Strony

piątek, 12 lipca 2013

Część 77

Jak praktycznie nie dodawałam to teraz dodaje z dnia na dzień xD Ale kto mi zabroni :P
Następne dziwne wyzwanie... ahhh moim zdaniem Jamsa zadanie będzie w poziomie hard xd Reszta... ojjj zobaczycie xD

Dochodzi 45 tyś wejść! *O* Powolutku, po cichutku... trololololo xD
Zapraszam na następną część! :D



*Z punktu widzenia Sylwii*
Obudziła mnie rozmowa Jamsa z kimś przez komórkę. Nie wiedziałam o co chodzi, w końcu dopiero co wstałam. Podniosłam głowę i zobaczyłam zabieganego grzywacza który przeglądał coś na laptopie, byłam okropnie ciekawa o co mu chodzi.
- James wszystko w porządku? – podniosłam się z łóżka i mocno przytuliłam bruneta.
- Wybierzemy się na małą wycieczkę – poruszał cwano brwiami – przyśnił mi się pomysł dla Pati
- Świetnie! Powiesz co to będzie? – uśmiechnęłam się szeroko.
- Zobaczysz skarbie – cmokną mnie w usta, jak ja nie lubię jak ktoś ma przede mną tajemnice – czas na następny dzień wyzwania – pomachał mi dużym lizakiem przed twarzą.
- Po co ci to? – wskazałam zdziwiona na lizak.
- Nasza dzidzia pewnie lubi lizaki, trzeba pomęczyć Pati – wzruszył ramionami i mnie pocałował.
- Podły jesteś – wystawiłam mu język.
- Za to mnie kochasz – cmokną mnie jeszcze raz w usta i wyszedł. Aż mi szkoda tej dziewczyny, cały dzień udawanie dziecka… w końcu sama tego chciała, a fajnie by było mieć służącą. Przebrałam się szybko i zeszłam na dół, jeszcze kilka osób nie wstało a cała reszta wyglądała jak zombii.
- Gdzie nasza dzidzia? – zapytałam zacierając ręce z śmiechem.
- Ubiera się – powiedział Carlos pijąc kawę – nie odezwała się ani słowem do mnie, chyba jest zła
- Za takie coś? Bez przesady – zaśmiał się Kendall.
- Wiesz jaka jest – dodałam siadając przy stole – chyba idzie… - usłyszałam czyjeś kroki, niestety była to Vai.
- Ty tak wcześnie wstałaś? – James zaskoczony spojrzał na nią dziwnie.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne – przewróciła oczami i poszła w stronę lodówki – głodna byłam
- Dzień Dobry – usłyszałam słodki głos Pati, odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę w przesłodkiej białej sukience, z rozpuszczonymi włosami która machała nam uśmiechnięta. Normalnie zakochać się i umrzeć. Ciągle robiła słodkie minki i uśmiechała się szeroko.
- Cześć Pati – jako pierwszy odezwał się Kendall. Wszyscy byli tak w szoku że nikt nie wiedział co powiedzieć.
- Pat to dla ciebie – zaśmiał się James dając jej lizaka.
- Lizaczek! – pisnęła zachwycona chwytając za niego – dziękuje – przytuliła się do Jamsa i zaczęła lizać lizaka.
- Jaka słodziutka – zaczęłam się bujać patrząc na tą sytuacje.
- To ciekawe jakie dzieci by były Pati i Carlosa – zaśmiała się Vai pijąc kawę.
- Carlos! – Pati szczęśliwa pobiegła do Latynosa i usiadła mu na kolanach – kochasz mnie? – cały czas zmieniała głos i mówiła jak dziecko.
- …tak, tak – otrząsną się.
- Psytul – zrobiła minę smutnego pieska i wtuliła się w Carlosa.
- Oooooooo! – pisnęłam i zaczęłam szarpać Jamsa w ramie i gryźć go po ręce – jaka słodkaa!
- Smacznego Sylwia – James zabrał swoją rękę i mnie przytulił – ale nie jedz mnie więcej
- Widzę ze wyzwanie się już zaczęło – przyszła do nas Jenny.
- Dzień dobry! – pomachała jej Pati nadal tuląc Carlosa.
- Świetnie jej idzie – kiwną głową Kendall – może ją tak gdzieś zabrać
- To nie głupi pomysł – wskazałam na niego rozbawiona – do parku?
- Dlacego ten pan wygląda jak pani? – Pati wskazała na Jamsa a wszyscy wybuchli śmiechem – ta Pani tuli dziewczynę, ona się pewnie boi
- Kocham ją za to – Vai przytuliła się do Pati i Carlosa – dziękuje Pati
- Jestem facetem a nie kobietą – wystawił nam język James.
- Ale jesteś tego pewny? – zapytała Jenny podnosząc cwano brew.
- Chodzimy do tego parku – przewrócił oczami i wyszedł. Jak ja go lubię denerwować, sam to robi innym ale on się słodko wkurza.
*Z punktu widzenia Pati*
Skoro mam być dzieckiem można to wykorzystać, każdy wie że dziecku wszystko można… wymęczę ich, na pewno ich wymęczę. Byliśmy na wycieczce w parku, oczywiście skorzystałam z okazji i cały czas Carlos nosił mnie na barana, ja tylko pytałam się o wszystko.
- A cio to jest? A dlacego ta pani wygląda jakby zjadła piłkę? Cemu ta Pani wygląda jak buka? Po cio ten samochód? Dlacego świeci słońce? Skąd jest tutaj tyle ludzi? – oglądałam się w każdą stronię pytając o każdą rzecz którą napotkam. Ludzie patrzeli na mnie dziwnie a reszta była załamana już moimi pytaniami.
