Strony

sobota, 24 listopada 2012

Część 31

Komputer wreszcie naprawiony! Niestety za kilka dni znowu zostanie oddany do informatyka i będzie formatowany... Ale już tak bywa. Wszystkie moje opowiadania wykasowało które miałam napisane wcześniej xd To opowiadanie napisałam przed chwilą xd Udało mi się! Ale trochę sztywnie wyszło... Następny rozdział nie mam pojęcia kiedy będzie... może dopiero przed moimi urodzinami xd A do 8 grudnia jeszcze trochę czasu xd Trzymajcie sie i życzę miłego czytania!:

Już niedługo koniec ferii zimowych... znowu wracać do szkoły. Ja nie chce! Zwłaszcza ze tegoroczne ferie były niesamowite! Poznałam swój wymarzony zespół... do tego mam chłopaka! Wreszcie wszystko w życiu układa się jak najlepiej... 

Wstałam całkiem wcześnie ponieważ jest już 11:00 xd Ubrałam się szybko i zeszłam do kuchni. Siedziała tam Pati razem z Sylwia i jadły płatki. 
- Siema sierotki wy moje... dopiero teraz jecie śniadanie? - zapytałam. 
- Ponieważ jacyś idioci wrócili o 4:00 z koncertu i nas obudzili... nie słyszałaś ich? - jęknęła zmęczona Pati. 
- Nieee? - spojrzałam na nie zagubiona. 
- Zazdroszczę! Mi James wpakował się do łóżka myśląc że to jego pokój xd - zaśmiała się Sylwia. 
- Ja mam szczęście że daleko mam pokój od was wszystkich... dzięki  - Pati wzniosła ręce ku niebu i padła na stół - nawet nie mam siły aby krzyczeć z bólu 
- Pfff ja sie czuje świetnie!!! Ale gdzie chłopacy? - zapytałam sie. 
- Śpią! - warknęły dziewczyny. 
- Boże spokojnie... okres się zbliża? - zaśmiałam się. 
- Ja miałam jakiś tydzień temu :P - wystawiła mi język kochana siostra. 
- He he okres... taaaa - zaśmiała się sztucznie Pati i zagubiona zasłoniła oczy. 
- Czekaj nooo... znam ten śmiech! Spóźnia ci się!!! Jesteś w ciąży  - wykrzyczałam a Sylwia wypluła swoje płatki. Boże jej mina bezcenna xD Szkoda ze nie zrobiłam zdjęcia! Jaki niefart... Ale jak to ona w ciąży!? 
- Nie jestem w ciąży!... po prostu... miałam mieć 2 dni temu... nie dostałam - jęknęła już zmęczona. 
- Matko będę ciocią! On jest taki plemny?! Hahahahahahah - oparłam sie o stół i zaczęłam się śmiać. 
- Vai nie żartuj z tego tak... - skomentowała to Sylwia uderzając mnie w głowę. Nagle w kuchni pojawił sie Logan a za nim ledwo żyjący Carlos. Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę płakać... z śmiechu xd
- Oooo znalazł się Pan Pena... trzeba ci obciąć tą bestie xd - powiedziałam ledwo sie śmiejąc. Wtedy Pati wybuchła śmiechem tak że upadła na kolana i zaczęła płakać. 
- Humorki już są xd - dodała Sylwia. 
- O co chodzi bo ja... kyh... nie wiem o co chodzi? - powiedział ochrypniętym głosem Latynos  Domyślałam sie co to znaczy... 
- Jezu jak mnie głowa boli... i wszystko inne apsik! - zaczął Logan kiedy pojawił sie kaszel i katar. 
- Nie mów że jesteście chorzy... - jęknęłam przerażona. 
- Graliśmy wczoraj w deszczu... do tego było strasznie kyh zimno - usiadł sie Carlos. 
- A James i Kendall? - zapytała zdenerwowana Sylwia. 
- Z nimi jest gorzej - odpowiedział jej Logan a nasza 3 spojrzała na siebie z przerażeniem. Opiekować się 4 chłopaków to jakaś maskara... nie przeżyjemy tego! 
- Pati wszystko ok? - zapytał troskliwie Carlos kiedy owa osóbka zwijała sie z śmiechu na podłodze. 
- Nie jest ok! - wstała i popatrzała na niego - no ten tego... Vai gada mi że jestem w ciąży! 
- Okres jej sie spóźnia... - dodałam. 
- A jeśli jestem w ciąży... - zdenerwowana zaczęła bawić sie palcami - Carlos? 
- Eeeeee... - Carlos siedział nieruchomo i patrzał na dziewczynę. Nagle spadł z krzesła i chyba zemdlał xd 
- Jaki nieogar xd - zaśmiała się Sylwia. 
- Pati zabierz go do pokoju... a ja skocze po tabletki dla mnie i reszty - powiedział Logan szukając tabletek. 
- Bo nie mam co robić. Ciężkie moje życie - chwyciła Carlosa za nogę i zaczęła ciągnąc w stronę pokoju. 
- Jaka czapa xd Jeśli będzie w ciąży to padnę z szczęścia xd - zaśmiałam się i chwyciłam za garnek - Logan do łózka won a my się wami zajmiemy xd
- Jak chcesz - uśmiechną sie Henderson i pomknął po schodach na górę. 
- I my mamy sie nimi zając? - zapytała zmęczona Sylwia. 
- Niestety tak xd Idź porozdawaj tym debilą dzwonki i mają dzwonić jakby coś chcieli - podałam jej 4 małe dzwoneczki - a ja zrobię rosół xd
- Tylko ich nie otruj - wskazała na mnie i pobiegła do góry. 
- Tylko ich nie otruj... pffff - zaczęłam gadać jak do dziecka i zabrałam sie za gotowanie. Chce pomóc a jak zwykle sie nabijają ze mnie -.-
*Z punktu widzenia Pati*
Dociągnęłam go jakoś do pokoju i położyłam na łóżku. Trochę przerażona byłam faktem że mogę być w ciąży  A jeśli to prawda? Boje sie tego wszystkiego zwłaszcza że nawet tego nie pamiętam .. Usiadłam koło Carlosa i pogłaskałam po policzku. Biedak nie dość że przeziębiony to jeszcze doznaje takiego szoku. 
- Gdzie ja jestem? - zapytał otwierając leciutko oczy. Od razu się uśmiechnęłam. 
- Zaniosłam cie do pokoju bo zemdlałeś... a skoro jesteś chory to zajmę sie tobą razem z dziewczynami ^^ 
- ... kochanie jesteś w ciąży? - zapytał chwytając mnie za ręce  Nie wiedziałam co odpowiedzieć bo sama nie wiedziałam... 
- Nie wiem. Ale się teraz tym nie przejmuj, trzeba się tobą zająć - uśmiechnęłam się leciutko i wtedy do pokoju wleciała Sylwia. 
- Dzwonek masz! - rzuciła go trafiając w moją głowę - sorka...
- Zeza masz?! - chwyciłam za dzwonek i podałam Carlosowi. 
- Masz dzwonić jak będziesz coś chciał! A teraz ty ze mną... - chwyciła mnie za rękę i wybiegłyśmy z pokoju. Coś czuje że ten dzień będzie strasznie długi i okropny. 
*Z punktu widzenia Sylwii*
Widać że chłopakom bardzo sie spodobała opcja zajmowania sie nimi... Zmęczyło nas chodzenie po schodach dlatego całą 4 przenieśliśmy do salonu który znajdował sie koło kuchni. Co chwile do nich chodziliśmy! Wykorzystują nas... 
- Mam już dość - jęknęła Vai leząc na stole - jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłam! 
