Strony

piątek, 28 grudnia 2012

Część 37

Nareszcie nadszedł czas na następny rozdział!!! Wcześniej tylko jednorazówki i jednorazówki... i nic więcej xD Zanim jednak przejdziemy do rozdziału chce ogłosić pewną nowinę... przez jakby taki podobny scenariusz do wywiadu xD

Dz: witam witam to znowu ja!!! Mamy już królową i króla tego bloga czy tam filmiku!!! Jestem tak dumna z nich że aż... no popłacze sie xD Bez konkurencyjnie! Co mnie najbardziej dziwi, królową zostaje Pati!!!!
Pati: Woooohooo! Dostane coś?
Dz: kopa w dupę :P
Pati:... Vai chcesz być królową?! xD
Dz: Żartowałam xD Królem zostały dwie osoby... Logan i James!!!
P/J/L: Że jak?!
Dz: a teraz możecie sie pocałować ^^
V/S/C: NIE!!!!
Vai:...znaczy... róbcie co chcecie, ja mam chłopaka :D
Dz: gratuluje wam ^^ Prawie Carlos by was przegonił ale... cienki jest xD
Carlos: zobaczymy jak będziesz coś chciała -.-
Pati: iiiii jestem królową *O*
James: a ja jak zawsze król ^^ A to mój głupszy brat Logan...
Logan: wmawiaj sobie :P
Dz: mamy jeszcze pytanie do Jamsa i Carlosa zadanie przez "Nicole rusher"... Czemu jesteście tacy napaleni?
James: moja wina że mam taką seksowną dziewczynę?!
Carlos: ja chociaż sprawdziłem w praktyce ^^
James: też tak chce... no one nas prowokują! Napalają nas a później są złe!
Carlos: nie wiadomo co zrobić bo jest krzyk!
P/S: ehem... na nich!!!! (zaczynają ich gonić)
Dz: mam nadzieje ze jakoś ci to wytłumaczyli xD Kendall zostaw już tą ścianę...
Kendall: (wali w ścianę z głowy) to ty mi daj jakąś normalną dziewczynę!!!
Dz:... jeszcze nie xDDD No toooo...
Vai: STOP!!!! Noah odpisz wreszcie na tego sms!!!!
Logan: NIE!!!... znaczy... szkoda kasy?
Dz: zapraszam na rozdział bo coś czuje że mam migrenę...
 

I tak to bywa z nimi xD Jeśli nie pamiętacie co było w poprzednim rozdziale to wchodźcie na rozdział 36 i zobaczcie końcówkę! Dzięki za miłe komentarze i zapraszam!: 

Głupia Pani… głupia lekcja… głupie wszystko… powoli szłam do gabinetu. Po drodze weszłam do sklepiku. 
- Dobry – uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu.
- W czasie lekcji? – spojrzała na mnie Pani sprzedawczyni.
- W drodze do dyrektora… po proszę 2 puszki Pepsi i 2 Marsy… no i lizaki kwaśne… najlepiej 5! – zaśmiałam się.
- Wpisać do rachunku? – zapytała podając produkty.
- A niech Pani wpisze… nie mam kasy przy sobie dzisiaj. Biedaaa! – spakowałam wszystko do plecaka -  dowiedzenia – radosna wyszłam z sklepiku i szłam dalej w stronę dyrektora. Weszłam do gabinetu uśmiechnięta i usiadłam na fotelu patrząc na dyrektora kiwając głową i ciesząc się jak głupia.
- Kogo tu przywiało… Witam Patrycja – powiedział dyrektor spoglądając na mnie.
- Co ja mówiła… nie Patrycja! Mr. Marek dzisiaj nie w sosie? – zaśmiałam się.
- W sosie… co się stało ze przyszłaś? – zapytał.
- J. Niemiecki i spóźnienie się… wie pan jak to jest! Jestem pokrzywdzona umysłowo więc mam prawo się spóźniać – mruknęłam.
- Kto powiedział ze pokrzywdzona umysłowo? – zaśmiał się.
- Policja, psycholog i ludzie w szpitalu! Debile uwięzili mnie w jakimś pokoju z gąbki… Mam myśli samobójcze xd ciekawe gdzie xd – rozłożyłam się wygodnie na fotelu.
- Jestem dość zajęty – jękną patrząc na papiery.
- Nie będę przeszkadzać… posiedzę i poczekam na następną lekcje, no jak mnie na nią wpuszczą. Nie chce iść na świetlice, ale mogę Panu pomóc ^^ - powiedziałam uradowana.
- Siedź spokojnie i nie wariuj… nawet jeśli to u ciebie nie możliwe – zaczął coś pisać.
- To jest ten mikrofon do wzywania uczniów?! – spojrzałam na mikrofon który był na biurku – kupił go pan? Boskooo! Wypróbuje ^^ - chwyciłam za niego.
- Stój! – krzykną dyrektor.
- Witam uczniów tego dziwnego gimnazjum! Do gabinetu proszona Liliana Kubiak… powtarzam Liliana Kubiak… no homar tez może przyjść – odstawiłam mikrofon.
- Za jakie grzechy? – załamał się Pan Marek.
- Też Pana lubię ^^ a w 4 raźniej! Nie chciałam tu sama siedzieć… - zaśmiała się. Po kilku minutach weszły dziewczyny.
- Wzywał nas Pan? – weszły powoli do gabinetu.
- Jakie wystraszone xd Siadać na fotelach i nie gadać – powiedziałam.
- Pati? Jeszcze w gabinecie? – zapytała Lilka.
- Wole tu siedzieć, a sama nie chciałam… Mr. Marek załatwia jakieś rzeczy wiec mamy być cicho – spojrzałam na dziewczyny.
- Spoko – usiadły na fotelach. Na końcu cała nasza 4 zaczęła grac w karty… Niestety dzwonek musiał wszystko zepsuć jak zawsze! Chociaż kocham dzwonki za ich dzwonienie w odpowiednich chwilach ^^ np. wtedy kiedy jestem przy tablicy. Następna lekcja to była Matematyka… No chyba kogoś boli abym siedziała na matematyce! Przeważnie na lekcjach panuje chaos! I to nie żarty… nasza klasa jest nieposkromiona na tej lekcji. Na szczęście ja z Lilką siedzimy w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Leżałam na książce słuchając o trójkątach. Nie mam pojęcia czemu skojarzyło mi się to z czymś innym niż kilka ścian xd Po chwili dostałam sms od Vai z jakimś obrazkiem. Ciekawa spojrzałam na niego i jakby ten bobas w pieluszce z strzałami wbił mi w serce kilka swoich strzał. Była fota Carlosa ale to już taka słodka, taka… no wiecie jaka! Momentalnie prawie bym zleciała z krzesełka i upuściłam komórkę.
- Kuźwa – zaczęłam ją podnosić gdy zauważyłam nogi nauczycielki – witam panią – spojrzałam na nią.
- Co się z tobą dzieje? – zapytała.
- System mi padł… mózg rozjebany! Po prostu HOT! – oparłam się łokciem o ławie i zaczęłam marzyć.
- Zakochana xd – zaśmiała się Karolina.
- Ciekawe w kim… - przewróciła oczami Lilka.
- Pewnie we mnie – zaczął Łukasz – wszystkie niewiasty na mnie lecą – poruszał brwiami.
- W tobie nawet małpa by się nie zakochała! Własny sąsiad takie rzeczy wygaduje już.. Boże czy ty to widzisz?! – rozłożyłam ręce.
- No to zapraszam do tablicy – powiedziała Pani podając mi kartkę z zadaniem. Przełknęłam ślinę i podeszłam radosna do tablicy. Spojrzałam na kartkę z taką dziwną miną. To jest matma czy jakiś kod szatana? Uśmiechnięta narysowałam na tablicy wielkie serce i przytuliłam sie do niego.
- I jak ci idzie? -zapytała nauczycielka patrząc na tablice - co to ma być?!
- Dowód mojej wielkiej miłości... ja tak bardzo go kocham... - szepnęłam zjarana. Tak mi latały motyle w brzuchu że masakra!
- Usiądź się Patrycja i nie gadaj więcej - wykazała na ławkę a ja radosna usiadłam się. Takiego zacieszu to nigdy jeszcze nie miałam. Jednak wszystko kiedyś sie kończy... następna jest Muzykaa!
- To może dzisiaj zaśpiewa... ooo Patrycja chodź - powiedziała ta pusta baba w czasie lekcji.
- Ja nie śpiewam proszę Pani! - podniosłam rękę.
- To na ocenę .. nic nie zaśpiewałaś od początku roku! Jeśli nie przyjdziesz to wpisze ci zagrożenie - powiedziała nauczycielka a mnie aż zmroziło.
- Wstydzę sie nooo! - wstałam gwałtownie - nie umiem śpiewać i koniec kropka!
- Chodź chodź Patrycja...
- Pati!!! Czy to tak trudno zapamiętać czy się nauczyć?! Mówcie do mnie Pati bo Patrycja za oficjalnie brzmi!!! - podeszłam do tablicy i napisałam wielkimi literami moje imię - P-A-T-I ! - krzyknęłam na cały głos zdenerwowana. 