- Żałuje teraz mojego pomysłu – szepnęła Jenny siadając na ławce w parku.
- Ja chce balonik! – krzyknęłam na cały głos widząc balony koło siebie.
- Nie Pati – powiedział stanowczo Carlos.
- Ale.. ale.. ja chce balonik! – rozryczałam się nadal krzycząc. Wszyscy przerażeni spojrzeli na mnie nie wiedząc co zrobić.
- Pati nie płacz, trzymaj – Logan podał mi balonik który przyniósł od sprzedawcy.
- Dziękuje – przytuliłam się do rzeczy i zaczęłam się nią bawić.
- Nadal chcecie mieć dzieci ludzie? – zapytała Vai przyglądając mi się.
- Dzieciaczki są okropnie słodkie! Spójrz na nią! – wskazała na mnie Sylwia, wtedy zrobiłam słodką minkę – ooooo Pati chodź do mnie! – wystawiła ręce. Szybko do niej podeszłam i mocno przytuliłam śmiejąc się przy tym.
- Moje kochanie umie zajmować się dziećmi – uśmiechną się szeroko James.
- Jenny pewnie też byłaby świetną matką – wystawił mu język Kendall.
- Ja o czymś nie wiem? – blondynka podniosła zdziwiona brew.
- Kochanie nic nie słyszałaś, zobaczysz w przyszłości – uspokoił ją Kendall, ale chyba mu to nie wyszło.
- Ja za to nie wyobrażam sobie Vai jako matki – zaśmiała się Sylwia puszczają mnie.
- Byłabym super matką! Chociaż nie taka sztywną jak ty – założyła rękę na rękę niebieska.
- Ona mówi prawdę – obiją ją Logan – w końcu Vai jest kochana i opiekuńcza
- Jak coś chce – wzruszyła ramionami czerwona. Korzystając z okazji podeszłam do jakiegoś mężczyzny który czytał gazetę na ławce w parku.
- Pseplasam, zgubiłam moich opiekunów i nie wiem gdzie są… boje się sama tutaj być – popatrzałam na niego z miną baaardzo smutnego pieska.
- Powiesz jak oni wyglądali? – zapytał troskliwie odkładając gazetę.
- Bardzo się boje plose pana – oczy zaczęły mi się szklić. I niby ja nie mogłabym być aktorką…
- Chodź mała, zaraz się tym zajmiemy – wstał i chwycił mnie za rękę. Nie wiem czy mężczyzna był ślepy czy głupi że nie rozpoznał tego iż nie jestem dzieckiem a 20-letnią dziewczyną ale chociaż było ciekawie. Zaprowadził mnie do policjanta który akurat pilnował porządku w parku.
- Ta dziewczyna przyszła do mnie mówiąc że zgubiła opiekunów… może pan jej jakoś pomóc? – zwrócił się mężczyzna do policjanta. On jedynie dziwnie na mnie spojrzał, przetarł oczy i niezorientowany zaczął drapać się po głowie.
- Dobrze, jak się nazywasz… dziecko – zaczął policjant.
- Jestem Pati i mam tyle latek – pokazałam mu 6 palców z uśmiechem.
- Taka jakaś… wyrośnięta jesteś – przyjrzał mi się dokładnie, w tym czasie mężczyzna którego zaczepiłam poszedł dalej czytać gazetę.
- Bardzo się boje plose pana… opuścili mnie, nie pamiętam gdzie mieszkam… - zrobiłam smutne oczka. Policjant coś zaczął pisać w notatniku pytając się o kilka rzeczy, niestety nic ode mnie się nie dowiedział.
- Pati tutaj jesteś! – usłyszałam głos Carlosa który do nas podbiegł – gdzie zniknęłaś? Szukaliśmy cię!
- Carlos! – uwiesiłam mu się na szyi i mocno przytuliłam – znalazł go pan
- Jakiś mężczyzna ją znalazł mówiąc że szuka opiekunów… proszę na nią uważać na następny raz… - powiedział policjant.
- Będę uważać – zabrał mnie na ręce Latynos – do widzenia
- Papapap – pomachałam policjantowi kiedy odchodziliśmy w kierunku domu – idziemy na lody?
- Pati proszę przestań chwilowo udawać, chce pogadać z tobą jak z normalną dziewczyną, obiecuje że cię nie wydam – spojrzał w moje oczy.
- Ale o cym pan mówi? – pomrugałam oczami słodko. Ja znam te numery… myśli ze uda mu się tak szybko mnie złamać? Po moim trupie! Poszliśmy do domu gdzie cała reszta zmartwiona na mnie czekała. Usiadłam na podłodze bawiąc się pilotem od telewizora.
- Daj włączę ci – Jenny zabrała pilot i włączyła na jakieś bajki.
- To co robimy jutro? – zapytał Logan obejmując Vai.
- Jedziemy na wycieczkę – klasną w ręce James.
- Powiesz wreszcie gdzie mamy jechać? – Sylwia przewróciła oczami zaciekawiona.
- Jedziemy w Alpy! – krzykną zadowolony. Zaczęłam kaszleć i się dusić z wrażenia… po co mamy lecieć w góry!... zaczynam się bać co się stanie…
- Pati żyjesz? – zapytała rozbawiona Vai – zaskoczyło dziecko?
- Idę lulu – szepnęłam przerażona i poszłam w stronę pokoju. Boje się jutrzejszego dnia… mam nadzieje ze James nie wymyślił nic takiego strasznego.