- Kiedyś zajmowałam sie chorą siostrą i mamą... ale oni są już tacy wkurzający że mam ochotę im przywalić! - warknęła Pati. 
- Musimy ich zrozumieć że są chorzy... - zaczęłam kiedy usłyszałyśmy dzwonek - znowu?! - wstałyśmy i poszłyśmy do salonu.
- Dziewczyny przyniesiecie soczku pomarańczowego? Ale odsączcie go... - powiedział ledwo James machając szklanka. 
- I przynieście chusteczki! - chwycił za jedną Logan i zaczął smarkać xd Siedzieli na takiej wielkiej kanapie, oglądali telewizje, mieli pełno jedzenia i picia... i jeszcze marudzą?! Do tego przykryci kocami tak ze ledwo było ich widać... 
- Jasne - powiedziała Vai przez zęby. 
- A pójdzie któraś ze mną do łazienki czytać mi abym nie zasnął w wannie? - zapytał Carlos a nasza 3 zrobiła wielkie oczy. Spojrzałam na Vai i momentalnie odsunęłyśmy się do tyłu. 
- Pati twój chłopak... - klepnęła ją w tyłek Vai. 
- Że jak?! - krzyknęła Pati - ale ja... ty będziesz bez ciuchów... znaczy... help - jęknęła przeważona.
- Nie wstydź się gooo... w końcu to ojciec twojego dziecka xd - zaśmiałam sie a ona spiorunowała mnie wzrokiem. 
- Jasne skarbie... - powiedziała i poszła za Carlosem do łazienki. 
- Hahaha współczuje jej xd - dodałam z śmiechem. 
- Pomasuje mi któraś stopy? - pomachał kremem Kendall. 
- O___O Vai twoja kolej! - krzyknęłam i uciekłam do kuchni. 
- Nie nie nieee... fuuuuj! - tupnęła nogą i chwyciła za krem. Z obrzydzeniem chwyciła za stopę Kendalla i zaczęła ją masować. 
- Ooooo jak faaajnieee ^^ - pisną Kendall a ja zaczęłam sie śmiać xd
- Mocniej Vai! - krzyknęłam do niej a ta tylko przewróciła oczami i nadal masowała mu stopy. 
- Kotku... zrobisz mi sałatkę? - zapytał po chwili James. 
- Pewnie - uśmiechnęłam się. 
- Najlepiej owocową ale nie dodaj bananów bo ich nie lubię i najlepiej żeby był ananas... i koniecznie truskawki! - dodał. 
- Dla ciebie wszystko - otworzyłam lodówkę i zaczęłam wyciągać owoce. 
- I jakbyś mogła to pokrój je w kosteczkę i wyciągnij pestki... no i obierz z skórki!
- Dobrzeeee - chwyciłam za nóż i zaczęłam obierać. 
- Jeszcze polej je czekoladą! - usłyszałam głos Jamsa, wkurzona chciałam już iść z nożem i go zatłuc ale na szczęście się opanowałam. 
*Z punktu widzenia Pati*
Siedziałam w łazience kiedy Carlos sie kąpał, byłam odwrócona do niego tyłem alby nie patrzeć... no nie chciałam! xd Czytałam mu jakąś książkę... Jakaś dla dzieci xd 
- Umyłabyś mi plecy? - zapytał po chwili Carlos. 
- Wolałabym nie... - pokręciłam głową. 
- Proszę kotku - jękną. Zrobiło mi się go szkoda. 
- Zasłoń sie chociaż pianą czy coś... - warknęłam i chwyciłam gąbkę, zabrałam jakiś żel. 
- Czekaj! Nie tym żelem... - zaśmiał sie. 
- Pewnie - chwyciłam za inny żel i go otwarłam. 
- Ten jest na niedziele! - machną ręką. 
- No to jakim cie mam umyć?! - krzyknęłam zdenerwowana. 
- Tym zielonym co jest w szafce - pokazał na szafkę obok. Chwyciłam za żel jednak był już pusty. 
- Ale tu nic nie ma... 
- Skończył się? Mogłabyś pojechać do sklepu i kupić nowy? To tylko 2 km stad - zrobił słodkie oczka. 
- Ehemmm... - wyszłam z łazienki i zaczęłam krzyczeć na cały dom - Jeb*ny żel !!! No kur*a !!!! - chwyciłam za doniczkę i walnęłam nią o ścianę. Mam już ich dość! Zeszłam na dół gdzie siedziała cała reszta. 
- Co jest Pati? - zapytała Sylwia. 
- Jak to co?! Zachciało się mycia pleców! I mam teraz zapierda*ać 2 km po żel !!! A nie mam prawka! Muszę pedałować!!! WRAUUU! - krzyknęłam i wyszłam z domu. 
*Z punktu widzenia Vai* 
Godzina 20:00... cały dzień usługiwania tym debilą... Mam już ich serdecznie dość! Oni są jacyś nienormalni! Siedziałam w kuchni modląc się o to aby sie nie obudzili... na szczęście udało sie ich jakoś uśpić. 
- Ja chce już do domuuu... - jęknęła Pati która już załamana weszła do kuchni... 
- Mam dość własnego chłopaka... a to źle! - Sylwia oparła się o stół i chwyciła jakąś szklankę - oooo piciu.
- Daj mi je... - chwyciłam za szklankę i zaczęłam pić.
- W tym Logan płukał zęby... - jęknęła Pati a ja wyplułam to xd
- FUUUUJ!!!!! - krzyknęłam, wsadziłam sobie mydło do buzi i zaczęłam je gryźć, później podłożyłam głowę pod kran aby jakoś pozbyć się tego smaku! Fuj Fuj!!!! 
- Dobrze co tak... - zaśmiała się Sylwia. Nagle znowu nastał dzwonek. 
- O nieee... - jęknęłyśmy i poszłyśmy do zadowolonych chłopaków. 
- Czy możecie... - zaczął Kendall gdy nagle mu przerwałam. 
- Co jeszcze wymyśliliście cooo?! 
- Chcieliśmy abyście się usiadły i z nami film obejrzały - powiedział Logan. 
- Jak chcecie to możemy - powiedziała Sylwia i usiadła koło Jamsa, Pati koło Carlosa a ja pomiędzy Kendallem i Loganem. 
- Nigdy więcej nie chce twojej śliny w buzi... - warknęłam patrząc na Logana. 
Następnego dnia obudziłam sie z strasznym bólem głowy, do tego kaszel... oni chyba nas zarazili! D: Obejrzałam się po pokoju i wszyscy spali... tylko nigdzie nie było Pati. Wstałam trochę się kołysząc. 
- Vai to ty? - jęknęła Sylwia ledwo mówiąc - chyba sie od nich zaraziłam...
- Nie tylko ty apsik! - w tym momencie obudziła sie reszta. 
- Oooo czujemy sie o wiele lepiej ^^ Dzięki że nami sie opiekowałyście - zaśmiał sie Logan.
- Dzięki za zarażenie - powiedziała Sylwia chwytając za chusteczki. 
- TAAAAK!!!! - nagle usłyszeliśmy krzyk Pati. Z takim nie ogarem spojrzeliśmy na drzwi w których nale pojawiła się Pati. Nie licząc tego ze po drodze sie poślizgnęła i wywaliła xd
- Co jest?! - zapytaliśmy zdziwieni. 
- Dostałam okres! Nie jestem w ciąży !! Mama będzie ze mnie duuumnaaa!!!! - zaczęła tańczyć. Spojrzałam na nią jak na wariatkę i popatrzałam na Carlosa który posmutniał. Coś mi się zdaje że nie cieszy się z tego... 
- A ty sie od tych gamoni nie zaraziłaś? - zapytała Sylwia. 
- Nie... ja sie czuje dobrze ^^ - uśmiechnęła sie mocno. 
- Jak zwykle to my mamy pecha... - jęknęłam razem z Sylwią i położyłyśmy sie na kanapie. Nie ma to jak zarazić sie od gamoni... mam nadzieje ze nie głupotą xd