- Niech ci będzie – przewróciła oczami.
- Patrycja Majewska proszona do gabinetu dyrektora – usłyszałam głos w głośniku.
- Ktoś się za mną chyba stęsknił… - przewróciłam oczami i chwyciłam za plecaki po czym wyszłam w klasy. Niestety gabinet był blisko tej klasy więc szybko dotarłam do dyrektora.
- Usiądź – powiedział Pan Marek.
- O co chodzi? Już 2 raz u Pana jestem tego samego dnia… - usiadłam.
- Chodziło o ten hałas na lekcji… - spojrzał na mnie.
- No bo ile razy można tłumaczyć… to za oficjalnie brzmi! Nie jestem prezydentem czy coś takiego – rozłożyłam ręce. 
- Niestety muszę pogadać z twoimi rodzicami o twoim zachowaniu… ostatnio bardzo dziwnie się zachowujesz – podał mi kartkę z wezwaniem.
- Pan chyba żartuje. Raz już byli tutaj i zabiją mnie jak znowu będą musieli słuchać kazania na mój temat… nie dość że nauczycielki już mają mnie dosyć to jeszcze Pan strzela focha i chce gadać z moimi rodzicami – jęknęłam.
- Mają się wstawić jutro po lekcjach… a teraz uciekaj bo spóźnisz się jeszcze na autobus – zaczął mnie poganiać.
- Już idę – wstałam – do jutra – wyszłam z gabinetu i zaskoczona kierowałam się w stronę przystanku… Wyglądałam trochę jakbym zobaczyła ducha albo jak zombi. 
- Wszystko ok? – spojrzały na mnie dziewczyny gdy czekałyśmy na autobus.
- Robię nalot na szkole z Suzi… dostałam wezwanie! Znowuuu – jęknęłam załamana.
- Uuuuu masz przechlapane, rodzice cie zabija! – powiedziała Karolina.
- Nawet mi nie mów… Już nie żyje – oparłam się o Lilkę.
- Nie jestem podpórką – wkurzona zrobiła krok do przodu a ja się wywaliłam.
- Dzięki! – położyłam się na podłodze i tak leżałam. Po chwili usłyszałam trąbienie a ja tylko podniosłam głowę.
- Rozjechać cię?! – krzykną pan Robert wyglądając przez szybę.
- A niech pan mnie przejdzie… będzie o jednego wariata mniej – machnęłam ręką i znowu się położyłam.
- Nie załamuj mnie – Lilka chwyciła mnie za rękę i razem z Karoliną przeniosły mnie na chodniki.
- To teraz wstawaj i wsiadamy do autobusu – kopnęła mnie Karolina w brzuch.
- Gdzie z tymi nogami?! W ciąży jestem xd – zaśmiałam się i wstałam, poprawiłam bluzkę, pożegnałam się z Lilką i wsiadłyśmy do autobusu. Jak zwykle w autobusie nie dało się nudzić. Wariujemy jakbyśmy coś brali xd Nadal załamana wysiadłam z autobusu i zaczęłam iść w stronę domu.
- Dyrektor po co cię wzywał? – zapytał Łukasz doganiając mnie.
- Czytaj i się śmiej ze mnie – jebłam mu kartką w twarz a on tylko ją zabrał i zaczął czytać.
- Następne wezwanie? Jest źle… - jękną Łukasz.
- A nawet bardzo! Zabiją mnie, powieszą, rozetną na kawałki i dadzą psu do zjedzenia! – uderzyłam się ręką kilka razy w czoło.
- Nie przeżywaj tak… zrób minę pieska,  słodkie oczka i już nie będą głupio gadać na ten temat – uśmiechną się.
- Serio tak myślisz? – spojrzałam na niego.
- Tyle razy chodzili na mnie wkurzeni moi rodzice i za każdym razem to działa – zaśmiał się.
- Chciałabym widzieć jak robisz minę szczeniaczka – pokapałam go po ramieniu – ja sobie dam radę!
- Chciałbyś – powiedział i popchną mnie w bok, jednak zostałam obdarzona tym ze jestem niezdarna i potknęłam się o kamień, po czym z górki przeturlałam się prosto do stawu – debilu zabije cie! – wynurzyłam się i zaczęłam krzyczeć.
- Sorki, sorki, sorki! – podbieg do mnie.
- To twoje sorki to możesz sobie w dupę wsadzić! – warknęłam i chwyciłam go za rękę.
- Chcesz iść ze mną do łóżka? ^^ - poruszał brwiami a ja zaskoczona puściłam jego rękę i znowu wleciałam do stawu – żyjesz?!
- Zaraz ty nie będziesz żyć! Bez łózka mi tu człowieku! – wyszłam z stawu – przez ciebie jestem cała mokra.
 - Wrócisz do domu i się przebierzesz – zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne… ha ha ha… zaraz dostane przepukliny z śmiech – zaczęłam iść w stronę domu.
- Przepraszam no… nie wiedziałem że wpadniesz do stawu – dogonił mnie Łukasz.
- Nic się nie stało. Mogło być gorzej – szliśmy już koło mojego domu gdy przez otwarte okno usłyszałam znajomy głos.
- Wyładowaliście już w łóżku? – usłyszałam mojego tatę a mi serce stanęło. 
- Boże nie nie nie! Łukasz jebnij mnie i powiedz ze to nie prawda!
- Spoko – uderzył mnie w plecy – to nie prawda!
- Ale nie dosłownie człowieku… muszę ratować sytuacje – otworzyłam drzwi do domu i wbiegłam do środka – co tu się wyprawia do jasnej cholery?! – stanęłam w drzwiach i widziałam mojego tatę i moją mamę siedzących z Jamsem i Carlosem.
- Tylko rozmawiamy z nimi – uśmiechną się tata. Widziałam miny chłopaków… biedacy.
- Słyszałam jak się pytałeś czy z nim spałam! Nie pytajcie się o takie rzeczy!!! Won mi stad – wskazałam na drzwi.
- Spokojnie córciu – powiedziała mama.
- Jak mam być spokojna? Nawet po mnie do szpitala nie przyszliście! – rozłożyłam ręce.
- Myślałam że przyda ci się pobyt w psychiatryku, a po drugie byliśmy u twojej siostry – powiedziała mama.
- Szykujcie się na to że wasza córka jednak zostanie mordercą – warknęłam wściekła jak jeszcze nigdy.
- Dlaczego jesteś cała mokra? – zapytał Carlos.
- Łukasz mnie do stawu wepchną – przewróciłam oczami. 
- Zabije go… - wkurzony Carlos szybko wstał i zaczął iść w kierunku drzwi.
- Nigdzie nie pójdziesz – wskoczyłam mu na plecy alby się zatrzymał – zero zazdrości! No i właśnie… mamo, tatoo… macie wezwanie do dyrektora 
- Znowu?! – załamali się rodzice.
- Eeee… - zeskoczyłam z Carlosa i podałam im kartkę – to Nara! – zasalutowałam i pobiegłam do góry. Zamknęłam się w łazience i nie chciałam za nic z niej wyjść.
- Otwieraj te drzwi! – krzykną mój tata dobijając się do mnie.
- Już po mnie, już po mnie, już po mnie… - skuliłam się w wannie i zaczęłam się modlić o przeżycie.
- Co się z tobą dzieje dziecko!? – zapytała mama stoją koło taty.
- Posłuchaj mnie matko… w pewnym etapie życia przychodzi czas na to aby wariować jak po narkotykach! Dajcie mi spokój! – rzuciłam w stronę drzwi mydłem.
- Bierzesz narkotyki ?! – zapytali chórem.
- Zawsze usłyszycie nie to co trzeba… nie biorę! – załamałam się. 
- Otwórz z własnej woli albo rozwalimy te drzwi – warkną tata.
- Już się boje… uuuu – zaśmiałam się i po chwili usłyszałam huk a drzwi spadły. Wystraszona spojrzałam na mojego tatę który powoli podchodził do mnie. 
- Idziesz z nami – powiedział stanowczo.
- Odejdź szatanie! – zrobiłam znak krzyża i próbowałam uciec ale mi się to nie udało. Zostałam zmuszona do rozmowy z nimi -.-‘ 
- Co się z tobą dzieje… zachowujesz się strasznie w szkole, pyskujesz, opuszczasz się w nauce – powiedziała mama.
- Zdaje ci się, zawsze taka byłam. Po prostu jestem myślami gdzieś indziej… - uśmiechnęłam się szeroko.
- W łóżku? – zaśmiał się James.
- Bardzo śmieszne… idziecie do dyrektora, pogadajcie sobie i będzie spoko – machnęłam ręką.
- Ale kara cie nie ominie… Młoda damo nagrabiłaś sobie – tata pokręcił głową. 

środa, 26 grudnia 2012

10.000 + wywiad + filmik = notka specjalna!

Doznałam największego szoku na świecie! 2 sierpnia został opublikowany pierwszy rozdział! Od tej pory przybyło aż 10.000 wejść! Tak ludzie jest tyle wejść!!! Jestem taka szczęśliwa jak nigdy!... Pewnie połowa to jest moja ale to co... bywa! :D 
Z tej o to okazji mam trochę dziwny prezent... Jest to krótki wywiad z bohaterami i 2 filmiki które zrobiłam dawno temu. Dokładnie to jest to część 1 i 2 tego samego bo... no nie chciał mi sie zapisać xD
Właśnie wy wybierzecie najlepszy moment w filmie! Króla i Królową filmiku xD W 1 części są dziewczyny a w 2 chłopacy... wybierzecie kto najlepiej wyszedł w komentarzach! Ale na początek mały wywiadzik xD 


Cześć tu Patrycja czyli twórca tego bloga... dzisiaj będziemy gościć wyjątkowe osoby! Głównych bohaterów!!! Zdania i dialogi na czerwono będą kiedy ktoś jest w poczekalni i oglądają wywiad na telewizorze, wtedy osoba której udzielamy pytań nie słyszy jej... a dialogi i zdania na niebiesko będą w naszym studiu! Widzę ze publiczność się nie cierpliwi... Pytania zadawane będą do każdego! Dotyczące poniekąd sytuacji które miały miejsce poprzez ten czas no i przyszłości. Chciałabym podziękować Lili, Angel i Sylwii za pomoc w wymyślaniu pytań! Jako pierwszy idzie Violette!!! 
Vai: (wchodzi machając do tłumu i siada na kanapie) Siema pipole! Jestem najlepsze bo jako pierwsza! Już normalnie mnie nosiło żeby zobaczyć co chcą o mnie wiedzieć!
Dz: (dziennikarka czyli ja xD) Cześć znowu Vai... dawno sie nie widziałyśmy xD
Vai: ostatnio przy tworzeniu jednorazówki! Mam pistolet a wy nie!!!
Dz: teraz wiem ze błąd zrobiłam... twoje pierwsze pytanie to... czy wiesz co jest w kurczaczkach?
Vai:... mięso, kurki, przyprawy i piórka? Nie wiem nooo! Ważne że są takie dobre że maskara!
Dz: Co używasz że ma takie ADHD?
Vai: mam taki tajemny sposób... trzeba zjeść trochę kurczaków i popić szejkiem, poskakać czy wejść do lodówki aby to sie wymiksowało. Albo będzie sie czuć źle albo genialnie! Chyba że jakieś %% :D
Dz: Vai byłaś karana?
Vai: mam mówić ogólnie czy tylko ten rok? 

Logan: to ona co chwile jest karana?!
Sylwia: mnie sie nie pytaj... '
Kendall: wiesz to twoja siostra xD
Sylwia: to już za dużo...
Pati: (obżera sie popcornem z Jamsem i patrzy na wywiad) za mało soli
James: to podnieś dupę i sobie przynieś
Pati: ale ty śmieszny jesteś -.-
Carlos: spokój mi tu... 

Dz: lepiej żebyś mówiła ogólnie... będzie łatwiej cię nękać przez całe życie
Vai: to spoko! Więc kilka razy za pobicie, za krzyczenie i obrażanie ludzi, włamania też były i jazdy bez prawka...
Dz: Czyli wow i to duże xD Następne... Vai dla czego jesteś taka głupia?
Vai: EJ! Kto to zadał!? Nie jestem głupia!!!! 

