Część 50

Siema ludzie! Dzisiaj jest 50 rozdział! Tak daleko doszłam że aż płakać mi się chce... to zasługuje na mała imprezę!

 Lubie takie imprezki ^^ Więc chce podziękować Sylwii za tą jednorazówkę przez którą płakałam... biedna przeczytać nie mogłam tego! xD Więc "This is real, this is me"... zebrało mi się na piosenki Demi Lovato ^^ Zapraszam na oto następny rozdział xd

*Z punktu widzenia Lili*

- Czyli dzisiaj na miasto? – zapytała Karolina stojąc koło mnie na przerwie.
- Jasne! – krzyknęłam szczęśliwa – Pati masz zwolnienie? – zapytałam się brunetki która stała oparta o ścianę i pisała sms… robi tak co chwile.
- Co? – spojrzała na nas – oooo jaki kochany – pisnęła i znowu zaczęła pisać.
- Zostaw już Carlosa w spokoju! U nich jest już późno – uderzyła ją w głowę Karolina.
- Ale on pisze że mnie kocha i tęskni – uśmiechnęła się promiennie.
- W ogóle Karolina to wszystkiego naj! – przytuliłam czerwoną. Dzisiaj jest 9 maja i są imieniny naszej wariatki! Trzeba to jakoś uczcić…
- Dzięki! Chociaż ty pamiętałaś – odparła czerwona.
- Przepraszam że się zakochałam no… Tęsknie za nim – Pati spuściła głowę.
- Ty się od niego uzależniłaś! Daj mu trochę żyć bo będzie mieć ciebie dosyć – wzruszyłam ramionami.
- Macie racje – Pati spojrzała na komórkę i ją wyłączyła – jestem teraz w Polsce i mam własne życie… przeżyją beze mnie. Korzystać będę tylko z Polskiego numeru i nie będę się z nimi kontaktować. Obiecuje to wam – kiwnęła głową zadowolona.
- I super! Wiesz mi że na końcu z kijami by cię gonili – zaśmiałam się.
- Ciężko z tobą wytrzymać – powiedziała Karolina i spojrzałyśmy na nią. Ta znowu zaczęła pisać sms! Ile można?!
- PATI! – warknęłyśmy złe.
- Nie chciałam! – schowała komórkę – kocham was?
- Właśnie widzimy – przewróciłam oczami.
- No bo… no ehhh! Ja go kocham i jakoś dziwnie mi jak z nim nie gadam… - jęknęła.
- Dlatego my ci pomożemy się od uzależnić i dzisiaj będziemy się bawić! Trzeba opić moje imieniny – zaśmiała się Karolina.
- Trochę rozrywki mi się przyda, jakaś sztywna ostatnio jestem – powiedziała Pati.
- Trzeba wyciągnąć ten kij z dupy i idziemy! – chwyciłam ją za rękę.
- Mamy teraz EDB… po lekcji możemy iść – zaśmiała się czerwona.
- Po co nam to? Uważaj bo ktoś przejdzie koło nas i zacznie się dusić – wybuchłam śmiechem.
- A jakby nagle nadeszło tsunami… wato wiedzieć co trzeba zrobić – wzruszyła ramionami.
- Morze specjalnie przepłynie całą Polskę aby zalać szkołę i nas – zabrałam torbę widząc że Pan idzie.
- Hihihihi x3 – pisnęła Pati znowu stukając w klawiaturę. Wkurzona chwyciłam za komórkę i wyrzuciłam ją na schody, spadła na sam dół gdzie chodzili inni uczniowie.
- Ej! Stać! Nie deptać Carlosa!!! – krzyknęła i zbiegła na sam dół, wywaliła się i prześlizgnęła prosto do komórki którą przytuliła do siebie – skarbie nigdy mnie nie opuszczaj – zamknęła oczy i leżała tak na środku korytarza.
- Jesteś uzależniona! – powiedziałam stojąc na schodach.
- Bla bla bla! On jest mój! – warknęła i nadal tuliła telefon. Przewróciłam oczami i weszłam do klasy gdzie usiadłam się na swoim miejscu czekając aż zacznie się ta męcząca lekcja. Po chwili do klasy weszła Pati łapiąca się za brzuch z bólu i ciągnąca torbę za sobą.
- Śledziona? – wybuchłam śmiechem.
- Jakiś debil mnie nie zauważył i nadepną! – usiadła koło mnie i położyła głowę na ławce.
- Dzień Dobry – powiedział nasz nauczyciel wchodząc do klasy, jest nawet fajny ale jakiś dziwny… był kiedyś ratownikiem a teraz uczy nas wf i edb – dzisiaj omówimy krwotoki – napisał na tablicy temat.
- Tylko nie o krwi, tylko nie o krwi – szepnęła Pati zakrywając się torbą – niedobrze mi się robi jak gadają o ranach…
- Co w tym strasznego? – podniosłam brew.
- Jak słyszę to mi się słabo robi… jak widzę nie jest tak źle. Najgorsze jak ktoś się tnie – brunetka wyciągnęła zeszyt.
- Hmm.. bierzemy żyletkę i leciutko przesuwamy po nadgarstku, krew zaczyna ci lecieć – szepnęłam udając że się tnę.
- Przestań! – krzyknęła wystraszona zatykając uszy. Kocham ją denerwować ^^
- Zacznijmy od rodzajów krwotoków… jest zewnętrzny czyli jak rana jest otwarta i…
-…wewnętrzny? – zapytała Pati słuchając nauczyciela.
- Dobrze! – spojrzał na nas – a co się dzieje w wewnętrznym krwotoku?
- Eeee… jestem tylko dzieckiem ja nie wiem – szepnęła Pati wystraszona.
- No gdzie może się wylać ta krew? – rozłożył ręce nauczyciel.
- W nosie? – podniósł rękę Tomek.
- A słyszeliście o czymś takim jak mózg barany? – jękną nauczyciel. On często nie wytrzymuje z nami, ale jak każdy nauczyciel ^^ Ciągle jesteśmy najgorszą klasą… Nasz kochany nauczyciel nazywa nas baranami bo nimi jesteśmy.
- Krwotok z nosa nie może być? – powiedziała Pati opierając się o stół. Ta jak zawsze musiała się o wszystko pytać i wszystko zgadywać… medna xD
- To już jest inna rzecz… Mogą być takie objawy jak szum w uszach, mroczki przed oczami, bladość skóry, zimny pot i utrata przytomności. Jak taki cwaniak ci zemdleje to lepiej bo nie będzie krzyczeć że coś go boli – położył rękę na rękę nauczyciel.
- To jak my mamy tą osobę uratować? – podniosłam brew.
- Przykłada się opatrunek i wzywa lekarza, nic więcej! Jeśli zrobimy jakąś krzywdę poszkodowanemu to może nas do sądu pozwać – odpowiedział.
- Jak żyje to źle jak nie żyje to dobrze? – zapytał się Łukasz.
- On żyje tylko że stracił przytomność! ! Wy udajecie takich idiotów? – załamał się nauczyciel.
- Tańczy dla mnie na rurze – zaczął nucić Arek na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Zaraz taką rurą w łeb dostaniesz – usiadł się na miejscu i zaczął coś pisać w dzienniku. Możliwe że to koniec i nic nas nie nauczyli! Jak na każdej lekcji *O* Kocham to! Usłyszeliśmy dzwonek na przerwę i  wszyscy szybko wyszli z klasy. Nareszcie koniec lekcji i możemy iść na miasto!
- Gdzie ja mam to zwolnienie – zaczęłam szukać indeksu po torbie.
- W ręku… - powiedziała Karolina a ja wybuchłam śmiechem – a Patitek gdzie?
- Zgubiła się? – zaczęłam się rozglądać. Mała zmora znowu gdzieś poszła… grrrr xD