środa, 14 listopada 2012

Ogłoszenie

Nareszcie dostałam się na bloga! Nawet nie wiecie jak ciężko mi idzie przez ostatnie dni... Mam egzaminy itd... ale nie o to chodzi. Muszę niestety zawiesić bloga... Wiem że to głupie ale jestem zmuszona.
Mój komputer się zepsuł, jest teraz w naprawie... został sformatowany. Pisałam na nim rozdziały wcześniejsze które przepadły! Nie mam żadnych filmików, rysunków, opowiadać... NIC!
Niestety nie dało sie nic uratować... no trudno żyje się dalej ^^
Mam dostęp do laptopa siostry ale nie dodam następnego rozdziału aż nie odzyskam komputer. Myślałam nad usunięciem czego nie zrobię bo nie potrafię xddd
Również dziękuje za te wszystkie nominacje! Ale chwilowo nie odpowiem na pytania... przepraszam was.
Spróbuje jakoś to wszystko ogarnąć ale jak to mówiłam wcześniej... blog jest zawieszony.
Dziękuje za uwagę i życzę wam miłego przyszłego weekendu i powodzenia na ostatnim egzaminie!
Pozdrawiam was :***

piątek, 9 listopada 2012

Część 30


Wohohohoh nareszcie piątek! Ciesze sie szczególnie z tego powodu ponieważ za 29 dni mam urodziny ^^ Wiem że cieszę sie z takich głupot ale już tak mam xd Kocham ten rozdział *O* Nie wiem czemu ale kiedy go pisałam to... piszczałam jak poryta xd Chce podziękować za te miłe komentarze ^^ Nie będę zabijać ani kastrować Carlosa bo... bo nie xd Akurat sie złożyło że jest to 30 rozdział a niedługo już 7.000 wejść! Z tej oto okazji spróbuje coś wymyślić xd Czas na rozdziaaaaał :D