Wszyscy: phahahahah jasneeee... 
Vai: słychać wasz śmiech nawet tutaj!!!
Dz: nie znasz odpowiedzi na pytanie?
Vai: ale ja nie jestem głupia! Na swój sposób mam takie przebłyski inteligencji... otaczają mnie idioci wiec jak mam żyć?!
Dz: spokojnie xD wiec tak, ile ludzi zabiłaś w tym roku?
Vai: muszę sie pochwalić że jeszcze nikogo nie zabiłam i jestem z tego dumna! W ogóle co to za pytania?
Dz: ja tylko czytam wiec ty mi tutaj nie marudź... Kiedy zostawisz Noah i bd z Logasiem?
Vai: z Loganem? że ja z Loganem?! Serio?!
Dz: głupio sie pytasz... odpowiedz! To własnie wszystkich zastanawia! Ty i Logan to główny temat!
Vai:...ale mnie nic z nim nie łączy... tylko przyjaźń 

Sylwia: jasneeee
Pati: to ja całowałam sie z nim pod jemiołom i gadam o nim przez sen... Gadaj prawdę! (rzuca popcornem w  telewizor)
Logan: czemu ja nic o tym nie wiem?... heh (zarumieniony) 

Dz: Vai czy jesteś transwestytą?
Vai: Nigdy w życiu!!! Jak śmiecie mnie o to oskarżać?!.. a kto to jest? 

Wszyscy: (w śmiech xD) 
Dz: Czy między Tobą a Noah zaszło już coś powarzonego ?
Vai: ostatnio jest dziwnie... nie odbiera moich telefonów ani nic! Bo ponoć na planie jest... jak to oglądasz to odbierz wreszcie! 

Logan: nie odbieraj!!! znaczy... heh...
Carlos: ktoś ma za długi język...
Pati: zostaw biednego Logasia
J/S/K/C: taaaa biednego...
Pati: w końcu Vai go lubi lubi to jest biedny... to jak wyjść za bombę atomową
Logan: mili jesteście -.- 

Dz: gdyby któremuś z członków zespołu groziło śmiertelne niebezpieczeństwo a ty mogłabyś go uratować poprzez założenie skórzanej różowej sukienki w mega wyciętym dekoltem i spodem ledwo zasłaniającym tyłek na wysokich różowych szpilach ..zrobiłabyś to żeby ocalić tego ktośka ?
Vai:... jakby to był Logan to zrobiłabym to! (zasłania sobie usta)... mam chłopaka! 

K/J/C: ej... dzięki -.-
Logan: ha ha ha!!!! 

Dz: dziękuje za wywiad Vai... teraz won bo chce resztę zabrać xD
Vai: dziękuje za wygnanie (idzie do poczekalni)
Dz: przed nami następna osoba którą bardzo dobrze znacie! Kendall!
Kendall: (wchodzi do studia i siada na kanapie) z tymi ludźmi ciężko tam wytrzymać... dostałem z bagietki w głowę.
Dz: Mam kilka pytań od widzów... odpowiadaj szczerze na wszystkie... jak nie to masz w ryj wiec pytanie dla ciebie...
Kendall: jak w ryj ?! O_O
Dz: Kto cię najbardziej wkurza z całej bandy?
Kendall: Łatwizna... oczywiście że Vai! Niektórzy już mieli pomysł żeby ją zamknąć w piwnicy... a z chłopaków to James bo co chwile gada "jestem boski" 

V/J: Ej... jesteśmy fajni!!!
Sylwia: ja sie wole nie odzywać...
Logan: ja sie boje odezwać?
Carlos: już moja kolej?! (odrywa sie od Pati)
Pati: Jeszcze nieeee... ok całuj (całuje go)
Vai: ogar!!! 

Dz: Kendall kogo chciałbyś pozdrowić?
Kendall: dziwne pytania macie... jak ogląda to moja mama to ją! I braci!!! Kocham was jak braci... no bo jesteście moimi braćmi!!!
Dz:... a myślałam ze ty jesteś ten mądry ale dobra... Jakbyś mógł zamienić Vai za jakieś zwierze to jakie?
Kendall: do Vai pasuje mi małpa... tak samo jedzą, mówią, zachowują sie... ale mi sie zdaje że małpy mają wiesze IQ xD

Vai: nie jestem małpą i jestem mądra! (drapie sie po tyłku xD) co to IQ?
Sylwia:... taaaa zero podobieństwa....
James: Ha jestem mądrzejszy!!! 

Dz: Kendall gdybyś miał moc spidermana przez 1 dzień co byś zrobił?
Kendall: oooo i na takie pytanie czekałem! Chciałbym nim być i to zawsze! Ale raczej ratowałbym kogoś i zobaczył miasto z lotu... zawsze o tym marzyłem *o*
Dz: ale to niemożliwe... współczuje xD Kendall kiedy wydziergasz sb dziewczynę?
Kendall: to nie takie proste... muszę znaleźć tą jedyną a w tych czasach bardzo ciężko jest

James: po prostu nie umie szukać xd
Logan: już sie tak nie chwal xD
Carlos: on chociaż ma laskę... nie jak ty i Kendall
Vai: ooo zajmij sie już sobą Pena! 

Dz: Kendall lubisz lody?
Kendall: pewnie! od dzieciństwa je uwielbiam... 

Vai:... phahahahahhahah!!! (leci do tamtych) nie takie lodziki Kendallku! Takie ciepłe z spermy!!!
Sywlia: cicho siedź Vai!!! (ciągnie ją do poczekalni)
Kendall: O___O serio o takie chodziło?
Dz: a bo ja tam wiem... No to uważasz się za najbardziej rozsądnego gościa z całego grupy ? a Jeśli tak... to ja się pytam jaki rozsądny myślący racjonalnie człowiek wpuściłby tyle wariatów na raz do willi ?
Kendall: jestem rozsądny... a to są moi przyjaciele, nawet jeśli są stuknięci to są jak moja rodzina i muszę jakoś z tym żyć.
Dz: dzięki za wywiad (podaje mu rękę a on wychodzi) Carlos do nogi migiem!!! 

Carlos: już ja!!! (odrywa sie od Pati ale po chwili znowu ją całuje)
Logan: Romeo no idź już (wypycha go do studia) 

Carlos: siema Patrycja twórco mojej słodkiej Patituliny! Dziękuję!!!! (siada)
Dz: nie ma sprawy... ona jest częścią mnie wiec też mi sie podobasz... uważaj jakby co xD
Carlos: wyglądasz podobnie wiec może być!
Pati: (wychyla sie z poczekalni) Carlos ja cię tu słyszę w telewizji!!! Nie podrywaj mojego twórcy!
Carlos:...sorka skarbie...
Dz: cała ona czyli ja, wiec pierwsze pytanie to co myśli o Pati?
Carlos: Dużo by mówić... zaczęła mi sie podobać kiedy spędziła z nami 2 tygodnie w Minesocie 

Vai: phahahahahha Minesota xDDDDD
J/L/K: co w tym śmiesznego?
P/S: (powstrzymują sie od śmiechu) 

Carlos: później zaczęła chodzić z Jamsem no i nie chciałem odbić przyjacielowi dziewczyny .. ale zaczęło coraz bardziej mnie do niej ciągnąc. Te oczy, jak na mnie patrzy sprawia że czuje sie jak w niebie.
Dz: oooooo *__* Dobra bo Pati zemdleje a ja będę tu latać jak debil... Carlos wolisz psa czy Pati?
Carlos: psy bardzo lubię... ale moja Pacia jest o wiele piękniejsza od psa ^^
Dz: będzie sie pewnie cieszyć z tego powodu xD Chciałbyś powtórzyć nockę z imprezy?
Carlos: ... szczerze to bardzo bardzo bardzooo!!! Tylko ze wiesz... ktoś nie chce sie dać macać... 

Pati: bo nie jestem łatwa!!!
J/L/K/S/V: Jasneeee...
P
ati: dziękuje moi przyjaciele! -.- 
Dz: Taaa życzę powodzenia... Carlos ile razy w ciągu dnia napalasz się na Pati?
Carlos: jeśli mam liczyć np. ile sie napalam to 24h ^^
Dz: Jakiś niewyżyty jesteś xD
Carlos: weź sie nie napalaj jak ta specjalnie nosi obcisłe ciuchy i tak seksownie rusza tyłkiem ^^ 

Pati:... że jak? ruszam tyłkiem?
Kendall: nie wspomniał o cyckach!
J/L: właśnie!!!
S/V: ehem ehem... -.- 

Dz: czy uwarzysz że twój seksapil przewyższa ten Jamesa i właśnie dlatego Pat wybrała Cb ?
Carlos: Gdyby niby James był bardziej seksowny to Pati by walczyła ciągle o niego a nie zrywała... 

James: jestem seksowniejszy!!!
Pati: zgadzam sie z Carlosem! nie!!!
Vai: kłótnia byłych tylko u nas xD

Dz: ostatnie pytanie i chyba te które mnie strasznie jara... kiedy oświadczysz sie jej! Masz już pierścionek!!!
Carlos: czekam na odpowiedni moment i czas... chciałbym jak najszybciej ^^
Dz: Wiec żegnam sie i życzę szczęścia... aby cie tam nie zjedli (Carlos idzie) wiec teraz jest... Sylwia!
Sylwia: (wbiega do studia) party people wooohooo!!! (siada zadowolona)
Dz: Jaka radość... spokojnie... po tych pytaniach już nie będziesz sie cieszyć xD
Sylwia: jak słyszałam tamte i kto wymyślał to wiedz że sie nie ciesze xD
Dz: to jedziemy! Sylwia chciałaś kiedyś zabić Vai?
Sylwia: myślę o tym co chwile... od kiedy skończyłam 5 lat! W myślach zabiłam ją na milion sposobów...
Dz: tak to jest z siostrami xD Jak bardzo kochasz Jamesa?
Sywlia: BARDZOOOOOOO MOCNOOOO!!!!!
Vai: Zamknij mordę !!!! (wychyla sie)
Logan: spokojnie Vai... spokojnie (prowadzi ją do poczekalni) 

James: oooo jak bardzo mnie kocha ^^ 
Dz: aaaał nie słyszę na prawe ucho!!!... grrrrr Twój ulubiony przedmiot do zabijania ludzi?
Sylwia: Matylda! Czyli moja patelnia!
Dz: to lepsze niź piła czy siekiera xD

V/P: Wcale ze nie! -.- 
Dz: Sylwia gdzie byś pojechała na podróż poślubną ?
Sylwia: mi to obojętnie ale żeby z moim słodziakiem ^^
Vai: do łózka na bara bara! (wychyla sie)
Sylwia: won stad!
Vai: taaa już sie boje :P
Sylwia: to mój wywiad Vai! Miałaś już więc sie nie wtrącaj!
Vai: o jeju.. (wraca)
Dz: bardzo ci współczuje xD Ile razy podkradłaś Jamesowi lakier?

