:

  1. Wcale nie wyszło dziwnie :D
    PO prostu trzeba czytać z zrozumieniem ^^
    Jednorazówka jest świetna, anime może więcej nauczyć w życiu niż cokolwiek :D
    Szkoda, że życie to nie anime. Fajnie byłoby posiadać taką moc jak kontrolowanie błyskawic i tak dalej :D
    Jednak Charle i Jet mogliby chodzić w ciuchach, a nie :D Mniejmy nadzieję, że Riri się do tego w końcu przyzwyczai i nie będzie cały czas marudzić na ich widok :D
    Co do Ari i Charle to są słodcy *.* tak samo jak Wendy i Lok, czy Sherry i Jet :D
    Szkoda, że nie ma tak w prawdziwym życiu ;D moce, misje, piwo hahah xd
    Jednorazówka świetna :D Czekam na rozdział ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mow za siebie... Piwo jest i tutaj xd
      Dziekuje Domi za ten komentarz :*

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, Manga i Anime to nie moja bajka, ale i tak opowiadanie mi się podobało. Może dlatego, że w bohaterach widziałam kogo chciałam, nie wiem... Opowiadanie świetne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super nie przepadam za anime ale jednorazówka była nieziemska czekam na 98 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boska <3 Jak zawsze kochana :)

    ps. http://wholookslikeanangel.blogspot.com/2013/12/rozdzia-iii.html zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Everyday i'm Shufflin!!