- Co wy robicie?! – zapytała zdenerwowana Pati. Było widać w jej oczach ogień i niepohamowaną złość.
- Zabijemy go! Nie wolno tak ciebie traktować – podniosła Sylwia do góry Suzi.
- Po 1 nikt nie może tykać mojej siekiery – wyrwała ją z rąk Sylwii i skierowała w naszą stronę – a po 2 ja go kocham wiec nie zabijajcie go!
- Kochasz ?! – zapytali się wszyscy zdziwieni.
- Naprawdę – spojrzał na nią Carlos a ona się  obróciła w jego stronę.
- No tak… - spojrzała w podłogę.
- Dzięki – przytulił ją mocno. Ona lekko zdziwiona odwzajemniła uścisk.
- Hey Single Ladies, dies, dies, dies – zaczęłam sobie nucić pod nosem kiedy wszyscy na mnie spojrzeli zdziwieni – no co!? Niech sobie wyznają miłość ale ja lubię tą piosenkę – założyłam rękę na rękę.
- Kocham cię – powiedział Carlos po czym delikatnie pocałował dziewczynę.
- Możemy już iść na lody? – jęknęłam znudzona.
- Vai! – krzyknęli wszyscy patrząc na słodziutką scenkę PxC.
- Ta.. ta… rzygam tęczą… a teraz na lody! – chwyciłam słodziutką parkę i wylecieliśmy z domu na lody. Za nami poszła reszta.
- Czyli nie jesteś już dziewicą? – zapytałam się Pati.
- Vai! – uderzyła mnie w głowę.
- Nie interesuj się… przecież wiesz o tym że nie – objął ją Carlos.
- Ale ona nic nie pamięta… wiec to się nie liczy – rozłożyłam ręce.
- Violette! – warknęła Pati i zaczęła mnie gonić. Jak ja lubię wkurzać ludzi. Już za kilka dni wracamy do domu! Ja nie chceee… głupia szkoła -.-‘ Siedziałam sobie na ławce w ogródku jedząc popcorn i przyglądałam się słodziutkiej nowej parce.
- Co oni robią? – zapytała Sylwia siadając koło mnie. Przyglądaliśmy się jak Pati i Carlos biegną w zwolnionym tempie xd
- Carlos! – rozstawiła ręce Pati biegnąc w stronę Carlosa.
- Pati! – krzykną Carlos biegnąc do niej. Jednak źle wymierzyli i zderzyli się głowami po czym wylądowali na ziemi.
- Hahahaha! Jakie sieroty xd – zaczęłam się śmiać wypluwając popcorn.
- Nudzi im się? – zapytała się Sylwia.
- Nie wiem… robią już tak z 10 raz… ale to lepsze od filmów – znowu zaczęłam jeść popcorn.
- Są na etapie biegania w zwolnionym tempie?! Boże dokąd ten świat zmierza – chwycił się za głowę Logan który stał za nami.
- My was słyszymy ! – krzyknęli razem wstając z ziemi.
- To macie pecha! – odpowiedzieliśmy im. Tamci tylko przewrócili oczami i po chwili Pati uwiesiła się mu na szyi i zaczęła całować.
- Ooooooooo – rozkleili się Sylwia i Logan.
- Buuuu! Do łóżka! – rzuciłam w nich popcornem.
- Nie mam już cierpliwości do ciebie… - jęknęła Pati.
- Ale to takie słodziutkie że o matko boska – machnęłam ręką i zaczęłam się śmiać. Pati chyba jednak nie było do śmiechu bo chwyciła za Suzi i zaczęła mnie gonić po całym ogródku.
- Sylwia! Gdzie mój Sasquacz?! – uciekałam ile sił w nogach.
- Zostawiłaś wczoraj u Noah jak byłaś u niego… Ale on pojechał na próbę wiec musisz się obejść bez piły! – zaśmiała się Sylwia jedząc mój popcorn.
- To mój!!! Zabije cie – próbowałam przeskoczyć przez płot ale spadłam z niego.
- Trochę wysoki – koło mnie stanęła Pati.
- No trochę… ale jakby tak nogą oprzeć się o to drzewo i zabrać rozmach to może by się udało – pomyślałam z nią.
- A nie lepiej przejść przez uliczkę która jest obok nas – pokazała mi na uliczkę która stała kilka metrów od nas.
- Tak też się da – spojrzałam na nią i znowu zaczęłam uciekać.
- Dziewczyny – przewrócił oczami Logan.
- Pati ja żartowałam! Ha ha ha! No weź! – schowałam się za Carlosem.
- To ja dla żartów odrąbie ci głowę… ha ha ha ! – spojrzała na mnie wkurzona.
- Możecie się nie kłócić – jękną Carlos.
- Morda Carlos! – powiedziałyśmy razem.
- Pożyczam! – chwyciłam za kask Carlosa i znowu zaczęłam uciekać. Wspięłam się na drzewo.
- Złaź ! – tupnęła nogą Pati która spojrzała na mnie.
- Miał… - zamruczałam.
- Kiedyś zejdziesz… a jak to zrobisz to pożałujesz! – wkurzona zaczęła krzyczeć.
- Już się boje… ha ha ha ! – zaśmiałam się jak najgłośniej mogłam, ledwo wyrabiałam ze śmiechu przez co zleciałam z drzewa.
- Ha ha ha!... – spojrzała na mnie.
- Dobra Pati uspokój się… ona jest zazdrosna i tyle – podszedł do nas Carlos.
- Zazdrosna? xd – spojrzałam na nich i zaczęłam się turlać po trawie. Teraz to mnie dobili.
- Vai! – Carlos chwycił za jakąś deskę i razem z Pati znowu zaczęli mnie gonić. Jak oni się dopasowali… będą opowiadać dzieciom jak to wspólnie próbowali zabić swoją przyjaciółkę… piękne.
- Będzie piękna pamiątka – zaśmiał się Kendall trzymając w rekach kamerę.
- Pomocy! Nie nagrywajcie tylko pomóżcie! – krzyknęłam i wleciałam do basenu – Ha! Teraz mnie nie dorwiecie – zaśmiałam się.
- Racja… możesz tu siedzieć a my pójdziemy do KFC na kurczaki – zaśmiała się Pati.
- Nie zrobicie tegooo… - pokręciłam głową.
- No to patrz – Carlos chwycił Pati za rękę i wszyscy razem wyszli z domu.
- Kurczaki! – krzyknęli razem i wsiedli do samochodu, po czym odjechali.
- To jest chamskie! Jestem sama w domu!!! Też chce kurczaka!... i gadam sama do siebie! Zabije was !!! Aviciiii!!.... Kuźwa nie Aviciiii tylko kurczaki! – wyszłam wściekła z basenu, zauważyłam że przy bramie stały jakieś dzieci i mi się przyglądały – a wy co się gapicie?! Mam z was zrobić kurczaki?! – warknęłam wściekła.
- Mamo to jakaś wariatka! – dzieci zaczęły płakać i uciekły do jakieś kobiety.
- I dobrze! Nie potrzebuje was! Mam basen… lodówkę… i piłę! Do szczęścia mi jakieś dzieciaki nie potrzebne! – tupnęłam nogą – ja chce kurczakiiiii… - jęknęłam i padłam na kolana. Jak oni mi mogli coś takiego robić!?
_________________________________________
I jak się podobał? Starałam sie pisać jak najśmieszniej ale kuźwa ciężko mi coś idzie xd Mam dla was taki mój stary rysunek.Nie wiem czy wam sie spodoba ale załóżmy że tak xd