Sylwia: co chwile to robię xD 
James: dlatego mi sie kończy co chwile lakier!
Carlos: każdy o tym wie... 

Dz: Czy gdyby zabrakło czerwonej farby ogoliłabyś się na łyso i zaczęła nosić perułki ?
Sylwia: szkoda mi włosów żeby obcinać.. nigdy! Ale chyba bym wybrała fiolet lub niebieski ^^ 

Vai: niebieski jest mój!
Pati: phahahhah spadaj Vai xD

Dz: kto w waszym związku jest mężczyzną ?
Sylwia; no on ma... ten tego ptaka... wiec raczej James xD

Vai: sprawdzała to wie xD
James: udław sie :P
Vai: twoim sie nie da xD
Pati: dobra to było dobre xD
Vai: nie wiem bo nie próbowałam xD
L/C/K: phahahahhaha xDDD

Dz: spadaj Sylwia bo jeszcze 3 osoby zostały!!! (tamta ucieka szybko) Hymmm hymmm Logan teraz ty!
Logan: (siada) tylko nie zboczone plisss...
Dz: przepraszam ale są takie xD Co tak naprawdę Logan widzi w Vai?
Logan: w Vai? Jest śliczna, ma szalone pomysły, pewna siebie, niesamowite usta i oczy... w ogóle cała jest niesamowita  I taka piękna *_* 

Vai: oooooooooooooooooooooooooo!!!!!!! x3333
P/J/S/C/K: cisza!!! 

Dz: czyli wszystko widzisz xD Kiedy Logan powiesz Violette co czujesz ?
Logan: znaczy ja... ja nic... ani trochę... (drapie sie po głowie czerwony)
Dz: zgaduje że po zabiciu Noah xD Logan chciałbyś zostać ginekologiem?
Logan: myślałem nad normalnym lekarzem... chociaż ginekolog trochę mnie brzydzi... 

Vai: idz jako ginekolog!!! (wali w telewizor)
Sylwia: jak zepsujesz to płacisz... 

Dz: Czy  jesteś zadowolony z stosunków z Vai ?^^  Jaką masz frajdę ? aha...a jak się masturbujesz to o czym myślisz ? Boże co to jest? xD
Logan: O___O no właśnie! Jeśli mam odpowiadać szczerze to dobrze idzie, ciężko wybrać jaką i tego nie robię ale jeśli bym robił to o pewniej dziewczynie... 

K/S/J/C/P: oooo Vai!!!
Vai: co ja?! xDDD

Dz: Wystarczy bo już mi sie słabo robi... idz idz już xD (Logan zdziwiony i czerwony idzie) Matko James ty głupi lalusiu zostałeś jeszcze!
James: taaaa dziękuje... (siada) witam publikę... jestem boski! (zarzuca grzywą i pisk)
Dz: taaaa James ile razy bzykałeś sylwie?
James:... jeszcze ani razu...
Dz: ludzie mają szok! jak ja xd James dlaczego jesteś takim lalusiem?
James: Jeśli ma sie taki wyg;lad jak ja to trzeba go doskonalić! A jestem mega seksualny... bardziej od Carlosa! 

Carlos: no wcale że nie!
Sylwia: taaaak xDD

Dz: James, stoisz przed wielką dziurą z lawą a nad nią wisi Sylwia i grzebyczek. Kogo byś uratował?
James: eeeee trudne trudne... grzebień mogę kupić inny ale zamiast Sylwii może jakaś lalkę kupię... wybieram Sylwie bo ją za mocno kocham! 

Sylwia:... masz szczęście Maslow
Vai: spokojnie siostra spokojnie xD
Kendall: ona nie umie na spokojnie xD

Dz: Kiedy zaciągniesz Sylwie do łóżka?
James:... mógłbym z nią iść nawet teraz! W każdej chwili mogę iść!!!! Na serio!!! 

Pati: jaki napalony...
Logan: Sylwia lepiej nie wracaj do domu xD 

Dz: ochłoń czy coś xD No więc czy uprawianie seksu z własnym klonem to masturbacja ? i czy próbowałeś już z swoim odbiciem ?
James: Próbowałem i nie da sie... a z klonem lepiej nie bo za dużo seksulanosci będzie... 

Wszyscy: O______O 
Dz: Idz już zboczeńcu bo tracę wiarę w człowiekaaa (James wychodzi) została nareszcie ostatnia osoba! Główna bohaterka!! Stworzyłam ja na swój wzór jak Bóg normalnie... oto Pati!
Pati: na na na naaaaa (wychodzi) emaaaa! (siada radosna)
Dz: dziwnie gadać z sobą xD Pierwsze pytanie brzmiii... Pat jak wytrzymujesz fizycznie i psychicznie z napalonym chłopakiem i psychopatycznymi lokatorami?
Pati: nawet nie wiesz jak trudno... Suzi sie przydaje ale sama stałam sie taka zboczona przez to towarzystwo... 

L/K/J/S/C: nie jesteśmy zboczeni!
Carlos: zwłaszcza ja!
Vai:.. chwila co?
Sylwia; jaki nieogar dzisiaj xD

Dz: Kiedy będziesz miała dzidziusiaaa ?
Pati: he he he.. mnie sie nie pytać tylko tego mojego napalonego chłoptasia... zależy kiedy będę gotowa... 

Carlos: ja chce być tatusieeem!!!
Sylwia: ja chce jeszcze słyszeć!
Vai: a ja chce Logana! (zasłania usta)
Logan: a co tam... (tuli ją) 

Dz: Jak myślisz czy gdybyś miała pamiętać swój pierwszy raz z Carlosem zabiłabyś go za wykorzystanie sytuacji czy udusiła ze szczęścia za to że ci dobrze zrobił?

Pati: dziwne pytanie to jest... raczej jakby mi sie podobało to bym sie zgodziła... często sie zastanawiam czy znowu nie spróbować ale... no boje sie! 
Carlos: ale ja ci skarbie krzywdy nie zrobię! Będę delikatny! (wali w telewizor)
Kendall: ja sie go boje...
James: bardziej napalony ode mnie xD
S/V: a to możliwe? 

Dz: wybrałabyś pomidory czy Carlosa?
Pati:... najtrudniejsze pytanie jakie słyszałam xD Ale szczerze to trochę mnie bardziej do pomidorów ciągnie xD

Carlos: że jak?!?!?!?
Vai: pomidory cie nie wyruchają!
Sywia: skończ już Vai z tym xD

Dz: serio chyba mam problem z pomidorami... To już koniec! Wywiad trochę długi ale dał radę! Teraz będzie kłótnia między nimi więc... wow xD 

Zobaczycie co będzie w przyszłości i następnych rozdziałach które na 100% będę pisać! Mam nadzieje ze wywiad ujdzie i mniej więcej pośmialiście sie z nich xD 
Ostatni etap tej notki to te 2 filmiki!: 

Właśnie wy wynieście kto najbardziej wam się podobał! Wybieracie w komentarzach Królową i Króla tego bloga... no i jeśli macie jakieś pytania do postaci to piszcie! Mam nadzieje że odpowiedzą xD
Dziękuje jeszcze raz za czytanie bloga i klikanie w niego ponad 10.000 razy! Za te 438 komentarzy!!! Nie myślałam ze ten blog tak daleko dojedzie... dziękuje wszystkim którzy czytają i komentują. Kocham was najbardziej na świecie :*** ♥♥♥
PS. filmiki nie są skopiowane ani nic tylko moje xD Jeśli macie podobny to tak dużo nas łączy bo podobnie myślimy ^^