*Z punktu widzenia Pati*

Wyszliśmy z klasy i szybko pobiegłam z indeksem do Pani która „zajmuje się” nami w świetlicy. Cieszę się ze wyskoczymy razem na miasto i później będziemy pić! Mam te 20 lat więc mam prawo xD Stara jakaś jestem… Jeszcze wypadałoby zrobić prawko… nie chce mi się xD Podałam Pani indeks i spojrzałam na komórkę… chciałam napisać ale wszyscy mają racje! Jestem uzależniona!... może chora z miłości? Trzeba się jakoś uspokoić bo wreszcie będzie mieć mnie dość, teraz lepiej zająć się szkołą. Poszłam po płaszcz ponieważ jeszcze jest zimno… w LA takiego problemu nie ma! Chociaż na końcu maja będziemy umierać z ciepła xD Stanęłam koło wyjścia i rozglądałam się za dziewczynami… mogłam chwile poczekać ale jakoś nie miałam weny.
- Buuuu! – krzyknęły a ja podskoczyłam z krzykiem chwytając się za serce. Wystraszyły mnie mendy!
- Chcecie abym wylądowała w grobie?! – warknęłam wkurzona.
- Ja miałam nadzieje że trzymasz komórkę i ją upuścisz – zaśmiała się blondynka.
- Bardzo śmieszne… obiecałam coś? Ja obietnic próbuje dotrzymywać – wystawiłam na nią język.
- To teraz chlanie, jaranie i ruchanie! – klasnęła czerwona w ręce.
- Nie jaram i nie rucham – założyłam rękę na rękę.
- No dobra, dobra – zaśmiała się Karolina i pociągnęła nas za rękę. Chciałyśmy iść jeszcze do pizzerii i później wszystko po kupić. Lubię te nasze wspólne wypady na miasto ^^
- OOo-Oooo-Oo-o-o-o-oooo – zaczęłyśmy śpiewać piosenkę BTR idą chodnikami. To dziwnie wyglądało ale nie moja wina że ta piosenka pasuje do każdej sytuacji.
- When you go… Big Time! – krzyknęła Karolina ciesząc się jak głupia.
- Spokojnie bo smerfy cie jeszcze chwycą – poklepała ją po ramieniu Lili.
- Twoje marzenie od zawsze – powiedziałam kiedy weszłyśmy do jakiegoś sklepu. Wolimy kupować napoje w normalnym sklepie niż w pizzerii… tak zawsze robimy. Ja jak zawsze kupiłam napój energetyzujący „Power be”, reszta kupiła to samo, później się wrócimy po alkohol. Weszłyśmy do pizzerii i zajęłyśmy stolik.