Tu mam jeszcze czerwone końcówki *O* Mam zamiar znowu zrobić ale dopiero na ferie zimowe... Do następnego rozdziałuuu :*

poniedziałek, 5 listopada 2012

Część 29

 Nie zgadniecie co xd Mam slabaaan!... Ale tylko na miesiąc więc nie martwcie sie xd Zastanawiacie sie pewnie za co... za 5 jedynek które dostałam w ciągu tych 2 miesięcy xd Kto by się przejmował tymi 4 i 3 skoro są 1 ! xd Według rodziców nie powinnam ich mieć... Dobra dobra już się nie rozczulam xd Jest Godzina 7:40 a ja specjalnie dla was włamałam sie na komputer i wstawiam ten oto rozdział! Stwierdziliście że pies to może być Carlos...dobrze myślicie xd W tym rozdziale wszytko nabierze sensu który tak jakby miał wcześniej xd Zapraszaaam! 

Z punktu widzenia Pati:
Wszystko było już gotowe. Kiedy tamci przyszli to zabrałam Vai i Sylwie żeby przebrały się w stroje kąpielowe. Chłopcy zrobili tak samo. Ubrałam się w bikini jak one, związałam im oczy i zaprowadziłam na ogród gdzie stała już reszta oraz Noah i James którzy też mieli zawiązane oczy. Ustawiliśmy ich naprzeciwko basenów a ja z Carlosem stanęliśmy z drugiej strony z mikrofonem.
- Uwaga, Uwaga! Czas na chrzest! – zaśmiałam się mówiąc do mikrofony.
- Jaki chrzest?! – powiedziała zaskoczona 4.
- Single tego domu pragną zemścić się na nowych parach… czyli na SxJ i VxN. Niech krew się poleje – uśmiechną się Carlos.
- KREW ?! – krzyknęli wystraszeni i odsłonili oczy. W tym samym momencie Logan i Kendall którzy stali za nimi, wepchnęli ich do basenów.
- Single górą! – przybiliśmy sobie piątkę patrząc na nich.
- Czekolada!!! – pisnęły dziewczyny i zaczęły zlizywać z siebie czekoladę.
- Moje włosy T.T – załamał się James.
- A mi to nie przeszkadza – zanurzył się w śmietanie Noah.
- No to czas ochrzcić jedyną singielke w domu – zaśmiał się Logan i wrzucił mnie do basenu. Wynurzyłam się zła po czym dziewczyny się na mnie rzuciły. I tak zaczęła się nasza prywatna impreza. Po jakiś 2 godz zauważyłam że alkohol zaczął działać ponieważ James i Noah zaczęli zlizywać czekoladę z swoich dziewczyn. Uśmiechnięta podeszłam do stolika gdzie wlałam sobie do jednego kubka wszystkiego po trochu. Reszta się na mnie dziwnie spojrzała.
- Mieszanki są dobre – przewróciłam oczami i zaczęłam pić – Aaaaa ostre! – krzyknęłam i wleciałam do basenu z czekoladą po czym zaczęłam ją zlizywać – lepiej już… - wstałam nadal stojąc w basenie.
- Na bombę! – usłyszałam Carlosa który biegł w moją stronę.
- Nie tym razem – zaśmiałam się i zrobiłam krok w prawo. Chłopak nie trafił we mnie tylko wylądował kolo mnie. Po chwili pociągną mnie za nogę po czym się wywaliłam.
- Udało się – podniósł ręce do góry.
- Po co ci kask w czekoladzie? – zapytałam patrząc na jego głowę.
- Tobie się przyda bardziej – ściągną kask i włożył na moją głowę.
- Teraz tobie by się przydał – zaśmiałam się i wskoczyłam na niego po czym razem zanurzyliśmy się w czekoladzie. Była gdzieś 1:00 i wszyscy byli już spici. Ja najbardziej przez te moje mieszanki. Rzucaliśmy się bitą śmietaną, topiliśmy się w czekoladzie, tańczyliśmy… było świetnie!
- Woah-oh-oh-oh It's always a good time – zaśmiałam się wynurzając się z czekolady i zaatakowałam Noah i Vai którzy się całowali.
- Pati! – spojrzeli na mnie i zaczęli topić w czekoladzie.
- Nie kuzwa! Święty mikołaj – wyskoczyłam z basenu.
- Czas ochłonąć – powiedział Kendall trzymając węża w rękach. Puścił na nas wszystkich wodę.
- Jestem czyściusia ^^ - podskoczyłam kilka razy i chwyciłam za ręcznik, później założyłam na siebie krótkie spodenki i bluzkę ponieważ robiło się zimno.
- Ktoś marznie ? – spojrzał na mnie Carlos który przyszedł przebrany do nas.
- Tak – wystawiłam mu język po czym chwyciłam za śmietanę i rozprowadziłam mu ją po całej twarzy.
- Nie ładnie – również zabrał śmietanę i wtarł ją we mnie.
Z punktu widzenia Carlosa:
- Nie ładnie – uśmiechnęłam się i wtarłem śmietanę w jej twarz. Widziałem jak dziewczyna kołysała się, pewnie nie miała świadomości co robi. Zresztą jak każdy z nas. Popatrzałem w jej piękne brązowe oczy. Pati zlizała trochę śmietany z mojego policzka.
- Całkiem dobra – zastanowiła się.
- Musi być dobra – rozłożyłem ręce a dziewczyna mnie pocałowała! Zaskoczony spojrzałem na nią… bez większego zastanowienia zaczęliśmy się namiętnie całować i kierować w stronę mojego pokoju. Weszliśmy do środka… Pati zakluczyła drzwi, uwiesiła się na mojej szyi i zaczęła całować. Bez zastanowienia zacząłem ściągać spodnie.
- Pomogę ci – zaśmiała się cicho i odpinała moją koszulkę. Nie wiem co mnie napadło żeby to zrobić po prostu ona tak na mnie działa. Pati ściągnęła swoją bluzkę i razem położyliśmy się na moim łóżku. Zacząłem ją całować namiętnie po szyi.