wtorek, 25 grudnia 2012

Świętaaaa! cz. 2

*W poprzednim odcinku* 
Konie...wszędzie konie... i nagle BUM!!!! eksplozja! Chaos!!! Makarena!!!... chwila co? 
Pati prezentujeee... 2 część świąt których nigdy w życiu nie przeżyjecie!!!! 
Cześć tu ja Pati oglądacie, czy tam słuchacie własnie mnie na planie 2 części świątecznej jednorazówki. Macie tylko tutaj czyli w radiu Eska możliwość przebiegu pisania jednorazówki... Jak w ogóle tworze jednorazówki?... Łatwizna xD 
Prosta recepta jest taka aby mieć przy sobie niekończony sie zapas czegoś po czym odwala ci i masz niesamowitą wenę! Ja takie cos mam po coli... zawsze mam butelkę pod biurkiem i pije ją co chwile z kubka z BTR! Jeśli to nie pomaga to trzeba włączyć muzykę ale taką z powerem! Najlepiej Disco bo... najlepsze teksty przychodzą do głowy! Inna rzecz jest taka aby ten pomysł przyszedł. Mi pomagają spacery... Policzyłam że dziennie robię z 20 spacerów po całym domu, korzystam z schodów co 30 min i przeszkadzam siostrze co 15 min. Trzeba mieć poziom zaawansowany w kreskówkach, filmikach z youtube, przebywanie z zajebistymi ludźmi i zboczeńcami! Taka dawka zapewnia niesamowitą wenę by napisać jednorazówkę... jeśli to nie pomoże czas zacząć używać napojów energetyzujących. Wesołych Świąt ludzie! Zaraz mam wigilię i już mama krzyczy... wiec miłej jednorazówki!
*Koniec transmisji* 
Nigdy nie widziałam Krakowa wy Święta... i aż żałuje bo jest przepiękny *O* U mnie największa atrakcją było jak ktoś miał lampkowe sople zwisające z dachu. A tutaj po prostu chaos lampek i ozdób! Wylądowaliśmy na dachu wielkiego, pięknego domu. 
- Jest niesamowicie! - jęknęłam patrząc z dachu na inne domy. 
- No już spokojnie nie podniecaj sie tak - zaśmiał sie. 
- Skąd ty masz w ogóle adresy wszystkich ludzi? - zapytałam zdziwiona. 
- Kupiłem na allegro w świątecznej promocji - wystawił mi język.
- Ej to mój tekst! Ma się to poczucie humoru - poruszałam brwiami i weszłam do komina. Chce podziękować Angel za czyszczenie kominu bo pewnie byłabym cała czarna... a czyściusia byłam ^^ 
- Tu jest choinka... teraz przeczytaj ten list - podał mi kilka listów. Zabrałam ten od Angel i otworzyłam. 
Drogi Mikołaju, 
W ten piękny i magiczny dzień zmusili mnie do napisania do ciebie! Wiem że pewnie nie przylecisz ale co tam... to chce poduszkę w kształcie serca ^^ Będę się do niej tulić jakbym była zła na Kendalla... dziękuje i wesołych świąt! 
Angel.
- Czyli chce poduszkę - spojrzałam na Mikołaja który otworzył worek, włożył do niej rękę i wyciągną paczkę w której była poduszka - jak ty to zrobiłeś? 
- Jeśli powie się dzisiaj co chcesz to mogę wyciągnąć z worka tą rzecz - zaśmiał sie. 
- Wooow gdzie można takie worki kupić ! Przydał by sie zamiast torebki... - chciałam chwycić za worek jednak mnie zatrzymał. 
- Niestety tylko ja mam prawo mieć taki worek - powiedział. 
- Serio?... udowodnij - założyłam rękę na rękę. Brodacz otworzył worek i wyjął z niej książkę gdzie są spisane wszystkie prawa. 
- Strona 67, paragraf 3 - dodał a ja otworzyłam książkę. 
- Jedynie Święty Mikołaj może mieć magiczne worki i takie pierdoły bo jest Święty i nie należy sie z nim kłócić - przeczytam i zaczęłam sie śmiać - niech będzie. 
- Miejmy nadzieje ze spodoba jej sie prezent - położył prezent pod choinką. W tym czasie poszłam do kuchni i zaczęłam obrzezać sie piernikami. Dzięki Angel!!! 
- Chcesz Miki? - pomachałam piernikiem. 
- A żuć jednego i lecimy - machną ręką. Na końcu zabraliśmy cały talerz tych pierników i polecieliśmy do następnych osób czyli Vai i Sylwii. 
- Nie nudzi ci sie tak samemu co roku jeździć po świecie? - zapytałam patrząc w dół z sań. 
- Czasem jest nudno... no w tym roku chwilowo nie jest - zaśmiał sie. 
- Pierwszy raz będę w domu Sylwii i Vai! To takie dziwne bo u mnie już były... - dodałam kiedy wylądowaliśmy. 
- Nie było okazji? - zapytał wchodząc do komina. Ja tuż za nim. 
- Jakoś nie było... - stanęliśmy przy choince i otworzyłam kopertę z listem od Vai.
Święty czy jak ty tam sie zwiesz, jeśli to czytasz... dobra będę sie nabijać z tego cały dzień że muszę to napisać. Jak coś to rzuć się pistoletem. Nie obrażę sie za broń bo wiesz... jest ekstra! Przyleć na tej swojej miotle czy czymś i dawaj prezent" 
Violette woohohohoh :D 
- Pistolecik pistolecik - zaczął szukać w worku i wyjął złoty pistolet
- Serio chcesz jej dać broń?! JEJ?! - rozstawiłam ręce. 
- Po 1 nie krzycz bo wszystkich obudzisz a po 2 to nie do końca nie jest prawdziwa broń. Składa się z wszystkiego co jest w normalnym pistolecie ale naboje są z farbą... jest legalna, nikt sie nie domyśli i może strzelać niezmywalną farbą w ludzi... i tak z takiej boli - zaśmiał sie i włożył do kieszeni - ale Vai jest na liście niegrzecznych wiec nie dostanie go...
- No weź... Mieszkam z nią i wiem że w środku, bardzo głęboko w środku jest miła i jakby kochana! - uśmiechnęłam sie. 
- Lecz jest niegrzeczna! - krzyknął i odwrócił sie do worka. W tej chwili wyciągnęłam mu pistolet z kieszeni który był opakowany i położyłam cicho pod choinką. 
- Myślisz ze nie wiem co zrobiłaś? - zapytał a ja spojrzałam na niego wystraszona. 
- Jezuuuu nooo... każdy zasługuje na prezent! - uśmiechnęłam się promiennie. 
- Niech ci już będzie. Strata ludzi na świecie - zaśmiał sie - następna Sylwia... 
- Tak jest - zasalutowałam i otworzyłam list. 
Więc Święty Mikołaju, skoro już pisze to chce... hym... jacuzzi! Będę sie w nim kąpać z moim słodziakieeeem ^^ a może nawet co innego :D Bara bara yeaaa! To proszę o to jacuzzi i będę happy. 
Sylwiatta :* 
- To teraz wyciągaj z woreczka Jacuzzi - zaśmiałam sie. 
- Będzie teraz problem... - spojrzał na mnie. 
- Twój woreczek nie ma takich kosztów? 
- Jacuzzi będzie na ogródku - wykazał na taras gdzie szybko pognaliśmy. Staliśmy z 5 min. zastanawiając sie jak idioci skąd zabrać tu Jacuzzi. 
- Zaskocz mnie Miki bo ja nie mam pojęcia - złapałam sie za głowę.
- Patrz i sie ucz młoda - klasnął w rece i przyszli jacyś ludzie... eeee dziwne to xD - to ekipa z "Dom nie do poznania"!!! To jest Ty'a (dla ludzi którzy nie oglądali! To sie czyta Taj xD) 
- No siema - podałam mu rękę. 
- Skoro umiemy zbudować dom w 7 dni to zbudujemy Jacuzzi w 7 min! - krzykną Ty'a. Zdziwiona usiadłam tyłem z Mikołajem do domu i graliśmy w karty. 
Czas jakoś mijał i nawet uwinęli sie w 7 min xD Też chce tak szybko budować... 
- Masz jakieś czwórki? - zapytał Mikołaj kiedy podszedł do nas Ty'a. 
- Skończone... chcecie zobaczy? 
- Pewnie! - krzyknęłam i szybko wstałam odwracając sie. Zobaczyłam sanie Mikołaja z reniferami... 
- Musicie powiedzieć magiczne słowa aby ruszyły - zaśmiał się Ty'a. 
- Autobus ruszaj! - krzyknęliśmy z Mikołajem i nic... dobra zapomniałam ze to renifery xD Moja wina że oglądałam zawsze Dom nie do poznania? 
- Rudolf ruszaj! - dodałam a sanie przesunęły się do przodu. Moim oczom ukazało sie przepiękne jacuzzi... miałam ochotę piszczeć... z smutku... że ja takiego nie mam!
- Świetna robota chłopacy! - Mikołaj zaczął coś tam gadać z nimi i poszliśmy do sań. Teraz tylko do LA!!! WOOOHOOO!!!! 
Całą drogę... która trwała z 2 min słuchaliśmy kolęd... no święty nie może sie trochę rozluźnić i puścić coś bardziej... szybszego? Jesteśmy na dachu u Kendalla który nie ma komina O__O 
- Ciekawe jak mamy wejść? - zapytał Miki chodząc po dachu. Chwile tak stałam i zaczęłam skakać po dachu, zrobiła sie dziurka i wpadłam do środka. 
- Tak to sie robi! 
- Rozwaliłaś mu dach - wszedł za mną. 
- To sobie naprawi... - zaczęliśmy iść do salonu gdzie choinka jednak usłyszeliśmy kroki. Spanikowana stanęłam nie ruszając sie z podniesioną ręką jakbym machała i uśmiechając sie jak wariat. Mikołaj zdążył sie schować a ja... stałam! Był to Kendall który wyglądał jakby nie żył... tak powoli szedł odbijając sie o ściany. Przeszedł koło mnie jednak cofnął sie o kilka kroków i lepiej przejrzał. 
- Jaką mama straszną rzeźbę tu stawiła - szepną i poszedł do łazienki.
- Ja ci tam Kendall... - zawarczałam i poszłam do salonu - jemu nic nie dajemy!
- A co mówiłaś wcześniej o dawaniu prezentów? - zapytał zakładając rękę na rękę. 
- Ale on powiedział zę strasznie wyglądam! 
- Trzeba umieć wybaczać... każdy zasługuje na drugą szansę - zaśmiał sie i podał następny list. 
- Zaskocz nas Kednall - otworzyłam pewnie list. 
Mikołaju mam do ciebie jedną prośbę którą być może spełnisz. Moim marzeniem jest mieć kostium spiderman'a i te wszystkie super dodatki i umiejętności! Może to trochę za dużo ale warto spróbować... Proszę tylko o to ponieważ jest to bardzo ważne! 
Kendall.
- Tralalalal - zaczął nucić i wyciągną prezent z torby - kostium spiderman'a, jak go założy będzie mieć wszystkie umiejętności jak spiderman... 
- Wow... też chce! Będę chodzić po ścianach... matkooo *O* - pisnęłam. 
- Tylko on może korzystać z tych mocy... - dodał a ja zrobiłam znudzoną minę. Kto był następny  Pan James Maslow ludzie! 
- Czekaj to mój worek! - krzyknął Święty kiedy próbowaliśmy dostać sie do salonu. 
- Czemu jesteśmy w piwnicy?! - rozłożyłam ręce próbując wyjść. 
- W kominie zabłądziłem - powiedział kiedy po schodach weszliśmy do góry - salon.. gdzie salon? 
- Na przeciwko ciebie - wykazałam na pokój. 
- I problem z głowy - podeszliśmy do choinki i otworzyłam następny list. 
Święty Mikołaju!
Jestem mega seksowny no i boski ale nie na wszystkie dziewczyny to działa... Proszę o taki perfum który będzie boski jak ja, który przyciągnie wszystkie dziewczyny prosto do mnie! Zasługuje aby wszystkie laski zazdrościły Sylwii takie ciachooo ^^ Wiem rze to trudne ale musisz spróbować! 

James.
- Taaaaa aż sex wylewa sie z kartki... i samo uwielbienie - spojrzałam krzywo na kartkę. 
- Mam takie perfumy - wyciągnął butelkę z czaszką - świetnie pachną
- Czemu wszyscy dostają takie zajebiste rzeczy a ja chodzę i czytam listy?! James nawet źle napisał słowo "że"! To pisze się przez "ż" a nie "rz"! 
- Ty też jesteś taka świetna z ortografii? - zapytał zdziwiony.
- No w podstawówce dostawałam 1 za dyktanda - smutna spojrzałam w podłogę. 
- To proszę - podał mi słownik ortograficzny - zacznij sie teraz uczyć.. najlepiej z Jamsem 
- Zawsze o takim słowniku marzyłam! Jestem taka dumna że normalnie zaraz - rzuciłam słownik w komin - upsss upadł mi - zrobiłam niewinną minę - nauka to zło!
- Widać po tobie że sie nie uczysz - powiedział i poszedł na dach. 
- No właśnie!... chwila co?! Nie jestem głupia! - pobiegłam za nim wkurzona. Nie cierpię jak ktoś mówi że jestem jakaś nienormalna! Czasem błyszcze mądrością jak nikt ^^ Zobaczycie ze w przyszłości będę wami rządzić! Buahahahah xD
Następny domek jest Carlosa... bożeeee ja chce do niego! Eeee jestem jeszcze na nich zła przecież... ze mną nie ma tak łatwo :P Jego choinka znajdowała sie w pokoju... w tym samym w którym spał. Podeszłam do niego i spojrzałam jak słodko sobie spał. 
- Czytaj ale cicho aby go nie obudzić - podał mi kopertę czuwając aby latynos sie nie obudził. 
Drogi Mikołaju,
wiem że pewnie tego nie przeczytasz, przecież nie istniejesz xD Ale dla Pati mogę się postarać. Czasem ciężko nadążyć z jej szalonymi pomysłami ale właśnie za to ją kocham. Chce aby była szczęśliwa i proszę o pierścionek... nie zwykły tylko zaręczynowy, chce z nią już być na zawsze. 