9 komentarzy:

  1. Szatan się w niej obudził i im dopiekła. Biedny policjant. Będzie miał uraz do końca życia. Alpy? Co ten James wymyślił? Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww Patii jaka słodka dzieczynka czekam na nn zapraszam do mnie na http://you-and-i-lost-in-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuje policjantowi hahaha :D
    I ciekawe co ten James wymyślił.. Co można robić w Alpach? No chyba tylko kogoś zrzucić haha :D
    Czekam na kolejny <3

    ~@aduss_angelika

    OdpowiedzUsuń
  4. James co kombinujesz?! Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. o jej Patrycja jako małe dziecko ^^ jakie to słodkie <3 na miejscu ludzi w parku bym ją wyściskała :D a James co wymyślił? czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. co jak co,ale Jenny miała dobry pomysł ze słodkim dzieciaczkiem <3 fajne fajne :) czekam na na następną część

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Super! czekam

    OdpowiedzUsuń
  8. oj James zawsze go lubiłem wzoruje się na nim ,ale taki wariatem nie jestem by wysyłaś ludzi w Alpy XD czekam

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha xd świetny rozdział^^
    James o boshe... on ją wykończy tam O.o
    Pati jest suooodka jako małe bobo ^^ oooo x333
    normalnie zakochać sie i umrzeć xd
    No nic... ja lecę czytać daleeej ^^

    OdpowiedzUsuń

Everyday i'm Shufflin!!