- Mmmm… mój słaby punkt – zamruczała cicho. Odpiąłem jej stanik i zacząłem całować po brzuchu. Domyślacie się do czego dalej doszło… Następnego dnia rano obudził mnie ból głowy i promienie słońca. Koło mnie spała jeszcze Pati mocno przytulona. Pocałowałem ją w policzek i wstałem się ubrać do łazienki.
- Carlos!!! – usłyszałem krzyk z pokoju. Szybko do niego wbiegłem i zobaczyłem Pati przykrytą kocem i stojącą na środku pokoju.
- Coś się stało? – zapytałem stojąc w samych bokserkach.
- Czemu ja tu jestem… co się stało… - jęknęła patrząc na swoje ubranie które były na podłodze.
- Eeeee… no wiesz… - podrapałem się po głowie zdenerwowany.
- Nie mów że… ale ja nic nie pamiętam! – chwyciła się za głowę a ja do niej podszedłem – zostaw mnie… - zaczęła iść w stronę drzwi.
- Ale Pati… - zatrzymałem ją.
- Byłam pijana! Nie wiedziałam co robie! Wykorzystałeś to żeby się ze mną przespać… wszyscy faceci to świnie! – zaczęła płakać i wybiegła z mojego pokoju. Kuźwa co narobiłem… nie chciałem abyśmy skończyli w łóżku. Ja ją kocham i nie chciałem jej skrzywdzić! Ubrałem się i szybko i zeszedłem do kuchni czegoś się napić. Nie tylko ja miałem kaca. W kuchni siedzieli wszyscy… nawet Pati.
- Jak po imprezie ? – stanąłem w drzwiach. Widziałem jak Pati spojrzała na mnie i po chwili smutna zaczęła bawić się płatkami które jadła.
- Straszny kac! – jęknęła Sylwia która trzymała butelkę wody.
- Nie tylko ty masz kaca – objął ją James.
- Nawet mi nie mówcie… co wy wiecie o kacu – stanęła Vai przed lodówką i zaczęła uderzać się w głowę o nią – ał…ał…ał…ał… - mówiła nadal się trzaskając w łeb o lodówkę.
- Nie rozwal lodówki – jękną Kendall.
- Pati… pogadamy? – spojrzałem na dziewczynę.
- Odwal się ode mnie raz na zawsze – powiedziała oschle nie odrywając wzroku od miski płatków.
- Ja nie chciałem – rozstawiłem ręce.
- Chciałeś ! – powiedziała i gwałtownie wstała – myślałam że ty akurat jesteś inny! Jak każdy facet jesteś idiotą!
- Ej! Bez przesady – spojrzeli na nas James, Logan i Kendall.
- Mam ciebie już dość – warknęła zła i poszła do swojego pokoju. Za nią pobiegły Sylwia i Vai.
- O co chodzi? – zapytali się mnie chłopacy.
Z punktu widzenia Sylwii:
Nie widziałam Pati od końcówki imprezy i do tego to dziwne zachowanie. Razem z Vai postanowiłyśmy z nią pogadać. Otworzyłyśmy drzwi i zauważyłyśmy Pati która siedziała na łóżku i czyściła… siekierę?
- Łołołołoło Pati! Nie przesadzaj – podeszła do niej Vai próbując zabrać siekierę.
- To moja siekiera Suzi. Trzymam ją na weszli wypadek pod łóżkiem. Niektórzy mają zwierzątka a ja mam siekierę – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Ja za to mam piłę łańcuchową o imieniu Sasquacz – zaśmiała się Vai i przytuliła Pati. Ona i jej udzielanie pomocy…
- Co się stało że taka zła jesteś na Carlosa – zapytałam siadając na fotelu.
- No bo… ehhh… - jąkała się Pati.
- Zjadł twoje ciastka, włamał ci się do pokoju, śmiał się z ciebie, ukradł Suzi, założył twoje stringi? – zaczęła wymieniać Vai.
- Nie, nie, nie, nie i co?! Jakie stringi!? – spojrzała na nią zdziwiona.
- Sorki… to przez nasze pisanie – zaśmiała się cicho – to niby co? Chyba cie nie wyruchał – wybuchała śmiechem i zleciała na podłogę.
- Tak – szepnęła cicho, a ja aż otwarłam buzie z niedowierzania.
- Dobre żarty nigdy się nie kończą xddd Mam nadzieje że nie od tylca bo to nie po Bożemu – nadal turlała się po pokoju – ale tak na serio to co się stało ? – podniosła głowę ocierając łzy ze śmiechu.
- Spałam z nim – spuściła głowę i spojrzała na Suzi.
- Że What ?!?!?! – wstała wściekła Vai.
- Ale ja nie wiedziałam co robie… - jęknęła smutna dziewczyna.
- Zabije go! – krzyknęła Vai, chwyciła Suzi i wyszła przez okno.
- Też go zabije! – warknęłam zła i poszłam za Vai… ale po schodach.
- Stójcie! – powiedziała Pati.
Z punktu widzenia Vai:
Ja mu dam wykorzystywać moje przyjaciółki… zabije go!
- Noah! – stanęłam przed jego domem rzucając kamieniami w okno.
- Co chciałaś słońce? – zapytał się Noah otwierając okno, jednak dostał z jednego kamienia w głowę…
- Przepraszam cie! Potrzebuje Sasquacza natychmiast! – tupnęłam nogą.
- Już, już… - zabrał piłę i rzucił do mnie przez okno.
- Dzięki skarbie – uradowana wróciłam do domu. Kiedy zauważyłam Sylwie szybko do niej podeszłam.
- Trzymaj… przyda ci się – podałam jej Suzi.
- Są w kuchni. Wskoczymy i zabijemy tego gwałciciela ! – warknęła kilka razy Sylwia. Po chwili wskoczyłyśmy do kuchni wściekłe rozglądając się za Carlosem. Stał przy stole i rozmawiał z chłopakami. Wściekłe zbliżyłyśmy się do niego i właśnie miałyśmy go przeciąć kiedy pomiędzy Suzi i Sasquaczem a Carlosem stanęła Pati.