Carlos.
- Oooooooo - pisnęłam cicho patrząc w kartkę - chce mi sie oświadczyć? 
- No nareszcie! Wiesz jak ciężko było was jakoś ogarnąć - powiedział wyciągając prezent z worka. 
- O czym ty mówisz? - zapytałam. 
- Pamiętasz może święta kiedy całowałaś się z Carlosem? Wtedy nie byłaś jeszcze z żadnym z nich... W nocy przeniosłem jemiołę tak abyście sie pocałowali! No ale musiałaś do tego wybrać Jamsa... - wytłumaczył mi brodacz. 
- Miałeś w planach abym z nim była? 
- Czasem szczęściu trzeba pomóc. Chodź zanim sie obudzi - szepnął i chwycił za worek. 
- Chwila - uśmiechnęłam się i podeszłam do łóżka jednak Święty szybko mnie pociągną z powrotem - ej! chce go tylko pocałować! - wyrwałam sie.
- Nie ma tak - powiedział i chwycił mnie ciągnąc do komina. 
- Jeden całus! - byłam już przy nim kiedy ten znowu mnie pociągną - noooo plis... 
- Ale szybko - puścił mnie a ja usiadłam uradowana na jego łóżku. Schyliłam sie i pocałowałam go namiętnie... jaki mnie dreszcz przeszedł x3 
- Ehh... - Carlos zaczął powoli otwierać oczy - ...Pati? - zapytał patrząc na mnie. 
- Eeeee - spanikowana zaczęłam się rozglądać po pokoju kiedy nagle Mikołaj uderzył go w głowę z bryły węgla. Carlos zemdlał xD
- On żyje?... i skąd ty masz węgiel? - zapytałam.
- Na niegrzeczne dzieci - dodał i poszliśmy do sań. Mam nadzieje że nie pamięta nic bo będzie źle. Ostatni dom jest Logana... dzięki że to wreszcie koniec! Ciężkie życie Mikołaja... a został jeszcze cały świat. 
- To co sobie zażyczył pan Henderson? - zapytał Mikołaj. 
- Więc tak... 
Święty Mikołaju,
ze mną w domu mieszka pewna dziewczyna, ma na imię Vai i jest przepiękna. Tylko ona ma chłopaka... chciałbym aby wreszcie coś sie zaczęło dziać między nami... próbuje się do niej dopasować ale to nic nie daje! Spraw jeszcze motor a będę szczęśliwy! 

Logan.
- Logan jak zwykle startuje do Vai - uśmiechnęłam się. 
- Motor tak? Czekaj - powiedział i wyszedł na dwór. Spojrzałam za okno i nagle podjechał pod dom mega seksowny facet na prześlicznym motorze! Bożeeee taki komplet to coś ^^ Miki pogadał chwile z nim i wrócił do domu, zostawił karteczkę pod choinką z napisem "Idz do garażu".
- Świetne i koniec! - przybiłam z nim piątkę z uśmiechem.
- Jak wrócisz do LA to jako moja wnuczka pomożesz im... 
- Ja? Nie lubię sie wtrącać w związki... do tego ona ma chłopaka - powiedziałam zagubiona. 
- Co wiesz o szczęściu i przeznaczeniu? 
- Że czasem trzeba mu pomóc?
- No właśnie... załatw to za mnie. To jest przeznaczenie - dodał. Wróciliśmy do mojego domu... tym razem zatrzymaliśmy się przed domem. 
- Został ostatni list - uśmiechnął się - przeczytaj go
- Ale to mój list - spojrzałam na kopertę. 
- Chce go usłyszeć - uderzył mnie leciutko w ramię a ja otworzyłam kopertę. 
Kochany Święty Mikołaju,
czuje się głupio że tylko ja wierze w ciebie. To źle? Zawsze mi mówili że wszystko może istnieć i wystarczy w to wierzyć! Pisze do ciebie od kilku lat jednak mnie nie odwiedzasz. Może jeszcze nie zasługuje by być dobrą? Przez te ostatnie lata zrozumiałam że to co robiłam było złe i próbuje wciąż sie zmienić. Jeśli mogę sobie coś życzyć to abym miała tyle sił by pomagać innym i uszczęśliwić tych najbliższych. Więcej mi do szczęścia nie potrzebne. Zawsze będziesz moim idolem i kocham cię ♥

Twoja Pati.
Kiedy to przeczytałam tak głupio mi się zrobiło. Napisałam to co myślę jednak kiedy mam to przeczytać to... no dziwne to jest. Jednak Mikołaj mnie mocno przytulił.
- Dzięki twojej wierze uszczęśliwiłaś swoich najbliższych - powiedział - jesteś dobra.... 
- Staram sie :D - zaśmiałam sie radosna - czas się rozstać? 
- Muszę wracać do Laponii... Trzymaj sie młoda i pamiętaj o tym co mówiłem - wykazał na mnie i zaczął sie oddalać. 
- Jasne Majestro Miki! 
- Nie przesadzaj z tym... masz być grzeczna!
- Zawsze jestem! Idz już!
- Oraz szczęścia z Carlosem! 
- Zobaczymy czy sie zgodzę na zaręczyny! 
- Zgodzisz sie.. 
- Taaaa wiem xD
- Idziesz na piwo? 
- Jasne! - pobiegłam za nim i razem poszliśmy do pobliskiego baru xD 
Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca. Podniosłam głowę zaspana i rozejrzałam się po pokoju. Nie mówcie ze to był kolejny sen bo się załamie! Wstałam i zobaczyłam jakieś pudełko. Z ciekawości je otworzyłam. W środku była karteczka i jakiś naszyjnik... hymmm ciekawe od kogo. 
Musisz jeszcze popracować nad piciem bo nie dorównujesz ze mną. Dzięki za pomoc w tegorocznych Świętach i pamiętaj że wiara jest najważniejsza! Mam dla ciebie mały prezent... Złoty naszyjnik w kształcie serca... Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to ono pokaże ci drogę. Dobra nie będę dawać z takich zagadek, naszyjnik ma GPS. Dobra aż taki zdolny nie jestem, to zwykły naszyjnik. Daje ci numer komórki i dzwoń jak coś. Jak założę tego całego facebooka to będziemy sie zaczepiać. Wiec Wesołych Świąt wnuczko!
Ś.M. 
Wyciągnęłam naszyjnik gdzie był napis "Śnieżynka". Od teraz będzie to mój talizman szczęścia który nigdy nie zdejmę. Te święta były najlepsze w życiu! 
*Z punktu widzenia Angel* 
Niestety już po świętach ale w tym roku były świetne! Nie mam pojęcia skąd moi rodzice wiedzieli że chce poduszkę ale udał im się prezent. Wszyscy wróciliśmy do LA kiedy w salonie doznaliśmy szoku. Pati w śliczniej sukience chodziła i ozdabiała salon, te wszystkie ozdoby i ta choinka! Cudne *O* 
- Ty już tutaj? - zapytał Carlos patrząc na nią. 
- Muszę jakoś udekorować ten dom nawet jeśli po świętach - zaśmiała się. 
- Wszystko wygląda cudnie! - rozejrzałam się. 
- Mam nadzieje że prezenty były udane - uśmiechnęła sie promiennie. Ale skąd ona o nich wie? 
- Dostałem perfumy! Wypryskałem się i laski mnie goniły - jęknął James.
- Skarbie... daj mi ich adresy... pogadam sobie z nimi - zakręciła patelnią wściekła Sylwia i sie uderzyła xD
- Ja za to mam ścigacz! - klasnął w ręce Logan, aż Vai zabłysnęły sie oczy. 
- Podwieź mnie gdzieś plisss!!! - zaczęła skakać i go tulić. 
- Ehem ehem - powiedziała Pati i pokazała na góre. Wszyscy tam spojrzeliśmy a ona na długim kijku trzymała jemiołę prosto nad nimi. 
- Pati nawet nie próbuj - szepnął zdenerwowany Logan rumieniąc sie. 
- Obiecałam to komuś... czasem trzeba pomóc - wystawiła język - kiss! 
- Dawaj dzióba - zaśmiała sie niebiesko włosa i pocałowała Logana. Fajnie gdyby nie całowali sie z 5 min! 
- Taaaa ale to tylko przyjaciele - dodała Sylwia i wybuchła śmiechem.
- Ja do nich sie nie przyznaje - jęknął Kendall obejmując mnie. 
- Dobra ludzie idę szukać biletów na sylwester - klasnęła w ręce uradowana Pati.
- Gdzie ty jedziesz? Mieliśmy spędzić go razem - powiedział zaskoczony James. 
- Wiesz... mam plany... czasem tak bywa - wystawiła nam język zadowolona. 
- Mhm mhmh? - mruknęła Vai nie odrywając sie od Logana.
- Nie zrozumiałam jej - zaśmiałam sie i wtuliłam w Kendalla. 
- Spędzam z kimś innym Sylwka - uśmiechnęła się brunetka. 
- Z kim kochanie? - zapytał podejrzanie Carlos. 
- Wiecie... - chwyciła sie za naszyjnik który miała - ho ho ho... jadę do dziadka - zaśmiała się i wyszła z pokoju zostawiając nas zdziwionych jak jeszcze nigdy. Odpłaca się... ja to wiem.
__________________________________________________
I taka sobie jednorazówka :D Jeszcze raz wesołych świąt ludzie!!! 