niedziela, 4 listopada 2012

Część 28


Tralalala rozdział za który większość ludzi mnie zabije ^^ Mogę wam nawet pożyczyć moją siekierę xd Wstawiając ten rozdział słuchałam tej piosenki *LINK*... Pewna para przychodzi mi na myśl słuchając tej piosenki xd Tralalala zaczynamy!:


Szczęśliwa weszłam do środka i nagle całe moje życie się zawaliło… widziałam mojego chłopaka całującego się na łóżku z Sylwią… Łezka spłynęła mi po policzku i z hukiem zamknęłam drzwi. Biegłam do mojego pokoju ocierając łzy i wpadłam na kogoś. Spojrzałam do góry i był to Carlos.
- Pati co jest? – zapytał patrząc na mnie a ja szybko się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać – Pati? – pogłaskał mnie po włosach.
- Oni się całowali… znowu mnie zdradził… - oderwałam się od niego.
- James ?! – otworzył szeroko oczy.
- Tak… właśnie przed chwilą całował się z Sylwia… - jęknęłam załamana. Mój chłopak i najlepsza przyjaciółka… nie miałam już sił aby cokolwiek zrobić. Nie chce już go widzieć na oczy. Znowu mnie zranił.
- Pati! Pati! – usłyszałam Jamsa który zaczął biec w naszym kierunku.
- Nie widziałeś mnie – powiedziałam do Carlosa i wbiegłam do swojego pokoju zamykając się na klucz. Nie chce z nikim na razie gadać.
Z punktu widzenia Jamsa:
Wiem ze to było podłe… no ale do Sylwii poczułem coś więcej. Może to z Pati było tylko zauroczeniem, ale kiedy pierwszy raz zobaczyłem Sylwie poczułem motylki w brzuchu. Nie chciałem żeby to tak wyszło… chociaż z Pati od dawna się już nie dogadywałem. To uczucie tak wygasło. Podszedłem do pokoju i zapukałem kilka razy.
- Czego? – powiedziała oschle.
- Możemy pogadać? – zapytałem a dziewczyna otworzyła mi drzwi. W pokoju było ciemno a ona siedziała na łóżku skulona.
- O czym chcesz pogadać? – otarła łzy i spojrzała na mnie.
- Przepraszam… nie chciałem aby to tak wyszło – zacząłem.
- Rozumiem… po prostu kochasz ją, mną się nie przejmuj. Sama zauważyłam że od dawna się nie dogadywaliśmy… - uśmiechnęła się lekko – jeśli ją kochasz to idź do niej… ja nie mam nic do gadania – machnęła ręką.
- Naprawdę ? – zapytałem niedowierzająca. Zdradziłem ją… zraniłem a ona nie jest zła!...
- Tak. Możemy założyć ze nic się nie stało. Przyjaciele ? – podała mi rękę.
- Najlepsi – zaśmiałem się i ją przytuliłem.
- Pati…? – weszła do pokoju trochę wystraszona Sylwia.
- Cześć Sylwia. Życzę ci szczęścia z nim… - wystawiła jej język.
- Nie gniewasz się? – zapytała zdziwiona.
- Niby o co? Jestem trochę smutna ale to nie ja byłam przeznaczona Jamsowi, tylko ty. Ja znajdę chłopaka :D – uśmiechnęła się. To chyba jedyna dziewczyna jaką znam która zrozumiała to wszystko. 
- Po prostu nie byliśmy sobie pisani. Ale teraz jesteśmy przyjaciółmi – uderzyła mnie lekko w ramię.
- Dzięki Pati – Sylwia przytuliła mocno Pati – czułam się strasznie winna z tego powodu.
- Teraz mi się nie rozczulaj nad sobą. Pocałuj go i koniec – zaśmiała się a Sylwia namiętnie mnie pocałowała. Czułem ze ona jest tą jedyną bez której nie mogę żyć.
Z punktu widzenia Pati:
Kilka dni później leżałam na łóżku i patrzałam jak porąbana w sufit… nie miałam co robić! James, Sylwia, Vai i Noah pojechali na plaże… Ja, Kendall i Logan leczymy złamane serca a Carlos próbuje nas pocieszyć. Dlaczego złamane? Więc u mnie niby mówiłam że nic się nie stało, ale i tak było mi przykro z tego powodu. Nie jestem zła ale trochę jestem smutna. Kendall zerwał z Jo ponieważ ona wyjechała na kilka lat kręcić film. A Logan i Camille rozstali się ponieważ ona go zdradziła… biedak.
- Cześć single – zaśmiałam się wchodząc do kuchni.
- Weź nie witaj się w taki sposób – dostałam z poduszki od Logana.
- Dobra – przewróciłam oczami i wyszłam z kuchni po czym znowu weszłam – cześć łamagi
- To już lepsze -  zaśmiał się Kendall.
- Ja wam znajdę dziewczyny… Logan ty z Karoliną a ty Kendall z Lilką i koniec! – rozłożyłam ręce.
- A ty z kim? – zapytał się Carlos podnosząc brwi.