niedziela, 23 grudnia 2012

Świetaaaa! cz. 1

Ho ho ho ludzieee!!! Wiecie co jutro? Wigilia! I pewnie sie zastanawiacie czemu tak krzyczę!? Ponieważ mam ADHD i nie chcą mi dać leków! A właśnie tak... jutro święta !! Mam taki power świąteczny który wyładowuje tutaj... czyli na blogu xD Z tej boskiej okazji... która jest boskaaa! napisałam (muzyczka bębenkowa) jednorazówkę!!! Niestety trochę długa wyszła i są 2 część... a może nawet 3 xD Jak ją skończę to będę wiedzieć. Jestem pobudzona przez pewną piosenkę  filmik i wszystko inne co żyje! Kocham was ♥ 
Chciałabym powiedzieć ze pod ostatnią jednorazówką już mi tak słodziliście że zaczęłam rzygać tęcza xd Ale w dobrym sensie... jezuuuu tak mi się cieplutko zrobiło przez was!!! :D 
Skoro to święta to czas na życzenia! Układam na szybko wiec nie śmiać się xD Moja siostra wymyśliła 2 wiersze... dla chłopaka i dziewczyny które teraz zacytuje ^^ 
"Zdrowia, szczęścia, pomyślności, na weselu dużoooo gości, żebyś dużo dzieci miała i przez męża nie płakała"
"Zdrowiu, szczęściu, pomarańczy! Niech ci szczęście zawsze tańczy. Niech ci żona nie płacze a teściowa nie kracze" 
Brawa dla mojej siostry! Ja nie jestem tak kreatywna i dam normalne życzenia:
"Wesołych Świąt życzy ja, czyli Patitek wooohooo! W głębi serca ciesze sie ze już są święta. Mam nadzieje że BTR zapukają do twych drzwi i zgwałcą cię jak mnie dziś! Tylko teraz boli mnie nerka co mnie na prawdę wnerwia... Dużo kasy, uśmiechów, dzieci! Życzę też nocnych igraszek ^^ Oraz by uśmiech nie znikał z twej mordki bo wtedy giną małe kotki xD Jeśli życzeń nadszedł czas to również spełnienia marzeń, snów i takich innych rzeczy. O Sylwestrze zapomniałam! Dużo chlania i miłości życzy Pati z Wielkopolski" 
Takie sobie głupie życzenia złożyłam xd Wiec zapraszam na jednorazówkę!:

Stałam na scenie i śpiewałam piosenkę "Last Christmas" . Za mną stał chór a przed nami publiczność... również Logan, James, Kendall, Carlos, Sylwia, Vai i Angel. Jest to dziewczyna Kendalla ^^ Są ze sobą od niedawna a zachowują sie jak małżeństwo  Zaprzyjaźniłyśmy się i tworzymy teraz wielką szczęśliwą rodzinę którą kocham najbardziej na świcie! Czemu występuję... Jest to koncert charytatywny na prezenty dla dzieci z domu dziecka. Uwielbiam pomagać innym zwłaszcza przed świętami ^^ Czuje wtedy takie ciepło w środku :D 
Koncert się udał, zebraliśmy dość dużo pieniędzy na sierociniec i spokojnie mogliśmy wrócić do domu rozkładając sie na wszystkim co się dało. 
- Nie budzić mnie do jutra... - szepnęła Vai kładąc sie na kanapie. 
- Mnie do wigilii! - krzyknęła Sylwia i położyła sie na siostrze. 
- Leniwa ta twoja dziewczyna - zaśmiał sie Kendall biorąc Angel na kolana. 
-... za to ją kocham - uśmiechnął sie James patrząc na nią. 
- Ty już sie tak nie podlizuj... i tak ci nie da xD - wybuchła śmiechem Vai która po chwili dostała z łokcia w brzuch od Sylwii.
- Nie chce nic mówić ale mamy dużo zaległości... trzeba dom udekorować, wymyślić coś na wigilię i kupić choinkę - powiedziałam patrząc na nich. Spojrzeli na siebie i po chwili na mnie z zagubionymi minami. 
- Pati... my tutaj nie spędzimy Świąt - szepnęła Angel. 
- No przecież tu mieszkamy - zaśmiałam sie niewinnie. 
- Kochanie... każdy z nas wraca na święta do rodziny - powiedział Carlos kładąc rękę na moim ramieniu. Zasmuciło mnie to ponieważ obiecywali mi ze w tym roku siedzimy święta razem... pierwszy raz. 
- Nie złość się... mamy już bilety na samoloty kupione - dodał Logan. 
- Nic sie nie stało... naprawdę - uśmiechnęłam sie leciutko - tylko trochę mnie zdziwiliście... To pójdę zarezerwować jakiś lot do Polski i się spakować - jęknęłam i poszłam do swojego pokoju. Naprawdę zrobiło mi sie strasznie przykro z tego powodu. 
*Z punktu widzenia Sylwii* 
Pati nie wychodzi z pokoju od ponad godziny! Zamknęła sie i z nikim nie gada... To nasza wina bo ukrywaliśmy to przed nią... dowiedziała sie w taki głupi sposób ale co poradzić. Obiecałyśmy rodzicom że będziemy w domu na święta. 
- Też bym musiała sie spakować... mam jutro samolot - powiedziała Angel po chwili ciszy. 
- Ja nie chce na wigilię do domuuu! - krzyknęła Vai. 
- Przesadzasz - jęknął Kendall śmiejąc sie. 
- Obiecałyśmy to - powiedziałam i uderzyłam Vai w głowę. 
- Ludzie mam coś dla was! - krzyknęła Pati wchodząc do pokoju. Miała na głowie czapkę Mikołaja i wielki uśmiech... normalnie szok xD
- Kurczaki?! Powiedz że kurczaki!! Błagam, powiedz ze kurczaki!!! To muszą być kurczaki bo oszaleje!!! To będą kurczaaaaki!!! - zaczęła skakać po pokoju Vai. 
- Teraz boje się powiedzieć że to nie kurczaki - powiedziała Pati patrząc na tą wariatkę. 
- Zostaw ją bo odbija jej przed świętami - zaśmiał się James - co masz? 
- I skąd ten humor? - dodał Kendall.
- Kupiłam na Allegro w świątecznej promocji - wstawiła mu język. 
- Dobra mów co to za prezent - Carlos zaczął przecierać ręce wpatrując sie w nią. 
- Taaaa daaaa - wyciągnęła kilka kartek i długopisy. Wiecie... liczą sie intencje co nie? 
- Mam pełno takich rzeczy w szafce - powiedziała Angel.
- Tak samo jak ja! - krzyknęłam patrząc na nią. 
- Hahahahaha najgorszy prezent jaki widziałam w życiu!!! - Vai padła na podłogę i zaczęła turlać sie po niej śmiejąc się jak debil xD
- Mi tam się podoba - uśmiechną sie Carlos, podszedł do niej i pocałował w policzek - a masz inne kolory długopisów? 
- To nie prezenty barany - jęknęła Pati - na tych kartkach napiszemy listy do Mikołaja! - rozstawiła ręce z ogromnym uśmiechem. Nie mówcie ze ona jeszcze wierzy w Mikołaja. 
- Pati odwala ci? - zapytał po chwili Logan.
- Przecież Mikołaj nie istnieje - zaśmialiśmy się razem. 
- Ja też wierze w Mikołaja - wystawiła nam język Angel. 
- Matko jaką dzieciarnie tu mamy - zaczęła sie zwijać z śmiechu Vai. 
- Skarbie on nie istnieje. To rodzice kupują te prezenty - powiedział Carlos. 
- Co roku piszę do Świętego Mikołaja listy... moja tradycja! On istnieje i mieszka w Laponii  - rozstawiła ręce a my wszyscy wpadliśmy w śmiech. 
- Wierze ale nie piszę listów xD To robią dzieci - dodała rozbawiona Angel. 
- Matko aż sie popłakałem - jęknął Kendall wycierając łzy. 
- Napiszcie ten list dla mnie... proszę - spojrzała na nas błagalnie. Szkoda nam sie zrobiło i każdy z nas zabrał długopis oraz kartkę. Szybko napisaliśmy listy, daliśmy Pati która wyszła wysłać je. Tej dziewczynie zaczyna coraz bardziej odbijać. 
*Z punktu widzenia Pati*
Już dzisiaj wigilia! Wróciłam do domu trochę zmarznięta ponieważ nikt nie odebrał mnie z lotniska... Własnie jestem już w Polsce! A na tamtych jestem trochę wkurzona... mogli chociaż powiedzieć! Weszłam do mojego domu zostawiając torbę na korytarzu i kładąc się na płytkach... które są takie zaje ^^ Ponieważ podgrzweaneee ^^ 
- Patrycja? - zapytała moja mama która miała ręcznik w rękach. 
- Mamooo leże na twoim zięciu... wychodzę za te płytki... - jęknęłam i zaczęłam nucić marsz weselny. 
- Dobrze ale co tu robisz? - spojrzała na mnie zdziwiona. 
- Wyobraź sobie ze te debile spiskowały przede mną i zaplanowali wyjazd na święta do domu... myślałam ze spędzimy je razem! Do tego wyśmiali mnie bo kazałam im napisać list do Mikołaja! - wstałam i zobaczyłam że mama zaczyna sie śmiać - no nie śmiej sie! On istnieje! 
- Dobrze dobrze... czyli zostajesz na święta? - zapytała po chwili. 
- Głupio sie pytacie... idę do sąsiada pływać kajakiem - zaśmiałam sie i poszłam go góry. Mój ukochany pokój ^^ Boże jak ja za nim tęskniłam... od kiedy mieszkam w LA to rzadko tu bywam. 
- Jak już jesteś w domu to idz do sklepu kupić pomidory na sałatkę  - krzyknęła moja mama z dołu. Jak najszybciej wleciałam do kuchni. 
- Pomidory?! A dostane?... proszę powiedz ze dostanę! Kocham kocham kocham pomidory! - przytuliłam mamę radosna. 
- Wiem o tym wiem... wiec idz - dała mi pieniądze i torbę na zakupy. Założyłam szybko ubrania i wyszłam na tą bubę xD Moja kochana wioska nic a nic sie nie zmieniła. Ludzie patrzeli na mnie zaskoczeni ale to nic, po prostu nie widzieli mnie od bardzo dawna. Kiedyś było lepiej bo nikt nie wiedział ze jeżdżę do LA. Teraz wiedzą to wszyscy xD Nagle oberwałam z śnieżki, obróciłam sie i dwie osoby na mnie wleciały przewracając mnie na ziemię. 
- Żryj gruz cyganie! - krzyknęła Lili która siedziała na mnie i zaczęła nacierać śniegiem. 
- No ej!!! - zaczęłam sie szarpać. 
- To kara za to ze nie odwiedzałaś nas niedobra kobieto... - dodała Karolina. 
- Zaraz mnie zjecie z tego powodu - wstałam i otrzepałam sie - i w ogóle to cześć - machnęłam ręką. Dziewczyny popatrzały na siebie z uśmiechem i mocno przytuliły. 
- Uważaj na Peniątka Karolina! - krzyknęła po chwili Lili odrywając sie ode mnie. 
- Nie jestem w ciąży... - przewróciłam oczami. Ta akcja zaczęła sie od kiedy Vai dla żartów napisała na moim facebooku że jestem w ciąży .. Skąd miała hasło? Pozwoliłam jej zalogować sie z mojego laptopa a sama zapomniałam sie wylogować... aby mieć święty spokój od paparazzi, rodziny no i Carlosa musiałam iśc do ginekologa i na badania USG! 
- Ale mogłabyś być ^^ - pisnęła Karolina z uśmiechem. 
- Ja chociaż mam chłopaka - wystawiłam im język i poszłam przed siebie. 
- Masz 20 lat... w twoim wieku powinnaś sie bawić a nie latać z Carlosem - powiedziała Lili idąc za mną. 
- Mówisz mi to co chwile... wiem że im nie ufasz ale to nie znaczy że Carlos bzyka każdą inną po drodze.
- Jak uliczna dziwka - zaśmiała sie Karolina. 
- Po prostu nie oddał mi tych 20 zł! - rozstawiła ręce Lili. Odwróciłam sie do niej, przywaliłam w czoło banknotem 20 złotowym i poszłam dalej. 
- To miało być od Carlosa -.-' - podniosła rękę Lili. 
- Masz od jego dziewczyny - zaśmiałam sie. 
- Lili trochę szacunku dla przyszłej Pani Peny - uśmiechnęła sie Karolina. 
- Taaaa a żyrafy zaczną tańczyć kankana - jęknęłam zmęczona. 
*Kilka godzin później* 
Już po wigilii .. Może i lepiej bo wszyscy pytali sie co tam w Los Angeles, u chłopaka, u znajomych itd... Oczywiście wielka tragedia bo dawno nie rozmawiali z Carlosem o przyszłości tego wszystkiego. Łatwe wyjaśnienie, wątpię żeby on chciał przyszłości tego związku. Leżałam w łóżku i próbowałam zasnąć. Ciężko spać jak choinka razi lankami a psy wyją za oknem jak głupie! Usłyszałam jakieś trzaski na strychu... pierwsze co pomyślałam ze chłopacy robią ze mnie żarty, tylko że ja jestem w Polsce. W domu wszyscy śpią a hałas jest coraz głośniejszy! Chwyciłam za moją Suzi która leżała pod łóżkiem i wyszłam z pokoju. Na moje nieszczęście mam tak że kiedy otworze drzwi na wprost mam schody na strych. Usłyszałam jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. Zabrałam głęboki wdech i powoli weszłam po schodach na górę. Pewnie teraz większość jak ja przy horrorach krzyczy "nie wchodź tam idiotko", "Jesteś pojebana że tam wchodzisz!!!" i takie tam inne xD Ale jakoś mnie tam ciągnęło .. Chwyciłam za haczyk i powoli otworzyłam drzwi. Moi rodzice są tak genialni że założyli haczyk w drzwiach od strychu... chyba żeby jakieś duchy nie przylazły w nocy xd Rozejrzałam sie po pomieszczeniu trzymając blisko siebie siekierę. 
- Boże ile tu kurzu... na Świętego z siekierą? - powiedział koleś za mną. Wystraszona odwróciłam sie i zobaczyłam jakiegoś dziadka z brodą który wyglądał jak Mikołaj! Tam myślę że wyglądał jak mikołaj bo było ciemno... 
- Chwila kim ty jesteś? - zapytałam patrząc na niego. 
- Świętym Mikołajem dziecko! - rozstawił ręce wydając jakiś dziwny okrzyk godowy. 
- Chwila - powiedziałam i wyciągnęłam komórkę, poświeciłam na niego patrząc jak wygląda - bardzo śmieszne tato... nie śmiejcie sie ze wierze w Mikołaja! 
- Ale ja jestem prawdziwy - przewrócił oczami. 
- Udowodnij! - rozejrzałam sie rozmyślając - wiec... ile widzisz palców? - wystawiłam rękę pokazując 3 palce. 
- No 3 
- Boże jasnowidz... - wystraszona cofnęłam się od niego - czemu mam dziurę w ścianie? 
- Masz jakiś porąbany komin... nie dość że wejść ciężko to jeszcze wleciałem nie tam gdzie trzeba i trafiłem tutaj! Do tego zleciałem na jakiegoś konika bujanego - wskazał na zwłoki kona xd Zwłoki bo był zgnieciony! 
- Boże mój konik! Zdzichu tylko nie ty!!!! - zaczęłam krzyczeć smutna. 
- Możemy się skupić na tym co tu robimy? - zapytał po chwili. 
- No ja przyszłam bo słyszałam hałasy... to ty udajesz ninje u mnie na strychu  Jak chcesz mam jeszcze piwnicę. Do tego strasznie marznę a ty masz chociaż ten tłuszcz - potykałam go po brzuchu. 
- Ehhhh pojedziesz ze mną do Laponii - powiedział. 
- Taaaa tato wiem ze mama ci zapłaciła abyście mieli sie z czego pośmiać... własnej córki sie tak nie traktuje - wystawiłam mu język. "Mikołaj" jednak nic nie powiedział tylko chwycił mnie za rękę i wyszliśmy przez tą dziurę prosto na dach xD Zobaczyłam wielkie sanie i renifery... normalnie dostałam takiego szoku że aż musiałam przytrzymać sie kominu. 
- Matko jesteś prawdziwy!!!!... ale jak zlecę z dachu to płacisz odszkodowanie - zmierzyłam go wzrokiem. 
- Jasne jasne... jedziesz ze mną - wsiadł do sań. Niepewnie zrobiłam to samo. Kiedy polecieliśmy w górę w mgnieniu oka byliśmy już w Laponii. Już wiem jak Mikołaj jest w stanie objechać cały dzień! On ma chyba dopalacze!!! xD Było tam zimniej niż u mnie i do tego tak ślicznie ozdobione domy i było widać fabrykę zabawek! *O* 
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Święty kiedy wylądowaliśmy przed fabryką. 
- Tu jest bajecznie - szepnęłam rozglądając sie. 
- Chodź do środka, zaraz ci wszystko wyjaśnię - zaśmiał się tym swoim śmiechem godowym czy czymś takim i weszliśmy do środka. Rozglądałam sie otwierając usta jak najszerzej. 
- Gdzie są elfy? - zapytałam zdziwiona. 
- Stwierdziliśmy że elfy są trochę za małe... dlatego zastąpione są chłopakami - pokazał na bandę chłopaków bez koszulek, ale już takich seksownych i ślicznych i ciachastych że... uuuu że prawie bym umarła z szczęścia. 
- Proszę o takiego pod choinkę - jęknęłam trochę zjarana. No dobra bardzo zjarana xD
- Jak będziesz grzeczna to pomyśle - powiedział. 
- Matkoooo jestem w raju!!! Ile tu ciach!!!! - zaczęłam skakać jak pojebana. 
- Przypominam że masz chłopaka wiec chodź - powiedział ciągnąc mnie do jakiegoś pokoju. 
- Nie nie nie!!!! Ja chce tu zostać!!!! Proszeee!!!! Chłopacy zadzwońcie - poruszałam brwiami i zrobiłam znak jakbym gadała przez komórkę. Niestety Święty zaciągnął mnie do pokoju gdzie była jego żona, choinka, kominek i takie świąteczne pierdoły. 
- Dzień Dobry Pani - pomachałam jej i usiadłam na krześle. 
- Posłuchaj mnie Pati... Potrzebuje pomocy przy rozwożeniu prezentów - powiedział chwytając za pierniki. 
- Ale dlaczego ja? I po co ci pomoc? - spojrzałam na niego dziwnie. 
- Postanowiłem że będę miał takiego pomocnika. Został nim jeden z chłopaków któremu najbardziej ufam jednak... jak to powiedzieć... jeden z reniferów kopnął go tam gdzie mężczyzn boli... 
- Hahahahahaah - wybuchłam śmiechem - i mu sie złamał xD Lubie tą bajkę... mów dalej dziadku to takie fascynujące - oparłam sie o stół. 
- Ponieważ nie jest w stanie mi pomóc to zabrałem ciebie. W liście napisałaś że chcesz uszczęśliwić wszystkich i do tego zrobić coś niesamowitego więc pomyślałem czemu by nie... wiem że jesteś dobrą dziewczyną, pomagasz innym i bardzo sie zmieniłaś przez te lata - powiedział spokojnie. 
- Starałam się... - uśmiechnęłam sie leciutko. Kilka lat temu nawet nie miałam co myśleć aby mnie zmienić... zła, okrutna, najgorszy potwór na świecie. Jednak udało mi sie to zmienić. 
- Zgadzasz sie? - zapytał po chwili. 
- No spoko tylkooooo po co ci ten pomocnik?! - rozstawiłam ręce. 
- Już nie jestem młody jak kiedyś i ten reumatyzm - zaczął nawijać kiedy cwano podniosłam brew - no dobra leniwy jestem.
- No i super! Będę mikołajem hooo hooo hooo - wstałam dumna uśmiechając sie. 
- Najpierw sie przebież słonko - powiedziała Pani Mikołajkowa i podała mi strój w który sie mam ubrać - masz jeszcze brązowy płaszcz jakbyś zmarzła.
- Dziękuję - zaśmiałam sie i pobiegłam do góry sie przebrać. Fajnie być Mikołajem tak przez jeden dzień. Ubrałam ten strój, założyłam płaszcz który szybko zawiązałam i zeszłam na dół. 
- No ale pokaż się w tym stroju... nie chodź ciągle w płaszczu - dodała Pani patrząc na mnie. 
- No już już - pewnym ruchem odwiązałam płaszcz który ściągnęłam i zostałam w świątecznej sukience - mam skargę... czemu wyglądam jakbym miała grać w pornolu? 
- Nawet nie wiesz jak ciężko znaleźć strój mikołaja który nie jest bielizną erotyczną wiec nie marudź - uciszył mnie Święty. 
- Pasowałabyś jako nasza wnuczka... - uśmiechnęła sie Pani Mikołajowa xD
- Serio? - uśmiechając sie szeroko. 
- Miałabyś na imię Śnieżynka - zaśmiał sie brodacz. 
- Dziwne imię dla dziecka ale ok... - wybuchłam śmiechem. 
- Pierwsze miejsce w które pojedziemy to do Angel - chwycił za kilka listów. 
- Chwilkaaa... przecież ty tylko dzieci odwiedzasz...
- Wcale ze nie. Dorośli nie piszą listów tylko dzieci, więc tylko dzieci odwiedzam. Jednak ty kiedy kazałaś im wysłać listy to automatycznie dostają prezent. Pamiętaj ze wiara i nadzieja to jedna z rzeczy którą powinno się dzielić z bliskimi - położył rękę na moim ramieniu z uśmiechem. Poszliśmy do sań gdzie odlecieliśmy prosto do Angel.