- Ja z psem – wystawiłam mu język.
- To co dzisiaj robimy ? – spojrzał na mnie Logan.
- Mam pomysł… trochę niegrzeczny ale pomysł – zaśmiałam się złowieszczo.
- Mów dalej ^^ - zaczął przecierać dłonie Kendall.
- Potrzebne będą 2 duże dmuchane baseny, dużooo bitej śmietany i czekolady i kolorowe lampki – zrobiłam cwaną minę.
- Będzie ciekawie – krzyknęli chłopacy i pojechaliśmy do sklepu. Zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu.
- Słuchajcie, Ja i Carlos pójdziemy po śmietanie i czekoladę, a wy poszukacie lampek i 2 dużych dmuchanych basenów – popatrzałam na nich.
- Tak jest – zasalutowali mi i rozdzieliliśmy się.
Z punktu widzenia Carlosa:
Weszliśmy do supermarketu z 2 wózkami i zaczęliśmy szukać bitej śmietany w spreju.
- Bita… bita… bita bułka? Nie ma czegoś takiego! – rozłożyła ręce Pati.
- To jest tarta bułka – zaśmiałem się.
- Ale widzę śmietanę ! – podeszła i zaczęła wrzucać do wózka wszystkie puszki.
- Dużo tego – spojrzałem na wózek.
- Trochę… ale za to będzie fajnie ^^ - pisnęła i razem pojechaliśmy szukać czekolady.
- No i jest czekolada – spojrzałem na półkę.
- Toffi też jest… i karmel… - zaczęła się rozglądać Pati – a jakby tak zrobić mieszankę?
- Fajny pomysł – przybiłem z nią piątkę i zaczęliśmy wkładać sosy do wózka, później pojechaliśmy do kasy na co kasjerka spojrzała na nas jak na idiotów i pojechaliśmy wsadzić wszystko do samochodu.
- Mamy jeszcze trochę czasu… idziemy się przejść ? – zapytała dziewczyna.
- Jasne – zaśmiałem się i razem poszliśmy na 2 piętro. Powoli tak przechodziliśmy i przy jednej wystawie dziewczyna się zatrzymała.
- Co jest? – zapytałem się.
- Nie mam bikini… muszę mieć bikini ! – krzyknęła i zaciągnęła mnie do sklepy. Usiadłem na fotelu i przyglądałem się jak dziewczyna biega po sklepie i szuka stroju. Później wbiegła do przebieralni. Po chwili wyszła w zielonym bikini.
- I jak ? – zapytała, obróciłem się i aż mi szczęka opadła. Nagle zaczęły mi się nogi robić jak z waty i zacząłem się pocić. Nie wiedziałem co powiedzieć więc podniosłem kciuk do góry.
- Mi też się podoba! Zwłaszcza ten kolor – zaśmiała się.
- Co to za kolor? –ocknąłem się po chwili.
- Ja mowie na ten kolor oczojebny – zaśmiała się i wbiegła do przebieralni.
Z punktu widzenia Kendalla:
Baseny są już kupione wiec zostały tylko lampki które zawiesimy na drzewach. Weszliśmy do jakiegoś sklepu.
- Coś mi się wydaje Kendall ze tu nie znajdziemy lampek – powiedział Logan.
- Czemu niby? – zapytałem jak niby nigdy nic.
- Bo to ogrodniczy – zrobił facepalm’a
- Ale to ma być na drzewa! A drzewa to rośliny… a rośliny są w ogrodniczym – mruknąłem.
- Ty myślisz ze lampki rosną na drzewach? – spojrzał na mnie załamany.
- Nieeee – pokręciłem głową trochę zagubiony.
- Chodź za mną – powiedział Logan i razem poszliśmy do sklepu elektronicznego.
- No tu też mogą być – rozejrzałem się po sklepie. Kupiliśmy lampki i wróciliśmy do samochodu gdzie czekali na nas już Pati i Carlos. Kiedy pojechaliśmy do domu zostało nam tylko przygotowanie wszystkiego.
- Jest problem – spojrzała na nas Pati – nie ma alkoholu.
- Nie ma problemu – Logan przyniósł skrzynkę piwa, 4 butelki „Jack Daniel’s” i wódkę… Finlandie.
- Skąd masz tą wódkę? – zapytała Pati.
- Z pokoju Vai i Sylwii – postawił %% na stole.
- Nie chce wiedzieć po co im to było… czas zacząć przygotowania – uśmiechnęła się dziewczyna. Razem z Loganem nadmuchaliśmy baseny, w tym momencie Pati i Carlos zaczęli zawieszać lampki. Później nalewaliśmy bitej śmietany do jednego basenu i czekoladę do drugiego.
- Ej! – krzyknęła Pati – nie na mnie
- Sorki – zaśmiałem się.
- Masz za swoje – zabrała garść śmietany i rzuciła, na szczęście zdążyłem się schylić i oberwał Logan i Carlos – przepraszam
- Nie bawcie się bo zostało mało czasu… robi się już ciemno i zaraz pewnie wrócą !!! – zaczął nas poganiać Logan.
- Spokojnie – zaśmiała się Pati.